Prędkość, precyzja, realizm. Recenzujemy Ride 5
Największa seria o jednośladach w historii, nie bez powodu nazywana motocyklową Forzą, wraca po trzech latach, szumnie zapowiadana jako niezwykle realistyczne doznanie wyścigowe. Zweryfikujmy zatem pracę włoskiego studia Milestone, które najwyraźniej traktuje Ride 5 jako szczególne dzieło w swoim portfolio.
Mam ogromny sentyment do tego cyklu. Podczas gdy większość wyścigów motocyklowych oferowała zamknięte tory i rozgrywkę nastawioną na intensywne doznania, Ride pozwoliło poczuć wirtualny zew wolności dzięki przepięknym drogowym trasom, a przede wszystkim za sprawą możliwości przejażdżki realistycznymi maszynami, które da się kupić w prawdziwym świecie (dla przykładu, w serii MotoGP mamy do dyspozycji prototypowe pojazdy niedostępne dla zwykłych ludzi). Pierwsza część z 2015 roku była niesamowitym powiewem świeżości w tematyce gier motocyklowych. „Piątka” przybliża nas do klasycznej jazdy po torze wyścigowym, jak w cyklu MotoGP, ale w zamian dostajemy kilka wspaniałych mechanizmów, które świetnie sprawdzają się przy takiej rozgrywce.
Wyjątkowo niewyjątkowa kariera
W Ride 5 znajdziemy kilka standardowych dla wszelkich racerów trybów, ale skupmy się na trzech najciekawszych. Endurance oferuje wyścigi długodystansowe ze zużyciem paliwa i opon oraz z dynamiczną zmianą pogody. Tego typu zmagania w skrajnym wypadku zajmą nam… realne 24 godziny! Spokojnie, Milestone przewidziało, że raczej mało kto poświęci aż dobę na takie wyzwanie, dlatego w tym trybie możemy zrobić zapis wyścigu i wznowić go później.
Wspaniałe możliwości daje Race Creator, w którym sami tworzymy własne wyścigi lub mistrzostwa, ustawiając mnóstwo szczegółowych parametrów. To pozwala na zaprojektowanie unikatowych rozgrywek, czego – przyznaję – zawsze mi brakowało. Główną oś zabawy stanowi jednak Kariera i w teorii to tutaj powinniśmy spędzić najwięcej czasu, choćby po to, aby zarobić wirtualne pieniądze na kolejne maszyny. A jest w czym wybierać, Ride 5 oferuje bowiem ponad 250 motocykli 20 różnych producentów.
Pojazd służący za „motyw przewodni” Ride 5 to najnowsze BMW M 1000 RR – z nim zaczynamy grę, przejeżdżając swego rodzaju samouczek i dostosowując poziom trudności. Osobiście korzystam z trybu Pro, gdyż oferuje on najbardziej realistyczne doznania, jednak nowicjusze znajdą tu dla siebie szereg ułatwień, które pozwolą im mniej boleśnie wkroczyć w świat dwóch kółek. No dobrze, ale jak wygląda sama Kariera? W mojej ocenie… strasznie nijako. W materiałach prasowych Milestone zachwalało ten tryb jako coś świeżego i wyjątkowego, a w rzeczywistości dostajemy długą listę zawodów do ukończenia, podobnie jak w Ride 4. Tak naprawdę jedyną różnicą jest „światowa lista” złożona z zawodników AI – w tym wypadku wygrywając potyczki na torach, pniemy się w górę, by po prostu zostać najszybszym motocyklistą na całej kuli ziemskiej. Niby daje nam to jakiś cel, ale nic poza tym.
Z miłości do rywalizacji
Wspomniałem wcześniej, że Ride 5 zdecydowanie skręca w stronę wyścigów na zamkniętych torach i twardej rywalizacji. Pierwsza część cyklu podzielona została tak, że połowę przestrzeni stanowiły prawdziwe obiekty sportowe, a drugą wymyślone, ale bardzo malownicze i przyjemne trasy uliczne. Wprowadziło to sporo świeżości w gatunek i przyznaję, że potyczki drogowe miały niesamowity klimat. Tymczasem w „piątce” ten ostatni rodzaj zabawy zredukowano niemal do zera. Nie mówię, że to źle. Kocham rywalizację, tor to mój drugi dom, ale do tej pory to była jedyna seria motocyklowa z nutką wolności i fantazji, a teraz stała się typowym racerem jak MotoGP. Dobrze, że w tej sytuacji zadbano chociaż o dużą liczbę tras (44, choć kilka z nich to różne konfiguracje tej samej nitki) oraz świetny model jazdy, który pozwala się nimi w pełni nacieszyć.
Ride nie idzie na kompromisy i twórcy starają się jak najlepiej odwzorować jazdę motocyklem. Teraz gra oblicza w czasie rzeczywistym temperaturę asfaltu, co pozwala dokładniej wpływać na zużycie opon. Efekty możemy oczywiście odczuć nie tylko w prowadzeniu pojazdu, lecz także obserwując na bieżąco deformację i zużycie ogumienia. Drugą istotną nowością jest prędkość pochylania się motocykli do zakrętu. W praktyce oznacza to, że lekki i zwrotny supersport „położy się” szybciej i sprawniej aniżeli znacznie cięższy i toporny naked (miejski motocykl, bez owiewek). Sama fizyka została niezwykle dopracowana. Motocykle reagują na nasze działania dokładnie tak jak te na żywo. Przykład: im bardziej zużyta opona, tym łatwiej wchodzić w zakręt bokiem, zwłaszcza wyhamowując z dużej prędkości.
Motocykle w specyfikacji Racing Modified dają odczuć, że prowadzimy absolutnie topową maszynę nastawioną na osiąganie jak najlepszych wyników. Można na początku odnieść wrażenie, że przedni hamulec jest nieco słabszy, niż powinien, ale wspomagając się tylnym, szybko da się do tego przyzwyczaić. Pojazdy ulepszymy, kupując dodatkowe części, ale tych nie ma za dużo i są jednakowe dla wszystkich jednośladów. Najważniejsze jednak, że wpływają one we właściwy sposób na prowadzenie maszyny. Zespół Milestone niemal na każdym kroku pokazuje, że wkłada w produkcję gry całe serducho, oraz bardzo skutecznie przenosi do niej swoje doświadczenia z motocyklami, a tych mu nie brakuje.
Nowa AI, stare problemy
W Ride 5 mamy do wyboru nowe opcje dla AI. Oprócz klasycznego suwaka od 0 do 120%, który odpowiada za poziom umiejętności botów, teraz możemy dodatkowo wybrać stopień ich agresji. Są dostępne cztery tryby: spokojny, zbalansowany, wywierający presję i agresywny. Niestety na ten moment dwa ostatnie nie działają najlepiej. AI klasycznie już dla najnowszych gier motocyklowych autorstwa Milestone ma tendencję do nieco chaotycznej jazdy oraz taranowania nas. Dopiero tryb zbalansowany oferuje doznania podobne do tych z prawdziwych wyścigów, ale też nie do końca. Wirtualni motocykliści często jadą „po szynach” jak tramwaj, co oznacza, że na prostej, zamiast wyjść z tunelu aerodynamicznego i spokojnie nas wyprzedzić, wolą uderzyć w nasze tylne koło. Standardowo dla serii są tory, na których boty radzą sobie raz lepiej, a raz gorzej.
Milestone nawet najbardziej błahą rzecz próbuje nam zawsze sprzedać jako coś wielkiego. Tym razem spróbowano z grafiką, a konkretniej z chmurami, które w Ride 5 zostały stworzone w technologii 3D. Fajnie, że ekipa chce udoskonalać wizualny aspekt gry, ale wierzcie mi, o ile otoczenie po bokach toru da się jeszcze zaobserwować, o tyle w trakcie szybkiej jazdy w ogóle nie będziecie zwracali uwagi na takie szczegóły jak obłoki na niebie…
Ogólnie pod względem grafiki Ride 5 wypada bardzo dobrze. To może nie poziom reklamowanej ostatnio na zwiastunach Forzy Motorsport, ale zdecydowanie tytuł ten jest najpiękniejszą dostępną grą motocyklową. Największy wizualny atut? Że maszyny zostały odwzorowane z ogromną dbałością o detale. Z tego powodu nie powinna dziwić obecność czegoś na kształt ForzaVista (tryb podglądania samochodów z serii Forza), w której możemy podziwiać z bliska pojazdy oraz poznać historię konkretnych modeli i marek. Uważam, że to na ten aspekt powinien zostać położony mocniejszy nacisk, gdyż w odróżnieniu od chmur robi on niesamowite wrażenie.
Król jest tylko jeden
Każda kolejna część Ride przewyższyła poprzednią i nie inaczej jest w przypadku „piątki”. To zdecydowanie najlepsza odsłona cyklu pomimo bardzo dużego nacisku na jazdę torową i rezygnacji z kilku dobrze zapamiętanych elementów (trasy drogowe, wyścigi w ramach track day). Twórcy skupili się na dopracowaniu realistycznego śmigania na motocyklach w bezpiecznych, sportowych warunkach i wyszło im to naprawdę świetnie. Gracze, którzy po prostu chcą zagrać w „jakąś” wyścigówkę, mogą się od Ride 5 odbić, ale dla lubujących się w jednośladach będzie to prawdziwa uczta. Wygląda więc na to, że Milestone nadal pewnie dzierży koronę studia odpowiadającego za najlepsze gry motocyklowe… I coś czuję, że jeszcze długo tak pozostanie.
W Ride 5 graliśmy na PlayStation 5.
Ocena
Ocena
Jeśli chodzi o fizykę jazdy motocyklem, studio Milestone obecnie nie ma sobie równych, czego Ride 5 stanowi świetny przykład. Tempo rozwoju serii może nie jest zbyt szybkie, ale najważniejsze, że Włosi podążają w dobrym kierunku.
Plusy
- świetna fizyka, wysoki poziom realizmu
- uwzględniono faktyczne mocne i słabe strony jednośladów
- ogromna baza motocykli i torów
- dopracowany system zarządzania oponami
- dynamiczna pogoda
- tryb race creator
- fantastyczne modele motocykli
- udźwiękowienie
- dużo ułatwień dla nowych graczy
- odcięcie się od starej generacji
- gra stworzona z pasji do motocykli
Minusy
- mało imponująca kariera
- kłopotliwa AI
- znikoma liczba tras drogowych
- mało modyfikacji motocykli
Pochodzę z Dąbrowy Górniczej. Od dziecka jestem pasjonatem wszelkiego rodzaju wyścigów, zwłaszcza motocyklowych. Pisanie dawało mi mnóstwo frajdy już od wczesnych lat szkolnych, dlatego bez zastanowienia obrałem drogę dziennikarską. Uwielbiam zagłębić się w świat rozrywki elektronicznej, choć przede wszystkim odpalam te wyścigowe, co skutecznie połączyłem z esportem. Kocham zabawę głosem. Czytanie i dubbing sprawiają mi niesamowitą frajdę i stale się w tym doskonalę. W wolnych chwilach sięgam po gitarę :).