Grand Theft Auto V ? recenzja cdaction.pl

Grand Theft Auto V
Dostępne na: PS3, X360
Grałem na: PS3
Wersja językowa: polska
Zdałem sobie sprawę, że nowe Grand Theft Auto to wyjątek w moim recenzenckim dorobku. Na biurko nie wjechała dotąd gra o tak silnych tradycjach, które zacząłem poznawać jeszcze zanim dobrzy rodzice sprezentowali mi pierwszego peceta. Sprawdzian, wyzwanie? Nie, moje drogie GTA, nie będzie hymnu i bicia czołem w ziemię. Sprawdziłem cię tak, jak należało.
Michael. Jak pięknie ujął to jeden z bohaterów gry – wypalony kasiarz z problemami emocjonalnymi, który nie ma po co żyć. Niegdyś zapalony złodziej, dziś odlicza dni emerytury w wypasionym domu, danym przez rządowy program ochrony świadków. Ma rozwiązłą żonę, zbuntowaną córkę i zblazowanego, leniwego syna-beztalencie. Rodzinka, jakich mało – codziennie ma jej coraz bardziej dość. Z wzajemnością.
Franklin. Dorabia w firmie, którą w skrócie można nazwać paserstwem samochodów opartym na wyłudzeniach. Wieczne dziecko kumplujące się z czarnoskórymi gośćmi, którzy zapomnieli, że czasy potęgi ulicznych gangów w lowriderach minęły – choć wizyta na Grove Street wskazuje, że Ballasi radzą sobie nieźle po upadku GSF. Mieszka z ciotką-nimfomanką, nie wie co zrobić z życiem.
Trevor… ach, to dopiero gigant. W swojej przyczepie przejada kasę „ugotowaną” na metaamfetaminie, lubi upić się bimbrem i naćpać benzyną. Koneser kuchni – szczególnie docenia sałatkę z ludzkich powiek. Postrzelony w głowę (w przenośni, może też dosłownie, kto wie?) pilot-amator.
Po kilku odsłonach przedstawiających bohatera w nowym środowisku, dążącego do podbicia miasta i zawiązania mafiozom supłów na nosie, przyszedł czas na zmiany. Przypomnijmy sobie „czwórkę” – Nico Bellic uosabiał historię o niespełnionych i zniszczonych marzeniach, poznając mniej i bardziej dziwnych ludzi i zmagając się z trudnościami silniejszymi od niego. W tym samym czasie oglądał głupie kreskówki, pił „moczowe” piwo (Pisswasser wiecznie żywy) i tonął w odmętach żartów składających się w jeden wielki easter egg.
Z jednej strony grę można było chwalić za podejmowaną problematykę (sama jej obecność jest rzadkością), z drugiej ganić za brak tożsamości – w końcu poważni jesteśmy czy niepoważni? Grand Theft Auto V ucieka od tego dylematu i odrzuca pretensjonalność. Rozprawa z tradycją jest zresztą wyrażona bezpośrednio. Próżno szukać bohaterów poprzedniczek, a jedynego, Johnniego Klebitza, Trevor zabija w mało bohaterski sposób we wczesnej fazie historii. Ogółem: nie brakuje poważniejszych nut w fabule, ale do nadęcia jest daleko, bo GTA V to przede wszystkim lekka historia o trzech awanturnikach, których drogi spotkały się w Los Santos. Poznajemy ich w pełni życia – czystą kartę chcą mieć na sam koniec, kiedy już… ale może bez spoilerów.
Nie jest więc do końca tak, jak zapowiadano. Faktycznie wśród niespełna siedemdziesięciu misji fabularnych co jakiś czas przychodzi pora na większy skok. Jest ich mało, ale nie za mało – to najciekawsze zadania w grze. Najpierw decydujemy się na jedną z dwóch opcji wejścia. Przykładowo – pierwszy raz napadamy na sklep jubilerski i mamy wybór wejścia smoka z karabinem lub uśpienia obsługi gazem i wyniesienia błyskotek po cichu. Dobieramy później ekipę, która życzy sobie tym większej części łupów, im większe umiejętności prezentuje. Warto czasem zainwestować np. w lepszego kierowcę – słabszy jest tani, ale może ześliznąć się z trasy i dostać kulkę, gubiąc bezpowrotnie część łupu. Następny etap to przygotowanie techniczne, czyli pojazdy, przebrania i wszystko to, bez czego napad nie miałby sensu. W końcu przystępujemy do właściwego zadania – wchodzimy, bierzemy co trzeba i wiejemy, póki gliny nie staną na naszej drodze do bogactwa. Brzmi statycznie, ale jak po raz pierwszy raz pójdzie wam coś nie tak, gdy plany zaczną się sypać… oj, zwroty akcji potrafią nadać scenom rumieńców.
W misjach głównego wątku – nie tylko w skokach – często bierze udział dwójka lub trójka głównych bohaterów. Na pierwszych gameplayach przełączanie się między nimi w zależności od potrzeb i zadań wyglądało znakomicie, ale rzeczywistość jest dużo bardziej brutalna. Misje są silnie oskryptowane, dzięki czemu widzimy najbardziej widowiskowy i zróżnicowany główny wątek w serii, ale jak zawsze minusem są ograniczenia – zmieniamy postać wtedy i tylko wtedy, kiedy gra na to pozwala. Lub inaczej – nakaże. Pełną dowolność (oprócz swobodnej jazdy między misjami) mamy praktycznie tylko podczas walk z dziesiątkami wrogów. Więcej jest scen typu „na dole horyzont czysty, Trevor, wlatuj!”, po czym sterujemy helikopterem, a po załadunku kontenera na ciężarówkę odjeżdżamy nią w dal jako Franklin – przykład wymyślony, nie bijcie, jeśli nie w pełni prawdziwy. Te wszystkie momenty cieszą, ale różnica między rozgrywką a zapowiedziami jest ogromna. Przecież to był niemal najbardziej promowany bajer, reklamowany akurat przez dwie z niewielu misji, gdzie gra się „we trzech”! Szkoda – zwłaszcza, kiedy wspólnie jadąc samochodem nie możemy nawet „oddać” kierownicy, by w spokoju słuchać dialogów.
No właśnie – dialogów. Rockstar powinien zacząć prowadzić warsztaty dla growych scenarzystów. Produkcje mieniące się grami fabularnymi często obfitują w pozbawione gestykulacji wymiany monologów, w czym mistrzostwo osiągnęli twórcy z BioWare. Postacie w GTA V po prostu – tylko i aż, jak się okazuje – rozmawiają i choć są to dialogi dość proste w treści, wiele gier może im zazdrościć dynamiki i rytmu. Pewnie, nie każdego stać na dużą grupę aktorów i tak dopracowane animacje. Nie ma jednak wątpliwości, że Rockstar ten kawałek budżetu ulokował trafnie, uzyskując znakomite efekty i nie zapominając o narracji w tak marginalnych miejscach, jak najpoboczniejsze z pobocznych podwożenie autostopowiczów czy ucieczka z roztrzęsionym facetem w siną dal przed gniewem byłej już kobiety.
Zadania poboczne rozpostarto na całej powierzchni Los Santos i okolic. Pod tym względem GTA V jest jak tampon z dowcipu o trzech świeżych więźniach – można pływać, latać samolotem, nurkować, ścigać się na skuterach… w mieście i poza nim jest tego wszystkiego od zatrzęsienia. Problem w tym, że związek golfa i triatlonu z rozgrywką nie istnieje. Wprawdzie pojawia się na początku mecz tenisowy Michaela z żoną czy później świetna misja z żółtą łodzią podwodną, ale kończy się na jednym wyskoku, zakończonym „jakby coś, to tam masz więcej”. Poza osobistą satysfakcją korzyść jest żadna, a zabawa wątpliwa, bo sporty znacznie lepiej wyglądają w grach sportowych, a wyścigi w wyścigowych. Misji pobocznych, które są naprawdę ciekawe – jak polowanie na ujęcia z nadgorliwym paparazzo – jest niestety stosunkowo niewiele.
Świat GTA V jest zatem wielką i piękną, ale jednak wydmuszką. Los Santos, pustynie na obrzeżach, lasy i górskie potoki to jedna z najbardziej urozmaiconych i zjawiskowych przestrzeni, nad jaką pracował Rockstar. Los Santos ze slumsami, korpocentrum i Vinewood prezentuje się znacznie ciekawiej od silnie zurbanizowanego Liberty City, a bardziej dziewicze tereny zdają się stworzone przez naturę, nie projektantów. Bogactwo detali powala – od przydrożnych targów, przez rozmowy przechodniów po billboardy i wizualną identyfikację firm w wewnętrznym internecie czy radiostacjach. Ponadto w przeciwieństwie do poprzednich odsłon Rockstar nie rozlicza się już z popkulturą przeszłości, nawiązuje za to do zjawisk znanych współcześnie – wspomnę choćby wścibskie media społecznościowe, natrętny product placement czy antyfreegański strajk bezdomnych – i tworząc krzywe zwierciadło, w którym wreszcie możemy przejrzeć się bez oglądania Scarface i Życia Carlita. Brzmi pięknie i jest pięknie – szkoda, że nie ma po co tej przestrzeni poznawać. Wszystkie sporty, wyścigi i inne aktywności po prostu są, a skoro nie ma po co tego wszystkiego robić (jeśli nie myślimy o maksowaniu gry i jego niewspółmiernych korzyściach), to szybko zaprzyjaźniamy się z taksówkami i pomijaniem podróży. Na tym piękne Los Santos dużo traci.
No, może nie przesadzajmy z tym pięknem – w wielu miejscach widać, że kończy nam się generacja. Tekstury budynków doczytujące się po zbliżeniu lunety, powierzchnie w niskiej rozdzielczości, wieczna mgła czy cała ulica identycznych samochodów przypomina o sprzętowych ograniczeniach. Graficy, modelerzy i animatorzy starali się jak mogli, poprawiając modele twarzy, motion capture, ładniej psujące się samochody i oświetlenie doskonale maskujące niedoskonałości. Nie da się jednak ukryć, że pewnych barier na sprzęcie sprzed epoki pokonać się nie da.
Przy okazji wyciągnięto kilka dobrych wniosków w kwestii maleńkich detali, które razem dobrze wpłynęły na grywalność. Mnie do gustu przypadła możliwość pominięcia po trzeciej wpadce etapu misji i opcja przejścia do kolejnego checkpointa, wybór broni z coraz bardziej popularnego koła oraz podkreślająca nastrój akcji muzyka tła, którą po kilkunastu latach wreszcie wyjęto z samochodowych odbiorników na zewnątrz. Tu i ówdzie jednak coś zgrzyta i pokazuje, że na następnej generacji będzie nad czym popracować. Otóż – jak mawiał klasyk – taka sytuacja. Spotykam w ramach pobocznego zadania gościa, który każe mi przejechać po dzielnicy, zniszczyć tablice przed X domami i wrócić. Gdzie indziej znajduję kartkę, po czym czytam informację, że pozostało jeszcze tylko czterdzieści dziewięć. Nie. To nie jest era PlayStation 2, a ja wyrosłem z szukania dla szukania.
Największa, najdroższa, najważniejsza, ale nie idealna. Rekordowy budżet i pokaźny sztab ludzi mogą dążyć do perfekcji, ale harmonogramy i oczekiwania graczy nie pozwolą jej osiągnąć. Grand Theft Auto V pokazało, co oznacza pogoń za mistrzostwem w swojej skali i klasie. Doskonałość niektórych elementów obnażyła kalectwo innych. Niestety, oberwało się także tym kluczowym – na nowych konsolach Rockstar być może przywali dziełem prawdziwie przełomowym. GTA V jest póki co solidnym, acz nieco wybrakowanym zwiastunem zbawienia. Oby Watykan nie musiał reagować, bo nie dość, że nadejście Mesjasza, to jeszcze idące pod niebiosa budżety…
Ocena: 5-/6
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
729 odpowiedzi do “Grand Theft Auto V ? recenzja cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
„ale z drugiej strony GTA V ma większe miasto i konsola też daje radę” nie, nie daje. Jeśli to co widać na ekranie to dla was 6/6 GOTY to chyba mamy inne wymagania od roku 2013. Strasznie mnie irytuje fanboyostwo, które wytknięcie najmniejszej wady GTA V traktuje niczym zdradę stanu. SR wygląda lepiej, niż gta V. Koniec i kropka. Nie ma wyskakujących w ostatniej chwili przedmiotów/drzew tekstur pojawiających się w ostatniej sekundzie I ogarnijcie się ludzie. Nikt nie twierdzi, że grafika jest tragiczna!
Wiele ludzi zadaje mi pytanie skąd mam wersje PC GTA V. Odpowiadam: jestem testerem wersji alpha R*, wersja PC jest ukończona w ok. 70%, daty premiery nie mogę podać Rockstar poda niedlugo więcej informacji na temat wersji PC. Kilka screenów z siedziby R* w Moskwie:http:i.imgur.com/xacKfwU.jpg http:i.imgur.com/7m1et50.jpg
@MakeSomeNoise|No łał super, mów mi więcej guru.
Wiem ból [beeep] Cię dopadł.
@ MakeSomeNoise|A ucięty pasek start – 0 podejrzenia. Masz racje, jestem nikim przy tobie, idę płakać do kąta.
Nie chce wierzyć nie musisz ja dale odpowiedź osoba które zalały mnie prywatnymi wiadomościami na forum, wszystkim nie chciało mi się odpisywać więc napisałem tutaj. Grudzień będzie miły 🙂
@RalfTriclinum tylko jaka jest mapa w SR a jaka w gta tu nie ma co porównywać
Tyle hejtu na gta? Aha zapomniałem ze cda to strona głównie oblegane przez pc-towców którzy mają ból [beeep] za to ze gta wyjdzie na pc najprawdopodobniej w 2014 ale najbardziej bym się cieszył żeby na pc nie wyszła skoro wszyscy nagle wolą grać SR4 to po co R* ma się trudzić i wypuszczać na pc.
Jako podsumowanie tej (za przeproszeniem) „recenzji” powyżej, można napisać jedno, jakże znaczące i wymowne słowo: ŻENADA. Dziękuję za uwagę, dobranoc.
@RalfTriclinum – Jeśli GTA V bardziej mi się podoba od San Andreas to jestem zwykłym trollem? O mamo, ale myślenie. Znajdzie się jakaś dobra gałąź dla mnie? Obok tego drugiego gościa? Tak? Fajnie. 2 metry.
Ja nie rozumiem jak można było napisać tak słabą recenzję. Najgorsza rzecz jaka jest w SR (3 min misje, które są tak naprawdę misjami pobocznymi) jest tutaj wychwalana przez recenzenta. Epic fail. Po drugie autor mimo zapewnień nie zdaje sobie chyba sprawy, że GTA to sandbox i duża ilość misji pobocznych, aktywności czy znajdziek to coś oczywistego i naturalnego. Na pewno nie można zaliczyć czegoś takiego na minus. I na koniec, ocena. SR-6/6, GTA-5-/6. Żal komentować. Autor na siłę chciał grę pojechać.
@Wuwu1978 – No „trochę” tak, recenzent się nie popisał. Chyba ten hype mu zaszkodził i do tej pory mu się odbija.
@kamillololo jak na razie jedynymi ludźmi z bólem du py jakich tu widuje są konsolowcy którzy próbują pokazać jacy to nie są fajni
@Subaru oszukuj siebie dalej. Adzior napisał dobrą recenzję.
@RalfTriclinum – Myślałeś, że jak zmienisz avatar to nikt już Cię nie rozpozna i nie skojarzy z głupotami które napisałeś wcześniej? Błąd.
Już o tym pisałem, ale muszę znowu bo takiej chujozy jeszcze tu nie widziałem. DAJCIE OSTRZEŻENIE O SPOILERACH w nagłówku!
@RalfTriclinum – Jeśli tak „coś” nazywacie dobrą recenzją, to ja już wolę się oszukiwać.
@Subaru kiedy niby zmieniłem awatar? Jeśli podobne zwidy miewasz w gita V to już wiem dlaczego ta gra jest dla ciebie niczym dar od bogów. Niektórych tak łatwo zadowolić byle czym.
OK. Przeczytałem recenzję pomimo tego nieszczęsnego spoilera na początku(Dick move, Adzior…). Jest trochę kuriozalnie brzmiących zarzutów; „sporty znacznie lepiej wyglądają w grach sportowych, a wyścigi w wyścigowych.” (No shit sherlock), ALE jeśli aktywności poboczne są w znacznej mierze podobne do niektórych z poprzedniego GTA(najmniej. emocjonujące. wyścigi. ever) to mogę zrozumieć niezadowolenie. Nie jestem graficznym fetyszystą i jakieś tam niedoróbki techniczne nie będą mi przeszkadzać, ale…
Nareszcie ktoś rozsądnie skrytykował nowe GTA, bo ta medialna papka zachwytu już nieźle denerwowała. Mnie tam cieszy, że SR dostało wyższą ocenę – zasługiwało, a jak.
…w porządku, odnotować należy. Jeśli zmiana postaci faktycznie tak oskryptowana, to duża szkoda. |Tym niemniej odnoszę wrażenie jakby recenzent jednak dał się wciągnąć w hype, po którym przyszło rozczarowanie samą grą. Gdybym był wredny… a jednak będe wredny(za ten spoiler): Sytuacja odwrotna jak w przypadku SRIV, można rzec:)
Dzieci Neostrady fani „Cd-Action” w wieku 8-18 i odwieczni broniący blaszaków „bo tylko mam starego pc” . Sam posiadam dobrego pc, ixa oraz ps3 nie jest to chwalenie tylko w 21 wieku pewna normalność która olewa wojny pc vs ps3 vs ixbox. Więc na nic wasze gryzienie po nogawkach i na nic rozpacz w recenzji ( bo żal [beeep] ściska czemu nie na pc czemu musiałem recenzje robić u kolegi który ma ps3 ) Przeszłem [beeep]ista gra z checią kupie i na pc gdzie będzie płynniejsza animacja a nawet na ps4 i tyle
@kdkade – albo trollujesz, albo twoja definicja rozsądku kwalifikuje się na długie lata w izolatce… Jakbym miał talent do pisania, to sam bym dużo lepszą recenzję zrobił, bo merytorycznie widzę zalety tam, gdzie autor z tyłka wyciąga wadę, i widzę prawdziwe wady nowego GTA (o których autor w większości nie wspomniał). I nie byłoby żadnego problemu z tym co Adzior napisał, gdyby to było w strefie blogowej a nie na głównej i nie było nazwane „recenzja”, bo to nie ma nic wspólnego z recenzją…
Nie da sie czytac tych wypocin w komentarzach.|Hejterzy nie grali i psioczą porównując Gta 5 do poprzednich odslon co nie ma w ogole sensu bo ta gra to nowa jakość. Nie ważne na jakiej platformie jest wydana gra ważne jest że miażdzy i tyle jak narazie jedyny rywal Last of us do gry roku. |p.s wiele komentarzy widzialem w stylu”adzior gral ty nie…”-60 tys kopi w 2 dni to malo nie? na pewno nikt z tych co kupił grę się tu nie wypowiada nie? Wracam do Los Santos 😛
Aha, co do niektórych: Why so butthurt? Poważnie, pomimo tych minusów wciąż wychodzi że to b. dobra gra. Piję szczególnie do ludzi którzy odwołują się do ocen zagranicznych serwsisów jakby a)wszyscy oceniali V na 10/10 b)cda powinno dążyć do ogólnego poziomu tego grajdoła c)miało to znaczenie. |Nie wiem, może dlatego że pamiętam uberhype na IV wolę poczekać aż emocje opadną…
@RalfTriclinum – No właśnie, byle czym. Dlatego Ty i Andzior gracie w SR i świetnie się bawicie. 😉 GTA jest zbyt skomplikowane, więc może za parę lat… ogarniesz… a może nie… kto wie??
@Ganjalf rome 2 też dostał same 10 i 9 a prawda jednak jest nieco inna. Dzieci które grały jedynie w gta IV może rzeczywiscie widzą tu nową jakość. Ty Subaru lądujesz prosto na ignore list. Trolluj sobie kogoś innego. Nadal twierdze, że to bardzo dobra gra ale nie nowa jakość i na pewno nie gra roku.
@RalfTriclinum – :O Nie możesz mi tego zrobić!!! :O
Nie rozumiem tego bólu tyłka u niektórych. Gra została oceniona na bardzo dobrą, a że ma pewne minusy to widać. Sam pograłem trochę (tak wiem miałem nie kupować ale brat miał urodziny więc dostał ode mnie prezent to miałem okazję zagrać) i widzę parę drobnych błędów przez co gra według mnie nie zasługuje na grę roku. Nie wiem o co ta spina, każdy oczekuje czegoś innego od gry i nie zawsze trafia w czyjeś gusta. Dla mnie gra jest warta swoich pieniędzy, chociaż że sam nie jestem fanem GTA jakimś wielkim.
Ból [beeep] recenzanta jest tak duży ze az wylewa sie z ekranu, nie martw sie moze kiedyś wyjdzie wersja na twoj ukochany komunijny PC-cik
Kto to do cholery pisał? Gość na pierwszej stronie już nam spoiluje a następnie odnoszę wrażenie że cały czas jedzie po gta i rockstarze . Na koniec wystawia ocene ( jak gdyby z łaski) 5- .Sorry ale skoro gra pobiła światowe rekordy co do sprzedaży i zarobionych pieniędzy w ciągu pierwszych dni to bez dwóch zdań znaczy że podoba się istotom żywym i. założe się że każda szanująca siebie i tą markę od razu by dała 5 lub 6 na 6. Co do argumentów stosowanych przez autora recenzji uważam że to kpina.
@RalfTriclinum Z ciekawości, to co jest grą tego roku? Na 100%, nawet na 200% GTA V w różnych tam konkursach ogólnoświatowych, jakiś growych rozdaniach nagród itp. będzie najlepszą grą tego roku, dla mnie też nie jest to gra na perfekcyjną szóstkę, ale tak na 5+(według mojej skali, bo ta z CDA to żart).
GTA 5 grą roku ? może, ale w moim rankingu to raczej Last of Us sięgnie po ten tytuł, mimo paru błędów to jedna z nie wielu gier gdzie nie czuję że gram pikselami i strzelam do pikseli. Tylko mi autentycznie zależy na postaciach. To działa na emocje i dlatego wskazuję tę grę na tytuł roku, choć jeśli chodzi o grę tej generacji konsol to niestety ale ustępuje ociupinę Uncharted 2 Among Thieves. Ok możecie hejtować.
@ladygray Czyli rozumiem że gangnam style i ona tańczy dla mnie to świetne utwory muzyczne bo mają kupę wyświetlani? Ta sprzedaż to wynik tylko i wyłącznie świetnego marketingu. Myślisz że czemu akcja dzieję się w los santos? Bo przypomina prawdzie docelowej grupie odbiorców czyli 13-16 lat ich „dzieciństwo”. R* raz postawił na starszch odbiorców i wiadomo jak to się skończyło.
@ladygray |Zastanów się co piszesz bo piszesz bzdury jak na podstawie fenomenalnej sprzedaży w ciągu pierwszej doby można stwierdzić że ludzie kupili bo gra im się podobała, dla niemal 99,9% kupujących był to zakup w ciemno, jedyne o czym świadczy ten wynik to siła marki GTA i sukces całej machiny marketingowej Rockstara i Take Twp to właśnie oni sprawili że ludzie pokochali grę jeszcze przed premierą.
A co do ocen to zdaje się że najlepsze mamy za sobą inne serwisy publikujące recenzje kilka dni po premierze są już troszkę mniej zachwycone a nawet w recenzji IGN pomimo 10/10 wytknięto GTA V sporo rzeczy. Ciekawy jestem recenzji na Polygamiii bo to oni zazwyczaj najbardziej jadą po grach w naszym kraju jeśli oni dadzą pełną notę to wtedy jest powód do myślenia. W samych komentarzach pod recenzją widać że hype zrobił swoje w Polsce a co dopiero się dzieje w Stanach to strach pomyślć
@lunatyx masz 16 lat i na pewno wiesz, jaka jest grupa docelowa tej gry. Ludzie, których młodość to GTA San Andreas mają teraz po 24-27 lat. Gra miała premierę w 2004 i wtedy w nią grałem. Teraz mam 26 lat i GTA 5 jest dla mnie i dla przedziału wiekowego między 18-30 lat. Ty nawet nie powinnieneś dyskutować o tym tytule, jako nie pełnoletni. Po za tym widać, że nie grałeś i nie masz pojęcia o czym mówisz. Piątka to najdolrzajsza z serii. Pełno nawiązań do kultowych filmów, choćby do genialnej serii
The Sopranos, oraz filmu z gatunku heist. Żałosne jest jak ludzie, którzy nie zagrali próbują na siłę zniszczyć tą grę w komentarzach, bo po prostu ich nie stać na konsole.
Jestem żadnym fanem GTA (kiedyś grałem w Vice City) ale recenzja wg mnie niespecjalna, nie mam ochoty się rozpisywać, ale określanie minusem poziomu rozbudowania gry jest dla mnie niedorzeczne.
No no no:) Jednak chłopaki z Rockstara postarali się… Na dodatek ustawili poprzeczkę wyskoko. I bardzo dobrze! Więcej takich produkcji, a nikt nie będzie marudził, że gry są dla dzieci!
Dla mnie śmiech na sali. Ostatnio pokierowałem się zbyt wcześnie recenzją Saints Row’a 4, który dostał od Adziora 6/6, gdy inne serwisy wystawiały oceny na poziomie 6/10 (niedawno sam go przemęczyłem i moja osobista ocena też oscyluje w tych granicach), a teraz nagle GTA V, najlepiej oceniana póki co gra na świecie, dostaje od Adziora 5-. Dla mnie brak wiarygodności, zestawiając te 2 oceny widać albo ingerencje marketingu jakichś wydawnictw, albo jakieś osobiste żale do firmy Rockstar naszego recenzenta.
@TRNero|Mi to nie przeszkadza.
Może CD-A nie zostało zaproszone na jakąś imprezę R* i teraz próbuje się zemścić, no bo jak taki „wielki” serwis jak CD-A byłby pominięty? Mam radę Adzior i Berlin niech się trzymają z daleka od GTA V, za to Piotrek66 mógłby napisać recenzję 😉
@wernetto|A co z ludzmi, ktorych mlodosc to GTA 1, 2, 3 i Vice City? Teraz maja 30+ lat i wedlug tego co napisales nie powinni podchodzic do GTA V, bo nie mieszcza sie w grupie docelowej. Dla mnie to nonsens. Zreszta nie wytykaj lunatyxowi jego niepelnoletnosci, bo sam przyznajesz, ze gdy w 2004 roku grales w oznaczone znaczkiem 18+ San Andreas to sam tez wtedy miales mniej niz 18 lat. Bez urazy, ale dajesz pokaz hipokryzji… 😉
Po raz trzeci: dajcie w nagłówku ostrzeżenie o spoilerach w recenzji. Adzior, lubiłem twoje teksty ale teraz jesteś dla mnie recenzenckim dnem. Zrypać spoilerem reckę GTA, którą normalnie każdy pismak powinien traktować jak szansę na zabłśnięcie…
Ja tam czuję, że przy grze będę się świetnie bawił jak już wyjdzie na PC. Świat jest większy i o wiele ciekawszy od tego z „czwórki”. Model jazdy w GTA IV mi się podobał, ale nieraz wkurzał, więc bardziej zręcznościowa jazda autem będzie pewnie bezstresowa. Co do systemu zniszczeń to wydaje mi się bardziej realistyczny. W GTA IV miało się wrażenie, że auta były zrobione z aluminium. Blacha miast się giąć to wgniatała się jakby samochód był z plasteliny.
A za spojlery karny kut*s dla Adziora. Szkoda jeszcze, że nie opisałeś zakończenia.
@Tesu Przepraszam, moja pomyłka, grałem w wersję PC w 2005, czyli mając już 18 lat. Wtedy też nadrabiałem starsze tytuły. Pasuje ci teraz?
SPOILER ALERT!!!|Trevor to pilot-amator? to w twoim gta on nie jest bylym lotnikiem air force 😛 ?
Rano, przy solidnej przesłodzonej kawce spodziewałem się że ktoś w końcu przekona mnie do zakupu konsoli. Na razie miętolę diengi będąc o krok od zakupu konsolki.|Dajcie recenzję która każe mi iść do sklepu!