Pentiment – recenzja. Arcydzieło Obsidianu na miarę „Imienia róży”
Pentiment to łacińskie słowo określające skruchę, żal za grzechy, próbę refleksji nad własnym postępowaniem. To także tytuł gry wybitnej, zasługującej na to, by rozprawiać o niej przy użyciu instrumentu z epoki – metody scholastycznej.
Zajmijcie więc swoje miejsca, scholares, i przystąpmy do dysputy, tak jak to przystoi sumiennym średniowiecznym studentom.
Divisio. Przedstawienie treści utworu
W malowniczych Alpach Bawarskich odnajdziemy Tassing – niewielkie miasteczko położone u stóp opactwa Kiersau. Jego mieszkańcy – od najbiedniejszych chłopów po zamożnego młynarza – wiodą życie spokojne, choć niepozbawione trosk i kłopotów. Za kilka stuleci historycy powiedzą, że ludzie ci żyli już po zmierzchu średniowiecza, bo początek XVI wieku to już epoka renesansu. Mieszkańcy Tassing nie mogą sami użyć takich sformułowań, choć wielu z nich widzi albo przynajmniej odczuwa nadchodzące zmiany i przemijający porządek rzeczy. Jedni wypatrują tego z nadzieją, inni z trwogą. Jeszcze kolejni wciąż żyją nostalgią za czasami najdawniejszymi, wymykającymi się ludzkiej pamięci. Ale bez względu na te uczucia zmiany nadchodzą. I wkrótce obiorą kierunek prawdziwie dramatyczny.
W opactwie pracuje nasz bohater. A właściwie pierwszy z naszych bohaterów. To Andreas Maler, czeladnik ilustrator, a zarazem młody człowiek o szerokich horyzontach, były żak, który porzuciwszy studia, został rzemieślnikiem. Maler wykonuje dla opactwa drobne prace w skryptorium, przede wszystkim jednak koncentruje się na swoim majstersztyku – ilustracji, która zapewni mu tytuł mistrzowski, pozwoli ożenić się i osiąść w Norymberdze. Ilustracji, która sprawi, że nie będzie więcej zawodem dla swej rodziny.
Nim do tego dojdzie, w Tassing wiele się zmieni. Oto niespodziewany gość, który przybywa do opactwa, budzi wzburzenie wśród wielu mieszkańców miasteczka, ale także mnichów i mniszek. Wkrótce przyjezdny ów ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Aby ocalić życie oskarżonego o tę zbrodnię przyjaciela, Andreas będzie musiał przeprowadzić śledztwo, zbadać tajemnice Tassing, grzechy i cnoty, radości i bóle, pragnienia i lęki jego mieszkańców. Będzie toczył rozmowy: o męczących podatkach, o plonach, czasem nawet o literaturze, wnikając (całkiem dosłownie) w treść książek. Będzie zasiadał z ludźmi do stołu, nawiązując przyjaźnie. Będzie ich śledził i podsłuchiwał. Będzie rozwiązywał szyfry praktykujących magię, zgłębiał lokalne legendy, wysłuchiwał wizji mistyczki, grał w karty z landsknechtem. We śnie przemierzy labirynt, dyskutując z częściami swej podświadomości – księdzem Janem (legendarnym władcą chrześcijańskim ze wschodu, pochodzącym rzekomo od jednego z Trzech Mędrców), świętym Grobianem (patronem ludzi wulgarnych i obcesowych), Beatrycze (postacią z „Boskiej komedii” Dantego) oraz nakazującym mu podążać drogą mądrości Sokratesem. I wszystko to uczyni z wiedzą, że ma zbyt mało czasu, by zbadać każdy trop, i że ratując przyjaciela, może oskarżyć osobę niewinną.
A to zaledwie początek historii Tassing. Bo do miasteczka będziemy wracać na przestrzeni ćwierćwiecza, patrząc, jak dorastają dzieci i przemijają dorośli. Tassing będzie naszym drugim domem.
Expositio. Wydobycie najgłębszej treści
Nie wiem, czy zdarzyło mi się kiedykolwiek opisać grę przy pomocy określeń takich jak „mądra” czy „godna podziwu”, ale właśnie w tych kategoriach musimy rozprawiać o Pentimencie. Bo to tytuł niezwykły, który należy wymienić jednym tchem obok produkcji takich jak Disco Elysium czy Planescape: Torment.
Na czym więc polega ta mądrość? Otóż każdy, kto zapozna się z treścią wstępu do naszej lectionis, bez trudu odczyta podobieństwa między Pentimentem a „Imieniem róży” Umberta Eco. Ale nie sprowadzają się one tylko do przedzierania się przez sieć intryg i tajemnic spowijającą średniowieczny klasztor. Twórcy Pentimenta, tak jak Eco, postawili sobie za cel przeplatanie wątków kryminalnych z historycznymi, obyczajowymi, teologicznymi – i wpisali je wszystkie w bardzo prawdziwy, przystępny, wiarygodny opis ludzkich relacji.
Gdy rozmawiamy o abstraktach, ta teza może nie być wystarczająco czytelna, więc pozwolę sobie okrasić ją przykładami. Jedną z głównych osi sporu w grze jest konflikt pomiędzy biedniejszymi mieszkańcami wioski a zamożnym opactwem. Pentiment potrafi jednak przekazać racje każdej ze stron w sposób tak naturalny i tak pełen szacunku, że współczucie dla najbiedniejszych jest równie intensywne jak sentyment za starym światem mnichów pracujących w skryptorium. Nie ma tu miejsca na czarno-białe podziały etyczne, a zarazem nawet przez chwilę nie odnosimy wrażenia, iż gra równoważy racje stron w sposób sztuczny. Pentiment pozwala jednej z postaci wygłosić lęki wobec skutków rozpowszechnienia się druku i jest to – mimo że błędny – jeden z najlepiej uargumentowanych poglądów na temat popularyzacji czytelnictwa, jakie dane mi było poznać.
Innym przewijającym się przez grę motywem są prawdziwe źródła wielu lokalnych chrześcijańskich legend. Tak jak opactwo jest zbudowane na ruinach starego rzymskiego fortu, tak jak wiele domostw bierze za fundamenty kamień ze starych rzymskich dróg, tak i wierzenia oparte są na starszych rzymskich – a może nawet wcześniejszych – mitach. A jednak w miejscu, w którym kto inny pokusiłby się o wytknięcie kłamstwa czy hipokryzji, scenarzyści Pentimenta zachowują nadzwyczajny szacunek wobec tej „ochrzczonej” pogańskiej kultury, dopatrując się w tym „doświadczenia przekazywanego wzdłuż łańcucha czasu” i szukając świadectwa podobieństwa ludzi pomimo upływu tysiącleci.
I tak jest na każdym kroku, nie tylko w odniesieniu do głównych wątków gry. Mieszkańcy wioski, siostry z klasztoru i mnisi z opactwa bywają czasem głupi, leniwi, słabi, ale nawet gdy pcha ich to ku złu, nigdy nie są zupełnie pozbawieni racji czy karykaturalni. Nawet antagoniści, do których zapałamy odrazą, będą na swój sposób ludzcy, a każda rozmowa z nimi wciągnie nas bez reszty. Dlatego Pentiment to nie tylko gra trzymająca w napięciu i fascynująca swoimi zagadkami. To po prostu gra mądra.
Quaestiones. Pytania, tezy i rozstrzygnięcia
Pytanie: Czy Pentiment jest grą nadzwyczajną również od strony zmysłowej? Czy obraz i dźwięk w grze oczarują nas równie mocno jak fabuła?
- Teza pierwsza: Wykorzystanie jako stylu graficznego tzw. iluminacji, czyli ilustracji zdobiących późnośredniowieczne manuskrypty oraz renesansowe inkunabuły, jest być może jednym z najodważniejszych pomysłów twórców gry i Pentiment wygląda dzięki niemu niepowtarzalnie.
- Teza druga: Dwuwymiarowy styl grafiki i brak nagranych przez aktorów linii dialogowych można odczytać w sposób mniej przychylny, jako sposób na zaoszczędzenie na kosztach produkcji.
- Odpowiedź mistrza: Nawet jeśli stworzenie gry 2D okazało się nieść za sobą mniejsze koszty, to nie ma to znaczenia dla odbioru produkcji. Obraz, jaki przedstawia Pentiment, jest urzekający, a styl graficzny bywa wykorzystywany w sposób wyjątkowo pomysłowy. Dla przykładu, postać wizytującego opactwo mnicha z Afryki jest przedstawiona stylem rysunku charakterystycznym dla zdobienia Biblii etiopskiej, z jednej strony podkreślając jego wyobcowanie i zdziwienie, jakie budzi wśród mieszkańców, z drugiej sprawiając, iż chcemy dowiedzieć się na jego temat czegoś więcej. Podobnie ma się rzecz z brakiem voice actingu – zastąpienie wypowiadanych na głos kwestii tekstem pisanym pozwoliło na błyskotliwą zabawę formą. Każda postać używa fontu stosownego dla swego statusu społecznego (począwszy od odręcznej kursywy, aż po bogato zdobioną czcionkę gotycką wysoko postawionych ludzi Kościoła). Ba, fakt, że w transkrypcji wypowiadanych kwestii pojawiają się (i są szybko poprawiane) błędy językowe, mówi o postaciach z gry więcej, niż byłby w stanie przekazać niejeden aktor głosowy.
Pytanie: Czy odgórne narzucenie czasu na ukończenie gry sprawdza się w przygodówce?
- Teza pierwsza: Ograniczony czas jest błyskotliwym narzędziem budowania napięcia, dzięki któremu gracz rozumie wagę przeprowadzonych przez siebie śledztw.
- Teza druga: Metoda zastosowana przez Pentimenta, przypominająca mechanizm ze starych przygodówek Sierry takich jak np. Colonel’s Bequest, jest sztucznym, nierealistycznym sposobem ograniczenia dostępu do wszystkich wątków fabularnych.
- Odpowiedź mistrza: Podział doby na części wedle średniowiecznych godzin kanonicznych (pryma, tercja, seksta, nona itd.) pełni rolę podwójną. Po pierwsze istotnie ogranicza śledztwo, dodając mu realizmu. Gracz nie może jednocześnie badać wszystkich wątków, nie może zjeść obiadów z kilkoma rodzinami jednocześnie, nie może przepytać każdego. Po drugie podkreśla cykliczny, rutynowy charakter życia w średniowiecznej wsi i miasteczku, sprawiając, że lepiej rozumiemy codzienność mieszkańców Tassing. Istotnie, jako że czas nie płynie liniowo, a jego upływ jest aktywowany przez dokonanie określonych czynności, może to prowadzić do wielu frustracji. Ale koniec końców taki mechanizm bardziej służy, niż szkodzi opowiadanej historii oraz sprawia, że mamy ochotę (całkowicie słuszną) zagrać kilka razy.
Pytanie: Czy Pentiment to gra RPG?
- Teza pierwsza: Tak, w końcu decydując o przeszłości bohatera i nabytych przez niego umiejętnościach, determinujemy, co będzie w stanie zdziałać w świecie gry.
- Teza druga: Nie, wybory umiejętności są powierzchowne, a ich wykorzystanie w 90% sprowadza się do nowych linii dialogowych.
- Odpowiedź mistrza: Pentiment to produkcja z pogranicza gatunków, przypominająca pod wieloma względami Disco Elysium. I choć brak tu chociażby cechującej większość erpegów walki, to sama gra czyni użytek z decyzji na temat umiejętności naszej postaci. Choć można ukończyć ją bez względu na to, jakimi przymiotami charakteryzują się bohaterowie, to sposób dojścia do końca opowieści, a także to, jak owo zakończenie będzie wyglądać, w dużej mierze zależy od tych niewielkich chwil, kiedy mogliśmy zdefiniować cechy naszych protagonistów. Poza tym któż z nas nie uśmiechnie się na myśl, że Andreas Maler, spędziwszy kilka lat w Krakowie, wie na temat renesansowej polskiej sztuki oraz obyczajów na dworze Zygmunta Starego więcej niż niejeden historyk?
Pytanie: Czy Pentimenta trzeba natychmiast kupić?
- Teza pierwsza: Tak, bo to wyśmienita gra. Nie należy się też lękać nieznajomości języka angielskiego. Polskie tłumaczenie jest znakomite, jedyną rysą na nim jest uparcie niewłaściwe tłumaczenie terminów rzemieślniczych (zamiast rzemieślnika mamy artystę, zamiast majstersztyku arcydzieło itd.).
- Teza druga: Gry wcale nie trzeba kupować, bo można skorzystać z Game Passa.
- Odpowiedź mistrza: Pentiment to dzieło wyjątkowe. I każdy – z wyjątkiem osób szczerze nienawidzących przygodówek – powinien w niego zagrać.
Dysputa zakończona, dzwon bije na nieszpory… Chodźmy się posilić.
PS Śródtytuły oraz układ tekstu zostały zaczerpnięte ze średniowiecznej metody scholastycznej, będącej sposobem nauczania logicznego myślenia i analizowania problemów.
W Pentiment graliśmy na PC.
Ocena
Ocena
Pentiment to jedna z najmądrzejszych i najbardziej wciągających przygodówek w historii. To gra, o której będziemy pamiętać przez następne dziesięciolecia.
Plusy
- Piękna, nawiązująca do iluminacji, oprawa graficzna
- Wciągająca intryga
- Znakomity scenariusz
- Zrozumienie ludzkich charakterów
- Melancholia…
Minusy
- Za krótka
Wiceprezes Stowarzyszenia Solipsystów Polskich. Zrzęda i maruda. Fan Formuły 1, wielkich strategii Paradoksu i klasycznych FPS-ów. Komputerowiec. Uważa, że postęp technologiczny mógł spokojnie zatrzymać się po stworzeniu Amigi 1200 i nikomu by się z tego powodu krzywda nie stała. Zna łacinę, ale jej nie używa, bo zawsze kończy się to przypadkowym przyzwaniem demonów. Dużo czyta, ale zazwyczaj podczas czytania odpływa w sen na jawie i gubi wątek książki. Uwielbia Kubricka, Lyncha, Lovecrafta, Houellebecqa i Junji Ito. Przeciwnik istnienia deadline'ów na nadsyłanie tekstów. Na stałe w CD-Action od 2018 roku. Kiedyś tę notkę rozszerzy, na razie pisze pod presją Barnaby.