5
10.02.2022, 15:23Lektura na 7 minut

Recenzja Crusader Kings III: Royal Court. Niebezpieczne zabawy na dworze

Miłośnicy wżeniania się w zamożne rodziny, mordowania teściów, uwodzenia biskupów i organizowania popijaw na skalę europejską – radujcie się. Półtora roku po premierze Crusader Kings III Paradox zdecydował się sięgnąć do naszych sakiewek, oferując pierwsze rozszerzenie do tej fenomenalnej gry strategicznej.


Dawid „DaeL” Biel

Celowo używam tu określenia „rozszerzenie”, bo Royal Court nie jest małym pakietem zmian kosmetycznych (jak Northern Lords, czyli DLC, które ukazało się w zeszłym roku), bije też swoimi rozmiarami i liczbą nowych mechanizmów większość dodatków do Crusader Kings II. Czy warto było czekać?

Crusader Kings III: Royal Court 

Jak najbardziej! No, chyba że ktoś jest przywiązany do swoich sejwów, bo z tymi trzeba się będzie, uruchamiając rozszerzenie, pożegnać. Nie łudźcie się tym, że ewentualne problemy przedstawiono w trybie warunkowym, dając promyczek nadziei na kontynuację zabawy. Mój bizantyjski basileus Świdrygiełło IV się łudził, ale przetrwał z nowym dodatkiem jakieś 20 minut, nim gra uznała, że jednak nie będzie dłużej kombinować, jak tu pogodzić starą rozgrywkę z nowymi mechanizmami, i najzwyczajniej w świecie przestała działać.


Na dwór czy na pole?

Jeśli jednak zdecydujemy się na rozpoczęcie zabawy od nowa, to liczba zmian uderzy nas w łeb niczym kiścień. Największą nowością, jaką wprowadza dodatek Royal Court, jest przekształcenie tytułowego dworu w prawdziwą lokację. To, co dotychczas było nudną i niewnoszącą niczego do gry listą osób przebywających w naszej stolicy, zamieniło się w wypełnioną dworzanami salę tronową, którą można udekorować artefaktami, reliktami i ozdobami, oferującymi pewne bonusy do prestiżu czy pobożności (o artefaktach opowiem za chwilę, bo to dłuższy temat). Trzeba też będzie podjąć decyzje co do nakładów na funkcjonowanie dworu (liczba służących, jakość serwowanych potraw itp.) czy wreszcie raz na pięć lat wysłuchać skarg i petycji. Ta ostatnia możliwość to po prostu klasyczne wywoływanie łańcucha zdarzeń – część z nich jest zupełnie nowa, niektóre znamy z podstawowej wersji gry, ale w nowym kontekście mają one zdecydowanie więcej sensu. 

Crusader Kings III: Royal Court 

Na tym wszakże użyteczność dworu się nie kończy. Sowicie łożąc na jego funkcjonowanie, odpowiednio obsadzając ważne funkcje i urzędy czy podejmując trafne decyzje, zwiększamy bowiem poziom jego splendoru, rozumiany jako coś odrębnego od prestiżu władcy. Im większy splendor, tym łatwiej przychodzi nam zawieranie małżeństw, uskutecznianie intryg czy sprowadzanie interesujących postaci roszczących sobie prawa do zagranicznych ziem, na które mamy chrapkę. Ba, władcy, którego dwór cieszy się szczególnym poważaniem, poddani prędzej wybaczą akty tyranii i łamanie umów feudalnych! Cóż, duży może więcej. Na wysokim splendorze zyskują również nasi dworzanie, którzy w odpowiednim otoczeniu zdobywają nowe atrybuty.


Poprawić grę tak dobrą jak Crusader Kings III to prawdziwa sztuka.


Dwór pasuje do Crusader Kings III tak znakomicie, że pewnie podejrzewałbym, iż miał się on znaleźć w podstawowej wersji gry i został z niej podstępnie wycięty, gdyby Paradox nie kazał nam tak długo czekać na wydanie tego dodatku. Powiem więc tylko tyle, że Royal Court samą koncepcją dworu naprawia sporą część błędów „podstawki” (na czele z bardzo ograniczoną możliwością interakcji z postaciami, które nie są naszymi bezpośrednimi wasalami) i sprawia, że wcielanie się w słabych militarnie władców wielkich państw nabiera sensu (co na pewno przypadnie do gustu miłośnikom Świętego Cesarstwa Rzymskiego).


Być jak Indiana Jones

Dwór jest także miejscem, na którym pojawiać się będą co jakiś czas losowe wydarzenia. Najpopularniejsze z nich dotyczy tzw. „inspiracji”. Ot, któryś z naszych dworzan, gości lub wasali wpadnie na pomysł, by spełnić się w rzemiośle albo wyruszyć na wyprawę w poszukiwaniu skarbu. Sponsorując go, uzyskamy dostęp do wytworzonego lub zdobytego artefaktu. Tym razem jednak zamiast wzmianki o posiadaniu cennego przedmiotu gdzieś na karcie naszej postaci, jak to było w „podstawce”, otrzymaliśmy system bardziej przypominający mechanizmy z dodatku Monks and Mystics do CK2. Część drogocennych obiektów (zbroje, broń, insygnia władzy etc.) nasz monarcha będzie nosić przy swojej osobie. Inne (relikwie, trofea, gobeliny itp.) wyeksponuje w sali tronowej. W tej chwili trudno jeszcze orzec, czy artefakty w miarę upływu czasu i gromadzenia skarbów nie będą psuły balansu rozgrywki – trzeba pewnie spędzić na średniowiecznej zabawie ze 100-200 godzin, żeby wyrobić sobie zdanie w tej kwestii. Na razie jednak wyglądają obiecująco, zwłaszcza że pewnie będą rozwijane z każdym kolejnym dodatkiem.

Crusader Kings III: Royal Court 

O ile system artefaktów został z grubsza pożyczony z CK2, o tyle w kwestii dodatkowych funkcji i urzędów Paradox sięgnął po rozwiązania znane z modów. Nareszcie obok pięcioosobowej rady dostaniemy też szereg innych stanowisk do obsadzenia. Królewski lekarz to akurat rzecz znana z „podstawki” (choć po raz pierwszy za pracę tę trzeba będzie regularnie płacić), ale nasze szeregi funkcyjnych dworzan zasilą także gwardziści, błazen, antykwariusz, wychowawca, „próbowacz” jedzenia itd. – łącznie do obsadzenia dostaniemy blisko dwadzieścia drobnych urzędów. I jak to zwykle w Crusader Kings bywa – okażą się one równie przydatne, co groźne, bo jeśli wróg przekupi któregoś z naszych najbardziej zaufanych totumfackich, to podrzucenie trucizny albo wbicie sztyletu w plecy będzie niemal pewne.


A niechaj narodowie wżdy postronni znają...

To nie koniec zmian, bo Paradox, idąc za ciosem, przerobił kolejny aspekt rozgrywki, który w „podstawce” był potraktowany po macoszemu – kulturę. Teraz przypomina ona nieco religię – można ją (oczywiście ogromnym kosztem) reformować i wprowadzać nowe obyczaje. Niektóre zwyczaje kolidują z tradycjami religijnymi, prowadząc do ciekawych konfliktów (np. tolerowane w niektórych kręgach kulturowych wielożeństwo potrafi gryźć się z chrześcijaństwem). Powstaje też możliwość łączenia różnych kultur w celu zmniejszenia napięć w dużych państwach.

Elementem rozszerzania wpływów oraz prowadzenia dyplomacji stał się w Royal Court również język. I mam tu na myśli nie tylko mowę, której używa się powszechnie w państwie, ale również tę, której znajomość wymagana jest na dworze władcy. Mniejsze państwa zazwyczaj przyjmują jako język dworski mowę elit z większych imperiów, a wybijanie się pod tym względem na niezależność bywa kosztowne pod względem prestiżu i splendoru. Z drugiej strony, jeśli uda nam się uczynić własny język lingua franca elit, będziemy mieć z tego tytułu pewne drobne korzyści. To miłe urozmaicenie, choć przyznam, że spodziewałem się w tej materii czegoś więcej.


Nowe średniowiecze

Ufff... i to właśnie najistotniejsze zmiany, których doświadczymy, grając w CK3 z dodatkiem Royal Court. Najistotniejsze, ale nie jedyne, bo tak jak to bywało w przeszłości, DLC modyfikuje jeszcze tuzin innych, mniej rzucających się w oczy aspektów zabawy. Nie sądzę jednak, aby to, jak wiele drobnych poprawek i modyfikacji możemy zliczyć, miało kluczowe znaczenie. Ważniejszy jest wpływ, jaki na rozgrywkę wywarły zmiany. Czy pogłębiły strategiczne aspekty gry? Czy pasują tematycznie do Crusader Kings III i pomagają w snuciu niepowtarzalnej opowieści o średniowiecznych intrygach? Czy naprawiły niezbyt wygodny interfejs „podstawki”?

Crusader Kings III: Royal Court 

Ja bez cienia wątpliwości odpowiadam na wszystkie trzy pytania twierdząco (na ostatnie z tym zastrzeżeniem, że interfejs nadal wymaga dopracowania). CK3 było już na starcie grą bardzo dobrą. Z Royal Court staje się tytułem jeszcze lepszym, jeszcze bardziej wciągającym i stawiającym jeszcze większe wyzwania intelektualne. No i droższym, bo w chwili premiery dodatku Paradox nałożył na nas niemałe myto – DLC kosztuje ponad 100 złotych. A jednak  marzę o tym, aby kolejne rozszerzenia (bo chyba nie mamy wątpliwości, że będzie ich jeszcze kilka) stały na podobnym poziomie. Dlatego gorąco wam Royal Court polecam – i znikam, by w spokoju zaplanować otrucie papieża.

Ocena

Royal Court to rozszerzenie, na które czekali wszyscy fani Crusader Kings III. Poprawia błędy podstawowej wersji gry i wprowadza szereg nowych mechanizmów. I choć nie wszystkie są równie zajmujące jak tytułowy dwór, to na pewno czynią życie średniowiecznego monarchy znacznie ciekawszym.

8+
Ocena końcowa

Plusy

  • mechanizmy związane z zarządzaniem dworem
  • można kolekcjonować palce świętych
  • wprowadzenie możliwości rozwoju kultury
  • dziesiątki drobnych poprawek

Minusy

  • wciąż brak trybu bezpośrednich wasali w opcjach mapy
  • źle współpracuje ze starymi sejwami
  • cena


Czytaj dalej

Redaktor
Dawid „DaeL” Biel

Wiceprezes Stowarzyszenia Solipsystów Polskich. Zrzęda i maruda. Fan Formuły 1, wielkich strategii Paradoksu i klasycznych FPS-ów. Komputerowiec. Uważa, że postęp technologiczny mógł spokojnie zatrzymać się po stworzeniu Amigi 1200 i nikomu by się z tego powodu krzywda nie stała. Zna łacinę, ale jej nie używa, bo zawsze kończy się to przypadkowym przyzwaniem demonów. Dużo czyta, ale zazwyczaj podczas czytania odpływa w sen na jawie i gubi wątek książki. Uwielbia Kubricka, Lyncha, Lovecrafta, Houellebecqa i Junji Ito. Przeciwnik istnienia deadline'ów na nadsyłanie tekstów. Na stałe w CD-Action od 2018 roku. Kiedyś tę notkę rozszerzy, na razie pisze pod presją Barnaby.

Profil
Wpisów78

Obserwujących16

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze