Hades 2 – recenzja. Najpyszniejszy rogal w piekarni zwanej branżą gier

Z Hadesem II miałem regularny kontakt od czasu pierwszych testów technicznych, w kwietniu ubiegłego roku. Chciałbym napisać, że na przestrzeni minionych kilkunastu miesięcy twór Supergiant Games przeszedł długą drogę, jednak to nieprawda. Nie dlatego, że przygody Melinoë zostały wypuszczone na rynek w tragicznym stanie. Wręcz przeciwnie – od samego początku oferowały one jakość i ilość zawartości, których ze świecą szukać w zbliżonych tytułach nierzadko rozwijanych przez kilka lat.
Dzieło magików z kalifornijskiego studia doczekało się wersji 1.0. Czy to dobry moment na to, aby rozgościć się w świecie Hadesa 2? Tak, acz wypada podkreślić, że złego nigdy nie było, a sama oficjalna premiera stanowi raczej formalność – zawiązanie ostatniej kokardki na i tak cudownie zapakowanym prezencie.

Powrót do podziemi
Już na początku tekstu pokuszę się o stwierdzenie, że Hades 2 jest dla roguelite’ów tym, czym Baldur’s Gate 3 stał się dla erpegów – niewiarygodnie wysoko zawieszoną poprzeczką. Pierwsza odsłona cyklu wzbijała się na wyżyny gatunku i oferowała przednią zabawę, łącząc losowość z elementami metapostępu, dodatkowo przedstawiając w to miłej dla oka formie. Jak zostało napomknięte, Supergiant Games zdecydowało się nie wymyślać koła na nowo i zamiast tego postawiło na sprawdzone rozwiązania. Jeśli w przeszłości mieliśmy okazję towarzyszyć Zagreusowi w jego próbach ucieczki z greckiego świata umarłych, to po uruchomieniu Hadesa II poczujemy się jak w domu.
Wspomniany Zagreus zszedł jednak na drugi plan, a teraz przychodzi nam pokierować poczynaniami jego siostry – Melinoë. Dziewczyna przeszła szkolenie pod okiem wiedźmy Hekate i z tego też powodu posiada w swoim arsenale zestaw sztuczek, o których butny syn boga śmierci mógł tylko pomarzyć. Nie zamierzam zdradzać zbyt wiele na temat fabuły, jako że jej odkrywanie stanowi jeden z głównych filarów rozgrywki.

Każde podejście, niezależnie od tego, czy udane, czy też wręcz przeciwnie, daje nam okazję do lepszego poznania licznych bohaterów niezależnych, spędzenia z nimi nieco czasu, a nawet nawiązania szczególnej relacji. Scenarzystom należą się oklaski, jako że każda z postaci, poczynając od mentorki bohaterki, przez wiernego doradcę w postaci Odyseusza, aż po markotną Nemezis, ocieka charakterem i aż chce się dowiedzieć więcej na ich temat.
To żadna tajemnica, że głównym antagonistą tytułowej produkcji jest Chronos – tytan czasu, który został w przeszłości usunięty z tronu (a przy okazji poćwiartowany) przez własne potomstwo. Z bliżej nieokreślonego powodu potomkowi Gai udało się powrócić, a minione wydarzenia sprawiły, że nie pała on przesadną sympatią do swoich dzieci. Hades, Persefona i Zagreus zostają uwięzieni, a na barki Melinoë spada zadanie wyrwania krewnych ze szponów dziadka. Dość szybko się okazuje, że zatrzymanie tyrana jest dość złożonym zagadnieniem, a bogowie wspierający protagonistkę w jej zmaganiach potrzebują pomocy w walce na drugim froncie.

Dwa razy Hades dwa
Trudno winić osoby, które podczas rozgrywki w pierwszą odsłonę Hadesa z biegiem czasu zaczęły narzekać na potrzebę przemierzania w kółko tych samych lokacji. Sequel idzie o krok dalej i daje nam w tej kwestii wybór – albo zmierzamy do Tartaru na spotkanie z Chronosem, przemierzając przy tym klimatyczną puszczę Erebu, zalany wodą Okeanos i pełne zagubionych dusz Pola Żałobne, albo udajemy się na powierzchnię, aby podać pomocną dłoń wujostwu i kuzynostwu.
Już sam ten fakt sprawia, że Hades 2 oferuje nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie, dwa razy więcej zawartości od swojego prekursora. A mowa tu jedynie o samych etapach – dodajmy do tego wszelkiej maści Próby Chaosu, Przepowiednie Mojr i wyzwania w postaci Przysiąg Niewidzialnych, a na brak powodów do kontynuowania rozgrywki nie będziemy narzekać.

Ano właśnie – rozgrywka. Jej trzon polega na przemierzaniu kolejnych etapów wypełnionych przeciwnikami i zbieraniu znajdziek. Poszczególne starcia nie należą do najdłuższych, dzięki czemu zabawa trzyma tempo, a my jesteśmy regularnie nagradzani za swoje dokonania. Oprócz materiałów służących do wzmacniania naszej postaci pomiędzy podejściami znajdujemy także bonusy, mające zastosowanie wyłącznie w trakcie danej próby.
Są to m.in. serca podnoszące liczbę punktów życia, fiolki doładowujące manę, ale także dary od bogów modyfikujące w znacznym stopniu zdolności Melinoë. Przykładowo, Zeus jest w stanie obdarować nas mocą rażenia piorunami wrogów, którzy ośmielili się podnieść rękę na córkę Hadesa, zaś Posejdon zmienia nasz sprint w potężną falę odrzucającą i raniącą niemilców. Kombinacji i potencjalnych połączeń przygotowano tu multum, a odkrycie ich wszystkich to zajęcie na ponad setkę godzin.

Nudy nie uświadczymy
Jak w pierwszej części, tak i w tej mamy dostęp do kilku rodzajów uzbrojenia. Co ważne – wszystkie bronie są diametralnie inne od tych Zagreusa. Zamiast mieczem Melinoë włada wiedźmim kosturem, łuk został zaś zastąpiony przez dwie różdżki wystrzeliwujące magiczne kule. Prócz tego możemy zaopatrzyć się w wielki (a zarazem ślamazarny) topór, wybuchowe czaszki, sztylet i sierp pozwalające na wykonywanie szybkich sztychów oraz mojego faworyta – egzoszkielet ze wbudowaną wyrzutnią rakiet.
W ramach postępów odblokowujemy nowe warianty broni, każda z nich posiada także legendarny aspekt, który diametralnie zmienia jej oblicze i sposób korzystania. Dla przykładu, laska Anubisa zastępująca kostur nie pozwala na wyprowadzanie ciosów i zamiast tego przywołuje dusze namierzające pobliskich oponentów. Hades 2 ma tak dobrze rozplanowany system nagród, że nim zacząłem odczuwać choćby zalążek nudy, gra zdążyła rzucić mi w twarz kolejną zabawką, a ja ze wznowionym entuzjazmem ruszałem ją przetestować na jednookiej głowie Polifema.
Sama walka, mimo że względnie prosta, niezwykle satysfakcjonuje. Co prawda gra oddaje nam do dyspozycji wiele umiejętności, niemniej często łapałem się na tym, że o kilku z nich w bojowym szale zapominałem. Zazwyczaj tyczyło się to obszarowego czaru, aczkolwiek obecność ładowanego ataku specjalnego również regularnie umykała mojej uwadze. Oznacza to, że wiele potyczek kończyłem głównie za pomocą zwykłych ataków i tych wykonywanych z doskoku, ale najważniejsze jest to, że Hades 2 szanował moją decyzję (i zapominalstwo), a po odpowiednim dobraniu darów i ulepszeń z młotka Dedala czułem, że nie mam sobie równych. Przynajmniej do momentu trafienia do komnaty jednego z bossów.
Ból mija, dobre wspomnienia zostają
To prawda, że dzieło Supergiant Games nie należy do najłatwiejszych, przynajmniej na początku, kiedy to nie mamy jeszcze wykupionych licznych umiejętności pasywnych w zakładce arkanów oraz broni z podbitymi statystykami. Z biegiem czasu i rosnącym licznikiem porażek rozgrywka staje się jednak coraz bardziej przystępna. Nie tylko dlatego, że protagonistka rośnie w siłę – spory w tym udział naszych umiejętności i wiedzy, która pozwala skuteczniej radzić sobie z wyzwaniami.
Hades 2 daje nam dobitnie do zrozumienia, że równie ważne co cyferki jest odpowiednie przygotowanie do starcia oraz znajomość słabych i mocnych stron wroga. Warto przy tym podkreślić, że gra na żadnym etapie nie demotywuje, a nawet kiedy nie idzie nam zbyt dobrze, możemy liczyć na ciepłe słowo od Hekate lub komandora Kostencjusza (który absolutnie nie nazywa się Kostek i wcale nie zna Zagreusa).

Za sprawą wspomnianych w powyższym akapicie czynników mogę z całą pewnością stwierdzić, że recenzowany tytuł to jeden z najlepiej wyważonych roguelike’ów, w jakie miałem przyjemność się zagrywać. Jeśli na pewnym etapie poczujemy, że nic i nikt nas nie powstrzyma i idzie nam zbyt gładko, możemy skorzystać z opcjonalnych modyfikatorów, aby wyśrubować poziom trudności i np. zwiększyć obrażenia zadawane przez oponentów lub przyznać im nowe cechy. Takie rozwiązanie to świetny sposób na to, aby ci, którzy liczą na wymagającą rozgrywkę, mogli połamać palce na klawiaturze (osobiście zalecam raczej skorzystanie z kontrolera), zaś ci, którzy chcą poznać historię bez rwania włosów z głowy, mogli to zrobić we względnie akceptowalnym czasie.
Zabawa w sam raz na długie, jesienne wieczory
À propos czasu – z Melinoë od kwietnia minionego roku spędziłem łącznie niespełna 70 godzin, wracając do gry przy okazji większości aktualizacji. Z tego też powodu mogę potwierdzić, że Hades II był już kompletną produkcją od kilku ostatnich miesięcy, a głównym dodatkiem wprowadzonym przy okazji premiery wersji 1.0 jest możliwość doprowadzenia do końca głównego wątku fabularnego. Ze względu na mój staż z rzeczoną produkcją trudno mi oszacować, jak długo może to zająć przy zaczęciu z czystą kartą, niemniej, gdybym miał strzelać, obstawiałbym, że większość osób zmieściłaby się w przedziale 20-30 godzin.

Oczywiście nie oznacza to, że po domknięciu kwestii Chronosa siostra Zagreusa wybiera się na zasłużony urlop, a my nagle nie mamy już co robić. Jak napomknąłem wcześniej, potencjalnych zajęć jest aż nadto – wystarczy zerknąć na listę z Przepowiedniami Mojr lub dotknąć kamienia prób podarowanego bohaterce przez Chaos.
Sequel idealny?
Hades 2 to sequel idealny, który udowodnił, że nawet nieziemsko dobrze zaprojektowana i wykonana gra może stać się jeszcze lepsza. Zbieranie materiałów, łowienie ryb, odkrywanie nowych połączeń darów, rozmowy ze świetnie nakreślonymi towarzyszami oraz opieka nad jednym z kilku zwierzęcych chowańców to jedynie ułamek tego, co oferuje twór Kalifornijczyków.
Oczywiście centralnym punktem produkcji pozostaje walka, a w jej względzie, nawet gdybym chciał, nie mam się do czego przyczepić. Zróżnicowanie buildów sprawia, że nuda nieprędko się wkrada. Ogromną zaletą jest też to, iż mimo że rozgrywka uwzględnia mocno losowość, mamy pewną dozę kontrolę nad obranym kierunkiem rozwoju postaci podczas podejścia, np. poprzez wybranie upominku gwarantującego napotkanie na naszej drodze prezentu od danego członka greckiego panteonu.

Jeśli miałbym już na siłę wymienić jakiś minus, byłoby to względnie niewielkie zróżnicowanie pomiędzy wariantami bossów. Akurat pod tym kątem, w moim odczuciu, pierwszy Hades wypadł zauważalnie lepiej. Poza tym dzieło Supergiant Games zachwyca pod każdym aspektem – poczynając od oprawy wizualnej, przez styl rozgrywki, a na opowiedzianej historii kończąc. Gra działa płynnie nawet na starszych i mniej wydajnych sprzętach, nie uświadczyłem również żadnego błędu psującego zabawę.
Co istotne, niniejszy tytuł zakupimy na Steamie w przystępnej cenie (117 złotych), więc na zakończenie napiszę tylko, że żal byłoby nie skorzystać z takiej okazji. Hades 2 jest pozycją obowiązkową nie tylko dla fanów roguelite’ów i roguelike’ów, ale miłośników gier wideo jako takich. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że 2025 rok przyniósł nam kolejny fenomenalny tytuł, a starcie o miano gry roku może być tak zaciekłe jak jeszcze nigdy wcześniej.
W Hadesa II graliśmy na Steam Decku.
Podsumowanie: Hades 2 to podręcznikowy przykład tego, jak powinien wyglądać idealny sequel. Więcej zawartości, więcej czasu do spędzenia w grze bez uczucia znużenia i przede wszystkim więcej frajdy. Branżowi giganci mogą uczyć się od niewielkiego Supergiant Games, jak robić gry.
Ocena: 10
Plusy:
- To stary, dobry Hades – tym razem na sterydach
- Żadne dwa podejścia nie są identyczne, w czym spora zasługa zróżnicowanych darów, pamiątek i ulepszeń
- Solidna warstwa fabularna oraz NPC reagujący na nasze dokonania
- Oprawa wizualna urzeka na każdym polu
- Multum zróżnicowanych broni i ich wariantów
- Tona wyzwań, rzeczy do zrobienia i przepowiedni do wypełnienia
Minusy:
- Na upartego – walki z bossami są mniej zróżnicowane niż w „jedynce”