Często komentowane 34 Komentarze

F.E.A.R. 3 – Recenzja

F.E.A.R. 3 – Recenzja
Pierwszy F.E.A.R. był straszny i dobry. Drugi był strasznawy i dobrawy. Trzeci jest... po prostu żaden. Co to znaczy dla mieszkańców Fairport i przyszłości serii? Sprawdza gem.

F.E.A.R. 3
Platformy: PC, PS3, X360
Data premiery: już jest

F.3.A.R., czyli F.E.A.R. 3, który dla uproszczenia zapisywać będę jako FEAR 3, to ­first?person shooter, podobnie jak wszystkie pięć wcześniejszych (wliczając dodatki i DLC). Nie jest jednak, w przeciwieństwie do swych poprzedniczek, w najmniejszym stopniu horrorem. I nie z braku chęci twórców z Day 1 Studios – widać, że starali się iść śladem Monolithu i stworzyć grę przynajmniej działającą na wyobraźnię. Niestety, nie wyszło im to zupełnie – FEAR 3 3 to FPS całkowicie wyprany z klimatu, typowa strzelnica z papierowymi tarczami, a jego finał, nie oszukujmy się, zobaczą tylko najwytrwalsi. I nie dlatego, że kampania jest nadzwyczajnie długa. Jednokrotne jej przejście zajmuje tylko 7-8 godzin.

Ja z bratem i mamą
Fabuła FEAR-a 3 to ciąg dalszy historii najkoszmarniejszej mamuśki świata, Almy, tym razem ukazanej z punktu widzenia obu jej synów – Point Mana oraz Paxtona Fettela. Jak pamiętają weterani serii, Point Man był zmodyfikowanym genetycznie superżołnierzem – bohaterem pierwszego FEAR-a. (Pamiętacie, że istniało kiedyś rozwinięcie tego tytułu do First Encounter Assault Recon, czyli „paranormalnego rozpoznania bojem”?).

Ten drugi jednak – UWAGA, SPOILER – był antybohaterem, którego nasz heros wziął i ubił. Teraz „najlepszy syn Almy” powraca zza grobu (a w DLC był klonem?), by rzekomo wspierać ukochanego braciszka-mordercę swymi mocami parapsychicznymi. Naturalnie do końca nie wiadomo, jakie są prawdziwe zamiary Fettela, jednak wierzcie mi – tak naprawdę nie ma o czym mówić. I to jest problem, bo wydawcy gry przed jej premierą chwalili się, że w produkcji uczestniczył sam John „Mgła” Carpenter. Pewnie chodził po pizzę, bo śladu jego ręki w rozgrywce nie widać.

Point Man i ten drugi
Gra już z pudełka krzyczy „nie walcz samotnie, gdy dopadnie cię strach”. To zgrabne hasło (po czesku brzmi lepiej: „nikdy nečelte strachu sam”) zapowiada najważniejszy bodaj atut nowego FEAR-a – tryb współpracy. Ten dostępny jest zarówno offline (split screen na konsolach), jak i online (na wszystkich platformach) i pozwala grającym wcielić się i w jednoosobową armię Point Mana, i parapsychiczny młot Paxtona Fettela.

Co ciekawe, zamiana broni i „bullet-time’u” tego pierwszego na telekinezę, ogłuszenie, a nawet, uwaga, opętanie tego drugiego możliwa jest także w trybie dla samotnego gracza. Opcja ta „otwiera się” jednak dopiero po ukończeniu każdego z ośmiu „rozdziałów” metodą siłową – Point Manem. Pytanie, czemu twórcy zdecydowali się na takie ograniczenie, jeśli nie po to po prostu, by sztucznie wydłużyć kampanię (wszystko razy dwa) i tym samym oddalić zarzuty, że no, mało gry w tej grze? Czemu nie można po prostu wybrać doświadczenia fabuły w mniej „strzelankowy” sposób od samego początku? FEAR 3 na tym traci – to FPS za pierwszym razem nawet do przyjęcia, ale za drugim do niczego.

Podnieś 10 magazynków
FEAR 3 nuży także dlatego, że struktura rozgrywki jest liniowa i oparta na skryptach. Niestety, wyraźnie wyczuwalne są granice aktywacji tych wszystkich „zdarzeń” – do tego stopnia, że w pewnym momencie wiesz po prostu, że ten próg i ten róg uruchomią jakąś grupkę lub dwie wrogów. Point Man radzi sobie z nimi standardowo przy użyciu pięciu czy ośmiu rodzajów broni palnej (i noża w starciach) z dodatkowym wykorzystaniem spowolnienia czasu. Nasz heros zestarzał się jednak wyraźnie i nie potrafi już spektakularnie wykopywać przeciwników w powietrze – w walce wręcz zostało mu jedynie opędzanie się od nich bagnetem.

Z kolei Fettel to psychol, który brudzi sobie ręce krwią tylko wtedy, gdy te ręce nie są jego, a tego, z kim walczy i w kogo się dosłownie wciela. Rozwój postaci – nabijanie poziomów – następuje poprzez zaliczanie idiotycznych „wyzwań” typu: „podnieś 10 razy amunicję” oraz lokalny rodzaj kanibalizmu – tworzenie „łączy neuralnych” z niektórymi trupami. Niestety, to ostatnie służy jedynie zdobyciu punktów, a przecież łatwo byłoby zobrazować w jakiś uduchowiony sposób okoliczności ich śmierci…

System Qosłon
Małe nagrody” z ikspekami za zachowania typowe dla FPS-ów to niejedyne, co FEAR 3 zapożycza od największych. Swoich sił próbuje także z systemem osłon, jednak czyni to nie tylko nieporadnie, ale i niewłaściwie. W teorii rozwiązanie jest świetne – po dotarciu do obiektu, który służyć może jako osłona, wystarczy wcisnąć Q, by postać przykleiła się do niego, zyskując możliwość wychylania się, ale też skrytych zmian pozycji.

Istnieje nawet – jak w Gears of War – kontekstowy system szybkiego przemieszczania się pomiędzy osłonami. Niestety w praktyce zupełnie się nie sprawdza. Po pierwsze dlatego, że nie wszystkie obiekty, które intuicyjnie służyć mogą jako osłona Q, takimi osłonami są. Innymi słowy: skrzynka tak, ale biurko obok nie. Dlaczego? Bo tak. I po drugie – nasi herosi niepotrzebnie mocno kleją się do osłony i trzeba albo skasować ją, ponownie wciskając Q, albo wbić w klawiaturę klawisz odpowiedzialny za cofanie się – czasem zadziała. Koniec końców, szybko przestałem korzystać z Qosłon w ogóle – wystarczało mi przykucnięcie.

Amunicja ponad strachem
Równie nieporadnie skonstruowane były fragmenty „klimatyczne” – charakterystyczne dla serii zwidy i majaki. Nie dlatego, że są złe same w sobie – bardziej przez to, że serwowane są tak, że łatwo je przeoczyć. Wyobraźcie sobie mroczne wnętrze zrujnowanego domu towarowego, rojącego się od kultystów-zombi – coś jak bioshockowe RaptureLamb do kwadratu. Albo bardziej nawet – Dead Space 2 w lokacjach unitologów. Chwilowo jest spokojnie, ale wiesz, że to cisza przed burzą. Niepokojąca muzyka nasila się, jednak nim osiągnie apogeum, zauważasz karabin pod ścianą, a broni, jak wiadomo, nigdy za wiele. Rzucasz się, by dokonać przechwycenia i przeładowania, i odwracasz akurat, by dostrzec resztki rozpadającej się „strasznej wizji”. Znowu przegapiłeś strach. A nie można było podłożyć tego karabinu kawałek dalej? Zwłaszcza że i tak tempo rozgrywki wyznaczają skrypty.

Nie patrz, nie słuchaj, nie strzelaj
Braków i niedoróbek jest więcej. Tytuł stworzony jest w oparciu o podstarzały Despair Engine i nie zapisze się w annałach jako najładniejsza gra A.D. 2011. Dźwiękowo nie jest źle, z tym tylko, że broń brzmi zbyt łagodnie, a efekt „wygłuszenia” – z oddechem i bijącym sercem – sprawia wrażenie, jakby padła karta dźwiękowa.

Nie zachwyca natomiast wcale konstrukcja poziomów z brakiem otwartych przestrzeni – nawet tam, gdzie zdaje się, że da się przejść, drogę przysłania niewidzialna ściana. Demolka otoczenia też następuje tylko w przewidzianych miejscach. Specjalnie to sprawdziłem, waląc rakietami w murek – jego partie rozpadały się w identyczny sposób. Podobny recykling daje się zauważyć również w kwestii tekstur – graffiti kultystów jest znakomite – na poziomie porównywalnym z Dead Space. Jednak jeśli w tym samym małym domku identyczne obrazy pokrywają każdy centymetr kwadratowy powierzchni płaskich – robi się tak sobie. I wreszcie wyraźne błędy AI, która mocno nieporadnie radzi sobie ze zmianą pozycji i do tego potrafi zablokować się w miejscu.

F***ing Run i Skurcze
Z tych wszystkich względów FEAR 3 najlepszy jest w multi. Dopiero w nim właściwie wykorzystane są opcje, jakie daje Fettel. Niezwykłe przy tym są tryby online, zwłaszcza F***ing Run, z wdziękiem przetłumaczone na nasze „Sp***dalać!”, gdzie partnerzy przebijają się przez hordy zombi, uciekając przed Ścianą Śmierci – falą nienawiści Almy. Niezły jest także Król Dusz, w którym gracze wcielają się w nieumarłych lub żołdaków, zbierając dusze-punkty wypadające z pokonanych wrogów.

Pozostałe dwa to Contractions (Skurcze), czyli Horda, w której grupka żołnierzy stawia czoło falom przeciwników, oraz Ostatni Ocalały – czyli Fettel kontra trzech „Point Manów”. Niestety, wszystkie ograniczone są do czterech graczy naraz. W świecie rozgrywek multiplayer, którym rządzi „masywne” Call of Battlefield, nie ma już chyba miejsca na rozrywkę tak skromnych roz­miarów.

Odpalić i zapomnieć
Podsumowanie nie wypada zatem dla FEAR-a 3 zupełnie źle, ale też nie całkiem dobrze. To FPS stworzony poprawnie punkt po punkcie, ale pozbawiony charakteru, jakiejś cechy, która nie pozwoliłaby o nim zapomnieć. I tak jak pierwszego FEAR-a zapamiętałem z powodu imponującej fizyki i walki „wnóż”, a FEAR-a 2 dzięki niezłym wizjom i konkretnej akcji z wykorzystaniem mechów, tak FEAR-a 3 zapamiętam… za powiązanie ze Steamem bez wyraźnego ostrzeżenia na okładce. Nie tego oczekiwałem po serii. Nie takiego finału trylogii Almy i jej trudnych dzieci…

Ocena: 6.0

Plusy:

  • nietypowy psychobohater F.
  • całość do przejścia w co-opie
  • bardzo dobre tłumaczenie
  • unikatowy tryb F***ing Run!
  • Minusy

  • uskryptowiona niestraszność
  • dramatyczna liniowość
  • zombi… rany, znowu zombi
  • multiplayer dla maksymalnie 4 osób
  • znienacka atakuje Steamem
  • 34 odpowiedzi do “F.E.A.R. 3 – Recenzja”

    1. Pierwszy F.E.A.R. był straszny i dobry. Drugi był strasznawy i dobrawy. Trzeci jest… po prostu żaden. Co to znaczy dla mieszkańców Fairport i przyszłości serii? Sprawdza gem.

    2. Bardzo słaba recenzja, jak czytałem w pismie to łapałem się za głowe.

    3. ”zombi… rany, znowu zombi” Jeśli się ten argument nie pojawi w recenzji Dead Island to oficjalnie bojkotuję pismo.

    4. Może coś mi umknęło, ale jakoś nie przypominam sobie zombie w tej grze. Ci kultyście imo w ogóle pod definicję zombie nie podpadają – nie gniją i nie są powolni, to raczej zwykłe szajbusy.

    5. Ja pierdziele, co się dzieje z tą stroną/pismem. DRAMAT! Skoro F3AR dostał 6/10, a CoJ; The Crap 5/10 to polecam zmienić dilera. 10% różnicy w przypadku gier o podobnym gatunku, a pod względem jakości PRZEPAŚĆ! Jeżeli F3AR jest na 6, to dla Cartel została jedynie skala ujemna:/

    6. FEAR 3 PORAZKA PRZEZ DUZE K PAN CARPENTER TAK MIAL NAS STRASZYC I OWSZEM WYSTRASZYL MNIE TAKIM GNIOTEM NA 5 GODZIN GRANIA TO TYLE O TEJ NIBY GRZE

    7. Jak widze, tendencja spadkowa nadal sie utrzymuje. Dla mnie najlepszy okazal sie pierwszy FEAR i pierwszy dodatek. To bylo po prostu swietne.;) @lubro – argument o zombie jest jak najbardziej na miejscu w przypadku FEAR – tutaj sa przerozne zdarzenia paranormalne i wstawianie zombiakow (kiedy mozna wstawic praktycznie wszystko) to nieporadnosc tworcow. W Dead Island zombiaki nie moga byc wada (najwyzej ich brak:P), bo jest to gra traktujaca o zombi.

    8. Gra zaliczona jakiś czas temu, zero strachu i klimatu dawnego FEAR, w sumie grałem na siłę, a zakończenie mnie rozśmieszyło, tak jak i końcowy boss (co to miało być w ogóle?). Kto tą recenzję pisał? Jakoś tak nie bardzo na poziomie CDA.

    9. „zombi… rany, znowu zombi”|Haha niezły minus 😛 Czekam teraz aż Left For Dead dostanie taki sam 😛 Albo Resident Evil 🙂 NIe grałem w FEAR 3 dopiero zaczynam dwójkę ale czepianie się zombie to już jest trochę na siłę, jednak wszak to autor recki o tym decyduje jednak jeśli tak to w takim razie Dead Island ma już p 🙂 |”w walce wręcz zostało mu jedynie opędzanie się od nich bagnetem.”|A wślizg? Widziałem recenzje (video) i dość nieźle gierka została oceniona, właśnie tam pokazywali te wślizgi Point Mana 🙂

    10. Widać że te recka pisał frustrat, ta gra nie zasłużyła by po niej jechać.

    11. @Darkmen – minus za zaombie jak najbadziej zasluzony. FEAR jest gra, w ktorej mozna bylo pokazac naprawde wiele roznych zdarzen/zjaw paranormalnych, a tworcy zdecydowali sie na pokazanie tego, co jest w praktycznie kazdym horrorze. Zdecydowanie minus. L4D to gra ogolnie o zombie, wiec tam ich obecnosc jest zrozumiala, a wrecz wskazana.

    12. Nie jarzę. Recki CoD’ów piszą ludzie lubiący tą serię, albo co najmniej ją akceptujący. Z kolei (jak powiedział Dariusxq) po F.3.A.R. jeździ frustrat, który na siłę wytyka jej minusy, które minusami nie są. Gra jest na poziomie i jeżeli ktoś był z niej zadowolony to na tą reckę powinien głośno splunąć i młócić dalej. Zdecydowanie zgadzam się z E. Siekierą i to mogła być główna recenzja. F.3.A.R. jest co najmniej na 7, w porównaniu z tym crapem CoJ: TC… nie, tam wcale nie ma porównania. CoJ 6+, a F3AR 6?..

    13. …Czy aby gem nie pogubił się w tej skali ocen? Grałem w CoJ u kumpla na konsoli i po 20 minutach prosiłem żeby mi to 'coś’ wyłączył. A te minusy? Uskryptowiona niestraszność – nie zgadzam się. Co prawda FEAR 3 nie osiągnął poziomu jedynki, ale przebił 'dwójkę. Tam ani razu nie podskoczyłem ze strachu. A tu – pamiętna drabina w poziomie Sklep. Dramatyczna liniowość – taka sama jak w FEAR 2, nie wiem co tu wytykać. CoDy są bardziej liniowe. Zombi – hm? Jakie zombie? Nie przypominam sobie o żadnych zombie..

    14. …za to o świetnych kultystach – owszem. Multiplayer tylko dla 4 – tu się zgodzę. Trochę mało, ale zastanawiam się czy nie zrobiłby się czasem bałagan na mapkach. Znienacka atakuje Steamem – żadna wada. Instalacja szybka i sprawna. 4 GB zamiast 10, po kilku minutach już mogłem grać. A że inne gry nie mają oznaczenia na pudełku o obecności Steama, to już nikt nie wspomni. Jestem za tym aby albo w magazynie, albo w sieci pojawiła się alternatywna recenzja któregoś z redaktorów. Najlepiej pana Siekiery.Zgoda?

    15. Nie popisałeś się z tą recką, gemie 😛 Tak w ogóle to zauważyłem że większość recek na cdaction.pl jest napisana nieprofesjonalnie, podczas gdy w piśmie dalej trzymają poziom. Najpierw Berlin wraz ze swoim doktorowohałsowym, okropnie sztucznym stylem cynika, teraz gem jeżdżący po grze która jest o wiele lepsza od recenzowanego niedawno CoJ-a, a ma gorszą ocenę… No ale w sumie każda Polska gra dostaje w CDA o 1-2 oczka za wysoko w ocenie 😛

    16. @Pacuszek – CoJ byl recenzowany przez Adziora, nie przez gema. Nie zapominaj, ze ocena gry jest sprawa zupelnie indywidualna. Widocznie dla Adziora ocena 6+ znaczy, ze gra jest fatalna (dla mnie zreszta tez), a dla gema ocena 6 znaczy, ze gra jest przecietna. Jesli chodzi o sam poziom gry, to sie nie wypowiem, bo nie gralem. Zgodze sie jednak, ze poziom recenzji (pomijajac zupelnie jej obiektywizm) jest bardzo niski.

    17. @Professor- a jakby zamiast tych zombie były demony (tylko, że zachowywały by się tak samo) to co, gra od razu była by lepsza? No bez jaj akurat do FEAR zombie bardziej pasują niż do takiego Mass Effecta a jednak tamta gra za zombie niedostała po ocenie, nie czepiajmy się już takich głupot 🙂 Autor recenzji zachowuje się jak by tej serii nie cierpiał i był bardzo wkurzony, że akurat ją dostał do recenzji więc się wyżył czepiając byle głupot które mu nie pasowały.

    18. Gdyby Destructoid dał taką ocenę to bym to przełknął, ale w CDA? Dlatego chciałbym ujrzeć recenzję kogoś innego (np. E. Siekiery, który FEARowi wystawił 8) . Cała recenzja gema śmierdzi przesadzonym pesymizmem. A już samo narzekanie na zombi (które nie są zombi) jest po prostu absurdalne i bezsensowne. Czemu więc L4D i L4D 2 dostały tak wysokie oceny, skoro redaktorzy mają dosyć żywych truposzów?

    19. zapomnianyprince 4 sierpnia 2011 o 20:06

      Gemini chyba miał zły dzień gdy grał w F.E.A.R. 3. Przecież gra jest o wiele lepsza od Project Origin! To dwójka była wyprana z klimatu – przejaskrawiona, nic w niej nie straszyło. Jedynie dwie klimatyczne sceny można było tam znaleźć – intro i outro. W trójce klimat wylewa się z ekranu ( Interwał 4 – Przedmieścia lub Interwał 8 – Oddział. Interwał 8 jest genialny, genialnie zrobiony, genialnie klimatyczny, po prostu boski). Może i gra nie straszy, ale dominuje w niej ciemna kolorystyka i to jest …

    20. zapomnianyprince 4 sierpnia 2011 o 20:11

      … zdecydowany plus ( jedynie Interwał 2 – Slumsy jest CoDopodobny i przez to najgorszy).|Strzelaniny są bardzo sycące, najlepsze wymiany ognia w jakich miałem przyjemność ” uczestniczyć” od kilku lat. Fabularnie gra niestety leży, choć przerywniki z młodości braci są genialne zrealizowane. Fajnie że wracają znani ( i lubiani?) bohaterowie. Szkoda tylko, że ponownie Point Man jest niemową. |Teraz liniowość. Hmm. Który FPS nie jest linowy? CoDy są oceniane wysoko i liniowość nie jest w nich minusem. …

    21. @Pierdusss – Ja dałbym FEARowi 8 (może nawet 9 momentami), a FEAR 3 dałbym 5, zadowolony?|Poważnie, gra nie ma startu ani do jedynki ani do dwójki, można mówić o recenzji co się chce, ale gra na więcej oczek nie zasługuje.

    22. zapomnianyprince 4 sierpnia 2011 o 20:15

      Dlaczego więc jest nim w FEARze? Który z FEARów nie był liniowy? Wydaje mi się że każdy był. Nie rozumiem dlaczego się tego uczepiłeś.|Gdzie widziałeś zombi? Ja widziałem kultystów a nie zombi.|Brak slizgów i kopniaków z wyskoku? Chyba nie grałeś uważnie.|Multiplayer dla 4 osób? Nie wyobrażam sobie tych trybów z 18 graczami.|Atak Steamem? Znienacka? Przecież z tyłu na opakowaniu pisze wyraźnie : ” Product offered subject to your acceptance of the STEAM Subscriber agreement (SSA)” Trzba uwaznie czytać…

    23. zapomnianyprince 4 sierpnia 2011 o 20:16

      … mój drogi. Dla mnie gra jest na 9/10. Znalazłem w niej to, co chciałem w niej znaleźć.

    24. Nie rozumiem, wszędzie utarło się takie zdanie, że: „OMG, inne studio, ale to będzie słabe!”. A teraz, gdy przychodzi co do czego, to ci którzy skreślali FEARa 3 nadal go skreślają, choć niesłusznie. Sergi, zrób podczas gry muzykę i dźwięki głośniej, a wtedy poczujesz klimat. Może i FEAR 3 nie powoduje zawału (choć drabinka ver. 2.0 była świetna), ale cały czas panuje niepokój. Mechanika strzelania nie uległa większej zmianie czyli nadal jest bardzo dobra, również AI. I ten wślizg – lepszy od kopniaka.

    25. @Pierduss – Słyszałem dźwięki wyraźnie, ale nie czułem klimatu. Momenty, które mi się podobały, które „czułem” mogę policzyć na palcach jednej ręki. Dużo więcej było takich wypranych z klimatu i zwyczajnie irytujących. Mechanika strzelania jest w porządku, ale grafika jest już słaba, a system osłon i zliczanie punkcików są do bani.

    26. zapomnianyprince 4 sierpnia 2011 o 22:42

      @temptation |Ja odswiezyłem sobie całą serię przed trójką, i wg. mnie jedynka do dziś daje radę. I mimo że przechodziłem ją trzeci raz, nadal bałem się jak dziecko. Ciemny korytarz, ciemny pokój, słuchawki na uszach, krew na suficie w grze, a ja jako Point Man na kuckach dobiłem do jakichś puszek. Podskoczyłem jak oparzony zrzucając z biurka głośniki. Ja po prostu kocham tę grę.

    27. Ja FEAR 1 wraz z Extraction Point wygrałem w konkursie razem z innymi grami i gra była (i JEST!!!) super, potrafi przestraszyć a strzelaniny są naprawdę soczyste i świetnie zrobione, dziś dalej przyjemnie mi się młóci w tę gierkę a tym bardziej, że mam lepszego kompa i gra chodzi w Max Detalach (a wtedy miałem jakieś średnie) choć Crysis to nie jest to grafika dla mnie się średnio liczy, ta gra ma klimat i świetny gamepley a właśnie tego od niej oczekuję 🙂

    28. W FEAR 2 przestraszyło mnie intro (Alma), nie wiem jak jest dalej ale pewnie będzie też strasznie jak nie gorzej 🙂 I super, ale jednak brak mi wychylania się zza osłon 🙁

    29. Ja po prostu w za dużo strasznych gier grałem, żeby się FEARA przestraszyć;)

    30. zapomnianyprince 5 sierpnia 2011 o 08:39

      Cały czas patrzę na ten minus: znienacka atakuje Steamem. Z tyłu wszystko pisze. Gem chyba musiał być bardzo zaspany gdy w to grał. W sumie w FEARa trzeba grać w nocy 😉 |@Darkmen – Intro jest najbardziej klimatyczną scenką w FEAR 2. Jedynie zakończenie nawiązuje z nim walkę. Podczas gry się raczej nie przestraszysz. Jak już pisałem – Project Origin ma zbyt jaskrawą kolorystykę aby mieć klimat Jedynki, dodatków, bądź nawet Trójki (celowo piszę wielką literą).

    31. Potwierdzam, jest 'ostrzeżenie’ 😉 przed Steamem

    32. Najlepszy w ”trójce”jest według mnie tryb kooperacji.

    33. nie grałem w zrzadną z części ale chyba zagram w tą

    34. Ja nie wiem co gem chce od trójki, ale stawiam ją wyżej niż Project Origin, który był massive fail.F.E.A.R. jedynka owszem ma klimat, ma małą Almę i jest soczysta w paranormalne zdarzenia. F.3.A.R. potrafi przestraszyć dalej w kampanii (chociażby sala z monitorami), no ale widać, że zrobili z tego po prostu shootera. Czy to źle? Nie, bo wymiany ognia są soczyste, AI nadal jest świetne (chowa się, wzywa wsparcie, szuka drogi by Cię oflankować, itd.)Jak dla mnie ocena 6/10 jest za niska. Dałbym spokojnie8

    Dodaj komentarz