Recenzja CD-Action: Limbo (X360)

Limbo
wersja testowana: X360, j. angielski
Wydawca: XBLA
oficjalna cena: 1200 MSP
Spośród twórców gier niezależnych wielu wywodzi się ze Skandynawii. To właśnie tam najczęściej projektuje się dzieła, które próbują łączyć sporą grywalność z unikatową oprawą graficzną i fabułą lub pomysłem, które skłaniają do refleksji. Szwedzkie Limbo to doskonały przykład tego typu produkcji – także dlatego, że oceniany wysoko i przyjęty bardzo dobrze również przez graczy. §
Ciemno, szaro, nieprzyjemnie
Mówiąc o Limbo, powiedzieć trzeba o dwóch rzeczach: niezwykłej oprawie i niezwykle pomysłowych zagadkach. Fabuła jest prosta. Oto mały chłopiec wyrusza w podróż przez dziwną krainę, by odnaleźć siostrę. Dlaczego jej szuka i co to za kraina – tego się nie dowiadujemy. Ważne, że trzeba iść: najpierw przed siebie, a potem także w górę i w dół, gdy na późniejszych poziomach plansze zaczynają się rozrastać w pionie. Cały świat gry przedstawiony jest w czerni, bieli (rzadkiej) i odcieniach szarości (raczej tych ciemniejszych). To mroczne, niezbyt przyjemne miejsce, w którym każdy obiekt to właściwie bardziej jego cień; na którego brzegach cały czas drga czerń; gdzie szuka się plam światła, w których można na chwilę zatrzymać się i odsapnąć.
Grafice doskonale towarzyszy muzyka, a raczej… jej brak. Większość odgłosów to szumy, szmery, szepty, czasem tylko akcentowane jakimiś innymi dźwiękami. Te minimalistyczne środki pozwoliły jednak wykreować niezwykły świat gry i pokazać kilka scen, które w pełnym kolorze chyba by nie przeszły. Chodzi o to, że w Limbo główny bohater – ten mały, dzielny chłopczyk – nieustannie ginie. Przedstawianie obiektów w postaci ich sylwetek sprawia, że właściwie każda nierówność gruntu pod jego stopami może okazać się np. pułapką na niedźwiedzie. Która odcina dzieciakowi nogi, co pokazane jest całkiem szczegółowo, ale na szczęście bez krwi. Pokazuje to film poniżej (uwaga – SPOILERY!)
Łamacz głowy
Rozgrywka przypomina nieco stare Another World, tzn. korzystając ze skromnego arsenału ruchów, należy pokonać dziesiątki „zagwozdek” na drodze do celu – m.in. przesuwając skrzynie, przełączając dźwignie, uskakując w ostatniej chwili przed zbliżającymi się ostrzami. Początkowo zabawa toczy się dość gładko (ginie się głównie przez nieuwagę), później jednak zagadki robią się naprawdę złożone i wiele z nich na pierwszy rzut oka to łamigłówki typu: „Facet wisi w pustym pokoju na żyrandolu wysoko pod sufitem, pod nim na podłodze jest tylko mokra plama – jak odebrał sobie życie?”, tzn. rzeczy teoretycznie nie do rozwiązania. Ale w Limbo są może dwa czy trzy momenty, w których członkostwo w Mensie nie pomaga i można utknąć na dobre trochę z winy gry (bo np. utrudnia zauważenie, że przy odwróceniu grawitacji jeden z metalowych bloków podnosi się szybciej niż drugi).
Mimo to całość chce się przejść do końca, świat gry wciąga bardzo mocno, na tyle by – w zależności od aktualnej sprawności intelektualnej gracza – poświęcić jej tych pięć-sześć godzin. I właściwie mógłbym wystawić Limbo dziewiątkę albo i dziesiątkę, bo jak na swoją cenę oferuje przeżycie niezwykłe, dopracowane pod względem grafiki, mechanizmów i klimatu. Ma jednak końcówkę, która sprawia, że cały włożony w jej ukończenie wysiłek traci sens. Twórcy nie mieli zupełnie pomysłu, jak wyjść z tej opowieści, i gwarantuję, że będziecie finałem mocno rozczarowani. A gry – jak książki i filmy – warto oceniać od początku do końca.
Ocena: 8 na 10
—
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
16 odpowiedzi do “Recenzja CD-Action: Limbo (X360)”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Spośród wszystkich gier sprzedawanych na Xbox Live Arcade w ramach letniej promocji Summer of Arcade, największym powodzeniem cieszyła się – dość nieoczekiwanie – gra Limbo. Dla tych, którzy jeszcze nie grali/nie znają – recenzja CD-Action.
Kolejny dowód na to, że platformówki wciąż żyją 😀 Oby na PC.|A przytoczona zagadka jakoś wcale nie ilustruje „problemu nie do rozwiązania”.
Gra genialna, skończyłem ją już jakiś czas temu i jest naprawdę rewelacyjna. Łamigłówki potrafią faktycznie „połamać” głowę, no i nie zaglądajcie do poradnika! ;p Przyniesie wam niemałą frajdę rozwiązanie wszystkiego samemu, wiem, co mówię. 😉 No, i jeszcze jedno, wreszcie strona cdaction.pl doczekała się skali 10-punktowej w ocenianiu gier. ;]
Aha, no i po przeczytaniu recenzji stwierdzam, że jest literka w literkę taka sama, jak w piśmie. W związku z czym, czemu tak długo trwało zamieszczenie jej na stronie? ;] Wiem, lepiej późno niż wcale, ale…
Nie powiedziałbym, że końcówka jest fatalna. Powiedziałbym raczej, że jest dokładnie taka, jak sama gra- inna. I dająca do myślenia. 🙂
Nie grałam z powodu braku xboxa ale sądząc po klimacie pokochałabym tą grę. Mam nadzieję że kiedyś zawita na PC. Eh marzenia…
Wie ktoś może kiedy będą przecieki?
Grałem w demko i mam smaka na tą gierkę 😉
Po co mam kupować CDA z badziewnymi plakatami i płytami, których nie używam skoro recenzje są na stronie za darmo? – To pytanie zadaję sobie od paru miesięcy. Czas skończyć z kupowaniem CDA… wolę miesiąc LIVE’a.
Jedna recenzja ( w dodatku dość niskobudżetowej gry) to nie całe CDA … szymas ogarnij się…
@szymas23 |Jesteśmy wstrząśnięci twoimi rozterkami. Redaktorzy pewnie też…
Do szymas23? Ty masz naprawdę 23 lata???
A ja zgadzam się z szymasem też nigdy nie grałem w gry z CDA…
@portier|Gry to tylko dodatek do samego pisma…. jeśli dla was warte są więcej pełniaki dołączane do CDA to brawo ;P
@Suchy|Zgadzam się w 100%.|@szymas23|Po pierwsze – na stronie nie ma wszystkich recenzji. Po drugie – są one umieszczanie na stronie z opóźnieniem. Po trzecie – lepiej poczytać sobie CDA na prawdziwym papierze. Po czwarte, to tylko niewielki ułamek pisma, który ma przecież dużo działów. Myślę, że dla tych argumentów warto wydać 15-20zł na nowiutkie CDA.
Nie rozumiem, czemu w CDA czepiają się zakończenia tej gry…Chłopiec dobiegł do drzewa i odnalazł swoją siostrę pochylającą się nad czymś. Później możemy dostrzec, że nad tym czymś latają muchy. Co się najprawdopodobniej okazało? Dzieci to duchy, które odnalazły swoje ciała pod domkiem na drzewie. Po śmierci trafiły do tego dziwnego świata. Jak dla mnie zakończenie jest miazgunem i potęguje dziwaczny i mroczny klimat tej produkcji. 100 procent miodzio!