7
18.04.2012, 08:00Lektura na 7 minut

FIFA Street - recenzja

Czy granie w piłkę na podwórkach może obyć się bez bluzgów, bójek, podartych spodni i częstego przytaczania „prawa Pascala”? Takie rzeczy tylko przed konsolą. Przekonuje Qn'ik. 


CD-Action

FIFA Street

Dostępne na: X360, PS3
Testowano na: PS3, X360
Werjsa językowa: angielska

Nowa uliczna FIFA to spin-off swojej „dużej siostry”, ale też pierwsza od kilkunastu lat próba zamknięcia prawdziwej piłki nożnej w hali. Wcześniejsze gry noszące tytuł FIFA Street należały do zupełnie innej bajki, były tylko zręcznościowymi namiastkami symulacji. Najnowsza produkcja EA Sports bazuje zaś na silniku Fify 12 i w teorii oferuje wszystko to, co ona, tyle że w halach sportowych i na ulicach. W praktyce zaś... Zanim przejdę do litanii pochwał i żalów, należy wam się małe wyjaśnienie.

Gry EA Sports będziemy od teraz traktowali podobnie jak wszelkie MMO – to znaczy nie przeczytacie więcej w CDA „pierwszej recenzji” żadnego takiego tytułu. To dlatego, że wrażenia są w ogromnym stopniu uzależnione od trybu multi. FIFA Street w wersji opisanej jako „do recenzji” trafiła do nas już dawno temu, ale cieszę się, że poczekałem na premierę. Grywalność w tym przypadku zależy bowiem przede wszystkim od tego, jak zachowują się inni gracze.

Smutne życie samotnika
Oczywiście jeśli ktoś gra wyłącznie w trybie single, złośliwość innych zupełnie go nie dotyczy, ale też FIFA Street nie do końca jest tytułem dla niego. Największą bolączką dla samotnych jest bowiem to, że poza pojedynczymi spotkaniami dostępny jest tylko tryb World Tour, który bez problemów można ukończyć w ciągu trzech wieczorów. Zaś już po jednym drużyna złożona z amatorów będzie rozwinięta tak, że reprezentacja Brazylii czy FC Barcelona nie będą stanowiły dla niej żadnej przeszkody. Trudność została ustawiona tak, że nawet rozpoczynający swoją karierę gracze mogą odczuwać satysfakcję z pięknych bramek (o wiele łatwiej wykonuje się tu efektowne tricki), a jednocześnie zabawa nie jest całkowicie schematyczna – na szczęście uniknięto problemu, że wszystkie gole padają po identycznych zagraniach.

W przeciwieństwie do Fify 12 w ulicznej piłce dostępne są trzy poziomy trudności, ale różnice między nimi są nieznaczne. Zaprawieni w bojach gracze podczas klasycznych meczów (czyli takich, które polegają na zdobywaniu bramek) mogą w ogóle nie patrzeć na inne niż hard – grając na nim, można odblokować najwięcej rzeczy, a wyzwanie nie jest wcale przesadnie wymagające. Co innego, gdy zechce się uczestniczyć w meczach w dwóch teoretycznie najefektowniejszych, ale w praktyce mocno irytujących trybach – Panna i Freestyle.

Panna między nogami
Przede wszystkim w żadnym z nich nie ma możliwości grania online (dlaczego – o tym później), więc jeśli nie mamy nieopodal konsoli kogoś chętnego do zabawy, jesteśmy skazani na AI. Ogólnie zadanie polega na tym, by za pomocą tricków omijać oponentów w jak najefektowniejszy sposób („panna” to określenie przepuszczenia rywalowi piłki między nogami). Nabijany w ten sposób licznik trafia na konto drużyny dopiero wówczas, gdy ta strzeli bramkę. I tu jest cały problem ze sztucznym przeciwnikiem. O ile bowiem tricki wychodzą mu dobrze i precyzyjnie, utrzymuje się przy piłce czasem bardzo długi czas, to dość niechętnie strzela bramki. Wystarczy więc odebrać mu szmacianą, trafić (co nie jest jakieś superpunktowane, jeśli wcześniej nie zrobisz wielu tricków) i całą zabawę rozpoczynać od nowa. Można też starać się i próbować różnych „panien”, ale nie czarujmy się – oszukanie AI nie jest nawet w 10% tak przyjemne, jak w przypadku żywego gracza.

Zanim jednak przejdę do narzekań na tryb multi, parę słów o głównym daniu, czyli World Tour. Na początku kariery tworzymy własnego piłkarza (można określić jego narodowość – np. polską) i wybieramy rejon świata, z którego pochodzi. Kraju nad Wisłą brak, więc zdecydowałem się na Kanadę. Tryb dzieli się na cztery poziomy – zaczynamy w lidze okręgowej, później przechodzimy do krajowej, europejskiej, by skończyć na podróżowaniu po całym świecie. W różnych miastach poustawiane są wydarzenia, do których możemy podchodzić w dowolnym momencie i bez ograniczeń wracać. W części możemy uczestniczyć tylko lokalnie (panna, freestyle, last man standing), ale turnieje da się też rozgrywać w sieci – wygrana traktowana jest jak gra na najwyższym poziomie trudności (od tego zależy liczba odblokowanych majtek i innych pierdółek).

Dobre w tym trybie jest to, że stara się on w ogóle nie stresować gracza porażkami. Nawet jeśli te się przytrafiają, czas nie jest zmarnowany. Do wszystkich konkurencji można podejść ponownie, a piłkarze (także rezerwowi) po każdym spotkaniu zyskują punkty doświadczenia. Inwestować warto jednak tylko w podstawowy skład, gdyż nie ma tu zmian – zawodnicy, biegając po maleńkich boiskach, w ogóle się nie męczą. Po niektórych zwycięstwach do drużyny da się zwerbować prawdziwe gwiazdy, ale sam się mocno zdziwiłem, gdy zobaczyłem, że np. mój samodzielnie wykreowany bramkarz ma dużo lepsze parametry od... Buffona. Zdecydowanie zabrakło wyważenia tego elementu rozgrywki.

Czas na multi!
Kilka numerów temu w CDA pojawił się artykuł „Trollowanie dla opornych”, w którym wytykaliśmy najgorsze możliwe zachowania graczy w sieciowych tytułach. Niestety, fragment o cyklu FIFA najwyraźniej nie został przeczytany przez twórców Street (przyznaję, bariera językowa mogła być tu pewnym problemem), gdyż popełnili oni tyle błędów, że momentami bardzo skutecznie zniechęcają do uruchamiania produkcji. Co ważne, większość z nich można poprawić dość prostym sposobem, więc istnieje szansa, że staną się nieaktualne – a wtedy ocenę końcową będzie można podnieść o jeden punkt.

Grzechem największym, śmiertelnym, niewybaczalnym i całkowicie niezrozumiałym jest pozwolenie graczom na bezkarne uciekanie z meczów. FIFA 12 jest pod tym względem szalenie rygorystyczna – nawet jeśli nie ze swojej winy utracisz połączenie, wygrywając 5:0, gra uznaje, że oddałeś mecz walkowerem. FIFA Street jest na przeciwnym biegunie. Po prostu – przegrywasz, nie podoba ci się to, więc wyłączasz grę, a mecz zostaje uznany za niebyły! Co więcej, uciec można nawet po ostatnim gwizdku, w trakcie animacji cieszenia się drużyny czy powtórek. Pal licho – niech oszust/uciekinier ma swoją satysfakcję, że mu się upiekło. Ale czemu uczciwy gracz ma przez to tracić? Ja w jednym turnieju musiałem 4 razy rozgrywać mecz finałowy, gdyż przeciwnicy ciągle uciekali. Nic dziwnego, że zdarzało mi się oglądać u napotykanych graczy parametr DNF ponad 70% (DNF czyli Did Not Finish – procent nieukończonych spotkań).

Inny problem związany z multi to niedostępność niektórych trybów. Podejrzewam, że autorzy zdecydowali się specjalnie je ograniczyć, gdyż zależało im przede wszystkim na tym, by gracze łączyli się ze sobą niemal błyskawicznie – a znalezienie oponenta do last man standing 3 na 3 mogłoby trwać za długo. Inna rzecz, że nawet w podstawowych trybach łączenie graczy w pary nie jest dobre – gra bez skrępowania sugeruje spotkania drużyn, z których jedna ma skill 99, a druga 72. Z moich doświadczeń jednak wynika, że zaprawieni w bojach fifowcy radzą sobie bardzo dobrze, a poziom ekipy jest sprawą drugorzędną.

Ładnie wygląda, kiepsko brzmi
Oprawy graficznej nie ma się co czepiać – i wygląd piłkarzy, i animacje to najwyższa klasa. Bardziej niż w Fifie 12 doskwierają problemy z silnikiem fizycznym, ale i to za bardzo nie przeszkadza w zabawie. Trzeba tylko zachować czujność na ekranie wyboru koloru strojów, gdyż tu boiska potrafią być na tyle pstrokate, że zawodnicy mogą się gdzieniegdzie „gubić”.

Wielu dobrych słów nie mogę niestety napisać o oprawie audio, gdyż ta zawodzi. Muzyka jest raczej przeciętna, składa się głównie z hip hopu i techno. Utworów jest niewiele, a to rzuca się w uszy, gdyż towarzyszą nam one także podczas meczów, nie tylko w menu. Większy problem to jednak okrzyki i odzywki piłkarzy. Też powtarzają się nagminnie, ale pomimo dodawania „ulicznego” klimatu nie sposób pozbyć się wrażenia, że to najbardziej nierealistyczny element tytułu. Kto widział taki wersal na podwórkowych boiskach? Żadnych przekleństw, przepychanek, zirytowania po nieudanych zagraniach itp. Wytłumaczeniem jest oczywiście PEGI 3.

Miejsce się kończy, więc w podsumowaniu krótko: FIFA Street byłaby bardzo udaną grą, gdyby tylko wprowadzić kary za ucieczki w multi, wymyślić więcej trybów, zbalansować rozwój... a najlepiej w ogóle całą ją dorzucić jako dodatkowy tryb do Fify 13.

Ocena: 7.0

-----------------------

Plusy:

  • prawdziwa piłka halowa wraca po kilkunastu latach!
  • przyjazna początkującym
  • pozwala strzelać naprawdę efektowne bramki
  •  

    Minusy:

  • bezkarne ucieczki z meczów w multi!
  • kiepski matchmaking
  • mało satysfakcjonujące tryby freestyle’owe
  • słaba, jak na EA, oprawa audio
  • zbyt szybki rozwój piłkarzy 

  • Redaktor
    CD-Action
    Wpisów1154

    Obserwujących0

    Dyskusja

    • Dodaj komentarz
    • Najlepsze
    • Najnowsze
    • Najstarsze