1
20.03.2022, 11:00Lektura na 4 minuty

Recenzja Far: Changing Tides. Parostatkiem w piękny rejs

Dla tych, co grali parę lat temu w Far: Lone Sails, mam dobrą wieść – jest już sequel. Ci, którym ten tytuł nic nie mówi, niech wiedzą, że obie produkcje to ciekawe połączenie platformówki z grą logiczną.

W Lone Sails podróżowaliśmy samotnie przez opustoszały świat w pojeździe przypominającym skrzyżowanie lokomotywy z żaglowcem. W całej grze nie padało choćby jedno słowo, wszystkie informacje na temat tego, co się stało z tym światem i jaką rolę mamy w nim do odegrania, czerpaliśmy z tzw. narracji środowiskowej. Rozgrywka była nie za długa, dość kontemplacyjna, oprawiona bardzo klimatyczną muzyką i całkiem niezłą grafiką.


Hej, żeglujże, żeglarzu...

Sequel wygląda bardzo podobnie. Znów mamy bezludny świat, ale dla odmiany zalany wodą, a my ponownie go przemierzamy, tym razem na pokładzie czegoś w rodzaju steampunkowego statku. Nie od razu jednak, bo na samym początku, będącym też tutorialem, poruszamy się po zatopionym mieście wpław. Nie wiemy, co spowodowało katastrofę ani czy jesteśmy jedynymi, którzy ją przetrwali, ale wszystko na to wskazuje.

Dość szybko znajdujemy stary, raczej strupieszały żaglowiec i ruszamy w drogę. W przeciwieństwie do poprzedniej odsłony Changing Tides wymaga dość sporego zaangażowania w obsługę naszej łajby. Nie stawiamy już żagla jednym kliknięciem (swoją drogą, radzę grać padem), teraz konieczne jest do tego wykonanie kilku kolejnych czynności. A potem i tak musimy nieustannie korygować jego ustawienie, bo statek ma tendencję do odpadania od wiatru. W efekcie to, co bardzo relaksowało w Lone Sails, czyli kontemplowanie niewątpliwie urokliwego otoczenia w czasie podróży, tu zostało mocno ograniczone na rzecz raczej trywialnych i powtarzalnych czynności, które dość szybko zaczynają nużyć. Szkoda.


Parostatkiem w piękny rejs

I wcale nie pomaga fakt, że po jakimś czasie możemy ulepszyć nasz statek do postaci parowca – a potem nawet do łodzi podwodnej – bo dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa bieganina. A to trzeba dorzucić paliwa (musimy je zbierać w trakcie zabawy), a to schłodzić przegrzewający się silnik morską wodą, a to rozniecić dogasający w palenisku ogień za pomocą miecha.

Co jakiś czas natykamy się na rozmaite przeszkody, które uniemożliwiają dalszą podróż – jakieś pływające po wodzie szczątki i śmieci, zamknięte śluzy lub nisko wiszące konstrukcje mogące strzaskać maszt. Schodzimy wówczas z pokładu i musimy rozwiązywać mniej lub bardziej skomplikowane łamigłówki, przesuwając przedmioty, ciągnąc wajchy czy używając dźwigni, co w efekcie da nam możliwość kontynuowania rejsu. Zagadki bywają niekiedy dość złożone, a do tego czasem nie bardzo wiadomo, czego właściwie gra od nas oczekuje. System pomocy zasadniczo nie istnieje, a jedyną wskazówką jest delikatne podświetlenie interaktywnych przedmiotów na planszy. Tym niemniej nie trzeba mieć IQ Einsteina, by sobie z tym wszystkim poradzić w jakieś cztery-pięć godzin. Są w Changing Tides naprawdę urokliwe momenty – gdy jesteśmy tylko my, tajemniczy, opustoszały świat i szum wody oraz wiatru wokół nas... 


Statki na niebie

Przyznać muszę, że pierwsza część tej dylogii podobała mi się dużo bardziej. Miała specyficzny nastrój zadumy i lepszą muzykę (choć do tej z sequelu nic nie mam). Jednak i w nowy tytuł można zagrać, szczególnie jeśli ma się dzieci. Nie ma tu żadnej przemocy, nie da się zginąć, nie potrzeba nadludzkiego refleksu i nadmiernego wysiłku umysłowego. Może to więc być doskonała gra familijna. A jeśli już przeszliście Lone Sails, zakończenie F:CT na pewno was ucieszy. Nic więcej nie zdradzę.

PS Końcową ocenę wystawiłem z punktu widzenia dorosłego gracza – jeśli gracie z dzieciakami, śmiało dodajcie jeden punkt.

PPS Gra ma rodzimą wersję językową, co akurat tutaj jest kwiatkiem do kożucha – opowieść jest przecież pozbawiona dialogów – ale doceniam obecność spolszczenia.

W Far: Changing Tides graliśmy na PC.

Ocena

Nieco melancholijna mieszanka platformówki i gry logicznej. Dla dorosłego odbiorcy może być za łatwa, a niepotrzebnie rozbudowana obsługa statku nuży powtarzalnością, ale całość ma swój specyficzny klimat. Z uwagi na całkowity brak przemocy i pewną bajkowość może być bardzo fajną grą familijną.

6+
Ocena końcowa

Plusy

  • specyficzny klimat
  • oprawa audiowizualna
  • to może być fajna gra familijna

Minusy

  • nieustanna bieganina na statku
  • dość rozwlekłe tempo
  • niektóre zagadki są niezbyt jasno wytłumaczone
  • słabsza od poprzedniczki


Czytaj dalej

Redaktor
Smuggler

Byt teoretycznie wirtualny. Fan whisky (acz od lat więcej kupuje, niż konsumuje), maniak kotów, psychofan Mass Effecta, miłośnik dobrego jedzenia, fotograf amator z ambicjami. Lubi stare, klasyczne s.f., nie cierpi ludzkiej głupoty i hipokryzji, uwielbia sarkazm i „suchary”. Fan astronomii, a szczególnie ośmiu gwiazd.

Profil
Wpisów257

Obserwujących53

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze