6
1.05.2022, 10:00Lektura na 6 minut

eFootball 2022 – recenzja. Gratis to (nie)uczciwa cena

Gra w eFootball jest jak powrót na boiska w Mielcu czy Niecieczy po obejrzeniu półfinału Ligi Mistrzów na Etihad Stadium w Manchesterze. Można. Tylko po co?

Nie zrozumcie mnie źle – nie uważam najnowszej Fify czy poprzedniego PES-a za gamingową Champions League. Są to jednak produkcje utrzymujące wysoki poziom pod względem jakości wykonania i dopracowania. Do ideału im daleko, ale nadal widać, że ma się do czynienia z pełnowartościowymi produktami. W przypadku eFootball brakowało tego uczucia przy wydanym kilka miesięcy temu early accessie i niestety próżno go szukać również w edycji 1.0, której wciąż nie umiem nazwać pełną wersją.


Raz przegrywam, raz… przegrywam

Kilka miesięcy temu, po pierwszym kontakcie z nową grą Konami, pisałem:


Pierwszą wirtualną kopaną w moim życiu było Piłkarskie Mistrzostwa Świata 2002: Japonia-Korea sprzedawane w kiosku za 19,99 zł. Gra dobra tylko dla kogoś, kto wówczas nie wiedział, czym jest FIFA i PES. I nie mając tej wiedzy, zagrywałem się w produkcję Ascaron Software godzinami, bawiąc się przednio. Podobnie mogłoby być w przypadku eFootball, gdybym na PS5 nie miał zainstalowanej Fify 22 i ubiegłorocznego PES-a, a w szafie nie kurzył się Xbox 360 z płytą z PES-em 6 w napędzie. Niestety dla Konami nie mam już 10 lat i wiem, kiedy gra jest dobra lub przynajmniej niezła. Tymczasem grając w eFootball, nawet wygrywając, czuję się przegrany.


Od tego czasu w eFootball zmieniło się sporo, jednak konkluzja pozostała ta sama. Wróciła zresztą ze zdwojoną siłą, gdy dla porównania zainstalowałem trzyletniego już PES-a 2020 i odpaliłem sejwa z mojej kariery Interem. Nim się obejrzałem, wybiła trzecia w nocy, a ja zastanawiałem się, kiedy ten czas minął. Przy okazji natomiast upewniłem się, że w poprzednich grach piłkarskich Konami – co często zarzucali konkurencji fani Fify – zawodnicy nie poruszali się jak wozy z węglem. Okazywali się mniej zwrotni niż w kopanej EA, lecz było to spowodowane przeniesieniem środka gameplayowej ciężkości w kierunku symulacji i realizmu(*).

W eFootball 2022 również próbowano osiągnąć ów brakujący efekt, ale zamiast tego mamy zawodników sunących po murawie jak po tafli lodu. To zresztą znamienne dla wszystkich zmian w wersji 1.0 – jak na dłoni widać próby przeniesienia z poprzednich PES-ów tego, co dobre, jednak w każdym aspekcie gra wypada gorzej. A jeśli już coś kopiuje „udanie”, to wady edycji oznaczonych numerami 2021 i 2020(**).

eFootball 2022
Pod względem graficznym w końcu jest znośnie – łatwo zrozumieć, czemu wersja mobilna została przesunięta na "kiedyś". 

Do tego trzeba dodać niedopracowane, sztywne animacje, wątpliwą AI, momentami przedziwną fizykę piłkarzy i futbolówki, a także głupiejących bramkarzy czy przypadkowość, której bliżej do stołu pinballowego niż piłkarskiej murawy. Nad wrażeniem opóźnienia w reakcjach zawodników na wciskane przyciski (nawet podczas gry offline) nie chcę się rozwodzić, ale to jedynie kolejny kamyczek do ogródka pełnego żwiru. A szkoda, bo eFootball miewa przebłyski dawnej chwały. Jeśli tylko odpalą się odpowiednie animacje, akcja podbramkowa potrafi wyglądać niemal jak wyjęta z prawdziwego boiska. Problem w tym, że o ile w poprzednich odsłonach takie zazębianie było standardem (a jego brak anomalią), o tyle tutaj okazuje się rzadkością.

(*) To, że w praniu wychodziło z tym realizmem różnie, to inna para korków.

(**) Jak choćby opóźnienia w przełączaniu się na innego zawodnika czy brak możliwości zmiany kierunku podania w ostatniej chwili.


Gratis? Co tak drogo?!

Z pewnością pojawią się głosy mówiące, że wystarczy nauczyć się grać i rozgrywka od razu stanie się przyjemniejsza. To prawda, seria Konami zawsze miała dwa poziomy wtajemniczenia. Pierwszy, typowo casualowy, pozwalał na grę przy wykorzystaniu podstawowego sterowania, bez zagłębiania się w taktyki czy zaawansowaną klawiszologię. Drugi oferował natomiast zdecydowanie bogatsze doznania, wymagając jednocześnie poświęcenia czasu na naukę. I tu widzę kolejny problem eFootball – poziom wejścia jak na grę free-to-play jest stosunkowo wysoki. Weterani szybko podłapią wszelkie nowinki i przystosują nabywane przez lata umiejętności do toporności gameplayu, ale świeżaki – w założeniu przyciągnięte przez darmowość – odbiją się od zabawy, bo będą obrywać, w dodatku zazwyczaj od graczy ze zdecydowanie lepszymi drużynami.

Jeśli ktoś kupił bowiem poprzedniego PES-a, a także testował odpowiednio długo wczesnodostępową wersję edycji 2022, na start w trybie online’owym otrzymał tak duże fundusze, że już pierwszego dnia mógł zbudować drużynę naszpikowaną największymi gwiazdami futbolu. A ponieważ dodatkowo w obecnej wersji eFootball nie oferuje możliwości grania kariery offline, wiele osób – jestem przekonany – zrezygnuje z produkcji Konami nawet pomimo nalepki „za darmo”.

eFootball 2022
Jeśli już odpalą się odpowiednie animacje, całość działa nieźle. Szkoda, że dzieje się to tak rzadko.

A skoro jak bumerang wraca potencjalnie największa zaleta, czyli model F2P, to czas rozprawić się i z tą kwestią. Bez opłat dostajemy bowiem jedynie tryb online, za Master League (gdy pojawi się kiedyś w formie DLC) Japończycy będą już kazali sobie zapłacić. A czym różni się to od edycji Lite poprzednich PES-ów, które pozwalały za darmo grać w sieciowym MyClubie? Właściwie to niczym. Choć muszę zaznaczyć, że zupełnie nową odsłonę wspomnianego trybu uznaję za jeden z nielicznych plusów eFootball.

Teraz zawodnicy zbierają doświadczenie, grając w meczach, a po każdym zdobytym poziomie wzmacniamy ich atrybuty – możemy więc uczynić naszego obrońcę szybszym niż w bazowej wersji albo nad prędkość postawić celność podań. To ciekawe rozwiązanie pozwalające na zbudowanie własnych gwiazd z piłkarzy o nieco słabszych umiejętnościach – wystarczy grind i z przeciętniaka zrobi się podpora drużyny. By do tego doprowadzić, trzeba jednak rozgrywać sporo spotkań. W ten sposób wracamy do punktu wyjścia: niesatysfakcjonującego (choć poprawionego względem wczesnej wersji) gameplayu i niewielu opcji pozwalających na przyjemne zbieranie wspomnianego wyżej expa. A jakby tego było mało, między każdą piłkarską ucztą na wirtualnych boiskach musimy przedzierać się przez bardzo ociężale działające, przestarzałe menusy.

6
zdjęć

Jak więc można eFootball 2022 podsumować? Jest lepiej, ale biorąc pod uwagę to, jak było, wcale nie musi to oznaczać, że jest dobrze. Można powiedzieć, że jest średnio. A właściwie słabo. I choć nieodłączną część dyskursu o grach piłkarskich stanowi narzekanie na coroczną powtórkę z rozrywki, to akurat nie o taką „rewolucję” walczyliśmy.

W eFootball 2022 graliśmy na PlayStation 5.

Ocena

Wersji 1.0 eFootball 2022 wciąż daleko do pełnowartościowego produktu – zarówno pod względem zawartości, jak i gameplayu. Wypróbowując grę Konami, na szali postawisz jedynie kilka godzin, jednak jeśli uważasz, że czas to pieniądz, najpewniej okaże się to nieudaną inwestycją.

3+
Ocena końcowa

Plusy

  • inwestujesz tylko swój czas
  • gameplayowe przebłyski
  • nowy tryb online jest całkiem niezły
  • graficznie już ujdzie

Minusy

  • niedopracowane, sztywne animacje
  • zawodnicy poruszają się jak wozy z węglem
  • boiskowy pinball
  • wątpliwa AI
  • brak trybu kariery
  • słaba responsywność
  • wysoki poziom wejścia dla nowych graczy
  • lagujące menusy


Czytaj dalej

Redaktor
Tomasz „Ninho” Lubczyński

W CD-Action jestem od 2016 roku, wcześniej publikowałem m.in. w Przeglądzie Sportowym. W redakcji robiłem chyba wszystko – byłem sprzętowcem, prowadziłem działy info i zapowiedzi, szefowałem newsroomowi, jak i całej stronie. Następnie bezpieczną przystań znalazłem w social mediach, którymi zajmowałem się do końca 2022 roku, gdy odszedłem z CDA. Nie przestałem jednak pisać – wciąż możecie mnie więc czytać: zarówno na stronie www, jak i w piśmie.

Profil
Wpisów731

Obserwujących7

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze