Patrz, Rockstar, tak się odświeża legendy. Recenzja Quake II Remastered

Patrz, Rockstar, tak się odświeża legendy. Recenzja Quake II Remastered
Pierwszy Quake był przełomowy, a drugi niewiele mu ustępował. Obie części łączył gatunek i odpowiadające zań studio. Dzieliło wszystko inne.

Cyfra przy nazwie z reguły stanowi obietnicę kontynuacji, ale w tym przypadku wyszło inaczej. Na dobrą sprawę Quake II nie miał być nawet Quakiem, ale z braku lepszego tytułu (żaden z roboczych ostatecznie się nie przyjął) id Software postanowiło pozostać przy marce, którą zdążyliśmy poznać i pokochać miłością bezwarunkową.

Quake II Remastered

Powrót na stare śmieci

W stosunku do części pierwszej zmieniło się jednak wszystko: klimat, realia i sposób, w jaki zaprojektowano świat gry. Dantejskie kazamaty i ponure warownie ustąpiły miejsca bazom militarnym i fabrykom, a twórcy porzucili tematyczny miszmasz romansujący z paroma gatunkami naraz, stawiając na klasyczne sci-fi. Po wylądowaniu na planecie biomechanicznej rasy Stroggów, w skórze jednoosobowej armii w postaci niejakiego Bittermana, przyszło nam przerzedzić szeregi wroga i zniszczyć przy okazji kilka ważnych obiektów obcej infrastruktury. I w zasadzie tyle wystarczy wiedzieć – to żadna tajemnica, że John Carmack nie zwykł przykładać wielkiej wagi do fabuły w shooterach, które współtworzył.

Quake II Remastered

Omawiany remaster przygotowano z myślą o wszystkich liczących się dziś konsolach oraz współczesnych komputerach i 64-bitowych systemach operacyjnych. To kompilacja przypominająca wydany dwa lata temu zestaw odświeżający część pierwszą. W jednym i drugim przypadku odpowiedzialne za niego Nightdive Studios zaimplementowało szereg poprawek, choć oczywiście w zakresie oprawy graficznej nie należy liczyć na żadne rewolucje. Te pewnie nadejdą dopiero wraz z remakiem lub pełnoprawną kontynuacją (oby w klimatach „jedynki”!).

Lepiej, szybciej, trudniej

Quake II w nowej odsłonie obsługuje panoramiczne monitory i wysokie rozdzielczości (również 4K). Intro wyrenderowano od zera, dodano dynamiczne cienie i oświetlenie, tekstury stały się wyraźniejsze, kolorystyka żywsza, modele zaś cieszą oko większą liczbą szczegółów (a zarazem mniejszą liczbą kantów). Nie zmienia to faktu, że nie jest to najurodziwszy z retro shooterów. Czas dość brutalnie obszedł się z oprawą drugiego Wstrząsu, na co niewątpliwie miała wpływ charakterystyczna szarobura stylistyka świata Stroggów. Oczywiście nie przeszkadza to w tym, by świetnie się w owym uniwersum bawić. Quake II okazuje się bowiem tytułem zaskakująco grywalnym nawet 26 lat po premierze, a szereg usprawnień, które oferuje remaster w zakresie sztucznej inteligencji, oraz dodanie nowych ruchów, animacji i ataków tchnęły w gameplay ożywczego ducha.

Quake II Remastered

Przeciwnicy zdają się żywiej reagować na nasze destrukcyjne zapędy czy nawet samą obecność, a niektórzy znacznie częściej uchylają się przed strzałem wymierzonym w okolice głowy. Kilku Stroggów nauczyło się również nowych sztuczek – te ponoć miały się pojawić w premierowej wersji gry, ale z różnych przyczyn ostatecznie z nich zrezygnowano. Teraz Nightdive Studios je przywraca. Dla przykładu, atakujący z dystansu rzadziej strzelają na oślep, a berserkerzy potrafią sadzić długie susy, dzięki czemu w ułamku sekundy mogą do nas doskoczyć i solidnie nam przygrzmocić. Medic commander z kolei sprawniej i częściej przywołuje nowych kompanów bądź wskrzesza poległych, co w przypadku przywróconych tanków czy gladiatorów w jednej chwili zmienia układ sił na mapie. To modyfikacje subtelne, ale mocno dynamizujące zabawę; sprawiają jednocześnie, że na wyższych poziomach trudności gra potrafi być dużo bardziej wymagająca.

Otrzymaliśmy również menu kołowe, a konkretnie dwa – jedno oferuje szybki dostęp do broni, w drugim znajdziemy przedmioty jednorazowego użytku oraz kompas. To kolejna nowość i spore ułatwienie dla graczy, którzy zgubią się w labiryncie korytarzy i skrótów, o co na części map zaskakująco łatwo. Co jeszcze? Z użytecznych drobiazgów: pojawiły się strzałki pokazujące, skąd obrywamy, gdy akurat strzelający do nas przeciwnik jest poza polem widzenia. Ponadto fani klasyki mogą odpalić grę z filtrem CRT imitującym stare monitory kineskopowe.

Quake II Remastered

Czym chata bogata

Rok po premierze Quake’a II debiutowały dwa oficjalne rozszerzenia. Pierwszym było The Reckoning zmontowane przez ekipę Xatrix Entertainment (twórców m.in. Kingpina i Redneck Rampage), drugim Ground Zero studia Rogue Entertainment (znanego z wybitnej American McGee’s Alice oraz Dissolution of Eternity, czyli dodatku do „jedynki”). Każda z kampanii wrzucała nas w kamasze innego żołnierza i oferowała zestaw zupełnie nowych etapów, przeciwników i uzbrojenia. Oczywiście oba dodatki fabularne także dostały drugie życie – na wzór głównej kampanii zostały gruntownie odświeżone i dorzucone do zestawu.

Quake II Remastered

Zremasterowany pakiet zasilił również Quake II 64, czyli wersja gry wydana w 1999 roku na konsolę Nintendo 64. Właśnie tak, wersja, nie port, bo to na dobrą sprawę zupełnie nowa produkcja. Z uwagi na ograniczenia sprzętowe platformy docelowej całość trzeba było gdzieniegdzie przyciąć (np. zastąpić intro krótką animacją z przeciwnikami na tle wielkiego logosa; coś podobnego mogliśmy oglądać w Doomie 64), a kampanię diametralnie przeprojektować. Na scenariusz składa się więc pakiet całkowicie nowych map, które są znacznie krótsze i bardziej liniowe od tych znanych z oryginału. Inna jest wreszcie ścieżka dźwiękowa, choć to zbyt szumna nazwa, jak na prostą melodię nieśmiało przygrywającą czasem w tle. Innymi słowy, Quake II 64 oferuje zupełnie inne, świeże doznanie, do tej pory dostępne tylko na sprzęcie Nintendo. Tym samym to może i najskromniejszy dodatek z całego zestawu, ale z pewnością najbardziej egzotyczny. Do pełni szczęścia zabrakło chyba tylko wersji z konsoli PlayStation, bo i Sony doczekało się swojej unikalnej edycji kultowej gry.

Nowe nie znaczy gorsze

W moim odczuciu najlepszy i najciekawszy jest jednak zupełnie nowy dodatek, czyli Call of the Machine, przygotowany przez MachineGames (ekipę odpowiedzialną za ostatnie odsłony Wolfensteina). Przyznam, że byłem zachwycony Dimension of the Past oraz Dimension of the Machine, rozszerzeniami stworzonymi przez tych samych ludzi z myślą o zremasterowanej części pierwszej. Tym razem dostarczyli tylko jedną kampanię, ale długością mogłaby spokojnie konkurować ze scenariuszem „podstawki”.

Quake II Remastered

Jak na tle wcześniejszych dodatków wypada najnowsze dzieło szwedzkiego zespołu? Słowem: świetnie. Co prawda nie uświadczymy tu architektonicznego szaleństwa, bo niemal wszystkie mapy podporządkowano dość spójnej stylistyce świata Stroggów (piszę „niemal”, bo trafiamy też m.in. do bazy na ziemskim Księżycu), ale co to są za mapy! Definitywnie jedne z najlepszych z dostępnych kampanii; tradycyjnie bardzo rozległe i zaplątane (każda składa się z kilku pomniejszych etapów i niejednokrotnie wracamy do już odwiedzonych), ale MachineGames zadbało o to, by nie zabrakło mnóstwa charakterystycznych miejsc, więc trudniej się zgubić. 

Misje rozpoczynają się od zrzutu z orbity; zawsze lądujemy w zupełnie innym miejscu, a klamoty zbieramy od zera. Nowe zadania zaprojektowano tak, by oferowały nieco inne widoki i przeżycia. Do tego właściwie każde z nich cechuje trochę inne tempo. Gdy pierwszą spluwą, która wpada ci w łapy, okazuje się BFG10k, już wiesz, że będzie grubo. I faktycznie, robi się gęsto od Stroggów, a zabawa staje się momentami tak intensywna, że zaczyna przypominać klasycznego Dooma. Dla równowagi w innym miejscu gra uderza w klimaty pierwszego Quake’a, a w ramach gościnnych występów pojawia się stary, dobry shambler. Szczerze? Warto kupić to wydanie choćby dla samego Call of the Machine.

Quake II Remastered

Rockstar, tak po ludzku, nie wstyd ci?

A przecież jest jeszcze multiplayer oferujący zabawę w czterech trybach (kooperacji, klasycznym bądź drużynowym deathmatchu oraz nieśmiertelnym CTF), zarówno przez sieć (z funkcją cross-play), jak i lokalnie na podzielonym ekranie. Wisienką na torcie okazuje się bardzo bogaty zbiór materiałów dodatkowych: od grafik koncepcyjnych, przez modele przeciwników czy broni, aż po grywalne wersje dem, które prezentowano na targach E3 oraz ECTS w 1997 roku. Uf, dużo tego!

Pytanie z powyższego śródtytułu jest oczywiście retoryczne. Co tam wstyd, skoro słupki sprzedaży tradycyjnie będą się zgadzać, również w przypadku portu 13-letniej gry oferowanej za dwa banknoty z Władysławem Jagiełłą (dla niewtajemniczonych – piję do nowego wydania Red Dead Redemption wycenionego na ponad 200 złotych). Tymczasem Bethesda, której przecież też daleko do bycia świętą, dowodzi, że można inaczej – wydać fantastycznego remastera, do tego wypakowanego po brzegi, a na koniec zaproponować go posiadaczom cyfrowej wersji oryginału za okrągłe zero złotych. A jeśli go nie masz, też nie zbiedniejesz, bo za nową wersję (w Game Passie zresztą też ją znajdziesz) zapłacisz niespełna cztery dychy, co przy tak bogatej zawartości jest śmieszną kwotą.

Quake II Remastered

Nie powiem, są powody do mruczenia. Niby nie powinienem się dziwić, wszak identycznie to wyglądało dwa lata temu w przypadku odświeżonej wersji pierwszego Wstrząsu, ale w czasach niedokończonych produktów i pazerności nienażartych branżowych molochów każdy podobny przypadek zasługuje na wyróżnienie i pochwałę.

W Quake II Remastered graliśmy na PC.

[Block conversion error: rating]

3 odpowiedzi do “Patrz, Rockstar, tak się odświeża legendy. Recenzja Quake II Remastered”

  1. Noclip, god, give super shotgun, give ammo.

    Te kody pamiętam do dziś. Rozwałka nieśmiertelnym wypełniała mi kiedyś niejeden wieczór. Z jakiegoś powodu dzieciaki lubiły grać w ten sposób. Ale pojawiły nowe komputery, amfetamina, samoloty. Świat poszedł do przodu, ale co z tego, skoro nasze serca pompują tą samą krew. Krew człowieka, który lubił nieskomplikowane shooterki. Mamy 2023 rok. Sequel pradziada gatunku wrócił. I to taki odpicowany, w ładnym garniturku, pachnący i uśmiechnięty.

    Jako szalikowiec pierwszego Quake’a, zwykle „dwójeczkę” spychałem na dalszym plan i to do tego stopnia, że nigdy nawet nie ograłem The Reckoning i Ground Zero. Aż do teraz. Nie ukrywam, do tego remastera głównie zachęciła mnie nowa kampania, a resztę dupnąłem sobie niejako przy okazji.

    Call of the Machine jest wyśmienite, zresztą podobnie do tego, jak było w przypadku nowego zestawu map do remastera „jedynki” sprzed dwóch lat. Ukończenie nowego dodatku zajęło mi przynajmniej 8 godzin, co dla mnie jest doskonałym czasem trwania. A to przecież tylko 20% atrakcji całego pakietu wycenionego na zaledwie 40 zł! Za same nowe misje bez problemu bym tyle zapłacił, a nawet jeszcze więcej.

    Podoba mi się też w tym wszystkim ten szereg różnych usprawnień. Przyzwyczajony do staroszkolonego kluczenia po korytarzach mimo wszystko nie byłem obrażony na dodanie kompasu, który jak za rączkę prowadzi mnie do kolejnego celu. Stary jestem, lubię dostać od gry odrobinę pomocy. Grałem na konsoli i podoba mi się to, jak wygodnie rozwiązano quick save i quick load, dzięki czemu można elegancko utrzymać tempo gry i nie musieć po śmierci powtarzać zabawy od ostatniego checkpointa. A do tego pamiętajmy, że graficzka została trochę podciągnięta. Z kolei muzyka została ta sama, tu nic zmieniać nie trzeba. No po prostu palce lizać.

    W Q2 gra się dalej naprawdę świetnie mimo 26 lat, jakie minęły od pierwotnej premiery. Fajnie też, że mamy możliwość pociupania w etapy z N64, bo w latach 90., gdy gry na tę konsolkę potrafiły kosztować 300 zł, naprawdę nieliczni w naszym kraju mieli możliwość zapoznać się z tą osobną kampanijką. Warto tylko pamiętać, że taka rzeźnia sprawdza się najlepiej w 1-2 godzinnych sesjach. Po posiedzeniach czterogodzinnych byłem już mocno zmęczony. Ale taki to urok szybkich rozwałek. Warto, bo dostajemy bardzo dużo granka za symboliczną kwotę.

    Ode mnie też solidne 9/10.

  2. Jeśli głównym minusem jest grafika, to aż prosiłoby się o zaktualizowanie o to wszystko wersji RTX, ale raczej nie ma na to co liczyć, bo obie wersje są chyba na różnych silnikach.

  3. Kampania z PSX jest w przygotowaniu. Potwiedziło to samo NightDive Studio.

Dodaj komentarz