Hades 2 – recenzja wczesnego dostępu. Ten early access jest lepszy od większości gier na rynku
Zaprojektowanie kontynuacji niemal idealnej (w swym gatunku) gry, stanowiącej zamkniętą całość, to wyzwanie godne Heraklesa. Hades 2 udowadnia, że da się to zrobić bez przewracania formuły do góry nogami, wiedząc, gdzie jest miejsce na nowe pomysły, a gdzie nie ma potrzeby ruszać tych, które się doskonale sprawdziły w poprzedniku.
Supergiant Games od samego początku imponuje tym, jak przykłada się do jakości swoich gier, zwracając szczególną uwagę na ich warstwę audio. Droga tego studia, od króciutkiego Bastionu (2011) do Hadesa (2020), w którym z powodzeniem da się spędzić i 100 godzin, to pasmo dobrych pomysłów i decyzji. Hades 2 jest pierwszym sequelem w historii firmy, a mimo to już na poziomie wczesnego dostępu (czyli przed właściwą premierą wersji 1.0) mogę bez przedłużania napisać: znowu się udało.
Jako księżniczka podziemi Melinoe, córka Hadesa i jednocześnie siostra Zagreusa (bohatera pierwszej części), ruszamy w podróż motywowani zemstą. Naszym celem jest Chronos, czyli tytan władający czasem, aktualnie robiący ostre zamieszanie wśród olimpijczyków. A skoro mamy na tyle dużo śmiałości i determinacji, by się na niego zasadzić, mitologiczne bóstwa oferują nam swoje błogosławieństwa, dzięki którym możemy wyciąć w pień armie przeciwników, rosnąc przy tym w siłę i odkrywając kolejne skrawki fabuły.
Wylosowany świat
Główne założenia zabawy pozostały bez zmian. Sterowaną przez nas postać obserwujemy w rzucie izometrycznym, z dość dużego oddalenia. Nasze ruchy są szybkie, opierają się przede wszystkim na podstawowym uderzeniu wybraną bronią, strzale dystansowym, uskoku, biegu i specjalnej obszarówce. Poza zwracaniem uwagi na swoją energię życiową musimy też mieć pod kontrolą tę magiczną, która pozwala po przytrzymaniu przycisku odpowiedzialnego za dany typ ataku uruchomić jego mocniejszą wersję.
Ponieważ mowa o wzorowej grze roguelite, gameplay zamyka się w pętlach: wskakujesz do pomieszczeń wypełnionych wrogami, zbierasz co się da i starasz się stworzyć unikalny, jednorazowy build postaci, po czym… umierasz, by zacząć od początku. Wróciwszy do obozowiska ukrytego w podziemnych Rozdrożach, możesz jednak wykorzystać zasoby z poprzedniego podejścia i spróbować się wzmocnić, aby następnym razem zajść choćby o komnatę dalej – i finalnie dopaść Chronosa.
To, co na papierze wypada standardowo i sztampowo, w faktycznym kontakcie z grą zmienia się w pochwałę dla niepohamowanej zabawy, w taniec radości niczym u Greka Zorby. Powinniście to znać z „jedynki” (a jeżeli nie, to wykorzystajcie czas, gdy Hades 2 jest we wczesnym dostępie, na jej poznanie – nie pożałujecie!): wspaniały sound design, unikalny projekt lobby wypełnionego postaciami, nowościami i dodatkami oraz rozmowy ze świetnie rozpisanymi mitologicznymi bogami i herosami z przepięknie narysowanymi sylwetkami i perfekcyjnie dobranymi głosami. Kiedy wszystkie powyższe elementy zlewają się w spójną całość z szybką, niezwykle dynamiczną rozgrywką na arenach wypełnionych wymagającymi i charakterystycznymi (mimo oddalonej kamery) przeciwnikami, po prostu nie da się oderwać od pada. Syndrom „jeszcze jednego podejścia” jest tu przepotężny, czuję jego wpływ, nawet gdy piszę te słowa.
Insygnia śmierci
Melinoe, mimo iż nie może umrzeć, ma przed sobą ogromne przeszkody do pokonania. Na swej drodze spotka jednak towarzyszy, dzięki którym jej wędrówka stanie się czymś ekscytującym, zawierającym element zaskoczenia przy każdym podejściu. Proste mechanizmy – obdarowywania enpeców prezentami, spotykania ich w spokojnych miejscach pomiędzy starciami czy wysłuchiwania, gdy pojawią się w naszym obozowisku – budują niemal rodzinną atmosferę, opierając urok tej gry na czymś więcej niż tylko zadziorności głównej bohaterki. Ta jest nieco poważniejsza od Zagreusa, bardziej skupiona na celu, ale też empatyczna i dająca się lubić. Zdecydowanie nie musi pozować na twardzielkę, bo od razu wyczuwamy, że siły jej nie brakuje, i nie ma kija w wiadomym miejscu.
Po pokonaniu fali wrogów na arenie możemy zwykle podążyć jedną z dwóch dróg oznaczonych symbolami, informującymi, jaka nagroda – np. Młot Dedala, dzięki któremu zwiększymy funkcje naszego oręża, czy błogosławieństwa pozwalające uzyskać nowe umiejętności – czeka na nas w następnym pomieszczeniu. Wybieramy z listy trzech wspomnianych błogosławieństw, ale dane bóstwo ma ich o wiele więcej w zanadrzu, więc każdy „run” wygląda nieco inaczej, a i zaczynamy konkretne symbole czy buildy darzyć specjalną sympatią.
Widząc z daleka „znaczek” Posejdona, zawsze podskakiwałem z radości, bo wiedziałem, że zapewni mi świetne wzmocnienia ataków, podobnie było z Hestią władającą ogniem czy potężnym Zeusem, który najczęściej dorzuca od siebie kilka błyskawic rażących wrogów. Gdy po paru podejściach kojarzymy już mniej więcej, co możemy ulepszyć i na kogo da się trafić, Hades 2 zaczyna robić to, co „jedynka”, czyli zaskakuje kolejnymi scenami. A to na planszę wpadnie bogini zemsty, Nemezis, by zrobić sobie z nami zawody w eksterminacji przeciwników, a to Artemida wesprze nas strzałami z daleka, a to natkniemy się na Arachne tkającą ze swych nici nowe magiczne tuniki dla Melinoe. Wymieniać można by jeszcze długo, a mimo moich podejść liczonych w dziesiątkach wciąż nie jestem pewny, czy spotkałem już wszystkie postacie. A to przecież „tylko” wczesny dostęp.
Wczesny dostęp na bogato
Hades 2 to gra inteligentnie rozpoznająca, co należy poprawić, co dodać i co zostawić z części pierwszej. Rozwinęła szybki, angażujący system walki i co chwila dorzuca do niego nowe małe pomysły, z czasem formujące się w rozpędzoną kulę śnieżną. Tytuł jedynie na początku wydaje się nakładką na poprzedniczkę, by z biegiem zabawy stać się paczką orzeszków (takich w miodzie), od której nie można się oderwać. I nie ma tu nic do rzeczy to, że w Hadesie spędziło się już 100 godzin, gdyż w „dwójce” zrobicie to samo bez mrugnięcia okiem. Odkrywając świeże umiejętności, wątki i mechanik, z każdym kolejnym podejściem będzie się upewniać, że Melinoe gra się inaczej niż Zagreusem.
Branża gier już od dawna traktuje wczesny dostęp jako narzędzie do marketingu albo sposób na zarobienie na niedokończonym produkcie. Supergiant Games wydaje się jednak tak uczciwe w swym podejściu do early accessu, jak to tylko możliwe. To naprawdę cała gra, po prostu dostępna wcześniej – ale i taka, która zdąży się rozwinąć do końca roku. Podmieni się w niej pewne obiekty i dojdą kolejne ciekawe wątki, lecz wypuszczona już dziś jako wersja 1.0 nie miałaby sobie niemal nic do zarzucenia.
Nawet sposób, w jaki reklamowano ten early access, był wyjątkowy, bo bez specjalnego zwiastuna, zapowiedzi, ot czysty shadow drop, czyli nagła premiera. Jeśli nie przepadacie za niedokończonymi projektami, dla tego jednego tytułu możecie zrobić wyjątek i naprawdę pomóc niezależnemu studiu w osiągnięciu stabilnej sytuacji finansowej podczas prac dopieszczających największą, najambitniejszą grę w jego historii. Bo taką zdecydowanie Hades 2 już jest.
PS Dla niektórych to bardzo istotne: postarano się o polską wersję językową (napisy) i sprawuje się ona wspaniale!
Ocena
Ocena
Hades 2 to coś więcej niż powtórka z rozrywki z kilkoma zmianami. Grecka mitologia wciąż kryje w sobie masę uroku, który odkrywają przed nami członkowie Supergiant Games. Ten wczesny dostęp jest bardziej dopracowany niż większość „prawdziwych” premier na rynku.
Plusy
- dająca się lubić bohaterka
- niepodrabialny klimat
- inteligentne rozwinięcie mechanizmów z części pierwszej
- bardzo grywalna pętla zabawy
- przystępność
- polska wersja językowa
Minusy
- fragmentarycznie podawana fabuła potrafi czasem zmylić gracza