Często komentowane 64 Komentarze

Company of Heroes 2 – recenzja cdaction.pl

Company of Heroes 2 – recenzja cdaction.pl
Biuro turystyczne Relic zaprasza wszystkich graczy na podróż po froncie wschodnim. W pakiecie Company of Heroes 2 oferowane nam są wycieczki z przewodnikiem po największych radzieckich miastach, pobyt krajoznawczy w Polsce, zwiedzanie płonącego Berlina oraz krótka wizyta w syberyjskim łagrze - wszystko na koszt towarzysza Stalina. Kto chętny, niech czyta dalej.

Dostępne na: PC
Wersja językowa: angielska

Głównym daniem trybu dla pojedynczego gracza jest kampania, w trakcie której śledzimy losy Lwa Abramowicza Isaakowicza, radzieckiego oficera i patrioty, który w zderzeniu z typowo czerwonoarmijnym systemem wartości (czyli całkowitym brakiem szacunku dla życia żołnierzy, cywilów i sojuszników) stopniowo traci wiarę w słuszność sprawy, którą wspiera. Jego historię poznamy w trakcie filmowych przerywników, które bardzo obrazowo przedstawiają zarówno sowieckie metody prowadzenia wojny jak i bezwzględność oficerów politycznych.

Misje, których podejmiemy się w trakcie kampanii, są bardzo zróżnicowane i widać, że twórcy chcieli ukazać konflikt na froncie wschodnim w pełnej brutalności i poruszyć niemal każdy jego aspekt. Jednym razem musimy więc odpierać zmasowane ataki sił niemieckich zagrażających odwrotowi stosujących taktykę spalonej ziemi wojsk radzieckich (jak ma to miejsce na przedpolach Moskwy), innym razem szturmujemy ciężko obwarowaną fortecę i przebijamy się przez kolejne, niedorzecznie wręcz ufortyfikowane linie obronne wroga (Poznań). Do gustu szczególnie przypadły mi jednak dwa dość nietypowe etapy. W pierwszym, największym wrogiem były nie siły hitlerowskie, lecz mróz panujący podczas pamiętnej zimy 1941 roku. Żołnierze (także nieprzyjaciela), którzy zbyt długo pozostaną na otwartym terenie, dosłownie zamarzają na śmierć – szukanie schronienia i źródeł ciepła stanowi priorytet. Moim drugim ulubieńcem jest natomiast misja polegająca pierw na obezwładnieniu, a następnie naprawie i transporcie czołgu Tygrys do bazy. Zadanie samo w sobie niełatwe, a gdy do dyspozycji dostajemy wyłącznie garstkę piechoty wyposażoną w śmieszne dla metalowej bestii karabinki przeciwczołgowe (równie dobrze można by strzelać grochem) i mało skuteczne granaty, to… Cóż, powodzenia.

Średnio spodobał mi się za to jedyny w grze etap, w którym otrzymujemy do dyspozycji siły polskie. Partyzanci z AK co prawda świetnie radzą sobie z organizowaniem zasadzek, a pokonanie sprytem i sposobem dużo liczniejszego wroga sprawia niemałą satysfakcję, lecz opierająca się głównie na powolnym podkradaniu się do niemieckich obozów misja była dość męcząca. No i samo jej zakończenie, choć wierne realiom historycznym, pozostawiło spory niesmak…

##
Mechanika rozgrywki nie uległa większym zmianom i będzie bardzo znajoma wszystkim, którzy grali w poprzednie części Company of Heroes czy nawet dowolną odsłonę cyklu Warhammer 40 000: Dawn of War. Machinę wojenną napędzają trzy surowce: amunicja, paliwo i zasoby ludzkie. Ich przyrost zwiększa zajmowanie punktów strategicznych, co pozwala na szybsze uzupełnianie strat. Pod komendę dostajemy rożne typy piechoty, od niedoświadczonych rekrutów (mogących dołączać do osłabionych oddziałów) przez snajperów, aż po twardych gwardzistów oraz operatorów ckm-ów i moździerzy. Do tego dochodzą artyleria (w tym katiusze!), transportery opancerzone, oraz czołgi z wszechstronnym T-34/85 oraz potężnym IS-2 na czele. Każda jednostka posiada zdolności specjalne (często nawet kilka), których użycie często wiąże się jednak z kosztem w zasobach amunicji. W trackie starć nasi podwładni awansują, bardzo przy tym zwiększając swoja sprawność bojową – warto więc dbać o weteranów i zawsze posyłać przodem niedoświadczone mięso armatnie. Jeśli jakiś świeżak przeżyje, unikając spalenia przez miotacze ognia bądź rozerwania przez pocisk moździerzowy (animacje śmierci są dość… widowiskowe), to dołączy do grona prawdziwych twardzieli.

Mimo wszystko, w grze nie obyło się bez pewnych wpadek, czasem poważnych. Nie zliczę ile razy z powodu kłopotów z odnajdywaniem ścieżek jeden z moich oddziałów (lub nawet kilka) wpakował się wprost pod niemieckie karabiny maszynowe, bądź (jeszcze lepiej) na miny, i to mimo wyraźnej komendy, aby szedł w drugą, murwa kego jać, stronę. Taka „niesubordynacja” to jednak pikuś przy prawdziwie dużych problemach – kilkukrotnie zdarzyło się, że moi piechurzy utknęli między gruzem a drutem kolczastym/wrakiem czołgu i za nic w świecie nie chcieli się odblokować, stojąc jak tępe kołki i podziwiając widoki. Ogólnie rzecz biorąc, jednostki maja tendencję aby w najmniej odpowiednim momencie gubić się bądź wybierać najbardziej okrężną (i najeżoną niebezpieczeństwami) drogę do wyznaczonego celu, trzeba więc stale je nadzorować i pokazywać jak małemu dziecku, co mają ze sobą zrobić. Niby taka rola gracza w RTS-ach, ale bez przesady – można to było zrobić lepiej.

##
Obok frustrujących momentów trafiały się także śmieszne, czego zasługą są głosy jednostek. Te co prawda posługują się przeważnie silne akcentowanym językiem angielskim, ale czasem pozwalają sobie na wtręty w ojczystym języku – efekt tego kontrastu nierzadko jest przekomiczny. Radziecki czołgista wykrzykujący „You do not fuck with T-34!” albo „Let’s fuck them up!” nie jest czymś, co mogę potraktować poważnie – tym bardziej, że czasem zdarza mu się kląć po rosyjsku, co brzmi o niebo lepiej i fajnie buduje klimat. Nie można było przy tym zostać? Fakający sowieci to jednak nie jedyna perełka. Wspomniani Polscy partyzanci z odzywkami typu „Move your dupa!” zasługują na osobne wyróżnienie.

Brak niemieckiej kampanii nieco rozczarowuje (Operacja Barbarossa z tej strony, jest tam kto?), ale chętni do prowadzenia w bój PanterTygrysów dostali kilka opcji, które powinny nieco poprawić im humor. Poza starciem przeciwko komputerowi i trybem multiplayer, w których siły Wermachtu są jak najbardziej grywalne, w COH 2 pojawia się jeszcze jeden bardzo ciekawy tryb rozgrywki – Teatr Wojny. Umożliwia on rozegranie misji podzielonych na trzy kategorie: co-op, starcia z komputerem oraz wyzwania. Tych dodatkowych, stanowiących swego rodzaju rozszerzenie kampanii etapów jest naprawdę sporo i oferują one graczom bardzo zróżnicowane (nierzadko piekielnie trudne) zadania do wykonania, podzielone równo pomiędzy obie strony konfliktu.

Co się tyczy trybu multiplayer – cóż, nie udało mi się go wypróbować w stopniu wystarczającym do pełnego oddania jego natury i złożoności. Zainteresowanych balansem armii, rozwojem konta gracza i wiążącym się z tym bonusami na polu walki zapraszam więc do jednego z nadchodzących numerów CD-Action, gdzie zostaną one opisane w sposób wyczerpujący. Niemniej jednak już teraz mogę wam powiedzieć, że dostaliśmy tytuł jak najbardziej udany i wart czasu każdego stratega.

Ocena: 8

Plusy:
– świetna oprawa graficzna i dźwiękowa
– grywalna jak diabli
– zróżnicowane misje (w tym polowanie na Tygrysa!)

Minusy:
– odnajdywanie ścieżek przez jednostki czasem mocno szwankuje

64 odpowiedzi do “Company of Heroes 2 – recenzja cdaction.pl”

  1. @xcver z tego co Relic mówił, to raczej nie ma co czekać na dodatkowe kampanie – serce CoHa od zawsze leżało w multi – dlatego będą się cyklicznie pojawiać nowe skórki na pojazdy i doktryny. Są natomiast scenariusze „Teatr wojny” dla III Rzeszy jak i dla Związku – narazie tylko 1941 (ogółem 8 misji dla każdej nacji), a w niedalekiej przyszłości pojawią się kolejne lata wojny. Jest to ciekawa sprawa, bo nie ma tam Panther czy IS-2, a sprzęt który był w 41′ z KV-1 na czele 😉 Co do modów, to chyba jest…

  2. …wsparcie i moderzy już zaczęli pracować nad Blitzkrieg. A co do CoH2 vs Eastern Front, to są to diametralnie różne gry. Szczególnie doktryny w CoH2 są dość biedne, bo ciągle powtarza się to samo – nie ma unikalności. Brak również wielu pojazdów – „wytoczyć” możemy w rozgrywce tylko T-34, T-70, SU-85, Su-76, Katiuszę i dwa hamerykańskie pojazdy – M5 i M3 Scout Car. No i IS-2 lub ISU-152 w zależności od doktryny. Również HUD jest o wiele gorszy od CoH1, ale to może być tylko moje odczucie.

  3. Natomiast mapy zimowe ze śnieżycą która je cyklicznie nawiedza są „clue” tej gry i są niezwykle dopracowane. Niestety ciągle nie ma balansu (Niemcy górują praktycznie zawsze), HUD jest bardziej toporny, brak wielu jednostek, a doktryny są zbyt powtarzalne (o ile w CoH1 doktryny były diametralnie różne to tu wszystkie cechy powtarzają się w co najmniej dwóch-trzech, są nudne i schematyczne). Niemcy mają o wiele ciekawsze i zróżnicowane.

  4. @DUSTDEVIL dzięki za wypowiedź. Kupię kolekcjonerkę m.in. dla tego, że jest w niej jedynka z dodatkami. Rzeczywiście. Grając w Betę ciężko wygrać Ruskimi zwłaszcza jeśli chce się zrobić coś bardziej oryginalnego niż spam wszystkimi jednostkami (poza tym poprawiono matchmaking? mnie jako „świeżaka” w Becie połączyli z 26 lvlem i razem tłukliśmy dwie „trzydziestki”). Oby modderzy dali z siebie wszystko. Poza tym wprowadzenie scenariuszy z Wojny Zimowej dałoby nową armię (sama walka ZSRR vs III Rzesza może…

  5. …nudzić). Poza tym Relic zamierza jakoś zbalansować grę? I przede wszystkim jakoś zmusić żołnierzy do ruszania dupska z miejsca (wygrałem na punkty, bo zabarykadowałem się kilkoma moździerzami, KM-em i saperami, a w pobliżu była Katiusza, jeszcze jeden moździerz i kilku snajperów). Jak spisują się druty kolczaste stawiane przez żołnierzy ( kiedy je stawiałem, to wróg zaczął gnać na drugi – ważniejszy – punkt)? Dużo osób gra jeszcze w pierwszą część jak to ma miejsce np. w SC?

  6. @xcver nie ma już „kwadrantów” drutu kolczastego, co wg mnie jest nieuczciwe – saperzy radzieccy mają tylko drut kolczasty (linia) i miny, podczas gdy Niemcy mają ten sam drut, kwadrant min ppanc i ppiechotne oraz „bunkry” – już tutaj nie ma balansu. Oczywiście Relic będzie poprawiać, tak jak CoH1 – ostatni patch wyszedł niecały rok temu, co oznacza, że Relic mimo wszystko dba o swoje „dzieci” 😉 Mam pewność, że pojawią się niedługo Polscy partyzanci jako piechota (są i w Teatrze Wojny i w kampanii). Co…

  7. …do CoH1 to gra w niego ciągle dużo ludzi, bo mimo wszystko CoH1 daje większą przyjemność z gry. Na dodatek Relic żyje w jakieść alternatywnej rzeczywistości, bo zamiast połączyć w CoH2 kilkanaście nacji (większość tytułów RTS ma dziś po 3-7 nacji), to oni się de facto odcinają od CoH1 i dzielą na dwie gry – chcesz grać na froncie zachodnim to odpal jedynkę… źle zrobili, doktryny są niezwykle nieciekawe, a i gra wtórna, balans nie istnieje… grać gram, ale z każdym dniem coraz mniej.

  8. Matchmaking jest poprawiony, ale jedyny „argument” to poziom graczy, który można nabijać na 5 sposobów. W CoH1 był specjalny poziom, który rósł lub spadał w zależności od wygranych, a tu mamy zwykły grind ala CoD :/ No i w CoH1 w zależności od granej nacji były inne tytuły (Konduktor dla Brytoli czy Obersturmfuhrer dla PzElite) a tu mamy tylko tytuły na modłę amerykańską… Ale musisz sam zagrać i ocenić, bo ja spędziłem 7 lat przy CoH1 i inaczej patrzę na te sprawy 😉 CoH2 nie jest zły…

  9. …dla nowicjuszy może się okazać spełnieniem marzeń, ale dla ludzi, którzy spędzili „pół życia” na Dolinie rzeki Vire i Przerwie Hochwalda ta gra nie jest godnym następcą, a na odwrót – malutkim, ale zawsze, krokiem wstecz (choć zima jest tak realistyczna, że można darować pewne niedociągnięcia, ale i tak wychodzi na to, że przez 7 lat gra nie poszła do przodu…)

  10. darkness1611 4 lipca 2013 o 11:10

    Ruszy mi na:|Pentium® Dual-Core CPU E5200 @ 2.50GHz|GeForce 9800 GT 1GB|4GB ram|Windows 7 32bit.W sensie ruszy. Czy wogóle się odpali, i jeśli się odpali, to na jakie ustawienia mogę liczyć? bardzo niskie, niskie, średnie.

  11. @Dustdevil Dolina rzeki Vire i Przerwa W Hochawldzie (Hochwald to nie osoba tylko region geograficzny)? Really? Dwie najbardziej kampiące i pełne początkujących mapy, na których nie odbywały się nawet gry rankingowe ( żeby nie było lubię te mapy, ale nie są to mapy do konkurencjyjnej rozgrywki) podane jako synonim doświadczonych graczy w Cohu? No chyba nie, spędziłem w Cohu kupę czasu, CoH 2 jest bardzo dobrą grą, troche inną niż CoH 1, co jednak nie zmienia faktu, że jest godnym następcą.

  12. @DzikusD z Hochwaldem to z przyzwyczajenie strzeliłem, owszem, wiem, że to region geograficzny. Podałem po prostu dwie najpopularniejsze mapy, które zresztą lubię i na których trenowałem taktyki i poznawałem możliwości sprzętu 😉 Osobiście moja ulubiona mapa to Bedum. A co do kampienia, to muszę przyznać, że nie jestem do końca ofensywnym graczem i obie bardzo pasowały do mojego stylu gry (defensywnym też do końca nie jestem „bo Stuka zu fuss” 😉 ). Owszem, COH2 jest godnym następcą ale przyznaj – interfce

  13. …był lepszy w CoH1. @darkness1611 powinno niby ruszyć, ale tylko na minimum – sam gram na średnich mimo, że mam G74SX – CoH zawsze był łakomy na zasoby, a w multi jest taki kipisz, że po prostu każda maszyna nie wytrzyma 😉

  14. darkness1611 5 lipca 2013 o 19:53

    @DUSTDEVIL Ech to sobie odpuszczę zakup 🙁 Trzeba sobie odkładać na nowy komputer. Dzięki za odpowiedź. Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz