Recenzja cdaction.pl – Call of Duty: Black Ops (X360)

Call of Duty: Black Ops
wersja testowana: X360, j. polski
Wydawca: LEM
oficjalna cena: 239,90 zł
Kiedy po premierze Modern Warfare 2 w studiu Infinity Ward wybuchła śmierdząca bomba, a potem fetor po niej lekko się przerzedził, naprawdę uwierzyłem, że Treyarch będzie w stanie stworzyć najlepszego CoD-a w historii. Nigdy nie byłem zdania, że World at War jest faktycznie „aż tak zły”, tryb z zombiakami był w nim całkiem niczego sobie, a i w sieci mało kto narzekał na tę produkcję i tak naprawdę to ona rozpoczęła szaleństwo na DLC z paczkami map (co jest dowodem jej popularności). §
Myślałem więc tak – „Chłopaki teraz zepną się, by pokazać całemu światu, że wiedzą, jak robi się FPS-y, to ich szansa, by błysnąć, więc pewnie jej nie zmarnują„. Niestety, nie błysnęli. Black Ops to solidna produkcja, całkiem sensowny pakiet, o którego popularność bynajmniej się nie martwię – nie jest to jednak Call of Duty, jakiego jeszcze nie było, rewolucja w gatunku czy nawet serii. Kampania dla jednego gracza to powtórka z rozrywki, pełna cytatów z poprzednich gier (a jeśli to nie cytaty, to cholernie często miewałem deja vu); multi co prawda rządzi, i będzie grany przez długie miesiące, osiągnięto to jednak poprzez rozbudowanie całej otoczki wokół potyczek w sieci, a nie poprzez jakąkolwiek znaczącą zmianę w nich samych. Jest więc nieźle, ale wcale nie tak dobrze, jak by się chciało. A dokładniej…
Fabuła, czyli pranie mózgu
Zacznijmy od fabuły, a ta jest akurat w Black Ops bardzo dobra (choć zapewne wrażenie to jest częściowo zasługą zestawienia z dziurawym, nie trzymającym się kupy scenariuszem Modern Warfare 2). Głównym bohaterem gry („sterowalnym” w zdecydowanej większości misji) jest Alex Mason, żołnierz tajnych oddziałów amerykańskiej armii, wypytywany o swoją przeszłość przez tajemniczych śledczych, skrywających się za bijącymi po oczach reflektorami. Kolejne misje, to urywki jego wspomnień (lub tego, co zapamiętał z wydarzeń przez kogoś mu opowiadanych), obejmujących całą dekadę z lat 60-tych XX wieku (z jednym małym wyjątkiem), w których pojawiają się odniesienia do ludzi i wydarzeń z tych burzliwych, zimnowojennych czasów.
Intryga wymyślona jest bardzo sprytnie – Mason uczestniczył w walce z kubańską rewolucją, strzelał w Wietnamie, siedział w rosyjskim gułagu, poznajemy też powiązane ze scenariuszem wydarzenia z tajnej misji CIA w Chinach, robimy jeszcze kilka innych rzeczy, a wszystko to jako tako trzyma się razem przysłowiowej ku… całości. Fabuła zachęca, by grać dalej, bowiem wszystkie pokazywane nam wydarzenia budują pewną tajemnicę – tajemnicę liczb, które Mason ma w głowie, i które do czegoś służą, ale praktycznie do końca nie wiadomo do czego. To świetna zabawa z konwencją znaną choćby z Tożsamości Bourne’a, ciekawy pomysł na klamrę spinającą misje rozgrywane w kilku różnych zakątkach świata i ogólnie – moim zdaniem – najlepsza fabuła w serii Call of Duty.
Bardzo spodobało mi się też to, jak scenariusz ten nawiązuje do dorobku studia Treyarch – pomysł by wprowadzić TĘ postać i TAK wyjaśnić jej obecność (nawet jeśli gracz choć trochę myślący przed konsolą jest w stanie to przewidzieć) jest świetny. W fabule nie udała się tylko próba wykreowania nowego Zakajewa, bo pełniący tutaj rolę dyżurnego „złego Ruskiego” facet o nazwisku Dragonowicz, nie jest ani tak charyzmatyczny, ani tak demoniczny, jak jego wielki poprzednik.
Mechanizmy rozgrywki, czyli teabag
Black Ops nie odkrywa Ameryki jeśli chodzi o mechanizmy rozgrywki. To FPS, w którym brakuje wielu współczesnych nowinek znanych z innych shooterów, choćby systemu korzystania z osłon terenowych, czy jakiegoś ciekawszego systemu zdrowia (np. dualnego, czyli łączącego odnawialną energię ze zdrowiem, które leczą tylko apteczki). Oczywiście sterowanie wykonano perfekcyjnie (uważam, że jeśli uczyć się grać w FPS-y na konsolach, to właśnie na Call of Duty, ewentualnie na Halo), ale Black Opswyraźnie odstaje od tego, jak od tego, co oferują współczesne gry.
Najbardziej brakuje mi „fizyczności bohatera” – tego by bardziej wiarygodnie bujał bronią, tego by kamera bardziej „pracowała” przy sprincie. W jednym z komentarzy na naszej stronie ktoś to ostatnio napisał i rzeczywiście tak to wygląda – mówimy o grze, w której lewitujemy karabinem przyczepionym do kamery, a jej ruchowi towarzyszy cichutkie „tup tup tup”; szybsze i głośniejsze, gdy postać biegnie.
Black Ops, tak jak wcześniejsze CoD-y bazuje na skryptach i niestety to również pomysł na rozgrywkę, który sprawia wrażenie bardzo oldskulowe – szczególnie w tak prostym wydaniu, jak zrobiono to tutaj. Póki stoimy w miejscu, przeciwnicy wybiegają zza rogu; gdy przekroczymy określony punkt na mapie, coś nam eksploduje nad głową, itd. To system, który łatwo zepsuć – gdy wyprzedzimy działanie skryptu (np. wybiegniemy daleko przed sterowanych przez AI towarzyszy), może się okazać, że wróg dosłownie wyrośnie z ziemi tuż przed nami; gdy z kolei spóźnimy się i zagapimy, drużyna gdzieś pobiegnie i za bardzo nie wiadomo gdzie jej szukać. Od skryptów w gatunku shooterów raczej szybko nie uciekniemy, ale te w Black Ops są naprawdę zbyt słabo ukryte i zbyt łatwe do dostrzeżenia, by można było je pochwalić.
Tryb dla jednego gracza, czyli ale to już było
Cała kampania obejmuje 16 misji, których przejście spokojnym tempem zajmuje około 6 godzin. Poszczególne poziomy są całkiem zróżnicowane i to na pewno zasługuje na pochwałę, mam jednak wrażenie, że przy tworzeniu niektórych z nich główną inspiracją była jakaś internetowa lista typu „10 najlepszych etapów z Call of Duty, ze szczególnym uwzględnieniem Modern Warfare 2”. Skutery śnieżne zastąpiono motocyklami, równoległe strzelanie ze snajperki równoległym sztyletowaniem, skok na helikopter… skokiem na helikopter.
Z drugiej strony brakuje momentów autentycznie zapadających w pamięć, tak jak robiły to np. atomówka z Call of Duty 4 czy nawet ów nieszczęsny „No Russian” w Modern Warfare 2. Co prawda są sceny, które miały chyba być „epickie”, ale zawsze czegoś w nich brakuje (np. w misji na Bajkonurze, kamera zbyt szybko ucieka od tej pięknej eksplozji…; w misji „niemieckiej” moment przełomowy powinniśmy oglądać z oczu żołnierzy znajdujących się po drugiej stronie szyby; to, co rozpoczyna ucieczkę z wietnamskiego obozu powinno być grane przez gracza, a nie sprzedane jako cut-scenka).
Powracają także momenty „nagle ktoś wyskakuje i łapie cię za gardło” oraz „padasz na ziemię, akcja zwalnia, sięgasz ręką po pistolet, by strzelić w głowę napastnika, który atakuje twojego kolegę”, na szczęście nieliczne i – mam nadzieję – będące tylko wyrazem nostalgii za starymi czasami, w których byliśmy młodzi, piękni i… graliśmy w pierwsze Modern Warfare (albo i Call of Duty 2).
Tego jednak można się było spodziewać – to Infinity Ward byli zawsze fachurami od celnej puenty, nagłego zwrotu akcji, czegoś wyjątkowego, zaskakującego. Treyarch specjalizuje się natomiast w ostrych, strzelaninach, w których każdy strzela do każdego, a walka między dziesiątkami przeciwników toczy się o zdobycie choćby piędzi ziemi (czytaj: centymetra mapy). Tak wyglądało to w World at War i tak samo, bardzo często, wygląda tutaj – trzeba jednak przyznać, że ta formuła generalnie zrealizowana jest w Black Ops dużo, dużo lepiej. Szkoda tylko, że ostateczne rozwiązanie wielu takich taktycznych sytuacji, to rzucenie na gracza obłędnej liczby przeciwników respawnujących się do chwili, aż dotrzemy we wskazane miejsce mapy. W kilku miejscach, tak jak i w World at War, momenty te po prostu przebiegałem, w ten sposób „zaliczając” skrypt.
Nie spodziewałem się natomiast czego innego – kilku bardzo elementarnych błędów. Niewidzialne ściany? Są! Sytuacje, w których bohater ma kłopot z przeskoczeniem ledwo wystających znad ziemi przeszkód? Są! Karanie śmiercią (!!!) gracza, za to, że pójdzie kilka kroków naprzód, w miejscu, w którym powinien był wsiąść do samochodu, nawet bez uzasadniania tego jakąś zbłąkaną kulą snajpera? Jest!
Mimo to akcja toczy się żwawo, kolejne misje (także dzięki fabule) przechodzi się gładko, z rzadka tylko klnąc na skrypty czy własną nieuwagę, a kilka sekwencji udało się naprawdę znakomicie – np. długi poziom rozgrywany w całości w „pełnym akimbo”, czyli z dwoma spluwami w dłoniach, którymi, jeśli dobrze się strzela, można prowadzić ostrzał praktycznie bez przerwy; sekwencja z kutrami bojowymi w Wietnamie. O ile – w trybie dla jednego gracza – Modern Warfare 2 było „takim gorszym Call of Duty 4„, tak Black Ops jest „lepszym World at War„. Zasadniczo jest więc OK, tyle tylko, że bardzo olskulowo. Brakuje w tym Black Ops świeżości, oj brakuje.
Tryb dla wielu graczy, czyli wypełnianie pasków
Podobne słowa krytyki można by napisać o trybie dla wielu graczy, tu sprawa wygląda jednak nieco inaczej. To wciąż ta sama gra, którą już znamy z trzech poprzednich odsłon Call of Duty – zrobiłem sobie nawet z ciekawości przerwę na krótką sesję z World at War i przysięgam, że grało się identycznie. Ma to też ten minus, że na serwerach są już sami zabójcy, początkującym graczom trudno się jest więc odnaleźć. Jednak z wszystkiego tego, co dzieje się dookoła sesji w multi, wciśnięto już absolutne maksimum. Jestem wielkim fanem mechanizmu drobnej nagrody, dawania graczom punktów za różne ich aktywności, które gdzieś tam się akumuluja, nabijając jakiś wskaźnik czy napełniając jakiś pasek. Black Ops sypie najróżniejszymi punktami na lewo i prawo i właściwie każdy mecz coś nam daje – nie tylko za fragi/wykonywanie zadań, też za to wypełnianie na polu walki różnych wyzwań czy określonych warunków (np. uratowałeś kolegę – punkty; zabiłeś przeciwnika, który wcześniej zabił ciebie – punkty; pokonałeś wroga, chwilę przed tym, jak zdobył killstreak – punkty; dłubałeś w obu dziurkach nosa w czasie ładowania mapy – punkty).
Świetny mechanizm to wprowadzenie dodatkowych tzw. punktów COD. Zbiera się je niezależnie od punktów doświadczenia, a wykorzystuje albo wykupywania kontraktów (czyli np. deklarujesz, że zabijesz kogoś nożem w określonym czasie, jeśli to zrobisz, podwajasz kwotę) albo do brania udziału w meczach, w których zakładasz się z innymi graczami (że będziesz w pierwszej trójce), a które rozgrywane są według nietypowych zasad (np. ze zmieniającymi się losowo broniami).
Pochwalić trzeba również offline’owy trening, w którym gramy na mapach z multi z botami na kilku różnych poziomach umiejętności. Ciekawe jest to, że boty zachowują się zaskakująco dobrze, a to niespodzianka tym większa, że w kampanii dla jednego gracza AI potrafi tylko pojawić się, a potem ostrzeliwać zza najbliższej osłony. W treningu multi aktywnie szuka celu, kombinuje jak zrobić nam krzywdę i rzeczywiście uczy gry. Przebłysk geniuszu, to nadanie botom ksywek z listy przyjaciół gracza.
Oczywiście są już exploity trybów sieciowych (które pewnie będą systematycznie znikać, zastępowane przez inne), oczywiście sama esencja gry nie zmieniła się prawie wcale, ale jednak multi w Black Ops to najlepsze multi w całej serii – najlepsze dlatego, że bazujące na wszystkich doświadczeniach i pomysłach z wszystkich części serii (a także z… Halo – np. nowy system głosowania na mapy, czy cały tryb, w którym można tworzyć/dzielić się filmami/screenami z multi).
Trochę w rozkroku między singlem a multi stoi tryb zombie, czyli walka z kolejnymi falami żywych trupów w pojedynkę lub w co-opie z innymi graczami. Tryb ten rozbudowano w stosunku do World at War, dodając do każdej z dwóch dostępnych „w pudełku” plansz otoczkę fabularną i na pewno jest on lepszy, niż w swojej poprzedniej wersji. Jeśli jednak chodzi o tego typu rozrywkę (kolejne fale wrogów), niepobitym mistrzem jest dla mnie tryb Firefight z Halo 3: ODST/Halo: Reach, na zombiaki zaś lepiej poluje się w Left 4 Dead/Left 4 Dead 2, nie mogę więc powiedzieć, by ożywieńcy w Black Ops jakoś specjalnie mnie poruszyli. Nie zachwyca również arcade’owa gierka Dead Ops Arcade, shooter na dwie gały pada – fajnie że jest, filmiki z niej to dobry news dla serwisów internetowych, ale nie jest to coś, w co jest sens grac dłużej, niż tylko dla zdobycia związanego z Dead Ops (u nas – Operacja Sztywniak) achievementu (czy też Osiągnięcia, jak powinienem oficjalnie pisać od wczoraj). Innymi słowy – nie jest to klasa Geometry Wars.
Oprawa audiowideo, czyli ładnie, ale brzydko
To, co Black Ops pokazuje na ekranie może się podobać (szczególnie z daleka), ale nie sposób ukryć faktu, że gra oparta jest na silniku, który ma już ponad pięć lat, a jego korzenie tkwią gdzieś jeszcze wcześniej. Tekstury pokrywające poziomy są płaskie, obiekty (np. samochody czy helikoptery) mało szczegółowe, trzeba jednak przyznać, że bardzo wiele wysiłku włożono w to, by wycisnąć z tego silnika wszystko, co się dało. Widać to szczególnie w kilku dużych, rozległych lokacjach, wcześniej w serii Call of Duty nieobecnych – szkoda, że tym tropem nie poszli projektanci poziomów Treyarchu, bo misje te robią wrażenie rozmachem.
Podobnie wrażenie – „dobre, ale bez przesady” – robi to, co słychać w głośnikach. Muzyka jest udana, ale w kilku momentach jakby nie pasuje do wydarzeń mających miejsce na ekranie (efekt jest taki, jakby nagle ktoś wysoko w niebiosach włączył zestaw hi-fi i zaczął odtwarzać muzykę filmową), nie porywa również obsada aktorska. Świetnie ze swojej roli wywiązał się tylko Gary Oldman; jako staremu hip-hopowcowi miło było mi mieć za kompana faceta mówiącego głosem rapera Ice Cube’a, ale już np. Ed Harris w jednej z kluczowych ról wykorzystany jest przeciętnie i spokojnie można by zaoszczędzić trochę pieniędzy w budżecie, zatrudniając kogoś innego, o równie niskim, „męskim” głosie. To nie byłoby trudne. Bawi też to, że dialogi odtwarzane są niezależnie od tego, co akurat się dzieje, prowadziłem więc jedną rozmowę nurkując w wietnamskiej rzece, inną zaś słyszałem dokładnie, mimo że nie czekając na skrypt poszedłem hen, daleko, od rozmówców.
Podsumowanie, czyli ostatni taki CoD
Szczerze? To już ostatni taki CoD – nie wyobrażam sobie, by Activision miało czelność za rok znów zaserwować nam grę opartą na tych samych zasadach, skryptach i pomysłach. Grając w Black Ops miałem wrażenie, że żegnam się z tą serią – a przynajmniej z tą jej formułą – więc dość pobłażliwie reagowałem na kilka nie najlepszych rozwiązań. Trochę z sentymentu, trochę z dawnej miłości – i myślę, że większość graczy, też tak do tego podejdzie. Nie łudzę się, że ekipa Infinity Ward zrobiłaby bardziej udane Call of Duty – to zawsze była seria, która polegała na kilku, powtarzanych w kółko sztuczkach, a po prostu sztuczki IW były nieco lepsze, niż te Treayarchu. To jednak wciąż tylko sztuczki, które już poznaliśmy, więc trudno, by nas czymś zaskoczyły czy zauroczyły.
W recenzji koncentrowałem się głównie na tym, co nie wyszło tak, jakbym chciał, bo cała reszta, wszystko to dobre, co znamy z serii, już znacie i jest tu obecne. Ostatecznie więc Black Ops ma najlepszy scenariusz z wszystkich Call of Duty; tryb dla jednego gracza, który umieściłbym gdzieś za Modern Warfare i Call of Duty 2, ale przed Modern Warfare 2 i World at War; oraz bardzo grywalne multi, które bierze wszystko co najlepsze z całego dorobku serii (i ma przynajmniej jedną, prawdziwie klasyczną mapę – NukeTown).
Na tym jednak Call of Duty, w takiej postaci, jaką znamy dziś, już się kończy. I chyba podobnego zdania są twórcy Black Ops – bo naprawdę nie wiem, jak inaczej wytłumaczyć niepoważnie zakończenie kampanii dla jednego gracza…
Ocena: 8
—
Plusy:
Minusy
Czytaj dalej
373 odpowiedzi do “Recenzja cdaction.pl – Call of Duty: Black Ops (X360)”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Już jest. Najbardziej oczekiwana gra roku – przynajmniej według Bobby’ego Koticka. Czy studiu Treyarch udało się zmienić wizerunek „tego drugiego zespołu”, z czego żartowali sobie przedstawiciele Infinity Ward Respawn Entertainment i EA? Czy Black Ops to najlepszy CoD, ever? A może jest zupełnie inaczej?
Wiedzialem ze nie dostanie 9
Oceńcie na PC mądrale a nie zrobicie recenzje dopiero po łatce :/
KoichiSan dokładnie!
Szkoda ze na Xbox360! Czemu nie recenzja na PC? (wiecej dowiedzialbym sie o lagach i optymizacji…)
Skala 0-10 jest bardzo ograniczonm sposobem oceniania. Niby BO jest dużo lepsze od MW2, a MW2 dostało 9. Jedno jest pewne: BO jest dużo lepsze od MoHa.
Zgadzam się z recenzją. Grałem u kolegi na Xboxa360 i również wystawiłbym jej 8 no może 8+.Tylko zaznaczyłbym w plusach KLIMAT TEJ GRY.Moim zdaniem klimat Zimnej Wojny jest o wiele ciekawszy niż teraźniejszość.I mimo wad to z wielką chęcią kupię tego CoD…tzn.dostanę pod choinkę 😀 |W moim prywatnym rankingu CoD na 2 miejscu-pod CoD 4 😉
@mikul1991 – Inne są oczekiwana w stosunku do Snipera, inne w stosunku do CoD-a. Na stronie Sniper dostał 7, może trochę za polskość, Black Ops dostaje 8, bo jak na grę tej klasy, na więcej po prostu nie zasługuje. No i piszę przecież, że tryb single jest nieporównywalnie lepszy, niż MW2. Dużo mniej oldskulowe jest np. Halo: Reach – też FPS, a jednak dużo świeższy.
Racja Hut… święta racja 😉
Ale Halo dzieje się w jakiejś przyszłości a to nie każdemu odpowiada no nie? No i niestety ocena ocena nie równej i potem nieświadomy biedak zastanawia się czy kupić snipera (7+) czy cod: bo (8) w końcu to tylko pół punkta -_-
Ja też uważam, że ta recenzja chyba jest robiona na odwał. Fabuła chyba po raz pierwszy miała taki zwrot akcji. A sam Reznow to już klasa sama w sobie.
@nwcrw – Wydaje mi się, że właśnie to, co mówisz, jest w recenzji napisane
koledzy !!!!|wejdzie mi na gt 220 512|procek athlon 64 2,2 i 1,5 GB ram ?D:
Ciekawe, Hut grał na konsoli, pewnie na normalu i mówi że 6 godz. Spróbuj na doświadczonym (jak ja), albo na weteranie (jak mój kolega) i wtedy mów ile trwa.
@erykoman, mogę jedynie polecić wpisać w google „can you run it” i wejść w pierwszą opcję. Potem przetestować CoDa i zobaczyć na wyniki. A co do samego Cala to dla mnie lekkie odgrzewanie kotleta i te skrypty ;/.
Bardzo bym chciał zobaczyc FPS-a z systemem osłon:)
e tam jak dla mnie 7+
tom1984 dokładnie 😛 tzn. jest rainbow six ale… wkurzało by mnie wychodzenie z fpp do tpp na ten moment :/ to nie pasuje do dynamicznego coda 😛
Różnica czasu panowie. Gdyby Call of Duty: Black Ops zostało wyprodukowane w 2007 roku zamiast Call of Duty: Modern Warfare zapewne gra dostałaby najwyższą notę lub przynajmniej o pół punkcika niższą. Dlatego nie oznacza to, że Black Ops jest gorszy od swoich poprzedniczek. Tak samo Red Dead Redemption mimo trochę słabszych, ocen nie jest gorsze od GTA IV.
Przeciwnicy się respawunją ? Łee…
Uważam że 8 dla BO jest oceną krzywdzącą ponieważ gra jest lepsza od MW2, które dostało w CD-A 9, zarówno pod względem multi jak i kampanii dla jednego gracza, a co do skryptów to w sumie kupując BO wiedziałem że kupuję tryb single z masą skryptów i dynamiczną rozgrywką i kapitalny tryb multi. No ale cóż… gusta i guściki i jak to się mówi… o gustach się nie dyskutuje jak dla mnie Call of Duty Black Ops zasłużone 9/10
@Ajzen mam takie same zdanie 🙂 Jak dla mnie także zasłużone 9/10!
Hahahahahahaha jaka załosna recenzja, LOL.
Już dawno straciliscie w moich oczach na wiarygodnosci, wole sam pograc bo ja sie lepiej znam od was wszystkich razem wzietych,phi.
ocena jest za duża 7 jest idealna bo dali nam to samo co rok temu trochę poprawione coś tam dodane, ale to nadal ten sam styl nic specjalnie nowego nie wnosi… MW 1 i tak najlepsze
a propo tego Kane&Lyncha 2 który dostał 8(słaby tryb single, brzydka grafika, taki sobie dzwięk) to Mafia 2(fantastyczny single, doskonały dzwięk i fabuła)też ma 8(+). Czy jakość tych obu gier mozna w ogóle do siebie przyrównywać? Absurd. Recenzje w CDA stają się coraz bardziej niewyważnoe i absurdalne.
Kolejna część chyba na tym polega… by właśnie wniosła poprawki i kilka nowych rzeczy do mniej więcej tego samego stylu gry…?
Więc nie rozumiem ciebie gangheroni.
Od danego stylu gry powinien być jeden max dwóch recenzentów o podobnych upodobaniach i/lub metodach oceniania :/
W pełni się zgadzam mikul.
Żeby grać w trening z botami, trzeba być zalogowanym na xbox Live?
A i dlaczego daliście do galerii stare screeny?
Mnie rozbraja oldskulowy mechanizm rozrywki xD HahahahaRoflmaohehelicopter, znajdz mi lepsza gre, ktora nie jest oldskulowa. Moh – Gra powinna byc za 20 złoty, Sniper – Gra miesiaca w cda Ahahahahaha, BC2 – Singiel jest tak niedorobiony, duza przestrzen i lec przed siebie, zero skryptow i akcji, singla ratuje Pazura i tyle. Wiec jesli BO to oldskull, wszystko inne to epoka piksela łupanego. A Halo t jedna wielka kupa, latasz ziomalkiem w zbroi i strzelasz do niedorobionych kosmitów Pffff
Nie wiem dlaczego tak jest, ale te recenzje CDA zachęcają mnie do kupna lub też nie CoD’ów. Przez to że średnio ocenili World at War nie kupiłem go z Black Ops pewnie będzie podobnie( resztę CoD’ów mam)
@Dariusxq Obvious troll is obvious hahah.
jeśli MW2 dostał 9, to dla mnie BO powinno dostać 10-11. MW2 nie bylo złą grą, było grą bardzo dobrą, ale w porównaniu z BO wypada średnio. Śmieszą mnie opinie dzieci mówiących, ze to ulepszony MW2. Owszem, wygląda podobnie, ale to o wiele wiele lepsza gra i to nei ulepszona a zrobiona tak jakby na nowo.(kampania o wiele lepsza, jeszcze lepszy multi) Jeśli Mw2 dostałby 7 to zgadzałbym się z oceną BO..a tak to nie jest miarodajne. Skoro swojego czasu MW2 dostalo 9 to BO powinno dostać minimum 9..
Tak myślałem. CoD: Black Ops nie mógł być idealny. Choć wiązałem z nim spore nadzieje ponieważ mi osobiście WaW naprawdę się podobał… Ale raczej nie zaprezentuję (tj. dam w prezencie pod choinkę) Black Ops`a… A szkoda, bo miałby jednego nabywcę więcej 😉
Przecież grę w dużej mierze ocenia się na podstawie tego czego się oczekiwało. Hut liczył na cuda na kiju, których jak wiadomo – nie ma, więc 8 jest w tym przypadku uzasadnione. Ja Black Ops dostałem wczoraj, singla nie opalałem, ale multi według mnie to majstersztyk. Gra mi się bardzo podoba, ale nie jest napewno najlepszą grą roku, a status ”najbardziej oczekiwanej gry” tylko szkodzi w recenzjach, tak jak tutaj.
@bogus polecam, kupuj w ciemno!
Ja odnośnie recki: jak to „nie wiadomo do czego służą liczby”? Są to liczby nadawane bodajże na UKF (czasem da się wyłapać) przez różnego rodzaju tajne służby na całym świecie. Ten motyw pojawił się już chociażby w Zagubionych (LOST).
Mam nadzieje że redakcja a wszczególności niejaki Hut, który ostatnimi czasy nie pisze najlepszych recenzji czytają te komentarze…
Czyżby seria Call of Duty zaczęła się przejadać? Nareszcie? Od CoDa 2 nic , prócz realiów w samej rozgrywce , się nie zmieniło…dalej to samo lewitowanie z gunem i strzelanie do wszystkiego co się rusza. W roku 2005 może i było to super duper cool , ale mamy już prawie 2011 , panowie branża nie powinna stać w miejscu! Nie wiem czy ta gra ( a może bardziej interaktywny film na silniku IW4 , skrypty , skrypty..) zasługuje nawet na tą 8. Oby był to ostatni już taki CoD , a koniecznie już na nowym enginie … |Wszyscy po premierze MW2 mówili , że drugi raz nie dadzą się wydoić Koticowi , a wyszło jak zawsze.
ja nic k….a nie uważam…. będę „coś” uważał jak wydadzą patch-a z optymalizacją ;/
„Już w to wszystko graliśmy”. To jest minus? W takim razie co nowego by się wymyśliło? Graliśmy w to już, ale nadal sie nam podoba więc to jest wada? Co do grafiki, owszem, można się przyczepić, ale źle nie jest. Ja tam wolę, zeby wszystko zostało jak było a nie dodawać jakieś udziwnienia..porównywanie fabuły Mw2 i BO, tzn, mówienie, że to już było (mowie o komentarzach niektórych) jest strasznie głupie, bo kampania jest nieporownywalnie lepsza, ale to moje odczucie tylko. Mi się podoba.
Jeszcze nie grałem, więc nie będę narzekał co wg mnie jest super a co do d*py i nie będę porównywał do innej gry. Recenzja bardzo mi się spodobała.
Tez uwazam ze Mass Efect 2 dostał o wiele za duzą ocene,8+ Ok,ale nie 10. To jest kopia Gearsów i Kotora, a gra od fabularnie jest gorsza od Kotora,a Mechanika od GoW2, i za co to 10?? Najlepiej olać to co pisze Hut bo on nie jest wiarygodny.Pewnie jego oceny wystawia na zasadzie ze bierze 2 kostki,rzuca je i dodaje sume oczek, o i tak powstakja oceny w CDA.
BO zasługuje na 9/10 i tyle, grałem i to miód, cud i orzeszki!
Już myślałem że nie złapie tej gorączki na nowego coda!! Dotąd byłem przeciwnie nastawiony do tej gry… teraz płacze bo nie mam kasy na jej kupno 😛
W każdym razie: dla mnie powinien być wyrażny rodzdział pomiędzy grami świetnymi a tymi co najwyzej przeciętnymi i tak na przykład: CoD:BO 9, Mafia II 9, natomiast.|Kane and Lynch 2: 6,CoD MW 2: 7 |i widzimy co jest dobre.
a BO zasługuje na 9 całkowicie.