Farming Simulator 25 – recenzja. Pole, pole, łyse pole
Jeżdżę ciągnikami i kombajnami na zlecenie CD-Action ledwo od dwóch ostatnich odsłon. Nie żeby jakoś zaburzyło mi to radość z możliwości zrecenzowania najnowszej czy trzeźwy osąd. Mimo upływu trzech lat od premiery poprzedniczki, „dwudziestkapiątka” zaliczyła zmiany głównie kosmetyczne.
Premiera „dwudziestkidwójki” ma dla mnie wartość sentymentalną. Jej recenzja była moją pierwszą na łamach pisma, zatem stanowiła ona tekst laika – i dziennikarskiego, i rolniczego. Od tego czasu ciut bardziej zaznajomiłom się z grą, poświęciłom też prawie 80 godzin na przyjemną, choć śliczną jak ropa w ranie 23. odsłonę na Switcha. Minęły prawie trzy lata, warsztat zdążył mi się rozwinąć, a farma… Cóż…
Ora, ora, ora
Zacznijmy od podstaw. To jedna z serii, których formuły się nie zmienia, tylko udoskonala (czy raczej poprawia). Nowości pojawiają się w dodatkach, w formie sprzętów, gatunków, projektów czy łańcuchów produkcji, tyleż ekscytujących, co zabawnych, gdy pozbawi się je kontekstu. Na przykładzie tej części: wreszcie można sadzić groszek, szpinak, fasolkę i ryż? Długoziarnisty też?! Czekaj, dodali woły domowe, kozy i hodowanie zwierząt od maleńkości? Chryste, sprzedawanie produktów na stoisku przy farmie? Przepływanie rzeki promem? ODKŁADANIE NARZĘDZI?!
Gameplay nie miał więc jak ulec gruntownej przemianie: zasiej, pilnuj upraw, obserwuj pogodę i zmiany na rynku, bierz od czasu do czasu zlecenia, załóż biznesik, gdy przyjdzie czas. Całość wciąż nieźle oddaje esencję rolnictwa, coby gracz czuł trud, ale nie został zarazem zbombardowany nadmiarem typowych branży rolniczej czynników. Fundamenty te same, dom stoi. Remont zajął wprawdzie niemal trzy lata, polegał w zasadzie na przemalowaniu ścian, ale stoi. Jeśli uznać to potraktować za atut – czy jest co szczerze chwalić?
Fakt faktem, w rozgrywce pojawiło się kilka ciekawych nowości. Znów możemy przejąć rozwiniętą do pewnego stopnia farmę, pobawić się jako bogaty kierownik gospodarstwa czy zacząć od zera. O ile jednak każdy ze sposobów na rozpoczęcie przygody wiązał się dotąd z warunkami (taki kierownik w „dwudziestcedwójce” był od razu zadłużony), o tyle tutaj da się dopasować sejwa wedle woli. Większy budżet? Samouczek i sprzęt na start? Zero długów i niski poziom trudności? Proszę, miłego! Do opcji zatrudnienia pracownika AI dodano zaś GPS pokazujący linie, do których możemy się „przyczepić”, dzięki czemu rzadziej ominiemy skrawki ziemi.
Co więcej, rozbudowano interakcje z lokalsami ponad okienka zleceń. Możemy pogadać z faktycznymi enpecami, mającymi wspierać radą i reprezentować różne podejścia do życia na roli, nad gospodarstwem czuwa z kolei dziadek Walter, cieszący się, że ktoś w końcu odziedziczył po nim ziemię. Ta znajduje się w trzech lokacjach: amerykańskim Riverbend Springs, wschodnioazjatyckim Hutan Pantai oraz niby środkowoeuropejskiej, ale wiadomo jakiej Zielonce, gdzie chwilami serio można się poczuć jak u babci – znajdziemy tam choćby fabrykę zup Zup Zup Zup, piekarnię Dąbrowski czy Stolarstwo Jedrick (Jędrek?) Augustyn.
Potem trzy, bite, na silnik
Giants porzuciło poprzednią generację, jednak nie przysłużyło się to szczególnie nowej jakości. Tak, dodano widok z trzeciej osoby, gdy dotąd tylko mody pozwalały na ujrzenie postaci poza kabinami. Owszem, woda i sprzęty ładniej się błyszczą, koła wreszcie deformują teren, a brud na karoserii nie jest już prostą teksturą – błoto różnie ochlapuje pojazdy, a z czasem nawet się odlepia. Niestety całościowo jest, ot, okej. Zaoferowane lokacje wypadają urokliwie, ale stanowią dosyć puste makiety, które spełniają zadanie wyłącznie, gdy olejemy zwiedzanie.
Poświęcenie się next-genom to nie kwestia rewolucji, a możliwości niecertolenia się z optymalizacją na past-geny. Wersje konsolowe nie utrzymują 30 klatek, więc masa tekstur jest rozmazana (Chryste, te monitory), obiekty wczytują się tuż przed nami, a praca wieczorem, w trakcie zachodu trwającego raptem kilka sekund, nie ma sensu na Series S, bo nic wtedy nie widać. W kontekście tych problemów można by stwierdzić, że PS4 i Xbox One miały szczęście. Usprawniony silnik teoretycznie pozwala też na symulowanie zapowiadanych trąb powietrznych i gradów, ale są one rozczarowujące, a tornada wręcz niedokończone. Gdzie ciemne chmury? Zniszczone budynki? Ubezpieczenia od zniszczeń?
Pranie… znaczy, uprawianie
Gra ogółem nie sprawia wrażenia przemyślanej ani nawet… pełnej? Interakcje „międzyludzkie” bolą – nie dość, że każda z napotkanych osób wydaje się chcieć wypróbować na nas swoje widły, a charyzmą może konkurować wyłącznie z hodowanymi tu krowami, to żadna nijak nam nie pomaga. Zdobycie informacji nie jest warte cierpienia straszliwie sztucznych kwestii, a ponieważ seria nie należy do najprzystępniejszych, nowicjusze i tak zostają skazani na przeszukiwanie neta w razie problemów. Cóż zresztą graczowi z kilku enpeców, skoro pola świecą pustkami, a przechodnie przypominają androidy?
Maszyn niektórych marek już nie ma (reszta w DLC?), a większość dostępnych zdaje się mieć poluzowane kierownice. Woły, kozy czy młode to w zasadzie reskin występujących w serii zwierząt – nie widać ich stopniowego dorastania, a hoduje się je tak samo jak dotychczasowe gatunki. Pracownicy AI są głupsi niż w 22 i często pomijają spore fragmenty pól (w zamian kontynuują robotę po wczytaniu zapisu, hura). Kierowcy w nosie mają przepisy i wpierniczają się w nas, wywalając czasem zawartość przyczep.
Zmieniono interfejs, a nie da się ustawić trasy do wyznaczonego miejsca. To po cholerę GPS? Czemu nie wyznacza on drogi pod jazdę obok kombajnu bez zbiornika? A błędy? Nasi podwładni odmawiają kultywacji podstawowym kultywatorem, zlecenia zostają ukończone mimo nieoblecenia całego pola, paszowóz czasem można załadować, czasem nie, ścięte drzewa wpadają pod ziemię, a raz owieczki wyrosły mi na… krowy.
Nie pomaga fakt, że spora część świeżynek – modele pojazdów, łańcuchy produkcji czy nawet wspomniana Zielonka – pojawiła się w Premium Expansion poprzedniczki, a same nowości „zmieściłyby” się w większej aktualizacji „dwudziestkidwójki”. Kumam rozczarowanie fanów: nowa „Farma” jest spoko, jeśli zrobiło się przerwę od serii albo dopiero zaczyna się z nią przygodę. Ale nie po to kupuje się kolejną część, aby sprawdzić, na ile wystarcza podstawka przed season passami czy zainstalowaniem modów.
W Farming Simulator 25 graliśmy na Xbox Series S.
Ocena
Ocena
Dziwnie nazywać Farming Simulator 25 kolejną odsłoną, gdy od strony zawartości to raczej okazalsza aktualizacja. W dodatku wybrakowana i nieprzemyślana pod względem zmian. Jakby Giants skupiło się na poprawie grafiki, która i tak nie imponuje, a także cierpi na kiepską optymalizację oraz szereg pójść na skróty – spoko. Ale na wyprzedaży i za kilka miesięcy albo nawet lat.
Plusy
- dom stoi
- nadal gra się przyjemnie
- jupi, kózkiii
- deformacja terenu i system zabrudzeń
- tryb GPS
- dopasowanie sobie sejwa
Minusy
- wybrakowana zawartość
- sporo niedoróbek oraz bugów
- tornada to żart
Czytaj dalej
Recenzuję, tłumaczę, dialoguję, montuję i gdaczę. Tutaj? Nie wiem, co robię, więc piszę, dopóki mnie nie wywalą.