Duke Nukem Forever – recenzja

Nie interesuje mnie ani legenda, ani kult Duke’a. Nie interesuje mnie ile lat spędzono nad Duke Nukem Forever, nie interesuje mnie też cała dramatyczna historia powstawania tego tytułu. Nie interesują mnie żadne sentymentalne bajeczki o tym, jak wspaniałą strzelaniną był Duke Nukem 3D kiedy byłem w podstawówce – bo wcale nie był. Był to zwyczajny FPS, w który grało się jak w każdy inny, tyle że akurat w niewielu można było wtedy przebierać, w żadnym sikać do pisuaru. Tyle.
Dlatego też nie mam zamiaru narzekać tutaj na to, że po czternastu latach oczekiwania się zawiodłem, bo ani na tę grę, ani na „Chinese Democracy” Guns 'n’ Roses po prostu nie czekałem. Tak samo, jak Axl Rose ze swoim „starym podejściem do nowej muzyki” nagrał płytę nudną i miałką, tak Duke Nukem Forever jest po prostu przestarzałym średniakiem, który sprzedaje się i wzbudza zainteresowanie tylko i wyłącznie dlatego, że wydano go pod znaną wszystkim graczom marką.
Pan Aktor, który pod Księcia głos podłożył stwierdził jednak, że kiepskie oceny tej gry są bzdurą i zwyczajną niekompetencją recenzentów, bo nie należy Duke’a mierzyć miarką nowoczesnych FPS-ów. Jest to jeden z najgłupszych argumentów, jakie w życiu słyszałem, bo – nie wiem, może się mylę – ta gra trafiła do sklepów w 2011 roku, prawda? Jak mam do niej, w takim razie, podejść? Potraktować ją, jak coś z czasów, nie wiem, Half-Life? A może jaśniepaństwu z Gearbox bardziej odpowiadałoby porównanie z Serious Sam: The First Encounter? No dajcie spokój, co to w ogóle za pomysły?
Duke Nukem Forever jest grą NOWĄ i nie ma znaczenia kiedy jej twórcy zaczęli o niej myśleć. Wystarczy przejrzeć wszystkie trailery, które ukazały się na przestrzeni lat i porównać z tym, co dostaliśmy ostatecznie, by zauważyć, że tak naprawdę zmontowano to coś całkowicie od nowa w okolicach 2009 roku. Jest to gra nowoczesna i ciężko zresztą podejść do niej inaczej, kiedy z durnowatych schemacików FPS-ów z naszych właśnie czasów czerpie pełnymi garściami.
Mamy więc regenerujące się życie, QTE (za które automatycznie punktacja leci w dół), mamy limit dwóch broni w ekwipunku (kolejny punkt w dół), mamy absurdalny i irytujący system checkpointów (kolejny punkt w dół), a na dokładkę jeszcze wszystkie te dodatki pokroju jazdy samochodem i pływania, które nikomu do szczęścia nie są potrzebne. Że z ich powodu ocena leci w dół nawet nie wspominam, bo to przecież oczywiste.
Duke Nukem Forever stara się tak bardzo prężyć muskuł przy wyciskaniu na klatę, że żyłka mu pęka w połowie i tym samym staje się pośmiewiskiem całej pakerni. Nawet Serious Sam ma więcej z oldschoolowego FPS-a, niż nowy Książę.
Może nie jestem targetem i może nie rozumiem – nostalgia mnie nie łapie, kiedy widzę ten radioaktywny znaczek kręcący się w kółko tu i ówdzie. Problem w tym, że w ciągu 10 godzin, które Duke Nukem Forever z życia mi wyjęło bawiłem się dobrze może przez półtorej, a i to nigdy przez dłużej, niż dziesięć minut na raz. Ta gra składa się z segmentów, które niezmiennie sprowadzają się do: zatłucz pierwszą grupkę wrogów, pauza na regenerację życia, zatłucz drugą grupkę, regeneracja, rozwiąż zagadkę (czy może raczej – aktywuj jakiś głupkowaty przedmiot w otoczeniu) i zamorduj trzecią grupkę, regeneracja, zapętl. Jeżeli komuś chciałoby się to wszystko rozrysować, prawdopodobnie okazałoby się, że połowa tej gierki to kiepskie zagadki logiczne na siłę próbujące imitować Half-Life 2, a druga to nudnawe segmenty „akcji”, które do pięt nie dorastają nawet demówce Bulletstorma.
Duke Nukem Forever składa się z wrzuconych na siłę do jednego worka pomysłów, z których żadnego nie dopracowano. Nie wiem po co komu jeżdżenie samochodem po niby ogromnym kanionie, kiedy nie jest ono nawet w jednej setnej tak dynamiczne, jak śmiganie skuterem we wspomnianym już Half-Life 2. Nie wiem po co komu zmniejszanie głównego bohatera, skoro wprowadzone zostało tylko po to, by przedłużyć czas przechodzenia gry irytującymi elementami zręcznościowymi, od których przecież jest Tomb Raider, albo inne Mario. Nie wiem po co komu CHOLERNE PŁYWANIE, kiedy każdy inteligentny człowiek wie, że nie istnieje w grach NIC BARDZIEJ IRYTUJĄCEGO, niż ślamazarny bohater próbujący machać nóżkami imitując płetwy.
Widzicie: grałem już w Bulletstorm i inne produkcje z naszych czasów i wiem, że w FPS-ach
a) strzelanie rakietami z helikoptera jest fajne, kiedy każdy mój strzał to mielonka na ziemi
b) jeżdżenie samochodem jest fajne, kiedy co chwilę kogoś rozjeżdżam
c) działka stacjonarne są po to, żeby mordować nimi HORDY wrogów, a nie czterech na krzyż
d) pływanie jest fajne, kiedy pływam z prędkością identyczną do poruszania się po lądzie
e) tempo akcji zwalnia, by dać mi odpocząć, ale nie robi tego co pięć minut
f) broń „siedzi” w łapie bohatera i strzela tak przyjemnie, że jako gracz mam z tego satysfakcję
g) headshot morduje z miejsca i gra nie twierdzi, że wie lepiej, gdzie strzeliłem
h) kiedy mam grać w bezmyślny shooter chcę, do cholery, grać w bezmyślny shooter z milionami wrogów do zamordowania i chcę czuć się, jak bóg wojny przebijający się przez kosmiczne barachło kosiarką na brzuchu prosto z Evil Dead.
Niestety – Duke Nukem Forever tego wszystkiego chyba nie rozumie, bo jest przecież „stary” i „nie należy patrzeć na niego przez pryzmat nowoczesnych FPS-ów”. Nie ma sprawy, tylko dlaczego w takim razie nie dacie mi tego, co było tak wspaniałe w starych FPS-ach?
Dlaczego nie mogę biegać w nieskończoność? Bo co – mój zbawca świata dostaje zadyszki? Dlaczego nie mogę zapisać stanu gry, kiedy tylko mam ochotę i NIE POWTARZAĆ IDIOTYCZNIE ZAPROJEKTOWANEGO ETAPU Z PŁYWANIEM TYSIĄC RAZY W KÓŁKO? Dlaczego mogę nosić przy sobie tylko dwie bronie w jednej chwili i decydować co minutę, czy bardziej potrzebuję strzelby, czy bazooki, kiedy nie wiem, co spotka mnie za rogiem? Bo co, bo ważące po sto kilo giwery w plecaku są nierealistyczne? A inwazja kosmitów porywających ziemskie baby to niby jest, tak?
Jedyne, co tej grze się rzeczywiście udało, to paradoksalnie… kilka walk z bossami i może z cztery momenty, kiedy rzeczywiście poczułem, że gram w porządnego FPS-a. Kiedy przychodzi do starć z wielkimi i brzydkimi potworami rzeczywiście można zacząć się tą grą interesować, bo wtedy jest TRUDNO. A to dobrze, bo nie każdy FPS to Halo i nie w każdym wrogowie muszą popełniać samobójstwo widząc naszego bohatera, byle tylko się przypadkiem gracz nie zmęczył. Ten okazyjnie podskakujący poziom trudności jest największym atutem Duke Nukem Forever, bo chociaż przez większość czasu gra przechodzi się sama, potrafi czasami zmusić do rzucenia przekleństwem prosto w bogu ducha winny monitor. Cieszy mnie to wszystko tym bardziej, że od jakiegoś czasu słyszę głośno i wyraźnie, jak posiadacze konsol płaczą i skomlą nie dając sobie rady z tym wszystkim nawet z włączonym autocelowaniem. Szkoda tylko, że ta chamska PC-towa satysfakcja ma szansę wypłynąć akurat przy tak niedopracowanej i tak słabej produkcji, jaką jest Duke Nukem Forever.
W tej grze jednak w końcu udało mi się umrzeć, a to się chwali. Nawet, kiedy padałem z powodu durnowatego AI, które zachodziło mi drogę, czy innego glitcha sprawiającego, że nagle biegałem pod podłogą muszę przyznać, że cieszy mnie poziom trudności tych kilku momentów i wspominam je dobrze, a nawet oczuwając pewną satysfakcję.
Niestety: to wszystko, to jednak trochę za mało. Zarówno, żeby Duke Nukem Forever zasłużyło sobie na miano produkcji oldschoolowej, jak i na miano produkcji w ogóle interesującej. Akcji jest w tym zdecydowanie za mało, a oskryptowane do bólu walki raczej nie sprawią, że miałbym ochotę zagrać w to ponownie, bo przecież pamiętam już dobrze za którym rogiem czai się kosmiczna świnia. Niby w czym więc, tak naprawdę, ta gra różni się od nowoczesnych strzelanin? W tym, że zamiast coraz większych giwer, nad którymi zaślinią się amerykańskie nastolatki pokazuje trochę nagich biustów, nad którymi zaślinią się jeszcze bardziej? Nie, to wciąż za mało, bo Duke nigdy wybitną grą nie był, a i teraz się nią nie stał.
Tym, którzy mimo wszystko wciąż chcą w ten wydumany kult wierzyć zostaje tylko multiplayer. Problem w tym, że niestety różnicy pomiędzy bieganiem z flagą, a z babą pod pachą nie ma, więc i kogo on obchodzi?
Dlatego też nawet, gdybyśmy cofnęli się o te dziesięć lat z grą, którą dostaliśmy teraz Duke Nukem Forever nie zasłużyłby na więcej, niż przeciętne sześć, czy siedem. Stety-niestety obiecałem obniżać ocenę za każdy głupi pomysł twórców, dlatego i muszę wystawić marne:
4/10
z ewentualnym punktem w górę dla graczy zainteresowanych multiplayerem, bo rzeczywiście mógłby on przedłużyć życie tej produkcji, gdyby oferował więcej, niż kilka map, wysokie pingi i nudne tryby rozgrywki. I’m all outta gum!
—
Plusy:
+ Poziom trudności przy walkach z bossami
+ Kilka momentów, w których ma zadatki na dobry FPS
Minusy:
– Są w treści recenzji. Nawet dużo. Naprawdę trzeba jeszcze raz?
Czytaj dalej
416 odpowiedzi do “Duke Nukem Forever – recenzja”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
No niieeee….na Chinese Democracy są dobre kawałki tj. This I Love [lube takie ;p ], Catcher in the Rye czy Better. Nie jest to płyta w ich poprzednim stylu i nie jest tak dobra jak Apetite For Destruction czy Use Your Illusion, ale nie jest gniotem. Tak samo zresztą jak DNF….nie jest też cudowną grą czy jakimś kotletem pokroju ostatnich CoD’ów, ale pograć można i zasługuje na notę w wysokości 6 czy 7.
Errata 🙂 W sumie nie słowa „czy” pomiędzy Slashem a papką. Slash nagrał dobry album, którego chce się słuchać (chociaż fakt, że spore zróżnicowanie gości lekko rozbiło spójność albumu). O Chinese mogę powiedzieć, że jest dobry, ale jakoś większej ochoty słuchać go nie mam
Absolutnie nie zgadzam się z recenzją !!! Już na wstępie autor recenzji przekręca słowa aktora podkładającego głos Dukowi – on mówi o porównaniach do Call of duty a nie nowoczesnych Fps-ów !!!|Gra jest według mnie tylko dobra ale na pewno nie zasługuje na noty poniżej 7 – w przypadku HL2 różnorodność gry byłą plusem (elementy platformowe itp. ) a w przypadku Duka nagle stają się minusem !!! Do tej gry widzę naprawdę ludzie są uprzedzeni – coś ala kaczor czyli nie ważne co powie zawsze jest to złem 🙂
Berlin skoro w recenzji są te wszystkie minusy to po co jest w takim razie stopka +/- ma koncu? Weź sie ogarnij człowieku, bo nie kazdy ma czas czytac sciany tekstu, dlatego są te plusy ujemne i plusy dodatnie na koncu
@qndzio – byc moze moje zarzuty biora sie stad, ze nie odnosze sie do CoDow na Veteranie, a innych gier, w ktore gralem… Jakbym mial sie odnosic do CoDow, to rzeczywiscie Halo zdaje sie nie byc takie proste. Co nie znaczy, ze gra stwarza jakiekolwiek zagrozenie… I to wszystko biorac poprawke na to, ze graczem konsolowym zdecydowanie nie jestem i padem posluguje sie srednio precyzyjnie.
@wojogrom – rowniez uwazam, ze Berlin powinien precyzyjniej odniesc sie do tekstu aktora. Co do roznorodnosci – zauwaz, ze w HL2 byla to roznorodnosc, ktora wnosila urozmaicenie do gry, a tutaj jest jedynie powodem do irytacji. I to nie tylko w opinii Berlina, bo wiekszosc ludzi bardzo krytycznie ocenia etapy z plywaniem, zagadkami itp.
Eeee… Ludzie opanujcie się… W recenzje wchodzi się po to, żeby ją przeczytać (mimo, że na ekranie monitora robi się to mniej wygodnie niż w czasopiśmie) a plusy i minusy są delikatnym podsumowaniem gry. Ale właściwy opis gry jest w recenzji. Ja rozumiem, że lato, ale to nie znaczy, że czytanie boli.
@r4plez LOL. A co ma byc w recenzji jak nie wymienienie wad i zalet gry? Ponowne wypisanie wszystkich minusow przez Berlina troche tekstu by zajelo, a zreszta recka ma tylko 2 strony, a nie 5 czy 8. Jak nie masz czasu to nie czytaj – wejdz na metacritic, a dostaniesz wydestylowana wersje klkudziesieciu recenzji, w dodatku bez potrzeby dlugiego czytania. No i co to sa te Twoje „plusy ujemne”? 0.o?
@Professor- no dobra, w sumie na dyskusja nie ma sensu. Ale sam przyznałeś, że CoDy są dużo prostsze niż Halo, więc po prostu nie rozumiem, dlaczego akurat tę serię Berlin wybrał jako przykład super niskiego poziomu trudności.
@Tesu – Mu chodziło o to że nie każdemu chce się czytac całej recenzji, dlatego od tego są plusi/minusy gdzie najważniejsze wady i zalety gry są wymienione… A skoro nie chciało mu się ich wymieniać lub nie widział w tym sensu, mógł w ogóle nie robić takiej rubryczki, bo równie dobrze w plusach mógł napisać „wszystkie są w recenzji, nie widze sensu by pisać je ponownie”.
IMO wzorem FPSów i napewno najlepszą i najciekawszą ich serią jest obecnie Crysis. Bardzo pecetowy, oryginalny i swobodny styl rozgrywki….
Recenzja taka sobie. Poczekam na wersje w piśmie napisaną lepszym językiem itp. Bo wg mnie Berlin piszesz strasznie dziwnie, chaotycznie i kompletnie do mnie nie przemawiasz. Mam wrażenie, że próbujesz udawać enkiego trochę w wersji bardziej ostrej (co słabo Ci wychodzi). Nie mówię tego tylko na podstawie tej recenzji. Co do samej gry wezmę się za nią jak będzie kosztować mniej lub na steamie będzie ciekawa promocja, gdzie cen będzie adekwatna do zawartości. 🙂 Bo czytałem z 4 recenzje i wszędzie słabo zDNF
pierwsze dwa akapity tej recki są żenujące. Idź hejterze na forum onetu!
@skoczny, akurat płyta Slasha (dzisiejsze FPSy) jest mdła i nudna, a zróżnicowanie gości (co dla mnie zwykle jest OGROMNYM plusem) wcale jej nie ratuje, a płyta Axla (DNF) jest przyjemna w odbiorze, nie nudzi się i wracam do niej chętniej niż do np. „Appettte…” (DN3D, lol)
@czapel007 – O ile pierwszy Crysis rzeczywiscie moze byc jakims wzorem, to juz druga odslona tej gry jest bardzo ograniczona. Z tego wzgledu nie moge sie z Toba zgodzic.;) @qndzio – rozgywka DNF zdecydowanie bardziej przypomina Halo niz CoD. Byc moze to bylo powodem.
@Rafq77 +1
Taaak, brawo – obniżajmy oceny tych gier w których zawarte są QTE, limit broni i regenerujące się życie. Berlin kalosz -.-
@Noxbi: dla mnie akurat jest odwrotnie. Cały Slash jest przyjemny w odsłuchu a to zróżnicowanie nie jest złe, ale na pewno plusem nie jest. W sumie kwestia gustu.|Co do DNF (i Axl) też zgadzam się, że przyjemne w odbiorze (co podkreślałem w newsach o grze i wcześniej napisałem o Chinese), ale raczej nie na tyle, że będę wracał latami.
Heh pewnie jakby Duke mógł nosić wszystkie bronie to też byłoby wada że ma tak pojemną dupę bo gdzie to niby realistyczne ? W dzisiejszych czasach zamiast QTE miałyby być apteczki? lol gdzie teraz część płacze nad poziomem trudności to już widze jaki byłby płacz dopiero z apteczkami. I bądź tu człowieku mądry i zadowól wszystkich po prostu się nie da. A ten argument z pływaniem jest po prostu śmieszny i w moim przekonaniu ocena niesprawiedliwa
jak można porównywać płytę Axla do DNF?A co do Crysisa. Crysis 2 nie jest az tak bardzo ograniczony, przechodzilem kilka razy gre i zazwyczaj jest kilka sciezek…a mapy zazwyczaj jakies bardzo tunelowe nie są choc faktycznie do C1 sie nie umywa. Ale za to w C2 dodano stealh kill i kilka fajnych i przydatnych opcyj, wiec rozgrywka na tle pozostalych pfsow dalej sie wyróżnia…
Chwile temu oglądałem na youtube filmik z Duka z 2007 roku. Jest tam wszystko co trafiło do ostatecznej gry. W zasadzie już w 2007 roku gotowe mieli 3/4 rozgrywki (sądząc po filmiku). |Jak dla mnie Duke jest grą o mechanice Half-Life 1 i grafice Quake 4. Po prostu Archaiczna.
4/10 ?! Nieważne czy słuszne czy nie. Duke przyjdzie i odstrzeli ci jaja, Berlin 😛 .
Mi właśnie bardzo spodobała się ta recenzja. Nie jest napisana sztywnym i „profesjonalnym” językiem, z jakim od lat spotykamy się z pismach branżowych i w serwisach o grach. Jest przepełniona, emocjami, ma pazur, a jednocześnie nie sili się na „hejterstwo” – Berlin wydaje się szczery i nie owija w bawełnę.|Chciałbym jak najwięcej takich recenzji, bo ta przywodzi na myśl treść rozmowy z kumplem, a nie typowe ustandaryzowane artykuły o grach, jakich jest na pęczki.
@czapel007: na upartego można się czepić tego, że dla sporej części osób Axl jest prawie, że bogiem. To samo można powiedzieć o Duke’u. Ale to na upartego. :PTak to nie ma podobieństw większych
Wylewanie żalów i stronnicze pretensje.To już wiadomo komu za co płacą.Zero dystansu autora do gry.Brawa.
@czapel007 Dla mnie też c1 to niedościgniony wzór FPSów na pc.
@pebeem – a dlaczego niby Berlin mialby nie obnizac oceny za QTE, regeneracje zyc czy limit broni w ekwipunku? Dla mnie sa to bardzo powazne wady, ktore rujnuja gameplay i calkowicie Berlina rozumiem.
kubsts, dystansu do gry? On ją ocenia.
Recenzja przyjemna, ale mysle, ze autor dal tak niska note niesprawiedliwie. Mam uwierzyc, ze ,,Rajd polski” jest na tym samym poziomie co DNF? No chyba nie…|Co do Gnr, to uwazam, iz plyta jest, jaka jest nie przez podejscie AXL’a, a przez sklad zespolu. Gdyby, krazek byl nagrany przez te same osoby, co ,,Appetite for Destruction”, to ani Podejscie Axla, ani to, ze sie ,,zestarzal” nie mialoby najmniejszego znaczenia. Ten zespol po prostu nie pasuje do wystepowania pod szyldem Guns N Roses.
Berlin tak samo mógłbym powiedzieć ze „super 8” też jest do bani bo jest w stary sposób zrobiony nie ma w nim akcji itp. A prawdę mówiąc ten film jest boski( i nie dlatego ze robią go spielberg na spółkę z abramsem) i rzeczywiście czuć w nim klimat lat 70. Tak samo trzeba podejść do duke*a
Phi….ale recenzja – kilkadziesiąt linijek plucia na grę.|A sam Duke może i nie jest mega grą, ale bez problemu idzie pograć.
Niestety Berlin podpadasz pod tych wszystkich co właśnie pluli jadem na tą grę, a na dodatek pewnie dostaliście kopię recenzencką czyli za free. Oj berlin , cd action nie jest od wylewania żalów.
Każda recenzja ocieka nienawiścią ,a tu chodzi o zabawę głównie.|A ta wyżej wygląda jakby napisana przez kogoś kto całe życia grał na konsoli a potem dostaje w dupę od trudnej gry i wyżala się.
Koleś ma rację.
Heh, gdy zauważyłem obrazek w newsach, myślałem, że to coś o HL3. W sumie też dobrze.
@Kazaanh – Ty sobie za przeproszeniem jaja robisz? Przeczytaj recenzje zanim na jej temat cos napiszesz…
a tę broń która zmniejszała wrogów, mieliśmy w łapach tylko raz na 2 minuty i potem już jej nie było. Czy mi przez całą grę umknęła ?
Ehh… pisemko (strona tym bardziej) spada na psy :/
Trudna gra? ta gra nie jest trudna przecież -.-
Minusy: Kiepska grafika, braki w amunicji, bardzo krótkie poziomy, i za długie czasy ładowania, Za mało mięsa do rozstrzeliwania i nie zgodze sie z berlinem-bossy są proste, ani razu przy zadnym nie zginąłem, a grałem na normalnym poziomie trudności. Ale pare razy zginąłem przy zwykłych moobkach ;p, |Plusy: Dobra zabwa, długość gry, interakcja z otoczeniem, zróżnicowane levele, czasem zmuśi do myślenia. Ot czyste +6/10
TO NAJLEPSZA GRA WSZECHCZASÓW!!!
@SummonerXP – ot ostatnie pisze się przez „ch” ;PA co do samej wypowiedzi, to ja tam konsole lubię. A Duke Nukem Forever musiał być niewypałem. Po prostu musiał.
Kupa, a nie gra.
Więc jednak nowego DNF sobie odpuszczę, jest zbyt wiele negatywnych recenzji a o opiniach graczy już szkoda wspominać, zresztą sam nie spodziewałem się wiele po tej grze (po wcześniejszych zapowiedziach, po słabych zwiastunach i jeszcze gorszym gameplayu) ale myślałem że chociaż utrzyma poziom tego średniego shootera ze starym klimatem, jak cena gry spadnie do 20 zł to pewnie zakupie, ale za taki produkt płacić taką kasę to przesada.
W DN:F nie grałem, ale po przeczytaniu zapowiedzi, miałem odczucia takie jak Berlin który ją zrecenzował i cieszę się, że to właśnie on. Nie podszedł do niej z sentymentem, tylko popatrzył jak na każdą inną grę. Dzięki tej recenzji wiem, że nie mam zamiaru tej gry kupić.
Chyba, że, tak jak sądzi Eskel047, cena spadnie do jakichś 20 zł.
W tej recenzji wszystko jest złe, z ksywką recenzenta na czele… Może Frankfurt ma racje co do wad, ale dla mnie i tak jest to gra wielka. Dlaczego? Ponieważ DUKE NUKEM 3D był moją PIERWSZĄ grą w jaką zagrałem!!! Więc z miejsca Duke dostaje odemnie +6 do oceny którą wystawił Hamburg ;P
Nie oszukujmy się: wszyscy wiedzieliśmy, że gra będzie niewypałem, ale wielu i tak ją kupi. Dla zasady. Lub Edycji Kolekcjonerskiej 😉
Autor widocznie nie zrozumiał o co chodziło w wypowiedzi aby nie porównywać Duke’a do Call of Duty. To po prostu trochę inny rodzaj gry podczas gdy DNF jest bardziej oldschoolowy i mniej realistyczny. Nie wiem też na jakim poziomie trudności grał, ale chyba najłatwiejszym. Na trzecim zginąć jest bardzo łatwo jeśli się zwyczajnie nie uważa, stoi się w miejscu, nie kryje się za osłonami itd. Sam jestem z singla gry zadowolony, aż mi się trochę HL2 przypomniał.
” jest to gra wielka. Dlaczego? Ponieważ DUKE NUKEM 3D był moją PIERWSZĄ grą w jaką zagrałem!!!”no boski argument -,-. ogarnij sie, jedziesz na tanim sentymencie. ta gra to [beeep].