6
17.09.2024, 17:00Lektura na 10 minut

Frostpunk 2 – recenzja gry. Strategia, która trochę za bardzo ziębi, a za mało grzeje

Pierwszy Frostpunk był bardzo udaną strategią, w którą można do dziś zagrywać się z przyjemnością. Wydając sequel, 11 bit studios musiało podnieść poprzeczkę i zaoferować więcej niż w poprzedniej odsłonie. Tylko czy więcej znaczy lepiej?


Paweł Kicman

Zacznijmy od tego, że „dwójka” to zarówno gra bardzo podobna do „jedynki”, jak i niezwykle od niej odmienna. To wciąż city builder, a może raczej city manager, w którym walczymy o przetrwanie ludzkości, zmagając się z zabójczym mrozem i moralnymi dylematami. Podstawowa koncepcja nie uległa zmianie, ale twórcy tak poprzestawiali akcenty, że miejscami czuć, jakbyśmy mieli do czynienia z czymś zupełnie innym. A to jednocześnie dobrze i… no, kurczę, niezbyt dobrze. Zaraz wyjaśnię.


Para w ruch

Akcja Frostpunka 2 rozgrywa się trzy dekady po wydarzeniach z pierwszej części. Świat wciąż przykryty jest zmarzliną, a ludzie walczą o przetrwanie na wszelkie możliwe sposoby. Wcielamy się w Zarządcę – osobę, której powierzono pieczę nad miastem, w fabularnej kampanii nazwanym Nowym Londynem. W tej roli musimy więc decydować o wielu sprawach: od stawiania budynków, przez prowadzenie badań, odkrywanie nowych lokacji, pilnowanie porządku, spełnianie potrzeb obywateli, zarządzanie surowcami i ekonomią, aż po – co niezwykle ważne – gromadzenie politycznego kapitału przez utrzymywanie relacji z zamieszkującymi naszą osadę frakcjami.

Frostpunk 2 
Frostpunk 2 

W tym pierwszym aspekcie parę rzeczy zmieniło się względem poprzedniego Frostpunka. Teraz skala jest nieco większa i zamiast obudowywać nasz centralny piec dookoła, stawiamy na stosunkowo sporym obszarze dzielnice (po wcześniejszym wysłaniu lodołamaczy w celu oczyszczenia terenu). Część z nich, takie jak mieszkalna i produkcyjna, może stać w dowolnym miejscu, ale już np. spożywczą czy wydobywczą ulokujemy jedynie na polach, z których da się zebrać jakieś surowce czy pokarm. Przy tym trzeba pamiętać o istotnych zależnościach, choćby o nieumieszczaniu domostw obok fabryk, bo w rezultacie spowoduje to rozwój chorób. Należy więc myśleć kilka kroków w przód. Mamy ograniczone zasoby, również te ludzkie, zatem nie możemy odkuć lodu wszędzie i stawiać dzielnic bez końca. Warto też starannie dobierać miejsca pod budowę tak, by zmaksymalizować ilość pozyskanych materiałów i substancji. Każdy hex jest na wagę złota.

I to „czarnego złota”, bo właśnie węgiel, a także inne paliwa, jak ropa oraz para, pełnią kluczową funkcję w utrzymywaniu naszego miasta przy życiu. To one dają ciepło, a bez ciepła rośnie niepokój, mnożą się zamarznięte trupy, a to sprawia, że i cała reszta szybko idzie w diabły. Musimy zapewnić też mieszkańcom rozwijającej się osady żywność, schronienie, tworzywa czy dobra konsumpcyjne. Wszystkie powyższe są zużywane tym szybciej, im więcej mamy gęb do wykarmienia czy dzielnic potrzebujących zasobów. Oprócz tego wydajemy ciepłowniki, prefabrykaty oraz rdzenie jako swego rodzaju walutę, za którą prowadzimy badania, stawiamy budynki czy finansujemy projekty dla frakcji.

Frostpunk 2 
Frostpunk 2 

Mało? No to dorzućmy jeszcze pilnujących porządku strażników oraz kluczowe dla rozwoju ekipy zwiadowcze, a okaże się, że mamy na głowie mnóstwo ruchomych elementów, nad którymi trzeba czuwać. Frostpunk 2 w świetny sposób podkopuje nasze próby utrzymania równowagi. Bo niestety kończą się one fiaskiem. Nie da się stworzyć utopii mlekiem i ropą płynącej. Trzyma się nas ciągle na krawędzi siedzenia i zmusza do żonglowania palącymi się w rękach problemami tak, by zminimalizować negatywne konsekwencje – bo nie da się ich zupełnie wyeliminować.


„Wyngiel je we wiosce”

Jednym ze sposobów na to, jak poradzić sobie z trudnościami, jest inwestycja w badania. Dzięki nim nie tylko zdobędziemy względy u różnych frakcji, ale też przede wszystkim poprawimy wybrane obszary działania naszego miasta. A to postawimy nowy budynek zwiększający produkcję, a to ulepszymy generator, usprawniając gromadzenie energii itd. Mam wrażenie, że na niższych poziomach trudności spokojnie można obejść się bez lwiej części tych rzeczy, a niektórych nawet nie da się odblokować, zanim nie osiągniemy pewnego punktu rozwoju np. w kierunku Tradycji.

Gra słabo komunikuje o szczegółach systemowych działań i nie najlepiej uczy, jak w ogóle temat badań ugryźć. Na wyższych poziomach trudności, gdzie każda drobna decyzja ma znaczenia, staje się to wręcz frustrujące, zwłaszcza kiedy musimy zajmować się też masą innych rzeczy. Bardzo trudno jest zastanawiać się nad tym, jaki rodzaj więzienia chcemy zbudować, gdy połowa mieszkańców przymiera głodem, a połowa już zamarzła na śmierć. Z jednej strony to dobrze, tworzy to klimat beznadziei, z drugiej – tak czysto gameplayowo – wydaje się niezbyt przemyślane.

Frostpunk 2 
Frostpunk 2 

Z czasem jednak okazuje się, że nawet mając perfekcyjnie skrojoną strategię rozwoju, niektórych rzeczy po prostu nie przeskoczymy. Źródła ciepła czy pożywienia się wyczerpią, a okres większego mrozu w końcu przyjdzie i przetrzebi nasze magazyny. I tutaj do gry wkraczają ekipy zwiadowcze odkrywające nowe tereny, a w nich… kolejne miasta, przyczółki, lasy z dziczyzną, kopalnie i nie tylko! Nagle zamiast jednej osady zaczynamy zarządzać kilkoma miejscami naraz. Musimy więc zadbać o to, żeby relokować ludzi, jeśli gdzieś ich brakuje, a także utrzymać równowagę w dystrybucji zasobów. Bo jeśli jedna z naszych kolonii produkuje dużo węgla, a za mało jedzenia, dobrze by było przekierować żywność w jej stronę i importować opał. Z tym że to Frostpunk 2, więc można zapomnieć o harmonii, jakieś miasto zapewne ucierpi, a my będziemy musieli wybrać które. Ta większa skala zarządzania dodaje rozgrywce złożoności, co ma zarówno dobre, jak i złe strony. Ale zanim o tym, został nam jeszcze ostatni element układanki.

Chyba największą zmianą jest postawienie w centrum wydarzeń frakcji zamieszkujących naszą enklawę. Mają one różne potrzeby, filozofię i – jak to bywa w polityce – sprzeczne poglądy. Delegatura każdej grupy zasiada w radzie miasta i głosuje nad uchwałami. Możemy lobbować za tym, jak powinny się rozłożyć głosy, co oczywiście nie pozostaje bez konsekwencji, a proponowane przez nas ustawy zostaną chętniej wsparte przez frakcje z nami sympatyzujące, ale nic tutaj nie jest takie proste. Nie da się zadowolić wszystkich, z czasem społeczności mogą się wewnętrznie podzielić, tworząc nowe odłamy, a my musimy lawirować w tym tak, żeby nie doprowadzić do buntu. Chcąc ugłaskaćżne stronnictwa, należy spełniać ich prośby, prowadzić badania i proponować uchwały zgodne z ich światopoglądem, ale też dawać fundusze czy pierwszeństwo w ustanawianiu nowych praw. Kiedy jednak wszystko posypie się jak domek z kart i zacznie się rebelia (skutkująca np. zatrzymaniem funkcjonowania niektórych dzielnic), możemy anarchistów wyłapać, wsadzić do więzień, zabić bądź znaleźć im inne miejsce do życia.

Frostpunk 2 
Frostpunk 2 

Frostpunk 2000

Skala, ambicje, złożoność… wszystko jest we Frostpunku 2 naprawdę duże. I choć gra dobrze sobie radzi właściwie z każdym postawionym przez siebie zadaniem, to mam wrażenie, że gdzieś po drodze zgubiła to, co sprawiało, że tak polubiliśmy poprzedniczkę. Nowy tytuł 11 bitów to niezwykle udany, mądrze zaprojektowany city builder z apokaliptycznym settingiem w tle. Niemniej przez wprowadzenie do tej mieszanki polityki i powiększenie mapy o rozległe rejony czułem, że oddalam się od mieszkańców moich miast. Bardziej skupiam się na potrzebach frakcji niż na losie jednostki. W pierwszej części śmierć dziecka była tragedią, a decyzja o tym, czy dalej wysyłać młodocianych do ciężkich prac, zdawała się niemożliwym wyborem. W „dwójce” bez mrugnięcia okiem i bez cienia emocji przepycham kolejne ustawy, patrząc raczej na ich mechaniczne niż fabularne konsekwencje, które, odnoszę wrażenie, są zbyt od siebie oddalone. Trudniej mi myśleć dwa razy o tym, czy mam zamknąć kopalnie, czy ryzykować i skazać ludzi na śmierć, kiedy już i tak utrzymuję dobre relacje z daną frakcją, a obecnie bardziej martwię się o brak prefabrykatów w drugim mieście.

Zarówno w trakcie składającego się z pięciu aktów scenariusza, jak i podczas wielogodzinnej zabawy w trybie swobodnej gry (gdzie sami ustalamy cele i wybieramy miejsce do postawienia miasta) czułem, że gram w bardzo dobrą produkcję, która jednak zupełnie nie działa na mnie na poziomie emocjonalnym. Może zabrzmi to brutalnie, ale niekiedy miałem wrażenie, że bliżej Frostpunkowi 2 do Excela niż do dzieła zdolnego mnie poruszyć. Im dłużej siedziałem przed ekranem, tym mocniej też rozjeżdżał mi się balans we wszystkich aspektach gameplayu. W pewnym momencie polityka zeszła na drugi plan, ale kolejne uchwały po prostu znosiły obecne prawo po to, żeby za jakiś czas znowu je przywrócić. Rola głosowań na radzie miasta zaczęła się ograniczać do zadowalania frakcji i obietnic, że będą mogły przepchać swój projekt, a to, co i w jakim celu uchwalamy, przestało w ogóle się liczyć. W głowie miałem tylko zarządzanie zasobami i paniczną gonitwę za odkrywaniem nowych regionów w nadziei, że znajdzie się tam więcej paliwa.

Frostpunk 2 
Frostpunk 2 

Na wyższych poziomach trudności produkcja bardzo brutalnie uświadamia nam, że każdy element jest ważny i należy o nim myśleć wcześniej, zanim ciężary rzeczywistości nas uprzedzą. Prędzej czy później jednak coś się rozjeżdża i ostatecznie lądujemy zawsze w tym samym miejscu, a ja nie wiem do końca, po czyjej stronie stoi wina – mojej czy gry… Zakładam, że gracze mający duże doświadczenie w takich produkcjach lepiej wykorzystają zestaw dostępnych opcji, ale mój problem dotyczy nie samej złożoności, lecz tego, że gdzieś w tym wszystkim gubi się szansa na poruszenie grającej osoby, zmuszenie do refleksji i wzbudzenie emocji innych niż tylko przeplatające się frustracja z satysfakcją – a do owych głębszych stanów przecież warszawskie studio nas przyzwyczaiło!


Raz ciepło, raz zimno

Jeśli chodzi o stronę techniczną, to nie mam się do czego przyczepić. Co prawda moja „maszyna” nagrzewała się w trakcie gry tak bardzo, że mogłaby ocieplić cały Nowy Londyn, ale nie uświadczyłem podczas zabawy żadnych błędów, wszystko działało stabilnie i bez zarzutu. Przy okazji bety narzekałem nieco na interfejs, ale przywykłem do niego i finalnie okazał się niezwykle wygodny i czytelny. Oko da się też zawiesić na grafice, bo Frostpunk 2 wygląda naprawdę pięknie. Lekko stylizowane budynki, piękne kolory, tworzące klimat animacje przechadzających się automatonów czy stawianych struktur – gra urzeka i niekiedy aż chce się na chwilę zatrzymać w tej zamieci i popatrzeć na osadę z bliska. Moje screeny nie oddają tego, jak dobrze ta produkcja prezentuje się w rzeczywistości. Całość brzmi też świetnie, dźwięki miasta i wspaniała muzyka potęgują wrażenie obcowania z industrialnym, mroźnym postapo. Grałem w polską wersję językową z napisami i choć czasem brakowało pojedynczych przetłumaczonych fragmentów, innych niedociągnięć nie zauważyłem.

Frostpunk 2 
Frostpunk 2 

No i niech mnie śnieg zasypie, mam z Frostpunkiem 2 spory problem. Najchętniej nie wystawiałbym temu tytułowi oceny, bo odnoszę wrażenie, że jakąkolwiek bym mu przyznał, nie odda ona skomplikowania mojej perspektywy. Z jednej strony to świetna, pełna interesujących mechanik i bardzo starannie poskładana do kupy strategia, która postawiła przede mną ciekawe wyzwanie (choć nie zawsze dobrze zbalansowane). Z drugiej mam wrażenie, że mógłby ją zrobić ktokolwiek. Zabrakło mi w niej DNA studia 11 bit: trudnych wyborów, moralnej niejednoznaczności, intymnej relacji z tym, co widzimy na ekranie, ale też jakiejś innowacji, czegoś „innego”. Zdaję sobie jednak sprawę, że w przypadku sequela nie da się wymyślić koła na nowo. Raczej bez większych wątpliwości polecam tę produkcję zarówno fanom i fankom „jedynki”, jak i tym, którzy lubują się w strategiach tego pokroju. Czy mi się podobało? Tak. Czy kiedyś jeszcze wrócę do tego tytułu? Cóż, chyba prędzej do części pierwszej…

Ocena

Frostpunk 2 to świetny city builder. Skomplikowany, oferujący mnóstwo możliwości, pięknie wyglądający. Niestety w całej tej złożoności zgubił się gdzieś duch poprzedniej odsłony, a moralne rozterki rozmyły się w natłoku mechanik i suwaków. Bardzo dobra gra, ale nie aż tak dobry Frostpunk.

7+
Ocena końcowa

Plusy

  • skomplikowana, ale satysfakcjonująca rozgrywka
  • klimat mroźnej apokalipsy nie zawodzi
  • zarządzamy nie jednym miastem, tylko całą siecią kolonii
  • wygląda i brzmi świetnie
  • polityka potrafi bawić, przynajmniej na początku

Minusy

  • w całej jej złożoności zgubiły się emocje
  • im dalej w grze, tym bardziej rozjeżdża się rola poszczególnych mechanik
  • po kilkunastu godzinach może zacząć się nudzić


Czytaj dalej

Redaktor
Paweł Kicman

Za dnia projektuję gry tabletop RPG, w nocy zajmuję się dziennikarstwem popkulturowym (m.in. dla CD-Action, Nowa Fantastyka, Pismo, dwutygodnik). Uwielbiam grać w koszykówkę, poznawać lore Soulsów i pić mleko waniliowe.

Profil
Wpisów30

Obserwujących1

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze