
Halo 4 ? recenzja cdaction.pl
Halo 4
Dostępne na: X360
Graliśmy na: X360
Wersja językowa: polska (pełny dubbing)
Medal of Honor zawiódł, co pokaże Call of Duty, przekonamy się już wkrótce, ale już dziś mogę powiedzieć, że Halo 4 to kandydat do tytułu najlepszego shootera Anno Domini 2012. To kolejna gra z serii, która może i czasami bywa dość specyficzna, ale jak się człowiek w nią wgryzie, zapewnia tony wrażeń.
Nowe idzie
Nie da się ukryć, że to ostatnie spotkanie z Master Chiefem w obecnej generacji konsol. Ktoś na górze zdecydował, że wraz z czwartą grą zmieni się producent. Tym samym z Halo i jej zakutym w zieloną zbroję bohaterem pożegnało się Bungie, a schedę po nich objęło 343 Industires. Nawiasem mówiąc, podobny manewr spotkał serię Gears of War, która trafiła w ręce Polaków z People Can Fly – czyżby było to wietrzenie szaf przed nadejściem nowej konsoli? Wracając jednak do tematu: nowy developer to okazja do odświeżenia marki, wprowadzenia zmian i ogólnie rzecz ujmując – nowego makijażu. Okazuje się jednak, że Master Chief nie z takimi przeciwnościami miał do czynienia i tak na dobrą sprawę wcale się nie zmienił. To ciągle stare, dobre Halo – ale tym razem na granicy możliwości Xboxa 360. Więcej z tej niemal siedmioletniej konserwy już chyba nikt nie wyciśnie.
Zachwyciłem się grafiką tego tytułu. Przyzwyczajony do najlepszych kart graficznych, częstokroć z pogardą patrzyłem na uboższą oprawę, jaką cechują konsolowe tytuły ostatnimi czasy. Halo 4 jednak bardzo mile mnie zaskoczył. Żaden cud co prawda nie nastąpił i konsola dalej stosuje parę perfidnych sztuczek, by oszczędzić na megabajtach i gigahercach – nie zmienia to jednak faktu, że to jeden z najładniejszych, jeśli nie najładniejszy tytuł tego roku. Bez wątpienia ma swój styl. Pustynne tereny, kipiąca zielenią dżungla, zawieszone gdzieś pod nieboskłonem filary utrzymywanej potężnymi generatorami fortecy, widoczna na horyzoncie powierzchnia planety, stacja kosmiczna, rozrywane na strzępy statki, wyginający się pod bezlitosnym naporem grawitacji ląd, w końcu – szereg baz, bunkrów, tajemniczych, tętniących miarowymi pulsami siłowych pól budowli, niby podobnych, ale jednocześnie jakże różnych od siebie. Halo 4 to doznanie zróżnicowane. To gra, która bardzo często, gdy dym po niedawno skończonej bitwie zacznie przykrywać ciała Sprzymierzonych, kieruje nas do prowadzącego ku dalszym etapom portalu. A przez ten ułamek sekundy, zanim się tam przeniesiemy, mimochodem się zastanawiamy: co jest po drugiej stronie?
Cicho sza!
Niestety – tego wam nie powiem. Moja świeża jeszcze kopia gry do recenzji owinięta była w list od twórców. Ci usilnie prosili, by w trosce o fanów serii i ich dobrą zabawę nie zdradzać kluczowych, jak mi się wydawało, fabularnych węzłów. Pobieżnie przejrzałem listę przed odpaleniem gry, a i teraz mam ją przed sobą. Skoro ładnie proszą, wypada prośbę uszanować i nie psuć wrażeń – tym bardziej, że dla niektórych to niemal religia. Problem jednak w tym, że tak na dobrą sprawę nie mogę napisać o niczym.
Twórcy nie chcą na przykład, bym opisywał losy Master Chiefa i jego krzemowej towarzyszki – Cortany, którą zwykł przechowywać na jakimś futurystycznym pendrajwie dosłownie wtykanym za kołnierz. No dobra, trochę zdradzę: dziewczę to wybudza naszego bohatera z hibernacji. Gdy ten wychodzi z kapsuły, jego oczom ukazuje się pokład statku Forward Unto Dawn – jednostki, która od przeszło czterech i pół roku dryfuje w pustce kosmosu. A że pustka nie tak do końca na ogół pustą jest, pojawiają się znani z poprzednich części Sprzymierzeni i MC niejako ze zdziwieniem w głosie („Przecież pokój mamy…”) ukręca łeb pierwszemu z nich. Oczywiście sytuacja szybko się komplikuje: okazuje się, że nasza cybernetyczka dziewuszka rok przed wybudzeniem naszego bohatera przekroczyła datę przydatności do spoży… okres gwarancyjny, znaczy się, i przez to zaczynają pojawiać się błędy w jej macierzy. Dostaje powoli bzika, niestety. Przeciwności się kumulują, gdy za oknem pojawia się cała flota Sprzymierzonych, a wspomniany Forward Unto Dawn… Cóż, tajemnicą nie jest, że Halo 4 rozgrywa się nie tylko na pokładzie tego wraku.
Tak czy inaczej – warto dać się porwać fabule. Sporo tu zwrotów, a jeszcze więcej nawiązań do poprzednich części i przyznaję, by się w tym połapać (dziury w postaci opuszczonych części serii dają się we znaki…), musiałem zanurkować w sieć. Ale i bez tego źle nie jest: mesjanistycznych i uderzających w patetyczne tony elementów tu aż nadto, a z gadki spotykanych po drodze postaci też można wbrew pozorom sporo wyczytać. Innymi słowy, historia ucieszy przede wszystkim fanów, ale i świeżaki coś tam dla siebie mimo wszystko znajdą.
Protheanie… tfu! Prometeanie i spółka
Historia, która ciskać będzie nami przez dziewięć w sumie misji (na ok. 9-10 godzin gry), to nie jedyny element, który sprawi, że weterani pokiwają głową z uznaniem. Tak naprawdę to stary, dobry Halo i nowości nie jest tu jakoś specjalnie dużo. Widać, że 343 Industires wolało postawić na pewną kartę i nie kombinować za bardzo w pierwszym swoim rozdaniu. Na pewno ich udziałem są Prometeanie – nowa rasa, którą poznajemy w dość mrocznym, nieco przywodzącym na myśl scenografię z filmu Tron, środowisku. Te osobliwe stwory, będące na pierwszy rzut oka wariacją techniki i organiki, dadzą nam popalić: nie burczące coś tam pod nosem pokurcze, a szybkie, współdziałające ze sobą bestie. Szkoda jednak, że ich zróżnicowanie jest jednak dość skromne: w sumie to naliczyłem ich trzy występujące powszechnie rodzaje. Najmocniejsze wśród nich, Skoczki, potrafią błyskawicznie – przy pomocy teleportu – zbliżać się na odległość pacnięcia szponem, co na ogół kończy się niezbyt szczęśliwie. Mało tego, ich nieodłączni latający towarzysze (dość mocno przypominający jednostkę z któregoś dodatku do Quake’a 2, swoją drogą) potrafią je nie tylko osłaniać polem siłowym, ale nawet przywracać do życia. Jeśli dołożyć do tego fakt, że przez nadprzeciętną ruchliwość stosunkowo trudno je ustrzelić, mamy całościowy obraz ich upierdliwości – polecam bić je szybką serią na początku. Stosunkowo najmniej groźnymi Prometeanami są najeżone kolcami, zwinne bestie – pamiętacie w Diablo II te skaczące po pustyni w okolicach Lut Gholein chuderlawe demony? Najwyraźniej wpadły w oko komuś z 343 Industires.
Sytuację ratuje nieco nowe uzbrojenie. Przede wszystkim wygląda wyśmienicie – po prostu widać, że to broń energetyczna i poszczególne części w kupie trzyma nie śrubka, a wewnętrzna iskra. Nieco gorzej, że by to uzbrojenie zrobiło krzywdę, trzeba w przeciwnika jednak parę kulek posłać, a magazynek wyczerpuje się zastraszająco szybko. Rewolucji oczywiście nie ma, ale arsenał jest rozbudowany i Master Chief na pewno będzie miał co dźwigać na plecach.
Nosić ze sobą możemy dwie pukawki o dowolnych gabarytach i zastosowaniu. Jako że po polu bitwy wala się tego ustrojstwa zazwyczaj dużo, to nie są straszne na ogół zabójczo wręcz w niektórych wypadkach skromne magazynki. Sytuacja, w której zostajemy bez pestek w co najmniej jednej pukawce zdarza się tutaj bardzo często. Tym bardziej dziwi mnie, że twórcy nie przewidzieli opcji podnoszenia broni i zastępowania nią tej, która w ekwipunku jest oznaczona jako „wypstrykana”. By wymienić bezużytecznego gnata, trzeba najpierw go wyciągnąć, a dopiero potem wymienić z pożądanym znaleziskiem. Czy naprawdę nie można było dodać dodatkowego zmapowania przycisków na padzie, które by ułatwiło sprawę?
Trochę skromnie wypadają tzw. moduły. To części, które montujemy sobie w pancerzu, a które odpowiadają za różne niecodzienne ułatwienia, chociażby w postaci energetycznej tarczy czy odrzutowego plecaka. Można je sobie wymieniać jak się akurat jakiś znajdzie, ale nie zmienia to faktu, że ten element zabawy można było spokojnie rozbudować, dając np. zawsze możliwość wyboru określonego buildu. W Halo 4 zdarza się, że określony moduł jest przypisany do danego poziomu i nie mamy nic do gadania. Jest to czasami uzasadnione sytuacją, ale równie często żadnego uwarunkowania nie ma i byłoby super, gdyby była możliwość wyboru.
Takich problemów nie ma z pojazdami: pojawiają się w grze stosunkowo często i niezależnie czy mówimy o Warthogach, maszynach latających czy czymś wyposażonym w cięższy kaliber, jak chociażby czołgi lub po raz pierwszy tu występujące maszyny kroczące, sprawiają sporo frajdy. Czasem, w co bardziej zręcznościowych momentach, gdy np. trzeba brać nogi za pas na wspomnianym ścigaczu, można pokręcić nosem na bardzo „pływający” model jazdy w przypadku tego ostatniego – ale to oczywiście drobnostka. Przy odrobinie samozaparcia niestraszny żaden problem w grze – widać, że standardowy poziom trudności dobrano precyzyjnie.
Spartan Ops i sieć
Singiel singlem, ale Halo 4 to też zwierz sieciowy. Przede wszystkim mamy tu dość tradycyjny multiplayer, znany pod mianem Gier wojennych. To garnitur dość standardowy, choć w przeciwieństwie do poprzedniego Halo Reach pojawiła się charakterystyczna dla współczesnych gier możliwość rozwoju własnej postaci: są kolejne bronie, elementy pancerza, zdolności, pakiety taktyczne – ogółem: mnóstwo goodies do odblokowania. Cała reszta jednak przypomina już raczej starsze tytuły, gdzie m.in. biegamy za flagą, bawimy się w króla wzgórza, czy gramy w tradycyjny, drużynowy deathmatch – jakość nowe wariantów będą musieli dopiero sprawdzić w boju gracze. Niby bez szału, ale chociażby przez fakt obecności pojazdów przypomina się znany i lubiany Unreal Tournament w kolejnych odsłonach – i tego rodzaju zabawy możemy spodziewać się w sieci.
Tym, co zastąpiło znany i obecny wcześniej tryb Firefight są misje przeznaczone do rozgrywania w co-opie (obok tradycyjnej kampanii) zebrane pod wspólną nazwą Spartan Ops. Tak naprawdę to rodzaj telenoweli. Początkowo dostajemy pięć odcinków, wraz z biegiem czasu, w tygodniowych odstępach, pojawiać się jednak będą kolejne odsłony. Docelowo mamy dostać pięćdziesiąt poziomów – całkiem sporo. Co ciekawe, można to próbować przechodzić samemu, jest jednak trudno. Widać, że twórcy zakładali, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny i przeciwników jest na ogół nieco zbyt dużo jak na zdolności przeciętnego halozabijaki. Poszczególne epizody są za to dość krótkie, w sam raz, by nikt się nie znudził i nie uciekł przed końcem.
MC4U
Halo 4 to tytuł dopracowany i na pewno godny kontynuator serii. Brak tu może czegoś nowego, charakterystycznego sznytu, którym nowe studio zaakcentowałoby swą obecność – ale czy to naprawdę jest potrzebne? Mamy przecież solidną, oszałamiająco wyglądającą kampanię, którą na dodatek dzięki czaszkom (swego rodzaju modyfikatorom zasad, które możemy sobie włączyć na początku) możemy przechodzić wielokrotnie. Są i bogate moduły sieciowe, które sprawią, że gra będzie żyła jeszcze długo po tym, jak zamkniemy ostatni rozdział singla. Tak naprawdę wymienione wcześniej wady to drobnostki, które nie przeszkadzają. Jedynym minusem, który nie będzie czepianiem się na siłę w przypadku Halo 4 jest polska wersja językowa, a przynajmniej fatalne wrażenie, jakie robi na samym początku. Niezbyt udane synchro, słabe aktorstwo – do języka znad Wisły trzeba się tutaj niestety przyzwyczaić. Ale gdy to się już stanie, to zaręczam, będziecie w nieb…. To znaczy „w kosmosie”!
Ocena: 9.0
—
Plusy:
Minusy:

Czytaj dalej
68 odpowiedzi do “Halo 4 ? recenzja cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
UWAGA, PYTANIE DO WSZYSTKICH.|Czy w waszych miastach jest już do nabycia Halo 4? bo w warszawskim empiku juz w niedzielę kupiłem Halo 4, i zupełnie tego nie ogarniam, bo premiera jest jutro, a juz grałem >.< więc nie wiem czy to pomyłka empiku, czy wiele więcej osób też już kupiło :DD
Z gier „tylko na” zamieniłbym tylko Forze za GranTurismo. I to by wystarczło, żeby nawet nie patrzeć na Xboxa.
właśnie się instaluje hehe 😀 mam nadzieje że będzie wiksa która złagodzi smutek po warfighterze !!
Ehh, czekam do piątku by w końcu zagrać (rodzice pozwalają mi odpalać Xbox’a tylko w piątki, soboty i niedziele, ale nie uważam tego za jakiś akt okrucieństwa 😛 )
jak się kiedyś zerwiesz starym z łańcucha to złapiesz jakiegoś hiva albo podobne [beeep], stary weź to zgłoś gdzieś na jakąś niebieską linie albo coś w tym stylu
Polska lokalizacja nie powinna byc minusem ze wzgledu na to iz mozna wlaczyc gre po angielsku jesli ktos chce, wystarczy zmienic jezyk w konsoli i automatycznie zmieni sie jezyk w grze. Ja osobiscie mam wlaczony region uk a jezyk polski na konsoli i gram tylko z polskimi napisami (dubing eng). Mam nadziehe ze wyjasnilem to dosc klarownie.
@fontun777 Jak kiedyś obudzisz się stwierdzając, że rodzice jednak chyba chcą Twojego dobra, to wpierw walnij się w głowę i upewnij się, czy prypadkiem nie masz w niej jakiejś glizdy :/
stary ja mam 24 lata, to troche wiecej niz ty, bardzo dobrze wiem ze rodzice chca naszego dobra ale nie moga cie trzymac pod kloszem jak tak dalej pojdzie to [beeep] nigdy nie zobaczysz na oczy jak jeszcze krowy zaczna gacie nosic
a gra jest megaaa wypasiona powiem szczerze to moj pierwszy kontakt z Halo na poczatku mowie po pierwszej godzince k… co oni w tej grze widza ??? a teraz sam sie w to wkrecilem na amen multi jest pyszny szybki pelen ciekawych potyczek i zwrotow, kampania jest sliczna wiem ze pewnie bardziej bym ja docenil gdybym znal poprzednie czesci ale niestety dopiero od roku mam xklocka i nie bylo kiedy poznac tego ciekawego swiata gdyz bardziej ogrywalem serie gears of war oraz forze….
jestem tez pelen podziwu dla grafikow odwalili kawal dobrej roboty mam tez dopakowanego pieca z radeonem 6970 gram w bf3 i inne dopakowane produkcje, fakt widac roznice nie moge powiedziec ze nie ale w niektorych momentach halo mnie zaskakiwalo ze szczena mi opadala iz byli tyle wstanie wydusic z tego przestarzalego rupcia…
Co do gry absolutnie się zgadzam, ale wcale nie mówię, że trzymają mnie pod kloszem, Potrafię o siebie zadbać (trochę głupio to brzmi, gdy piszę to tutaj), a ograniczenia o których wspomniałem po prostu wynikają i z tego, że muszę poświęcać więcej czasu na naukę niż na granie (nikt mi nie da pracy za ukończenie wszystkich „asasynów” itp.). A poza tym przesiadywać przy konsoli i grać całymi dniami po prostu bym nie mógł. Gdy patrzę na moich kumpli z Live’a grających 24 godziny na dobę to coś mnie bierze..
Lemur jak masz wiecej niz 15 lat to zaczni myslec o chwilowym oderwaniu sie od ksiazek i xklocka na rzecz wylizania jakies c.ipecz.ki bo jak bedziesz starych sluchal to zostaniesz prawilniakiem do konca zycia ps jak chce ktos pograc na xklocku to zapraszam moj nick FOLTYN
Twoje wypowiedzi mają subtelność faceta jedzącego makaron widłami. Rodzice wiedzą jakie brzydkie rzeczy piszesz na necie, dzieciaczku?
Fortun777 ale ty [beeep](sorry za słownictwo ale inaczej się tego nazwać nie da) Ciebie rodzice w ogóle nie wychowali skoro piszesz takie rzeczy na forum. Ogarnij się.(akurat uwierzę że masz 24 lata jak takie rzeczy piszesz)
Panowie, przestańcie robić offtopic, dziękuję. Jestem posiadaczem niestety polskiej wersji językowej, pierwsze wrażenie: „Tego się słuchać nie da” W multi gdy zmieniałem ustawienia nie mogłem zrozumieć do czego służyły funkcję, a było po polsku. Nie wyobrażam sobie tej gry na PC-tach. Halo musi pozostać exclusivem. Nowe mutli, może podobne jest do tego z CoD, ale w końcu jest jakiś sens nabijania poziomów. Kampanie przeszedłem z siostrą na normalu w niecałe 7-8 godzin
Lemur nie spinaj dupska ja chce tylko dobrze dla ciebie 😉 )) a Halo 4 jest przewyborne fps roku jak nic!! A do recenzji mam parę zastrzeżeń choćby takie że recenzent chciał by automatycznego podnoszenia broni z ziemi, jednak broń ściele się gęsto więc dobór przypadkowej był by narzuceniem mi woli przymuszonej 🙂 Myślę że dlatego lepszym rozwiązaniem jest bym sam sobie ją zmieniał… Piszesz również że gry wojenne bez szału a jest tu tryb dziwak z którym wcześniej nie spotkałem się w innej ,,nawalance„
Tryb podboju ma również ciekawe ufortyfikowania nie spotykane w innym fpsie, fakt przypomina trochę to wszystko unreal turnament ale to chyba tylko zaleta bo ut był przewyborny i już nie ma tak zacnych multiplayerowych ,,nawalanek„ a nowości tu co nie miara w porównaniu do ut, dla mnie jest wybornie gra powinna dostać dychę gdyż w dzisiejszych czasach żadko wychodzą tak dopracowane produkcję, do tego swoboda ruchów jaką oferuje gra oraz chwytająca kampania nie mają sobie równych. Jeszcze ta oprawa miodzio
udowdnili że można zrobić piękną grę na starego xkloca na którym w takim codzie bo 2 oprawa brzydzi poprostu….