Grand Theft Auto V ? recenzja cdaction.pl

Grand Theft Auto V
Dostępne na: PS3, X360
Grałem na: PS3
Wersja językowa: polska
Zdałem sobie sprawę, że nowe Grand Theft Auto to wyjątek w moim recenzenckim dorobku. Na biurko nie wjechała dotąd gra o tak silnych tradycjach, które zacząłem poznawać jeszcze zanim dobrzy rodzice sprezentowali mi pierwszego peceta. Sprawdzian, wyzwanie? Nie, moje drogie GTA, nie będzie hymnu i bicia czołem w ziemię. Sprawdziłem cię tak, jak należało.
Michael. Jak pięknie ujął to jeden z bohaterów gry – wypalony kasiarz z problemami emocjonalnymi, który nie ma po co żyć. Niegdyś zapalony złodziej, dziś odlicza dni emerytury w wypasionym domu, danym przez rządowy program ochrony świadków. Ma rozwiązłą żonę, zbuntowaną córkę i zblazowanego, leniwego syna-beztalencie. Rodzinka, jakich mało – codziennie ma jej coraz bardziej dość. Z wzajemnością.
Franklin. Dorabia w firmie, którą w skrócie można nazwać paserstwem samochodów opartym na wyłudzeniach. Wieczne dziecko kumplujące się z czarnoskórymi gośćmi, którzy zapomnieli, że czasy potęgi ulicznych gangów w lowriderach minęły – choć wizyta na Grove Street wskazuje, że Ballasi radzą sobie nieźle po upadku GSF. Mieszka z ciotką-nimfomanką, nie wie co zrobić z życiem.
Trevor… ach, to dopiero gigant. W swojej przyczepie przejada kasę „ugotowaną” na metaamfetaminie, lubi upić się bimbrem i naćpać benzyną. Koneser kuchni – szczególnie docenia sałatkę z ludzkich powiek. Postrzelony w głowę (w przenośni, może też dosłownie, kto wie?) pilot-amator.
Po kilku odsłonach przedstawiających bohatera w nowym środowisku, dążącego do podbicia miasta i zawiązania mafiozom supłów na nosie, przyszedł czas na zmiany. Przypomnijmy sobie „czwórkę” – Nico Bellic uosabiał historię o niespełnionych i zniszczonych marzeniach, poznając mniej i bardziej dziwnych ludzi i zmagając się z trudnościami silniejszymi od niego. W tym samym czasie oglądał głupie kreskówki, pił „moczowe” piwo (Pisswasser wiecznie żywy) i tonął w odmętach żartów składających się w jeden wielki easter egg.
Z jednej strony grę można było chwalić za podejmowaną problematykę (sama jej obecność jest rzadkością), z drugiej ganić za brak tożsamości – w końcu poważni jesteśmy czy niepoważni? Grand Theft Auto V ucieka od tego dylematu i odrzuca pretensjonalność. Rozprawa z tradycją jest zresztą wyrażona bezpośrednio. Próżno szukać bohaterów poprzedniczek, a jedynego, Johnniego Klebitza, Trevor zabija w mało bohaterski sposób we wczesnej fazie historii. Ogółem: nie brakuje poważniejszych nut w fabule, ale do nadęcia jest daleko, bo GTA V to przede wszystkim lekka historia o trzech awanturnikach, których drogi spotkały się w Los Santos. Poznajemy ich w pełni życia – czystą kartę chcą mieć na sam koniec, kiedy już… ale może bez spoilerów.
Nie jest więc do końca tak, jak zapowiadano. Faktycznie wśród niespełna siedemdziesięciu misji fabularnych co jakiś czas przychodzi pora na większy skok. Jest ich mało, ale nie za mało – to najciekawsze zadania w grze. Najpierw decydujemy się na jedną z dwóch opcji wejścia. Przykładowo – pierwszy raz napadamy na sklep jubilerski i mamy wybór wejścia smoka z karabinem lub uśpienia obsługi gazem i wyniesienia błyskotek po cichu. Dobieramy później ekipę, która życzy sobie tym większej części łupów, im większe umiejętności prezentuje. Warto czasem zainwestować np. w lepszego kierowcę – słabszy jest tani, ale może ześliznąć się z trasy i dostać kulkę, gubiąc bezpowrotnie część łupu. Następny etap to przygotowanie techniczne, czyli pojazdy, przebrania i wszystko to, bez czego napad nie miałby sensu. W końcu przystępujemy do właściwego zadania – wchodzimy, bierzemy co trzeba i wiejemy, póki gliny nie staną na naszej drodze do bogactwa. Brzmi statycznie, ale jak po raz pierwszy raz pójdzie wam coś nie tak, gdy plany zaczną się sypać… oj, zwroty akcji potrafią nadać scenom rumieńców.
W misjach głównego wątku – nie tylko w skokach – często bierze udział dwójka lub trójka głównych bohaterów. Na pierwszych gameplayach przełączanie się między nimi w zależności od potrzeb i zadań wyglądało znakomicie, ale rzeczywistość jest dużo bardziej brutalna. Misje są silnie oskryptowane, dzięki czemu widzimy najbardziej widowiskowy i zróżnicowany główny wątek w serii, ale jak zawsze minusem są ograniczenia – zmieniamy postać wtedy i tylko wtedy, kiedy gra na to pozwala. Lub inaczej – nakaże. Pełną dowolność (oprócz swobodnej jazdy między misjami) mamy praktycznie tylko podczas walk z dziesiątkami wrogów. Więcej jest scen typu „na dole horyzont czysty, Trevor, wlatuj!”, po czym sterujemy helikopterem, a po załadunku kontenera na ciężarówkę odjeżdżamy nią w dal jako Franklin – przykład wymyślony, nie bijcie, jeśli nie w pełni prawdziwy. Te wszystkie momenty cieszą, ale różnica między rozgrywką a zapowiedziami jest ogromna. Przecież to był niemal najbardziej promowany bajer, reklamowany akurat przez dwie z niewielu misji, gdzie gra się „we trzech”! Szkoda – zwłaszcza, kiedy wspólnie jadąc samochodem nie możemy nawet „oddać” kierownicy, by w spokoju słuchać dialogów.
No właśnie – dialogów. Rockstar powinien zacząć prowadzić warsztaty dla growych scenarzystów. Produkcje mieniące się grami fabularnymi często obfitują w pozbawione gestykulacji wymiany monologów, w czym mistrzostwo osiągnęli twórcy z BioWare. Postacie w GTA V po prostu – tylko i aż, jak się okazuje – rozmawiają i choć są to dialogi dość proste w treści, wiele gier może im zazdrościć dynamiki i rytmu. Pewnie, nie każdego stać na dużą grupę aktorów i tak dopracowane animacje. Nie ma jednak wątpliwości, że Rockstar ten kawałek budżetu ulokował trafnie, uzyskując znakomite efekty i nie zapominając o narracji w tak marginalnych miejscach, jak najpoboczniejsze z pobocznych podwożenie autostopowiczów czy ucieczka z roztrzęsionym facetem w siną dal przed gniewem byłej już kobiety.
Zadania poboczne rozpostarto na całej powierzchni Los Santos i okolic. Pod tym względem GTA V jest jak tampon z dowcipu o trzech świeżych więźniach – można pływać, latać samolotem, nurkować, ścigać się na skuterach… w mieście i poza nim jest tego wszystkiego od zatrzęsienia. Problem w tym, że związek golfa i triatlonu z rozgrywką nie istnieje. Wprawdzie pojawia się na początku mecz tenisowy Michaela z żoną czy później świetna misja z żółtą łodzią podwodną, ale kończy się na jednym wyskoku, zakończonym „jakby coś, to tam masz więcej”. Poza osobistą satysfakcją korzyść jest żadna, a zabawa wątpliwa, bo sporty znacznie lepiej wyglądają w grach sportowych, a wyścigi w wyścigowych. Misji pobocznych, które są naprawdę ciekawe – jak polowanie na ujęcia z nadgorliwym paparazzo – jest niestety stosunkowo niewiele.
Świat GTA V jest zatem wielką i piękną, ale jednak wydmuszką. Los Santos, pustynie na obrzeżach, lasy i górskie potoki to jedna z najbardziej urozmaiconych i zjawiskowych przestrzeni, nad jaką pracował Rockstar. Los Santos ze slumsami, korpocentrum i Vinewood prezentuje się znacznie ciekawiej od silnie zurbanizowanego Liberty City, a bardziej dziewicze tereny zdają się stworzone przez naturę, nie projektantów. Bogactwo detali powala – od przydrożnych targów, przez rozmowy przechodniów po billboardy i wizualną identyfikację firm w wewnętrznym internecie czy radiostacjach. Ponadto w przeciwieństwie do poprzednich odsłon Rockstar nie rozlicza się już z popkulturą przeszłości, nawiązuje za to do zjawisk znanych współcześnie – wspomnę choćby wścibskie media społecznościowe, natrętny product placement czy antyfreegański strajk bezdomnych – i tworząc krzywe zwierciadło, w którym wreszcie możemy przejrzeć się bez oglądania Scarface i Życia Carlita. Brzmi pięknie i jest pięknie – szkoda, że nie ma po co tej przestrzeni poznawać. Wszystkie sporty, wyścigi i inne aktywności po prostu są, a skoro nie ma po co tego wszystkiego robić (jeśli nie myślimy o maksowaniu gry i jego niewspółmiernych korzyściach), to szybko zaprzyjaźniamy się z taksówkami i pomijaniem podróży. Na tym piękne Los Santos dużo traci.
No, może nie przesadzajmy z tym pięknem – w wielu miejscach widać, że kończy nam się generacja. Tekstury budynków doczytujące się po zbliżeniu lunety, powierzchnie w niskiej rozdzielczości, wieczna mgła czy cała ulica identycznych samochodów przypomina o sprzętowych ograniczeniach. Graficy, modelerzy i animatorzy starali się jak mogli, poprawiając modele twarzy, motion capture, ładniej psujące się samochody i oświetlenie doskonale maskujące niedoskonałości. Nie da się jednak ukryć, że pewnych barier na sprzęcie sprzed epoki pokonać się nie da.
Przy okazji wyciągnięto kilka dobrych wniosków w kwestii maleńkich detali, które razem dobrze wpłynęły na grywalność. Mnie do gustu przypadła możliwość pominięcia po trzeciej wpadce etapu misji i opcja przejścia do kolejnego checkpointa, wybór broni z coraz bardziej popularnego koła oraz podkreślająca nastrój akcji muzyka tła, którą po kilkunastu latach wreszcie wyjęto z samochodowych odbiorników na zewnątrz. Tu i ówdzie jednak coś zgrzyta i pokazuje, że na następnej generacji będzie nad czym popracować. Otóż – jak mawiał klasyk – taka sytuacja. Spotykam w ramach pobocznego zadania gościa, który każe mi przejechać po dzielnicy, zniszczyć tablice przed X domami i wrócić. Gdzie indziej znajduję kartkę, po czym czytam informację, że pozostało jeszcze tylko czterdzieści dziewięć. Nie. To nie jest era PlayStation 2, a ja wyrosłem z szukania dla szukania.
Największa, najdroższa, najważniejsza, ale nie idealna. Rekordowy budżet i pokaźny sztab ludzi mogą dążyć do perfekcji, ale harmonogramy i oczekiwania graczy nie pozwolą jej osiągnąć. Grand Theft Auto V pokazało, co oznacza pogoń za mistrzostwem w swojej skali i klasie. Doskonałość niektórych elementów obnażyła kalectwo innych. Niestety, oberwało się także tym kluczowym – na nowych konsolach Rockstar być może przywali dziełem prawdziwie przełomowym. GTA V jest póki co solidnym, acz nieco wybrakowanym zwiastunem zbawienia. Oby Watykan nie musiał reagować, bo nie dość, że nadejście Mesjasza, to jeszcze idące pod niebiosa budżety…
Ocena: 5-/6
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
729 odpowiedzi do “Grand Theft Auto V ? recenzja cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ja się w znacznym stopniu nie zgadzam się z recenzją. Z podanych przez autora tekstu minusów mogę się zgodzić tylko z tym „wyraźnie ograniczone przełączanie między bohaterami – to raczej ciekawostka niż zapowiadany przełom”. Reszta jest jak dla mnie wzięte z „[beeep]”. Aktywności poboczne to wielki +! A to, że po grze widać, że to mijająca generacja, nie jest winą gry a konsoli, więc i tego nie można zaliczyć do minusów. Natomiast zadania są moim zdaniem bardzo dobre, ale to raczej kwestia gustu.
@SerwusX proponuję sprawdzić definicję nienawiści, potem wrócić do dyskusji. Dodatkowo polecam nauczyć czytać się ze zrozumieniem. Nienawiścią pała tutaj wiele osób, ale na pewno nie ja. Dodatkowo wiele użytkowników nie rozumie o co chodzi w oburzeniu komentujących, więc napiszę to ostatni raz: o brak rzetelności w recenzji oraz stworzenie na siłę wad, które nie istnieją, tak jakby autor nigdy nawet nie włączył GTA 5. I nie, gra nie ma najlepszej fabuły, bo daleko jej do Planescape Torment.
Hmm BF4 niedługo wychodzi i idąc tokiem myślenia Adziora, to też będą minusy za to że jak chcesz pojeździć to kupujesz grę samochodową, polatać to grę o samolotach itd. Bo to gra FPS więc powinno się tylko strzelać a środki transportu(co są również bronią) są „dodatkowe”. Chociaż CD-A chyba już niczym nas nie zaskoczy, wszystko jest możliwe ;p
@SerwusX po za tym ja zgadzam się, że ocena recenzenta to jego subiektywna opinia, ale podparta wiedzą na temat danego artykułu/gry/filmu/ książki etc. Do tego okraszona opisem wad i zalet, które rzeczywiście istnieją. Wtedy nie można się kłócić, wtedy nawet recenzent może dać 1/6 z tej waszej punktacji, bo ma mocne i PRAWDZIWE argumenty. Ja na oceny się nie patrzę, tylko zawsze na warsztat autora. Tutaj mogę tylko załamać ręce.
@wernetto Myślałem że rano kawki sobie nie wypiłeś czy coś ale widzę że po prostu taki jesteś. Więc „ludzie hejtuja gta bo ich nie stać na konsole” hahhahah litościprzecież konsole kosztują tyle co dobra karta graficzna więc o czym ta dyskusja? Po drugie jak pokazałeś bardzo ładnie rozumiesz to czym jest recenzja. Szkoda tylko że jesteś niekumaty chyba. Recenzja jest SUBIEKTYWNA i tego nie zmienisz. A plusy i minusy są jak najbardziej zrozumiałe. I co do grupy docelowej gta. Chyba za mało „internety” znasz.
@lunatyx widzę, że nie ma co dyskutować, bo dalej nie rozumiesz nic, a nic. I nie obrażaj innych, ok? Myślałem, że z młodymi idzie dyskutować, ale jednak nie, bo czytanie ze zrozumieniem to bolączka waszego pokolenia. Wróć tutaj za 10 lat. Wtedy zrozumiesz co pisałem, i nie tylko ja, ale też i inni.
Widzę ,że CDA ostatnio zaczyna strasznie gwiazdorzyć. Wiadome było dla mnie ,że ta gra wysokiej oceny nie dostanie,bo przecież recenzja u was musi być inna i niezależna. Ok, rozumiem, szanuję. (ale np. SR IV na ocene 6 nie zasługuje moim zdaniem). Natomiast nie wybaczę ci Adzior tych spoilerow. Przed takimi rzeczami się ostrzega na początku !!! Zero profesjonalizmu. Obyś spłonął w spoilerach z innych gier !!!
@Wernetto w sumie racja co z jakimś prawie 30 letnimi dziadkami będę dyskutował. Którzy taką hipokryzję sieją że to aż przykrę. Mówisz że Cię obraziłem ok jeśli „niekumaty” Cię dotknęło to sorry. Ale póki co niemiło to zachowujesz się Ty w stosunku do mnie i Serwux-a. I uwierz nie wiem jak za Twoich czasów to było ale teraz to gdy dziecko jest średnio rozgarniete to czytać ze zrozumieniem umieją już po podstawówkce. Więc wiem o co Ci chodzi „Gta jest super bo ja tak mówię…
… a moje zdanie jest ważniejsze od tych biedaków co na konsole nie mają” pomimo że tego ostatniego nie wiesz. A ja np mam x360 tylko nie trąbie o tym na każdym kroku.
Ale wojna w komentarzach! 😀 Podsumowanie: recenzja jest słaba, PC-towcy vs konsolowcy, a nawet konsolowcy vs konsolowcy (co to się porobiło? o_O ) Wniosek: czekamy na recenzję w magazynie i do tego czasu zakopujemy topór wojenny.
Jeśli recenzja w gazecie będzie podobna do tej tutaj to zmienie swoje zdanie na temat cd-action. Zaczynamy: |1.”Próżno szukać bohaterów poprzedniczek, a jedynego, Johnniego Klebitza, Trevor zabija w mało bohaterski sposób we wczesnej fazie historii.” Nie przeszedłem jeszcze połowy fry a wiem, że to nie jedyna postać z gta iv.|2.”zmieniamy postać wtedy i tylko wtedy, kiedy gra na to pozwala. Lub inaczej – nakaże.” nie zgadzam się. Na początku srednio szło mi latanie helikopterem wiec podczas jednej z misji..
… zmieniłem Michaela na Trevora. Takich przykładów mam jeszcze kilka. Nie czułem się aż tak bardzo ograniczony a w pewnych momentach wymuszona zmiana bohatera dodaje akcji i działa fajnie. Kto grał ten wie.|3.”To nie jest era PlayStation 2, a ja wyrosłem z szukania dla szukania.” Nie lubisz zbierać to nie zbieraj. W każdej częsci było coś do zebrania, nie tylko w tych z ps2. W gta iv strzelalo się do gołębi. Nikt nie zmusza recenzenta do zbierania listów, a są gracze tacy jak ja którzy lubią zbierać…
… takie rzeczy. Kto chce ten zbiera kto nie ten nie zbiera. Czy dodanie tego elementu jest minusem? Chyba nie.|4:Minusy: a)”…pełne aktywności potrzebnych jak diabłu święcona woda” Aktywności są naprawde fajne i powinny być plusem. Lubie pograć czasami w tennisa ale nie na tyle żeby płacić ok 100 za grę w gta v tennis moze nie jest zrobiony na poziome np grand slam tennis ale dla mnie wystarczy.|b)”mimo tytanicznej pracy twórców – widać, dlaczego PS3/X360 to mijająca generacja” Piszesz, że twórcy się…
Jak dla mnie to iż Los Santos i okolice są pełne aktywności to plus, nie każdemu może chcieć się np grać w golfa jedni wolą sobie np postrzelać na strzelnicy. Także nie wiem jak to miasto i okolice pełne aktywności są minusem…
…starali, i wiesz, że to co nie wygląda najlepiej jest spowodowane możliwościami konsoli a nie lenistwem twórców. Grafika w gta v wyciągnęła z konsol co się dało i za to należy sie +
Taki jawny spoiler w recenzji na stronie największego magazynu dla graczy w Polsce? Jestem po prostu zażenowany, inaczej tego nazwać nie potrafię.
MINUS: „pełne aktywności potrzebnych jak diabłu święcona woda”. I weź tu człowieku bądź mądry. Idę o zakład, że jakby miasto przymierało pustkami, to ten minus też by był. Tylko że jako „szkoda tylko, że wszędzie świecą pustki”. |”zadania rodem z końcówki XX wieku i inne detale”- kolejny argument przeciwko tak logiczny, że głowa odpada i się pod stół toczy ze wstydem. A czego wy się spodziewacie? Że w co kolejne takiej grze będą za każdym razem inne zadania? Ciekawe tylko skąd.
Racja @matelmeister. Tym bardziej że Rockstar zatrudnia „bardzo doświadczonych grafików”. Sama otwartość świata, silnik RAGE i otwarty świat nieograniczony przez mgłę jak w poprzednich częściach i myśl o wersji na PC to ślina leci z ust a pieniądze na nowe podzespoły same się nie uzbierają ;D.
Chyba trzebaby ładować w scenarzystów coraz to większe dawki psychotropów, żeby mieli coraz to ciekawsze pomysły, poza tym twórcy nie obiecywali fabularnej rewolucji. |”mimo tytanicznej pracy twórców – widać, dlaczego PS3/X360 to mijająca generacja”- i to też jest minus? R* haruje, żeby jakoś to na tych starych blaszanych pudłach wyglądało, ale zamiast się czepiać konsol za to, że są słabe, to po co- lepiej przywalić minusa grze. Brawo.
I tak już abstrahując od tego, że dla mnie ocena mogłaby być nawet 1/100, ale rzetelnie przygotowana, a nie z minusami rodem z dwunastnicy wymyślanymi żeby tylko się do czegoś przyczepić. Brakło tylko minusa w stylu „bo nie wydaje Wargaming tylko R*”. |Ale ja nie o tym- czemu do jasnej ciasnej te przeklęte posty są ograniczane do 300 znaków i nie można ich edytować? Tego po prostu nie trybię, to nie jest tak, że się nie da, bo na takim benchmarku jest 1500zn/post. Przycisk edytuj to też nie jest problem…
@mongol13 A co twórcy nie mogą wymyślić czegoś nowego??|Jest setki produkcji gdzie są wymyślane nowe rzeczy ale oni nie umieją tego zrobić
@axandar Bo to GTa i nie muszą się wysilać. Dadzą tenis i 4 „heist missions” na krzyż i ludzie będą się zabijać w kolejkach. 10/6 GOTY z miejsca.
@axandar- tak ci się tylko wydaje. Mnie odnośnie tego minusa chodzi o wymyślenie czegoś zupełnie nowego, czego jeszcze nigdy nie było w żadnej grze. Nawet głupia jazda szambiarą i polewanie ludzi ekskrementami było w SR2… Ile takich rzeczy można wymyślić i czy wymyślisz ich na tyle, żeby robić z tego grę wielkości GTA 5?I mały edit- w poprzednim poście miało być 512, nie 300 😛 nie wiem, skąd mi się taka mała liczba tam wzięła 🙂
Wiecie jak jest .. gra kosztowała 250 mln $, zakładam że około 100 mln $ poszło na reklamę .. tak czy inaczej za te pieniądze Rockstar powinien zrobić: totalne niszczenie terenu, niszczenie pojazdów, większą interakcję z otoczeniem czyli zwierzęta itd. itp. oraz zwyszydzaną – zresztą prawidłowo – gre w grze … po za tym widok z wnętrza każdego pojazdu itd. Na prawdę za te pieniądze Rockstar może nie nabił klientów w butelkę ale bardzo naciągnął .
@wernetto|Sprawdziłem. Czyli oburzenie to wynika z przebywania w stanie błogosławionym? W takim razie nie ma sprawy.
Pograłem u kumpla. Dla mnie 2/10 gierka daremna i kompletnie nic nie wnosi do czegokolwiek.
Przeczytałem najpierw recenzję Berlina, potem Adziora i chyba dzięki temu jakoś potrafiłem podejść do tej recenzji bez spinania pośladów jak to można było napisać, że we wspaniałym GTA V coś się nie podoba. Mam wrażenie, że większość spojrzała tylko na ocenę i minusy. Przeczytajcie recenzję to będziecie wiedzieli o co w nich chodzi. Naprawdę nie wiem skąd ten cały hejt na to, że ktoś napisał co myśli o nowym GTA. Ludzie, ogarnijcie się trochę
@marian66666666|Budżet to jedno a ograniczenia sprzętowe to drugie. Naprawdę nie wyobrażam sobie żeby ośmioletnie konsole uciągnęły niszczenie terenu(szczególnie w sandboxie) itp.
Gdyby to nie nazywało się Grand Theft Auto tylko np. Gangsta Town to założę się, że noty były by o wiele mniejsze. Głównie to siła marki i tytułu.
@mongol13 to samo niektórym osobą próbowałem tutaj przekazać, niestety nie wiem co ogranicza ich myślenie, ale do teraz tego nie zrozumiały. Może być 1/6 ale podparte argumentami w rzetelnie przygotowanej recenzji.
Smuggler groził ostatnio banami za spoilerowanie Gta V, mam w takim razie nadzieje że Adzior takowego bana na pisanie recenzji otrzyma. 🙂
@Blood71 – Zrozum człowieku, że nie chodzi o objechanie GTA, bo coś jest źle w grze, tylko o objechanie gry dla jej objechania. Poziom recenzji jest ujemny a w przypadku tworu jakim jest CDA to nie powinno się zdarzyć, bo to odbija się na rzetelności całej marki CDA (bez rozróżnienia na www i magazyn). Podawanie newsów przepisanych z innych stron jest OK, ale jeżeli ktoś lepi recenzje i zaznacza, że to dzieło CDA, to powinien trzymać poziom a ktoś powinien moderować, czy szambo pod znaną banderą nie wybiło.
@marian66666666|Żartujesz sobie? Przecież to gra na X360 i PS3, to jest niemożliwe.
Recenzja jest tworem opiniotwórczym, więc w przypadku takiej poczytności, trzeba być bardzo ostrożnym w tym co się pisze. Wystarczy po komentarzach pod tą „recenzją” wywnioskować, że to szambo wlało się do głów osób, które GTA nie mają i stworzyło u nich zupełnie błędny obraz tej gry… Ja wiem, jak wyglądają te „nic nie warte” aktywności i wiem jakbym je odebrał, gdybym nic o grze nie wiedział – zraziłbym się, a recenzja ma pokazać słabe i mocne strony gry, a pokazała normę u R* i wady z tyłka.
Nie wiem co chcecie od filmików w tej grze. Fajnie się ogląda jak postacie ze sobą rozmawiają. Nie chodzi o animację i zaawansowaną mimikę twarzy, a o ciekawe dialogi. Świetnie się to ogląda i poznaje charakter bohaterów. W niektórych tytułach, to historia i postacie tak ciekawe, że aż chcę się od razu kasować filmik i iść dalej. Tutaj jest naprawdę dobrze, a gra i tak technicznie prezentuje się wyśmienicie na wysłużonej już generacji konsol. I to jest zwykłe czepianie się, że brak porządnej animacji.
Od kiedy to w recenzjach można pisać kto kogo zabije i w jakim momencie gry?
ukradłem łódz podwodną i cargboba mam wszystkie ptk do misji zaliczone i jak rozpocząc misje chodze bez celu i nie wiem co zrobić ;/
Ludzie jak wy dostajecie w szkołach 5- to wy się cieszycie czy płaczecie dlaczego nie 6 bo przecież jestem taki [beeep] że nie wystawienie mi 6 to grzech gorszy od morderstwa. Minusy są uzasadnione w recenzji a Rockstar obiecywał dynamiczne przejścia pomiędzy bohaterami które miało być wolne od ograniczeń. Czy wy czytacie recenzję czy patrzycie na ocenę? Przecież Adzior pisze że to dobra gra a wy kurwicie go od tego dlaczego jego zdanie nie jest takie jak wasze. Jeszcze te porównania z Saint`s Rowem. -.-
Tam jakieś aktywności poboczne (rzucanie ludźmi do celu ocb) były nagradzane a to strojem a to bronią a to pojazdem a po przeczytaniu recenzji która jest spoko wywnioskowałem że oprócz własnej uciechy nie dostaje się żadnej nagrody czyli nic nie omijamy. Rozumiem że macie hejt na tą recenzję bo Saint`s Row dostał większą ocenę. Ale do chuja pana ogarnijcie się bo to zależy od recenzenta a nie od tego co im każą napisać. Jedni lubią to drudzy tamto a wy nic na to nie poradzicie.
Tutaj macie piękną, Polską i ładnie ogarniętą recenzję(tylko szybko klikać zanim właściciele tej „pseudo” recenzji wytną link) http:gamezilla.komputerswiat.pl/recenzje/2013/9/recenzja-grand-theft-auto-v |A i darujcie sobie te pisanie że ludzie jęczą bo Adzior nie dał 6/6, bo tu nie oto chodzi, tylko o minusy wyssane z [beeep] i ogólną treść recenzji. Ale co tam będę pisał przeczytajcie sobie jak powinna wyglądać recenzja.
Recenzja jest chujowa. Nie przeczytałem całej bo już od samego początku śmierdzi spolierami.
Chryste! Tak! Dajcie Saints Rowowi IV który jest tylko grą na chwilę – maksa. A grze która jest genialna i która wystarcza na dziesiątki godzin, nie dajcie maksa. GRATULUJĘ!
Jak mogliście dać GTA tak niską ocenę?! Ja to bym dał 6 bo gra jest swietna a wy się nie znacie. Minusy wzięte z d**y, na takim innym portalu to w ogole nie dali tej grze minusów i wystawili maksymalną notę oni to się znają, nie to co wy! Adzior pewnie nie umie grać i dlatego narzeka żal już nigdy wam nie uwierzę ;
@Rejzer – mogę powiedzieć, ze bardziej mi się podoba i więcej się dowiedziałem z recenzji Adziora, czy może zabronisz mi mieć własnego zdania?
@Piciox|Tylko że w Saints Row 4 coś się dostaje za misje poboczne, nie aktywności. W obydwu grach nic się nie dostaje za aktywności, ale Adzior, autor recenzji tych 2 gier pisze o tym tylko w recenzji GTA V.
@Ad-M|Oczywiście nic ci nie zabraniam, tylko dla osób które już pograły w GTA V i jeśli widzą taką recenzję jak ta, to chyba widzisz po komentarzach co się dzieje, więc dla graczy którzy zamierzają kupić GTA V polecam bardziej tamtą recenzję.
Nie chodzi o to, że GTA V nie dostało maksymalnej oceny, tylko o te minusy… Ile razy trzeba to niektórym powtarzać?
Tak to niestety jest jak fan Saint’s Row zabiera się za recenzję GTA V która okazuje się dla niego grą zbyt dojrzałą i poważną, ale z tego powodu że nie ma minusów (a głupio uzasadnić ocenę słowami „Bo tak”) to trzeba parę wymyślić. Tak więc mamy w tej recenzji parę „kwiatków” z której w tej chwili śmieje się pół Polski, ale czego oczekiwać skoro Recenzent twierdzi że minusem gry jest „zbyt duża ilość aktywności” i „ograniczenia sprzętowe Xboxa i PS3” 🙂
ja bym dał maks 3/5
TO JEST RECENZJA? TO JEST PORAŻKA!!! NAJGORSZA JAKĄ CZYTAŁEM.Tutaj jest poważne podejście do tematu: http:gamezilla.komputerswiat.pl/recenzje/2013/9/recenzja-grand-theft-auto-v zapewne zaraz zostanie usunięta więc szybko wchodzić i czytać a ZA TĄ RECENZJE SIĘ NAWET NIE ZABIERAĆ!! STRATA CZASU!!!