Grand Theft Auto V ? recenzja cdaction.pl

Grand Theft Auto V
Dostępne na: PS3, X360
Grałem na: PS3
Wersja językowa: polska
Zdałem sobie sprawę, że nowe Grand Theft Auto to wyjątek w moim recenzenckim dorobku. Na biurko nie wjechała dotąd gra o tak silnych tradycjach, które zacząłem poznawać jeszcze zanim dobrzy rodzice sprezentowali mi pierwszego peceta. Sprawdzian, wyzwanie? Nie, moje drogie GTA, nie będzie hymnu i bicia czołem w ziemię. Sprawdziłem cię tak, jak należało.
Michael. Jak pięknie ujął to jeden z bohaterów gry – wypalony kasiarz z problemami emocjonalnymi, który nie ma po co żyć. Niegdyś zapalony złodziej, dziś odlicza dni emerytury w wypasionym domu, danym przez rządowy program ochrony świadków. Ma rozwiązłą żonę, zbuntowaną córkę i zblazowanego, leniwego syna-beztalencie. Rodzinka, jakich mało – codziennie ma jej coraz bardziej dość. Z wzajemnością.
Franklin. Dorabia w firmie, którą w skrócie można nazwać paserstwem samochodów opartym na wyłudzeniach. Wieczne dziecko kumplujące się z czarnoskórymi gośćmi, którzy zapomnieli, że czasy potęgi ulicznych gangów w lowriderach minęły – choć wizyta na Grove Street wskazuje, że Ballasi radzą sobie nieźle po upadku GSF. Mieszka z ciotką-nimfomanką, nie wie co zrobić z życiem.
Trevor… ach, to dopiero gigant. W swojej przyczepie przejada kasę „ugotowaną” na metaamfetaminie, lubi upić się bimbrem i naćpać benzyną. Koneser kuchni – szczególnie docenia sałatkę z ludzkich powiek. Postrzelony w głowę (w przenośni, może też dosłownie, kto wie?) pilot-amator.
Po kilku odsłonach przedstawiających bohatera w nowym środowisku, dążącego do podbicia miasta i zawiązania mafiozom supłów na nosie, przyszedł czas na zmiany. Przypomnijmy sobie „czwórkę” – Nico Bellic uosabiał historię o niespełnionych i zniszczonych marzeniach, poznając mniej i bardziej dziwnych ludzi i zmagając się z trudnościami silniejszymi od niego. W tym samym czasie oglądał głupie kreskówki, pił „moczowe” piwo (Pisswasser wiecznie żywy) i tonął w odmętach żartów składających się w jeden wielki easter egg.
Z jednej strony grę można było chwalić za podejmowaną problematykę (sama jej obecność jest rzadkością), z drugiej ganić za brak tożsamości – w końcu poważni jesteśmy czy niepoważni? Grand Theft Auto V ucieka od tego dylematu i odrzuca pretensjonalność. Rozprawa z tradycją jest zresztą wyrażona bezpośrednio. Próżno szukać bohaterów poprzedniczek, a jedynego, Johnniego Klebitza, Trevor zabija w mało bohaterski sposób we wczesnej fazie historii. Ogółem: nie brakuje poważniejszych nut w fabule, ale do nadęcia jest daleko, bo GTA V to przede wszystkim lekka historia o trzech awanturnikach, których drogi spotkały się w Los Santos. Poznajemy ich w pełni życia – czystą kartę chcą mieć na sam koniec, kiedy już… ale może bez spoilerów.
Nie jest więc do końca tak, jak zapowiadano. Faktycznie wśród niespełna siedemdziesięciu misji fabularnych co jakiś czas przychodzi pora na większy skok. Jest ich mało, ale nie za mało – to najciekawsze zadania w grze. Najpierw decydujemy się na jedną z dwóch opcji wejścia. Przykładowo – pierwszy raz napadamy na sklep jubilerski i mamy wybór wejścia smoka z karabinem lub uśpienia obsługi gazem i wyniesienia błyskotek po cichu. Dobieramy później ekipę, która życzy sobie tym większej części łupów, im większe umiejętności prezentuje. Warto czasem zainwestować np. w lepszego kierowcę – słabszy jest tani, ale może ześliznąć się z trasy i dostać kulkę, gubiąc bezpowrotnie część łupu. Następny etap to przygotowanie techniczne, czyli pojazdy, przebrania i wszystko to, bez czego napad nie miałby sensu. W końcu przystępujemy do właściwego zadania – wchodzimy, bierzemy co trzeba i wiejemy, póki gliny nie staną na naszej drodze do bogactwa. Brzmi statycznie, ale jak po raz pierwszy raz pójdzie wam coś nie tak, gdy plany zaczną się sypać… oj, zwroty akcji potrafią nadać scenom rumieńców.
W misjach głównego wątku – nie tylko w skokach – często bierze udział dwójka lub trójka głównych bohaterów. Na pierwszych gameplayach przełączanie się między nimi w zależności od potrzeb i zadań wyglądało znakomicie, ale rzeczywistość jest dużo bardziej brutalna. Misje są silnie oskryptowane, dzięki czemu widzimy najbardziej widowiskowy i zróżnicowany główny wątek w serii, ale jak zawsze minusem są ograniczenia – zmieniamy postać wtedy i tylko wtedy, kiedy gra na to pozwala. Lub inaczej – nakaże. Pełną dowolność (oprócz swobodnej jazdy między misjami) mamy praktycznie tylko podczas walk z dziesiątkami wrogów. Więcej jest scen typu „na dole horyzont czysty, Trevor, wlatuj!”, po czym sterujemy helikopterem, a po załadunku kontenera na ciężarówkę odjeżdżamy nią w dal jako Franklin – przykład wymyślony, nie bijcie, jeśli nie w pełni prawdziwy. Te wszystkie momenty cieszą, ale różnica między rozgrywką a zapowiedziami jest ogromna. Przecież to był niemal najbardziej promowany bajer, reklamowany akurat przez dwie z niewielu misji, gdzie gra się „we trzech”! Szkoda – zwłaszcza, kiedy wspólnie jadąc samochodem nie możemy nawet „oddać” kierownicy, by w spokoju słuchać dialogów.
No właśnie – dialogów. Rockstar powinien zacząć prowadzić warsztaty dla growych scenarzystów. Produkcje mieniące się grami fabularnymi często obfitują w pozbawione gestykulacji wymiany monologów, w czym mistrzostwo osiągnęli twórcy z BioWare. Postacie w GTA V po prostu – tylko i aż, jak się okazuje – rozmawiają i choć są to dialogi dość proste w treści, wiele gier może im zazdrościć dynamiki i rytmu. Pewnie, nie każdego stać na dużą grupę aktorów i tak dopracowane animacje. Nie ma jednak wątpliwości, że Rockstar ten kawałek budżetu ulokował trafnie, uzyskując znakomite efekty i nie zapominając o narracji w tak marginalnych miejscach, jak najpoboczniejsze z pobocznych podwożenie autostopowiczów czy ucieczka z roztrzęsionym facetem w siną dal przed gniewem byłej już kobiety.
Zadania poboczne rozpostarto na całej powierzchni Los Santos i okolic. Pod tym względem GTA V jest jak tampon z dowcipu o trzech świeżych więźniach – można pływać, latać samolotem, nurkować, ścigać się na skuterach… w mieście i poza nim jest tego wszystkiego od zatrzęsienia. Problem w tym, że związek golfa i triatlonu z rozgrywką nie istnieje. Wprawdzie pojawia się na początku mecz tenisowy Michaela z żoną czy później świetna misja z żółtą łodzią podwodną, ale kończy się na jednym wyskoku, zakończonym „jakby coś, to tam masz więcej”. Poza osobistą satysfakcją korzyść jest żadna, a zabawa wątpliwa, bo sporty znacznie lepiej wyglądają w grach sportowych, a wyścigi w wyścigowych. Misji pobocznych, które są naprawdę ciekawe – jak polowanie na ujęcia z nadgorliwym paparazzo – jest niestety stosunkowo niewiele.
Świat GTA V jest zatem wielką i piękną, ale jednak wydmuszką. Los Santos, pustynie na obrzeżach, lasy i górskie potoki to jedna z najbardziej urozmaiconych i zjawiskowych przestrzeni, nad jaką pracował Rockstar. Los Santos ze slumsami, korpocentrum i Vinewood prezentuje się znacznie ciekawiej od silnie zurbanizowanego Liberty City, a bardziej dziewicze tereny zdają się stworzone przez naturę, nie projektantów. Bogactwo detali powala – od przydrożnych targów, przez rozmowy przechodniów po billboardy i wizualną identyfikację firm w wewnętrznym internecie czy radiostacjach. Ponadto w przeciwieństwie do poprzednich odsłon Rockstar nie rozlicza się już z popkulturą przeszłości, nawiązuje za to do zjawisk znanych współcześnie – wspomnę choćby wścibskie media społecznościowe, natrętny product placement czy antyfreegański strajk bezdomnych – i tworząc krzywe zwierciadło, w którym wreszcie możemy przejrzeć się bez oglądania Scarface i Życia Carlita. Brzmi pięknie i jest pięknie – szkoda, że nie ma po co tej przestrzeni poznawać. Wszystkie sporty, wyścigi i inne aktywności po prostu są, a skoro nie ma po co tego wszystkiego robić (jeśli nie myślimy o maksowaniu gry i jego niewspółmiernych korzyściach), to szybko zaprzyjaźniamy się z taksówkami i pomijaniem podróży. Na tym piękne Los Santos dużo traci.
No, może nie przesadzajmy z tym pięknem – w wielu miejscach widać, że kończy nam się generacja. Tekstury budynków doczytujące się po zbliżeniu lunety, powierzchnie w niskiej rozdzielczości, wieczna mgła czy cała ulica identycznych samochodów przypomina o sprzętowych ograniczeniach. Graficy, modelerzy i animatorzy starali się jak mogli, poprawiając modele twarzy, motion capture, ładniej psujące się samochody i oświetlenie doskonale maskujące niedoskonałości. Nie da się jednak ukryć, że pewnych barier na sprzęcie sprzed epoki pokonać się nie da.
Przy okazji wyciągnięto kilka dobrych wniosków w kwestii maleńkich detali, które razem dobrze wpłynęły na grywalność. Mnie do gustu przypadła możliwość pominięcia po trzeciej wpadce etapu misji i opcja przejścia do kolejnego checkpointa, wybór broni z coraz bardziej popularnego koła oraz podkreślająca nastrój akcji muzyka tła, którą po kilkunastu latach wreszcie wyjęto z samochodowych odbiorników na zewnątrz. Tu i ówdzie jednak coś zgrzyta i pokazuje, że na następnej generacji będzie nad czym popracować. Otóż – jak mawiał klasyk – taka sytuacja. Spotykam w ramach pobocznego zadania gościa, który każe mi przejechać po dzielnicy, zniszczyć tablice przed X domami i wrócić. Gdzie indziej znajduję kartkę, po czym czytam informację, że pozostało jeszcze tylko czterdzieści dziewięć. Nie. To nie jest era PlayStation 2, a ja wyrosłem z szukania dla szukania.
Największa, najdroższa, najważniejsza, ale nie idealna. Rekordowy budżet i pokaźny sztab ludzi mogą dążyć do perfekcji, ale harmonogramy i oczekiwania graczy nie pozwolą jej osiągnąć. Grand Theft Auto V pokazało, co oznacza pogoń za mistrzostwem w swojej skali i klasie. Doskonałość niektórych elementów obnażyła kalectwo innych. Niestety, oberwało się także tym kluczowym – na nowych konsolach Rockstar być może przywali dziełem prawdziwie przełomowym. GTA V jest póki co solidnym, acz nieco wybrakowanym zwiastunem zbawienia. Oby Watykan nie musiał reagować, bo nie dość, że nadejście Mesjasza, to jeszcze idące pod niebiosa budżety…
Ocena: 5-/6
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
729 odpowiedzi do “Grand Theft Auto V ? recenzja cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
@Dziadparyski|Sprawdz Angry Joe Show albo recke gameinformera 🙂
@Dziadparyski|Tutaj takiej nie znajdziesz kolego, CDA lubi sobie ostatnimi czasy zbesztać najlepsze, a wychwalać syf. Dlatego też przestałem kupować czasopismo i wszystko sprawdzam w necie. A do czytania mam na szczęście jeszcze książki… papierowe. |Jeśli chcesz rekomendację, to KUPUJ PS3!!! Nie wiem co innego może zachęcić do zakupu, jak nie mnóstwo ex’ów, darmowy net, PS+ i ogólna wygoda. Just do it! 🙂
Reaktywowałem konto, bo tego nie da się zdzierżyć. Gdzie moje CDA i jego poziom. Ta recenzja to jakaś kpina, żal, dno… już nie chodzi o czepianie się… mam wrażenie, że piszą dla was gimnazjaliści…
Lukae – zgadzam się w pełni, recenzja t-r-a-g-i-c-z-n-a !! Sądzę, że w piśmie będzie znacznie lepsza.
CDA dało -5 będą się smarzyć w piekle, żade ksiądz im nie da rozgrzeszenia za taki czyn, jak oni mogli dać taką słabą ocene. Ludzie opanujcie się bo widać recenzja jest obiektywna i nie jest sponsorowana przez Rockstar. Ale co o tym wiedzą gimbusy i fanboje.
@MrInsane|Recenzja jest nierzetelna, minusy z [beeep] wzięte. Ale co o tym wiedzą fanboje cda i gimbusy ktore w gre nie graly.
Andzior, grales Ty kiedys w sandboxa bez aktywnosci pobocznych? I jak sie gralo?|BTW, od podwozenia autostopowiczow to sie prosze odstosunkowac 😉
@MrInsane|Rozumiem ,że można obiektywnie zrecenzować grę ,oddzielając się od innych mediów gamingowych, dając ocenę o oczko niżej, ale boli mnie to, że jakiś czas temu Saints Row 4, które było naciąganą dlc-kupą dostało 6/6. [beeep] logic
Jak ktoś nie czytał tej recenzji to niech nie czyta.Recenzja jest słaba i amatorska i poza tym zawiera spojler.
Po pierwsze gimbusem nie jestem, po drugie gram teraz w gta i po trzecie nie jestem fanbojem CDA.
Z tymi aktywnościam POBOCZNYMI to przypaliłeś ładnie…
http:www.strefagier.pl/aktualnosci/27303/nie-powstaje-grand-theft-auto-v-na-konsole-nowej-generacji
Poziom żenady i nieprofesjonalizmu w CDA osiąga szczyty. Saints Row dostaje max, ale na GTA kręcimy noskiem. Poziom magazynu spadł na mordę, a wasz portal zasypuje śmieciowymi newsami w stylu ”nowe obrazki z gry w którą nikt nie zagra”. Argumentacja recenzji w stylu licealnych wypocin dla polonistki. Quo vadis cdaction ? Krew mnie zalewa jak to widzę bo kiedyś to była enklawa dla wysublimowanego języka i stylu.
@Skydevil -nie myl magazynu z portalem.Muszę się jednak zgodzić, że z recenzją coś jest nie halo. Adzior, dobrze rozumiem? Misje poboczne są złe bo są poboczne? Hm… Mnie tam w grze najbardzije przeszkadza brak antyaliasingu, przez który krawędzie „pięknie” się rozpikselowują, ale to PS3, był czas przywyknąć.
Ostatni minus to gruba przesada. Co ma piernik do wiatraka ?
Ja mam takie pytanie po co patrzeć na oceny, jak jednemu może się podobać gra, która dostała 6/6 a inny może uwazać za idealną gre taką, która dostała 1/6 więc patrzenie na oceny jest bezsensu.
Ale się dyskusja rozwinęła… Mnie tylko zastanawia co was tak boli ta ocena? Dla mnie są to jakieś cyferki wpisane przez człowieka pod ksywą Adzior. Jego opinia, jego ocena, jego sprawa. Może chciał się załapać na cały ten hype wytykając niektóre rzeczy na siłę a może faktycznie tak go drażniły. Who cares? Tym bardziej nie rozumiem tego licytowania się, że jak SR 4 dostało 6/6 to GTA też musi. Jak pisałem wcześniej nie grałem w SR 4 i pewnie nie zagram bo są dziesiątki innych gier które mnie interesują i
@Skydevil|”CDA(…)to była enklawa dla wysublimowanego języka i stylu.”|Pomyliło ci się z innym magazynem.
po które sięgnę w pierwszej kolejności. W ogóle przejmowanie się jakimikolwiek ocenami w przypadku tak dużych produkcji to głupota. Najlepiej sprawdzić samemu, ale chyba właśnie tutaj jest pies pogrzebany: część osób nie może tego zrobić i wylewa w ten sposób swoje żale i ból d* o brak wersji pc. Stąd ta cała pseudo dyskusja o grafice i o tym jak to niby konsole sobie z nią nie radzą. Na pc będzie wyglądać dużo lepiej, to pewne. Na razie jednak mamy tylko wersje na x360/ps3 i nie ma co gdybać.
A i jeszcze tak gwoli ścisłość dodam, że przygodę z GTA zacząłem od części 1 a nie od czwórki i od tego momentu śledzę rozwój tej serii. W San Andreas mimo „czarnego” klimatu którego nienawidzę grałem chyba najdłużej z tych 3D, w czwórkę najkrócej (ukończyłem podstawkę i trochę liznąłem epizody) – mimo to podoba mi się GTA 5 i jeżeli R* naprawi patchem kilka błędów o których pisałem wcześniej to jest to dla mnie gra roku. Opinie recenzentów ani anonimowych trolli z komentarzy nie mają na to wpływu.
Adzior, Ty ****** spojlerzysto… Naprawdę, po coś to pisał? Nie można było dać
> w tytule? Dzięki deb. …
Aż muszę wtrącić swoje trzy grosze do tej dyskusji.|Jestem fanem serii GTA (co dla wielu już na starcie skreśla moją opinie o recenzji) ze sporym stażem. |Po przeczytaniu takiej ”recenzji” jestem zaskoczony oceną gry. Ocena jest zaprzeczeniem treści recenzji. Jeśli recenzent chciał być konsekwentny i tym samym wiarygodny, powinien wystawić grze 3/6. W mojej głowie właśnie taka ocena widniała po przeczytaniu tego wpisu…
Aż muszę wtrącić swoje trzy grosze do tej dyskusji.|Jestem fanem serii GTA (co dla wielu już na starcie skreśla moją opinie o recenzji) ze sporym stażem. |Po przeczytaniu takiej ”recenzji” jestem zaskoczony oceną gry. Ocena jest zaprzeczeniem treści recenzji…
mimo tytanicznej pracy twórców – widać, dlaczego PS3/X360 to mijająca generacja, haha ale bzdety człowieku GTA V wygląda i chodzi bardzo ładnie jak na taki sprzęt a ty marudzisz. ocena byłaby pewnie 6/6 ale grafika za słaba dla pana z cdiakszyn
Jeśli recenzent chciał być konsekwentny i tym samym wiarygodny, powinien wystawić grze 3/6. W mojej głowie właśnie taka ocena widniała po przeczytaniu tego wpisu.
Nie wiem , pewnie fajnie jest się wyróżnić jakiemuś serwisowi o grach dając taką, a nie jak większość ocenę (co widać choćby po ilości wpisów w tym wątku), zwrócić na siebie uwagę. Uważając, że dzięki temu będziemy bardziej wiarygodni, nie kierujemy się zdaniem większości, nie płyniemy z nurtem hype’u…
Z tym, że taka recenzja i taka ocena, są jak stanie w rozkroku nad przepaścią. Nie wiecie, w którą stronę się udać…|Nie mogę też pojąć tych minusów. Wygląda to tak, jakby ocena dla gry nakreślona była z góry, a zadaniem recenzenta było dopasowanie do tego tekstu. I jemu nie wyszło.
Czy nadmiar DODATKOWYCH AKTYWNOŚCI w grze, za które pewnie większość zabierze się już po przejściu fabularnego trybu, szkodzi grze? Że nie są powiązane z fabułą? W tego typu grze z otwartym światem? Proszę….
@ SweetHardcore nie jeśli jest bezpodstawny jak w przypadku gta V
Kolejny świetny minus – twórcy dali z siebie wszystko aby tak wielka gra wyglądała tak dobrze, na tak starym sprzęcie….i to nie wystarczy , ponarzekać trzeba, że nie jest naj…..Odnośnie tych recenzji dodam tylko, że skala ocen już dawno przestała być odnośnikiem jakości gry. Gorzej, że teraz również sama recenzja nie opisuje poziomu produkcji.
To na pewno pisał Adzior? Gdyby pisał Berlin, to bym uwierzył. Nie wierzę – recenzje Adziora są zawsze świetnie napisane językowo, aż miło się czyta. Ta jest językowo okropna. Firma, która można nazwać paserstwem to jak człowiek, którego można nazwać bieganiem 😛 , mamy rzeczy w stylu „odlicza dni emerytury” i podobne kwiatki. Recenzja pisana na kolanie za pięć dwunasta 😉
Jak wiadomo CDA to czasopismo przede wszystkim o PC..wiec czemu sie dziwicie??..Wiadomo gdyby to była recenzja GTA V na PC to gra by dostała MAXYMALNĄ ocenę i wychwalana pod niebiosa.. z jedynym może minusem że wymagania zbyt duże.. Na konsoli gra wygląda i działa Pięknie!!
Abstrahując już od absurdu jakim jest uznanie tak wielu swietnych dodatkowych atrakcji za minus to pozwole sobie zwrocic uwage autorowi recenzji na to, ze bohaterowie w grze opisani sa kilkoma atrybutami i wykonywanie dodatkowych aktywnosci jak tenis, strzelnia, nurkowanie, latanie powoduje wzrost tych atrybutow i rozwoj postaci, takze aktywnosci te poza samym funem daja te wymagane przez autora „korzysci”
Adzior miał chyba zły dzień.|Mam nadzieję, że w magazynie za miesiąc, GTA V zostanie docenione po dłuższym zapoznaniu z grą.
By przekonac sie ze ta gra jest swietna wystarczy poczytac komentarze, kazdy kto gral jest zachwycony a hejtuja tylko dzieciaki ktore nie maja konsoli lub kasy na te zacna produkcje oraz pan recenzent ktory pewnie jest zawidedziony ze nie dostal w lape od cenegi lub R*. Tylko po co maja dawac skoro wiedza ze produkt jest wysmienity i obroni sie sam bez wsparcia tych pseudo redakcyjnych ,,znafcow„ Mam rowniez nadzjeje ze redakcja pojdzie po rozum do glowy i w papierowym wydaniu napisza odpowednia recenzje;)
tjery i faktypl macie sto procent racji !!
Dziwi mnie, że nadal chce Wam się bawić w ten bezsensowny konflikt PC vs Konsole. Bez kitu czuję się jakbym czytał wypowiedzi kiboli wyzywających jednych od dzieciaków bez konsoli, po czym od innych obrywają „fanbojstwem”, hejtem i innym tego typu syfem. Ci co czekają na wersję PC tak jak ja powinni już mieć dawno wklepane w głowie, że tak było od zawsze. Najpierw GTA wychodzi na konsole a potem dopiero na PC. Chyba warto poczekać i dać R* szansę na wykazanie się przy wersji PC kiedy sami są świadomi tego..
…jaki hejt był na optymalizację GTAIV czyt. portu z konsoli. Niemniej ludzie opamiętajcie się. Wszyscy jesteście graczami i tego jeszcze brakowało byście zaczęli się dzielić na frakcje konsolowców z problemami z ego vs pro pecetowców wypisujących w sygnaturkach konfiguracje swoich rakiet.|Nie nudzie Wam się to? Bo mi już tak
Once again CDaction…wstawcie edycję komentarzy -_- Nie chce mi się patrzeć na własne literówki
W obecnej formie doszlismy do muru. Ta gra moze sie juz tylko rozwijac w szerz wiecej lepiej ale brak innowacyjnosci (tej zmieniajacej esencje gry na lepsze) i dlatego minusem sa dodatkowe aktywnosci robiace z gta simsy…
@wernetto|Tyle nienawiści, bo ktoś odważył się mieć inne zdanie niż Ty. Po prostu opadają różne członki. GTA właśnie takie jest i takie miało być z założenia, a akurat mnie się w takiej formie nie podoba.
Przeszedłem i powiem że gra jest dobra a nawet bardzo dobra ale nie idealna jak dla mnie 8+/10 do ideału troche brakuje ale daje frajde.
@Ruhisu|Przecież jest edycja komentarzy. Jeszcze przed napisaniem. 🙂 |@wernetto|A jeszcze może mi zaraz powiesz, że GTA ma najlepszą fabułę, jaką kiedykolwiek stworzono? Ta gra jest tym czym jest i niczym więcej się nie stanie.
To nie wiem jak ty w to grałeś Adzior. „Próżno szukać bohaterów poprzedniczek, a jedynego, Johnniego Klebitza…” ja się naliczyłem o wiele więcej bohaterów zarówno z GTA IV, TLaD oraz TBoGT. A te minusy gry są jakieś dziwne. To, że generacja konsol się starzeje i że gry na nie nie wyglądają oszałamiająco to nie wina gier tylko konsol. Więc nie wiem czemu grze dałeś za to minus.
*Bohaterów powracających w piątce – zapomniałem dodać.
Sylfa, a ktokolwiek mowil ze GTA V bedzie jakims przelomem jesli chodzi o innowacyjnosc? Jest wiecej, lepiej, piekniej, wszystko jest dopracowane na maxa i daje mase frajdy, jest trzech bohaterow, swietna narracja i historia, humor, swietne postacie, mase contentu, poprawiono jazde samochodem, strzelanie, plywanie, latanie itd. I przede wszystkim w koncu sa swietne i zroznicowane misje. Jak ktos sie spodziewal ze nagle w GTA stanie sie inną grą to juz jego problem.
Nie jestem jakimś wielkim fanem serii GTA ale muszę przyznać, że GTA V to świetna produkcja. Czekam z niecierpliwością na wersje PC-tową bo z zdecydowanie jest na co.
bardzo, bardzo serdecznie Wam dziękuję za spoilery. Wcale nie zamierzałem poznać całej fabuły dopiero jak gra wyjdzie na PC. Po ocenach BioShock: Infinite i The Last of Us straciłem do Was masę szacunku. Teraz miarka się przebrała.
Poza tym to jest SANDBOX, a ten typ gry polega na tym, zeby bylo jak najwiecej rzeczy do roboty, zeby kazdy mogl cos dla siebie znalezc. Takze daruj sobie to smieszne porownywanie mozliwosci a GTA do simsow. Jak komus sie taka formula to niech nie kupuje tej gry. Idac tym tokiem myslenia: nie lubie strzelanin FPP, nie lubie grac online- dostaje do recenzji Battlefielda 4 i pisze ze to [beeep], bo sie duzo strzela i zeby czerpac najwieksza przyjemnosc trzeba grac online, a przeciez ja nie lubie online.
Ludzie mówią że dobrze iż nie ma innowacji ale jak Assassins Creed lub Call of Duty ich nie ma to jest wielki hejt że to odgrzewane kotlety.