Forza Motorsport wrzuca wyższy bieg, choć nie bez zgrzytu [RECENZJA]
Gdyby Forza Motorsport pojawiła się w tym samym czasie co Gran Turismo 7, mielibyśmy naprawdę zacięty pojedynek o tytuł wyścigowej gry roku. Flagowa produkcja Microsoftu przeszła pewną istotną przemianę, która znacząco przybliża ją do odwiecznego rywala, ale niektóre jej elementy zawodzą, pozostawiając pewien niesmak.
Długo musieliśmy wypatrywać kontynuacji Forzy Motorsport 7. Po drodze promocja gry pozostawiła fanów z wieloma wątpliwościami. Najpierw długa cisza, później skąpe wydzielanie informacji, a gdy Microsoft w końcu zaczął odważniej chwalić się materiałami, podnosiły się liczne głosy niezadowolenia z powodu zawartości i jakości grafiki. Obserwowałem to i czekałem cierpliwie na rozwój wydarzeń. Osobiście byłem dosyć spokojny. Zwykle twórcy serii mnie nie zawodzili i nawet jeśli Forza nie była moim pierwszym wyborem, zawsze chętnie po nią sięgałem.
Czy zatem warto było czekać? Tak. Czy głosy oburzenia były uzasadnione? Częściowo…
Po prostu wyścigi
Forza Motorsport to klasyczna gra wyścigowa zrobiona z pasji do motoryzacji. Nie ma tu fabuły – i bardzo dobrze! Moim zdaniem historia nie jest w tym gatunku do niczego potrzebna. Dajcie mi tor, pojazd, a ja zajmę się resztą. Do poszczególnych serii zmagań wprowadzają nas za to krótkie filmiki. Wydają się nieco zbyt podniosłe, jakby twórcy chcieli za wszelką cenę podkreślić, jak ważny jest dla nich ten sport. Jednocześnie są jednak klimatyczne i pozwalają poczuć, że uczestniczymy w czymś wyjątkowym.
Zapewne dla większości głównym miejscem zabawy i pozyskiwania środków na zakup kolejnych samochodów będzie tryb kariery. Ten jest do bólu zwyczajny, ale jak wspomniałem wyżej, fajerwerków nie potrzeba. Wybieramy kolejne serie z nieco różnymi kategoriami pojazdów i zaliczamy kilka wyścigów na wybranym poziomie trudności (wpływającym na liczbę kredytów, jaką zdobędziemy w nagrodę). Tutaj trafiamy na pierwszą zmianę. Każda runda składa się nie tylko z wyścigu, ale też nieobowiązkowego treningu. Ten drugi nie służy jednak jako kwalifikacje. Możemy skończyć go na pierwszym miejscu, ale po wszystkim i tak gra podsuwa nam ekran, na którym wybieramy naszą pozycję startową. Oczywiście im dalej ustawimy się na prostej start-meta, tym więcej zarobimy kredytów. Nie zmienia to jednak faktu, że rozwiązanie jest dla mnie absurdalne. Po co mam się starać, jeśli mogę bez problemu wprosić się do pierwszej linii? Dobre miejsce startowe powinno być dla nas motywującą nagrodą, dzięki której zawsze damy z siebie więcej.
Gdy jesteś tak bogaty, że nie wiesz, co zrobić z kasą…
Podczas rundy zbieramy doświadczenie, ale, co ciekawe, nie jako kierowca, lecz jako… samochód. Tak, nasze pojazdy zyskują kolejne poziomy. Trening to najlepsze miejsce na zdobywanie expa. Czyste okrążenie, utrzymywanie odpowiednio wysokiej prędkości, pokonywanie swojego własnego czasu w poszczególnych sektorach – wszystko to daje nam cenne punkty, które podnoszą level auta. W wyścigu sytuacja wygląda podobnie, jednak tutaj doświadczenie wpada również za wyprzedzanie i za wynik końcowy.
Każdy poziom rozwoju daje dostęp do nowych części do naszego samochodu, ale aby je zamontować, musimy użyć specjalnych punktów. Są one w pewnym stopniu limitowane, więc nawet posiadając wszystkie części, nie zawsze moglibyśmy od razu usprawnić maszyny w pełni – trzeba wybierać np. pomiędzy lepszym zawieszeniem a bardziej zaawansowaną skrzynią biegów. Możemy zająć się tym sami lub – jeśli nasza wiedza w temacie motoryzacji jest skromna – zdać się na automatyczne upgrade’y. Cały system ulepszania samochodów jest dość nieszablonowy i kontrowersyjny. Jestem przekonany, że wielu z nas wolałoby po prostu wydać kredyty, by kupić potrzebną akurat część, niż czekać na zdobycie jej wraz z kolejnym poziomem. Czułem się ograniczany na siłę, choć w teorii miałem wszelkie środki, aby usprawnić wóz.
Zapytacie zatem: „Na co nam w ogóle te kredyty?”. Wychodzi na to, że potrzebne są jedynie do zakupu nowych samochodów, przy czym wszystkie dostępne maszyny możemy też… wypożyczyć. Owszem, nie w trybie karierze, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby odpalić dowolny szybki wyścig i przejechać się na pełnym dystansie wymarzonym ferrari „za milion”, mając na koncie zaledwie 30 tys. kredytów. Trochę szkoda, że twórcy zdecydowali się na takie rozwiązanie, ponieważ zabija ono we mnie poczucie celu. Wolałbym, żeby taki wóz był moją nagrodą za wysiłek i odkładanie kasy.
Na premierę otrzymujemy dostęp do niewielkiej liczby torów i szybko staje się to odczuwalne podczas kariery. W moim odczuciu dysproporcja względem ogromnego wachlarza samochodów, jaki mamy do dyspozycji, jest zbyt duża. Oczywiście wielu graczom najbardziej brakuje pełnej nitki Nürburgringu (zostanie ona dodana z czasem), ale nawet pomijając ją, uważam, że w grze takiego kalibru tras po prostu powinno być więcej.
Satysfakcjonująca rywalizacja
Zmagania przeciwko botom wydają się zrealizowane dobrze. Skupiłem się na trzech najwyższych spośród sześciu poziomów trudności i zauważyłem, że AI radzi sobie naprawdę nieźle. Zdarzają się jednak momenty, w których rywale za wcześnie hamują i – gdy jedziemy szybciej od nich – musimy gwałtownie ratować się przed zderzeniem.
Prawdziwym sprawdzianem są jednak wyścigi online. Multiplayer nie jest tu tak mocno rozbudowany pod kątem współzawodnictwa jak w Gran Turismo 7, ale mimo wszystko okazał się bardzo przyjemny. Podzielono go na dwie części, z których pierwsza jest zaskakująco… singlowa. Oferuje ona wyzwania, w ramach których musimy walczyć z innymi graczami na konkretnym torze i określonym samochodem o najlepszą pozycję w rankingu, ale każdy w dowolnym momencie wybiera rywala, a następnie próbuje pobić jego czas, mierząc się z „duchem”. Druga odmiana zabawy przez sieć to już klasyczne zawody rozgrywane na podobnych zasadach jak w karierze lub szybkim wyścigu, czyli najpierw mamy kilkunastominutowy trening, który tym razem pełni rolę kwalifikacji, a następnie właściwy przejazd z udziałem innych użytkowników.
Naturalnie człowiek potrafi stanowić większe wyzwanie niż bot, więc zabawa online to zupełnie inne, mniej przewidywalne doznanie od singla. Po kilku przedpremierowych sesjach mogę orzec, że multiplayer działa stabilnie. Nie dostrzegłem żadnych lagów, przycięć ani innych nieproszonych sytuacji.
Esport na wyciągnięcie ręki
Na początku wspomniałem o dość istotnej zmianie, która przybliża Forzę Motorsport do konkurencyjnego Gran Turismo 7. Chodzi o model jazdy. Poprzednia odsłona, czyli ta z numerem siódmym, wydawała mi się bardziej zręcznościowa. W moim odczuciu samochody były bardzo lekkie, zwłaszcza z przodu, przez co łatwo wpadały w poślizgi i potrafiły być mocno niestabilne. W najnowszej części model jazdy stał się „dojrzalszy”. Samochody mają bardzo fajnie rozłożoną masę, a montowanie nowych podzespołów wyraźnie i sensownie wpływa na ich prowadzenie. Widać, że twórcy przyłożyli się do tego elementu bardzo mocno, co niezwykle mnie cieszy i sprawia, że ciągnie mnie do tej gry bardziej niż do jej poprzedniczki.
Czytaj dalej
Pochodzę z Dąbrowy Górniczej. Od dziecka jestem pasjonatem wszelkiego rodzaju wyścigów, zwłaszcza motocyklowych. Pisanie dawało mi mnóstwo frajdy już od wczesnych lat szkolnych, dlatego bez zastanowienia obrałem drogę dziennikarską. Uwielbiam zagłębić się w świat rozrywki elektronicznej, choć przede wszystkim odpalam te wyścigowe, co skutecznie połączyłem z esportem. Kocham zabawę głosem. Czytanie i dubbing sprawiają mi niesamowitą frajdę i stale się w tym doskonalę. W wolnych chwilach sięgam po gitarę :).