Grand Theft Auto V ? recenzja cdaction.pl

Grand Theft Auto V
Dostępne na: PS3, X360
Grałem na: PS3
Wersja językowa: polska
Zdałem sobie sprawę, że nowe Grand Theft Auto to wyjątek w moim recenzenckim dorobku. Na biurko nie wjechała dotąd gra o tak silnych tradycjach, które zacząłem poznawać jeszcze zanim dobrzy rodzice sprezentowali mi pierwszego peceta. Sprawdzian, wyzwanie? Nie, moje drogie GTA, nie będzie hymnu i bicia czołem w ziemię. Sprawdziłem cię tak, jak należało.
Michael. Jak pięknie ujął to jeden z bohaterów gry – wypalony kasiarz z problemami emocjonalnymi, który nie ma po co żyć. Niegdyś zapalony złodziej, dziś odlicza dni emerytury w wypasionym domu, danym przez rządowy program ochrony świadków. Ma rozwiązłą żonę, zbuntowaną córkę i zblazowanego, leniwego syna-beztalencie. Rodzinka, jakich mało – codziennie ma jej coraz bardziej dość. Z wzajemnością.
Franklin. Dorabia w firmie, którą w skrócie można nazwać paserstwem samochodów opartym na wyłudzeniach. Wieczne dziecko kumplujące się z czarnoskórymi gośćmi, którzy zapomnieli, że czasy potęgi ulicznych gangów w lowriderach minęły – choć wizyta na Grove Street wskazuje, że Ballasi radzą sobie nieźle po upadku GSF. Mieszka z ciotką-nimfomanką, nie wie co zrobić z życiem.
Trevor… ach, to dopiero gigant. W swojej przyczepie przejada kasę „ugotowaną” na metaamfetaminie, lubi upić się bimbrem i naćpać benzyną. Koneser kuchni – szczególnie docenia sałatkę z ludzkich powiek. Postrzelony w głowę (w przenośni, może też dosłownie, kto wie?) pilot-amator.
Po kilku odsłonach przedstawiających bohatera w nowym środowisku, dążącego do podbicia miasta i zawiązania mafiozom supłów na nosie, przyszedł czas na zmiany. Przypomnijmy sobie „czwórkę” – Nico Bellic uosabiał historię o niespełnionych i zniszczonych marzeniach, poznając mniej i bardziej dziwnych ludzi i zmagając się z trudnościami silniejszymi od niego. W tym samym czasie oglądał głupie kreskówki, pił „moczowe” piwo (Pisswasser wiecznie żywy) i tonął w odmętach żartów składających się w jeden wielki easter egg.
Z jednej strony grę można było chwalić za podejmowaną problematykę (sama jej obecność jest rzadkością), z drugiej ganić za brak tożsamości – w końcu poważni jesteśmy czy niepoważni? Grand Theft Auto V ucieka od tego dylematu i odrzuca pretensjonalność. Rozprawa z tradycją jest zresztą wyrażona bezpośrednio. Próżno szukać bohaterów poprzedniczek, a jedynego, Johnniego Klebitza, Trevor zabija w mało bohaterski sposób we wczesnej fazie historii. Ogółem: nie brakuje poważniejszych nut w fabule, ale do nadęcia jest daleko, bo GTA V to przede wszystkim lekka historia o trzech awanturnikach, których drogi spotkały się w Los Santos. Poznajemy ich w pełni życia – czystą kartę chcą mieć na sam koniec, kiedy już… ale może bez spoilerów.
Nie jest więc do końca tak, jak zapowiadano. Faktycznie wśród niespełna siedemdziesięciu misji fabularnych co jakiś czas przychodzi pora na większy skok. Jest ich mało, ale nie za mało – to najciekawsze zadania w grze. Najpierw decydujemy się na jedną z dwóch opcji wejścia. Przykładowo – pierwszy raz napadamy na sklep jubilerski i mamy wybór wejścia smoka z karabinem lub uśpienia obsługi gazem i wyniesienia błyskotek po cichu. Dobieramy później ekipę, która życzy sobie tym większej części łupów, im większe umiejętności prezentuje. Warto czasem zainwestować np. w lepszego kierowcę – słabszy jest tani, ale może ześliznąć się z trasy i dostać kulkę, gubiąc bezpowrotnie część łupu. Następny etap to przygotowanie techniczne, czyli pojazdy, przebrania i wszystko to, bez czego napad nie miałby sensu. W końcu przystępujemy do właściwego zadania – wchodzimy, bierzemy co trzeba i wiejemy, póki gliny nie staną na naszej drodze do bogactwa. Brzmi statycznie, ale jak po raz pierwszy raz pójdzie wam coś nie tak, gdy plany zaczną się sypać… oj, zwroty akcji potrafią nadać scenom rumieńców.
W misjach głównego wątku – nie tylko w skokach – często bierze udział dwójka lub trójka głównych bohaterów. Na pierwszych gameplayach przełączanie się między nimi w zależności od potrzeb i zadań wyglądało znakomicie, ale rzeczywistość jest dużo bardziej brutalna. Misje są silnie oskryptowane, dzięki czemu widzimy najbardziej widowiskowy i zróżnicowany główny wątek w serii, ale jak zawsze minusem są ograniczenia – zmieniamy postać wtedy i tylko wtedy, kiedy gra na to pozwala. Lub inaczej – nakaże. Pełną dowolność (oprócz swobodnej jazdy między misjami) mamy praktycznie tylko podczas walk z dziesiątkami wrogów. Więcej jest scen typu „na dole horyzont czysty, Trevor, wlatuj!”, po czym sterujemy helikopterem, a po załadunku kontenera na ciężarówkę odjeżdżamy nią w dal jako Franklin – przykład wymyślony, nie bijcie, jeśli nie w pełni prawdziwy. Te wszystkie momenty cieszą, ale różnica między rozgrywką a zapowiedziami jest ogromna. Przecież to był niemal najbardziej promowany bajer, reklamowany akurat przez dwie z niewielu misji, gdzie gra się „we trzech”! Szkoda – zwłaszcza, kiedy wspólnie jadąc samochodem nie możemy nawet „oddać” kierownicy, by w spokoju słuchać dialogów.
No właśnie – dialogów. Rockstar powinien zacząć prowadzić warsztaty dla growych scenarzystów. Produkcje mieniące się grami fabularnymi często obfitują w pozbawione gestykulacji wymiany monologów, w czym mistrzostwo osiągnęli twórcy z BioWare. Postacie w GTA V po prostu – tylko i aż, jak się okazuje – rozmawiają i choć są to dialogi dość proste w treści, wiele gier może im zazdrościć dynamiki i rytmu. Pewnie, nie każdego stać na dużą grupę aktorów i tak dopracowane animacje. Nie ma jednak wątpliwości, że Rockstar ten kawałek budżetu ulokował trafnie, uzyskując znakomite efekty i nie zapominając o narracji w tak marginalnych miejscach, jak najpoboczniejsze z pobocznych podwożenie autostopowiczów czy ucieczka z roztrzęsionym facetem w siną dal przed gniewem byłej już kobiety.
Zadania poboczne rozpostarto na całej powierzchni Los Santos i okolic. Pod tym względem GTA V jest jak tampon z dowcipu o trzech świeżych więźniach – można pływać, latać samolotem, nurkować, ścigać się na skuterach… w mieście i poza nim jest tego wszystkiego od zatrzęsienia. Problem w tym, że związek golfa i triatlonu z rozgrywką nie istnieje. Wprawdzie pojawia się na początku mecz tenisowy Michaela z żoną czy później świetna misja z żółtą łodzią podwodną, ale kończy się na jednym wyskoku, zakończonym „jakby coś, to tam masz więcej”. Poza osobistą satysfakcją korzyść jest żadna, a zabawa wątpliwa, bo sporty znacznie lepiej wyglądają w grach sportowych, a wyścigi w wyścigowych. Misji pobocznych, które są naprawdę ciekawe – jak polowanie na ujęcia z nadgorliwym paparazzo – jest niestety stosunkowo niewiele.
Świat GTA V jest zatem wielką i piękną, ale jednak wydmuszką. Los Santos, pustynie na obrzeżach, lasy i górskie potoki to jedna z najbardziej urozmaiconych i zjawiskowych przestrzeni, nad jaką pracował Rockstar. Los Santos ze slumsami, korpocentrum i Vinewood prezentuje się znacznie ciekawiej od silnie zurbanizowanego Liberty City, a bardziej dziewicze tereny zdają się stworzone przez naturę, nie projektantów. Bogactwo detali powala – od przydrożnych targów, przez rozmowy przechodniów po billboardy i wizualną identyfikację firm w wewnętrznym internecie czy radiostacjach. Ponadto w przeciwieństwie do poprzednich odsłon Rockstar nie rozlicza się już z popkulturą przeszłości, nawiązuje za to do zjawisk znanych współcześnie – wspomnę choćby wścibskie media społecznościowe, natrętny product placement czy antyfreegański strajk bezdomnych – i tworząc krzywe zwierciadło, w którym wreszcie możemy przejrzeć się bez oglądania Scarface i Życia Carlita. Brzmi pięknie i jest pięknie – szkoda, że nie ma po co tej przestrzeni poznawać. Wszystkie sporty, wyścigi i inne aktywności po prostu są, a skoro nie ma po co tego wszystkiego robić (jeśli nie myślimy o maksowaniu gry i jego niewspółmiernych korzyściach), to szybko zaprzyjaźniamy się z taksówkami i pomijaniem podróży. Na tym piękne Los Santos dużo traci.
No, może nie przesadzajmy z tym pięknem – w wielu miejscach widać, że kończy nam się generacja. Tekstury budynków doczytujące się po zbliżeniu lunety, powierzchnie w niskiej rozdzielczości, wieczna mgła czy cała ulica identycznych samochodów przypomina o sprzętowych ograniczeniach. Graficy, modelerzy i animatorzy starali się jak mogli, poprawiając modele twarzy, motion capture, ładniej psujące się samochody i oświetlenie doskonale maskujące niedoskonałości. Nie da się jednak ukryć, że pewnych barier na sprzęcie sprzed epoki pokonać się nie da.
Przy okazji wyciągnięto kilka dobrych wniosków w kwestii maleńkich detali, które razem dobrze wpłynęły na grywalność. Mnie do gustu przypadła możliwość pominięcia po trzeciej wpadce etapu misji i opcja przejścia do kolejnego checkpointa, wybór broni z coraz bardziej popularnego koła oraz podkreślająca nastrój akcji muzyka tła, którą po kilkunastu latach wreszcie wyjęto z samochodowych odbiorników na zewnątrz. Tu i ówdzie jednak coś zgrzyta i pokazuje, że na następnej generacji będzie nad czym popracować. Otóż – jak mawiał klasyk – taka sytuacja. Spotykam w ramach pobocznego zadania gościa, który każe mi przejechać po dzielnicy, zniszczyć tablice przed X domami i wrócić. Gdzie indziej znajduję kartkę, po czym czytam informację, że pozostało jeszcze tylko czterdzieści dziewięć. Nie. To nie jest era PlayStation 2, a ja wyrosłem z szukania dla szukania.
Największa, najdroższa, najważniejsza, ale nie idealna. Rekordowy budżet i pokaźny sztab ludzi mogą dążyć do perfekcji, ale harmonogramy i oczekiwania graczy nie pozwolą jej osiągnąć. Grand Theft Auto V pokazało, co oznacza pogoń za mistrzostwem w swojej skali i klasie. Doskonałość niektórych elementów obnażyła kalectwo innych. Niestety, oberwało się także tym kluczowym – na nowych konsolach Rockstar być może przywali dziełem prawdziwie przełomowym. GTA V jest póki co solidnym, acz nieco wybrakowanym zwiastunem zbawienia. Oby Watykan nie musiał reagować, bo nie dość, że nadejście Mesjasza, to jeszcze idące pod niebiosa budżety…
Ocena: 5-/6
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
729 odpowiedzi do “Grand Theft Auto V ? recenzja cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
@Sylfa|To podaj argumenty dlaczego gra nie zasługuje na 10/10?(oczywiście twoim zdaniem). PS. Niech Adzior broni się sam, a nie użytkownicy go bronią. On chyba najlepiej wie co napisał i niech rozwinie tutaj bardziej te swoje minusy.
Sylfa masz rację.
Rejzer bo np nie ma gry idealnej więc 10/10 to przesada.
@Sylfa|Co do Gameplayu to zgadzam się, najlepsze rozwiązanie.
Z gameplayem to dobry pomysł to fakt.
Co do argumentow to podam je z mojej perspektywy i sadze ze moge za Adziora podac bo to co napisal mi odpowiadalo. Pisalem juz o tym wczesniej ale tu tyle komentarzy ze nie idzie sie przebic ze swoim 😛 Zwyczajnie to wspaniala gra tego nikt nie neguje. Ogromna i w ogole no wlasnie… Sa gry od ,ktorych wewnetrznie oczekujesz wiecej i gdy zobaczysz tylko dobra czy abrdzo dobra gre to nie potrafisz z czystym sumieniem wystawic jej najwyzszej oceny. Nie proscie o obiektywna recenzje od czlowieka.
Tylko komputer moze tego dokonac. Co do minusow i ich uargumentowania to prosze. GTA V ma cala mase dodatkow i szczegolow ,ktore w normalnych grach sa ogromnym plusem i tutaj tez mozna ale ja mam nieodparte uczucie ze zostaly dodane tylko dlatego ze juz autorom brakuje pomyslow jak jeszcze polepszyc serie ergo seria dotarla do granicy mozliwosci rozwoju. Nie widze dalszych mozliwosci robienia lepszych czesci gta5 niz to co jest teraz poza zwiekszaniem ich ogromu i ogrom przestaje byc wyznacznikiem jakosci
Dajcie spokój, zrobili dużo, ale za łączne 250 mln $ to nie ma w tej grze tak dużo jak być powinno, po raz kolejny powtarzam:- brak dewastacji terenu (podobno ograniczenie konsol)|- źle zachowujący się ludzie po wyrzuceniu z auta|- brak fova z auta |- słabe możliwości np. samolotui wiele wiele innych rzeczy, które w cenie 250 mln można było zrobić|producent po prostu przez kilka lat zgarnął sztab powiedzmy 200 ludzi, którzy dodawali|kolejne lokacje i dlatego ta gra jest tak obszerna
Przypomnijmy sobie ze juz RedFaction pozwalalo w bardzo duzym stopniu niszczyc okolice. Taki element powinien byc w tak obszernej grze. Ktos powie ze to by rozgrywke zepsulo no ale przeciez mozna wprowadzic zabezpieczenie ze np po opuszczenia najblizszej okolicy przez gracza caly teren wraca do normy.
marian66666666 zgadzam się też z twoją opinią ulepszają i wydają grubą kasiorę a i tak muszą pogodzić się z tym że nie można stworzyć gry idealnej i to co powiedziałeś o tym ze nie ma tak dużo ile być powinno i dobrze podane argumenty twój komentarz to dobry komentarz.
adzior napisal tak jak czul a nie dlatego ze jest nierzetelnym recenzentem albo dlatego ze popelnil nierzetelna recenzje. Gre ocenil jak umial wedle wlasnych odczuc. Przeciez dla mnie SC2 to [beeep] w porownaniu ze Starcraft Brood War a wiekszosc uwaza odwrotnie. Czy ogol ma racje tylko dlatego ze jest ogolem? Nie bo kazdy moze jedynie we wlasnym zakresie oceniac. Co do uargumentowania sensownie minusow… Ja uwazam moje za wlasciwie uargumentowane ale ktos sie moze nie zgodzic adzior ma to samo…
@Sylfa|Ok owszem to by było ciekawe, ale wiesz przy takiej wielkiej grze to konsole już by tego niszczenia nie ogarnęły. Takie coś mogą wprowadzić na PC lub next geny, a nie 7 letnie sprzęty ;p|@marian66666666|Co do twoich minusów, to właśnie o takie coś wszystkim chodzi. Minusy związane z grą jak np.(wymyślam) znikające obiekty, niedopracowane animację, sterowanie w samolotach itp. Właśnie o takie minusy chodzi, a nie takie coś jak Adzior dał.
Wlasciwie pole do dyskusji sie skonczylo a chyba nigdy go nie bylo. Adzior przeciez recenzji nie zmieni bo do czego by to prowadzilo? Chyba do tgo co Berlin napisal. Adzior ma przeprosci a moze zmienic minusy? Wtedy to nie bylaby jego recenzja tylko forum. Napisac recenzje na nowo? mamy go ukarac? Powtorze dla mnie jego minusy sa calkowicie zrozumiale oraz rzeczowe. Przeciez nie raz mowi sie o miodnosci gry, o tym ze gra ma albo nie to cos czego nieda sie ocenic. Adzior napisal ze mu nie pasuje to cos. ;p
@Rejzer|2 negatywy są sensowne u Adziora.
@Sylfa|Wiesz te minusy wyglądają tak:|-Dużo DODATKOWYCH możliwości.|-Wymyślone nieskończone przełączanie się pomiędzy bohaterami(R* nigdy nie pisał że podczas misji będziesz mógł się ciągle przełączać)|-Szkoda że nie ma zadań jak w SR co się strzela laserami i walczy z kosmitami.|-Gra wyszła na PS3 i X360 |Czy nie śmiesznie wyglądają te minusy?
@Rejzer|Widzę na twoim profil że lubisz serię gta więc sam powinieneś wiedzieć czy seria gta idze w dobrą stronę czy powiela schematy,ale nie ma co się oszukiwać twórcom powoli się kończą pomysły na tą grę.
Przesadziłeś z tym saint’s row chyba za bardzo chcesz bronić gta bo wymyślasz coś czego nie ma tak jak ty interpretujesz negatywy Adziora to równie dobrze każdy może je tak interpretować.
Recenzent CDA w minusach gry Super Meat Boy podal ze jest bardzo trudna. Gdy moj kolega to zobaczyl za glowe sie zlapal (jest hardkorem) Jak mozna tak nierzetelnie gre oceniac. Ten minus jest pokroju minusa Adziora (duzo nikomu nie potrzebnych czynnosci) No niestety moi drodzy dla jednego minus jest dla drugiego plusem.
@Kamilo1234563|Ale zobacz, czego ludzie by chcieli od gry gangsterskiej? Bo jeśli ktoś oczekuje że gra zmieni swój klimat to niema co liczyć. GTA nigdy nie będzie powracać do starych czasów, nie zrobią GTA gdzie latasz statkami kosmicznymi i walczysz w galaktyce itp. po prostu GTA to GTA i tyle. Jeśli komuś się podobały poprzednie części, to i V mu się spodoba.
@Kamilo1234563|”zadania rodem z końcówki XX wieku i inne detale, których nie udało się poprawić” to weź mi to proszę wytłumacz. Adzior pewnie się spodziewał misji w stylu SR, bo tam mu się strasznie podobały.
@Rejzer|No komuś jak się podobały stare części gta to może dostrzec błędy,powtarzalność,zawsze coś może nie pasować a jakby wrócili do starych czasów to byłby dobry pomysł co do statków kosmicznych i saint’s row to akurat gra szalona zwariowana ale i na nią też pewnie przyjdzie czas nudy i nic nowego nie będzie w nowych częściach ale gta i saint’s row nie ma co porównywać bo jednym w sr będzie się to podobać a w gta co innego.
dokładnie tak jak zostało powiedziane, nie zwracam uwagi na recenzję Andziora czy jak mu jest, ja sam oczekuje od gry tak drogiej bardzo rozszerzonych możliwości które wzniosłyby tą grę na kolejny znacznie wyższy poziom .. oczywiście jeżeli już będzie na PC, bo na konsoli nie gram od kilku lat – po prostu jest nudna dla jednego gracza – abstrahując: opieram się na gameplayach oglądniętych na Youtubie
@Rejzer|Wytłumaczę ci ten negatyw chodzi o to ze do zadań twórcy się nie przyłożyli nie ma w nich nic nowego ze takie same zadania były wiele lat temu w innych odsłonach gta lub w innych grach i inne detale czyli nie poprawili czegoś co było widoczne ale w opini twórców nie wymagało poprawy lub gracze się nie upominali o taki błąd lub mało kto dostrzegał jakiś błąd ,wiele twórcy ważnych kwesti mogli pominąć
@Kamilo1234563|GTA zawsze będzie w teraźniejszości się dziać. Ale odpowiedz mi „zadania rodem z końcówki XX wieku” czego się spodziewał?
Lubilem popykac we wszystkie poprzednie czesci, ale od czasu Vice City GTA goni wlasny ogon.|Wiecej sportow, wiecej aut,wiecej modyfikacji itd.|Nie zrozumcie mnie zle to dobrze,ze daja wiecej wolnosci, ale czegos jakby brakowalo.|Poza tym wszystkie bez wyjatku GTA od pierwszej czesci rozwijaly skrzydla naprawde dopiero jak sie zabrali za nie moderzy, wiec i piatka warta kupna bedzie dopiero na PC
@Kamilo1234563|GTA to gra gangsterska więc ciągle będzie chodziło o zabijanie, ciemne interesy itp. ale i tak teraz wprowadzili napady na bank.
Wiadomo ze gry ogolnie od kilku a moze i kilkunastu lat gonia wlasny ogon. Niema nic naprawde nowatorskiego a jak sie cos pojawi jest hejt ze w to nieda sie grac. Sam jestem zwolennikiem aby konkretne serie pozostawic bez zmian i albo w ogole nie wydawac nowych czesci jak w przypadku Starcrafta albo wydawac kolejne czesci bez wiekszych zmian w mechanice, gameplayu etc jak np Tomb Raider az do Guardian of Light oraz Tombr Raider 2013 te gry sa dobre ale to ogromna zmiana w serii TR, tylko ciekawostka.
Panowie!|Gorąca prośba,nim zaczniecie na nowo opluwać recenzenta za wystawienie „TYLKO!!! 5-” jakże wspaniałemu GTA V spójżcie na skalę.|Tak,w tym wypadku 5- to nadal bardzo wysoka ocena więc dajcie sobie siana i idźcie spać.
@Sylfa:|tu maly wiec offtop: Nowy TR to wspaniala gra i zapewnia niezrownane doznania, ale to nie ten Tomb Raider, ktorego uwielbiam.|Czy czyni to z restaru gorsza gre? Dla mnie to boczna galaz, udana,ale nie godny kontynuator.
@Klojtex:|a najsmieszniejsze jest to,iz opluwacze w 90% jeszcze w gre nie grali.
@Klojtex|Proszę Pana, gdyby Pan chociaż przeczytał trochę komentarzy, wiedziałby Pan że tutaj chodzi o MINUSY nie o OCENE. Ile jeszcze przyjdzie takich ludzi, co się wtrącają nie mając pojęcia o czym jest temat dyskusji.
Nie byloby problemu z uznaniem TR za boczna galaz i ja tak robie ale ogol uzna to zarowno za kolejna czesc jka i restart serii a nastepne gryz serii beda w mniejszym badz wiekszym stopniu szly szlakiem przez niego przetartym i to mi nie pasuje. Moge z przyjemnoscia grac w stare tr jak i w nowe ale ja chce miec te mozliwosc aby moc grac w nowe czesci tr robione w starym stylu jak np legenda albo the last revelation oraz w nowe jak The Guardian of Light oraz Tr 2013.
UPS xD http:www.youtube.com/watch?v=fuU0bgdzOpA
@zlyporucznik|a najśmieszniejsze jest to,iż obrońcy recenzji w 90% jeszcze w grę nie grali.
@Klojtex kolejny idiota, który nie wie ocb z tym hejtem. Oceny nikt się nie czepia, chodzi wyłącznie o nieuzasadnione minusy.
Gorsze niż SR IV? Wstyd!
@Rejzer : podejzewam iz gralem wczesniej od wielu tutaj gdyz moj sublokator pracuje w „Game” w Londynie co wciaz nie daje mi prawa pisac recenzji tak jak i 99% krzykaczy po obu stronach barykady.|@jantomx: kolejny idiota, ktory potrafi ocenic czlowieka na podstawie jego stosunku do jednego zdania
Powtarzam moj koment aby wytlumaczyc dlaczego Adzior wypisal minusy takie jakie wypisal i ze mial do tego prawo. |Recenzent CDA w minusach gry Super Meat Boy podal ze jest bardzo trudna. Gdy moj kolega to zobaczyl za glowe sie zlapal (jest hardkorem) Jak mozna tak nierzetelnie gre oceniac. Ten minus jest pokroju minusa Adziora (duzo nikomu nie potrzebnych czynnosci) No niestety moi drodzy dla jednego minus jest dla drugiego plusem.
@Sylfa|Oczywiście że miał prawo ale dzieciarnia po prostu nie może mu tego darować. Normalni ludzie już dawno sobie tym nie zaprzątają głowy, delektując się grą, a tutaj bezmyślna masa nie może zrozumieć że po pierwsze, recenzent wystawił przecież gierce wysoką ocenę, dwa, iż narzekał po prostu na jakość tych aktywności, które dla jednych mogą niepotrzebnie odwracać uwagę od mięcha, czyli misji albo zwiedzania świata gry.|Po prostu nie popuszczą i tyle. Nie darują że ktoś ma inne zdanie od nich.
Większość minusów jest bez sensu – Dużo aktywności to źle? – Misje są o wiele ciekawsze niż w większości grach, a cytując ostatni minus, „mimo tytanicznej pracy twórców – widać, dlaczego PS3/X360 to mijająca generacja” to jest do cholery wada gry?, Mimo że włożyli w grę tyle roboty, oraz że byli ograniczani przez konsole? To tak jakby wpisać w recenzji jako minus, starego „Shadow of the Colossus” że nie oddali całkowicie potęgi kolosów bo konsole by nie wyrobiły.
Wszystkie minusy mają sens, po prostu wy nie potraficie czytać ze zrozumieniem. Dużo aktywności może być wadą jeśli nie ciągną za sobą jakiejkolwiek zachęty, nagrody. Te aktywności po prostu są. Sam robię tylko wyścigi i strzelnicę, bo reszta właściwie nie ma sensu i lepiej jest pchać główny wątek do przodu niż zajmować się pierdołami. Ograniczenia konsoli są wadą, bo wpływają na grafikę. Problemy techniczne, spadająca ilość klatek. Przełączanie można uznać za wadę jeśli ktoś nie lubi ton skryptów.
A tu dalej dyskusje. To tylko recenzja jednego gościa, zauroczonego SRIV. Gusta są różne. Dla mnie GTA V po takiej sobie IV, to gra generacji. Wiele osób, które grało ma podobną opinię. Gra ma parę niedociągnięć, ale która nie ma? Ma za to multum plusów, czuć że cała kasa, każdy dolar wyłożony na jej produkcje został mądrze wykorzystany. Gry coraz mniej mnie bawią. W tym roku nie skończyłem żadnej produkcji, bo mnie szybko nużą. Przy V czuję jakbym cofnął się o 20 lat gdybędąc łebkiem gry sprawiały większą
frajdę. WD sprawia wrażenie AC w innym uniwersum, więc wątpię by dla mnie było przyjemniejsze od GTA V, ale na pewno zagram.
@Koyuki|1. Te aktywności są poboczne, więc nikt nie jest zmuszony do ich robienia, a jeśli takowe lubi to może – czyli źle?|2. Ograniczenia konsoli to nie wady gry – to że nie można wycisnąć lepszej grafiki to wina parametrów konsoli, a spadającej liczby klatek ni razu nie doświadczyłem.|3. Ograniczone przełączanie pomiędzy postaciami uznaje jako minus (zresztą jedyny z recenzji) gdyż miało być cudowne a wyszło jak zawsze|4. „Jeśli ktoś nie lubi ton skryptów” – Gdyby nie tony skryptów to nie byłoby gier.
Te minusy nie mają racji bytu ocena powinna być 6/6 czy jak kto woli 10/10 mam nadzieję że tą drugą zobaczymy w następnym CD-A .
@damen1|Dla Adziora i mnie sam fakt istnienia aktywności nie jest zły, a ty wciąż nie rozumiesz. W tej chwili aktywności w nowym GTA są zwyczajnymi pierdółkami, które mało wpływają na grę. Nie ma czegoś, co by realnie zachęciło do ich robienia. To krok Rockstara w tył w stosunku do Red Dead Redemption czy nawet GTA:SA. Co do konsoli, sam nie uznaję grafiki za wadę, ale niektórzy mogą tak zrobić. Widać doskonale, że sporo lepszy efekt mógłby być osiągnięty na PC lub nadchodzących konsolach.
Szacunek i tak się należy Rockstarowi za wyciśnięcie czego się dało z mijającej już generacji. Przez tony skryptów miałem na myśli ograniczenia w sposobie wykonywania misji. Dlaczego podczas ucieczki z pierwszego napadu nie mogłem stale kierować Franklinem na motorze, tylko gra zmusiła mnie do przełączenia się na Michaela?
@damen1|O, a wam nadal wydaje się, że dostaniecie nową recenzję, która ktoś napisze specjalnie by przypodobać, się grupie krzykaczy? Jak ktoś nie umie czytać ze zrozumieniem, to i recenzja berlina będzie dla niego zła. Przeczytajcie w końcu cały tekst, zamiast samych plusów i minusów, wtedy zrozumiecie w czym problem. Poza tym, odnośnie konsoli, ograniczenie konsoli to nie wada gry, ale złe wykorzystanie to tak. Jeżeli R* się porwał z motyką na słońce i chciał mieć i duży świat i mega grafikę, został na ..
lodzie z niedopracowaną technologicznie grą. Chodzi o to, że ambicje przerosły płótno i pomimo, że R* dał z siebie wszystko w grze pojawiają się bugi graficzne, których w takim SR (o zgrozo porównał naszego Graala, do tej kupy z różowym dildo!) zostały bardzo fajnie zamaskowane przez scenariusz. Rockstar się przejechał na ambicji, tak trudno zrozumieć?
Od paru dni łamię zasadę dyskutowania z debilami i codziennie komentuje to co się tu dzieje. Echh czy wy przeczytaliście recenzje? Adzior nie mówi że gra jest tragiczna, miliony bugów i spier…dzielone sterowanie. Przecież ocena to nie wszystko a minusy są uzasadnione. Proszę nie porównujcie SR do GTA. To są dwie inne gry i w te gry gra się inaczej. Jedna ma wszystko w nosie (nawet was) a druga jest tradycyjnym sandboxem z elementami RPG. A teraz przedstawcie mi argumenty dlaczego nie mam racji.