Recenzja: Kroniki Myrtany są jak zaginiony, pełnoprawny dodatek do Gothica II

To historyczna chwila dla rzeszy fanów Gothica w Polsce, ale i dla mnie, bo wracam do jednej z moich ulubionych gier w ogóle oraz… pierwszy raz w życiu recenzuję moda. Mam już za sobą teksty liczone w setkach, ale fanowskie dodatki – wiem, to powierzchownie zabrzmi – zawsze kojarzyły mi się głównie z prostymi skórkami, ulepszeniami graficznymi czy w końcu patchami do zepsutych gier. Klikam, pobieram gigabajty i myślę: „Jak będzie w tym Archolos?”.

Tymczasem Kroniki Myrtany to projekt o randze pełnoprawnego dodatku, jakie niegdyś sprzedawało się w pudełkach. To trwająca co najmniej kilkadziesiąt godzin przygoda w całkowicie nowej krainie, profesjonalnie nagrany dubbing (m.in. Zbrojewicz, Barciś, Żak, Cezik) oraz gęsto oskryptowane misje. To jak spotkanie po latach, by dokończyć przerwaną w liceum sesję RPG – ale zamiast smętnej warstwy kurzu witają nas bryza nostalgii i wyciśnięte do maksimum możliwości stareńkiego systemu.
A może wystarczy przyznać się wam, że moja głowa podświadomie weszła w ten sam tryb zadaniowości, co te prawie 20 lat temu: pójdę do kowala, potem sprzedam skóry, potem skończę quest, poczekam do nocy, żeby okraść magazyn, rano zwiedzę północne przedmieścia, a potem… – i tak do trzeciej w nocy.

Hej, myślałem, że nie żyjesz
„Dobra, Barnaba, zdejmij różowe okulary, bo przemawia przez ciebie sentyment, a nie krytyczne spojrzenie”, możesz mi napisać, czytelniku. A ja zacytuję klasyka: „Otóż nie”. Wiele ulubionych gier z młodości strąciłem z piedestału, Gothic jednak nadal twardo tam stoi, a Kroniki przypomniały mi dlaczego.
I zacznijmy od porzucenia określenia „drewno”, bo choć trafnie oddaje system sterowania i walki oraz pracę kamery, to w zasadzie tak samo można opisać co drugą grę sprzed 20-30 lat, a zwłaszcza produkcje TPP. Gothic nie wyróżnia się tu jakoś szczególnie, a na tę toporność wolę dziś patrzeć jak na estetykę tamtych lat.

Szybko można się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Nie wiem, co powiedzą ci wychowani na grach ery Assassin’s Creeda IV, a co dopiero Origins, ale patrząc po metrykach ludzi z grup na Facebooku, nie jest to szczególna bariera. Co ważniejsze, gdy sterowanie weszło mi ponownie w krew, zacząłem czuć nie tyle ulgę, że jakoś sobie radzę, ile autentyczną radość. Tym bardziej że Kroniki Myrtany w zasadzie od początku uwypuklają najmocniejsze strony gry.
Tak jak w Skyrimie, gdy widzisz górę, to wiesz, że możesz na nią wejść, tak tu, gdy widzisz budynek czy półkę skalną, to wiesz, że możesz się na nie wspiąć. Nie znajdziesz tam może sekretnej lokacji, ale natkniesz się na Zębate Ziele, Szczaw Królewski albo inny drobiazg, który będzie 10 razy istotniejszy niż barachło zbierane masowo w Elder Scrollsach czy każdym współczesnym action RPG. Zwykły grzybek przydaje się do regeneracji zdrowia i many. Rozmaite śmieci okażą się częściami do konstrukcji tego i owego, ale gra nie zaleje cię nimi tak brutalnie, jak Wiedźmin 3. Na łóżku możesz spać, z fajki wodnej pociągnąć bucha, na tyłach domu znajdziesz monety i strzały.

Tu wszystko jest fantastycznie organiczne, a wszelkie braki względem tabelek i tysiąca klas z klasycznych gier RPG Gothic nadrabia poczuciem, jakbyśmy grali w idealnego Larpa.
Nazywam się…
Poznajcie Marvina i jego brata Jorna. Uciekają przed toczącą się w Myrtanie wojną z orkami na Archolos, położoną na południu wyspę, gdzie mieszka ich wuj. Tutorial zaliczamy pod pokładem statku, a surową szkołę walki kilkanaście minut później, gdy dobijamy do brzegu i przedzieramy się przez pełne potworów krzaki do okolicznego miasteczka.
Głównym zadaniem jest szwędanie się po polach i lasach, szukanie zakątków z mieszkami złota, czarodziejskimi zwojami i magicznymi roślinami, odnajdywanie ukrytych jaskiń… Nie, stop. Główne zadanie to spotkanie się z wujem, które odpala nam całą serię niesamowitych wydarzeń , ale – jak to w Gothicach bywa – błyskawicznie zostałem rozproszony przez czającą się za dosłownie każdym rogiem przygodę. Może i ktoś właśnie czeka na to, aż przyniosę ratującą mu życie odtrutkę – ale przecież tak samo ważna jest wyprawa do lasu po surowce niezbędne do wykucia fajnego miecza, prawda?

Przygoda przygodą, ale równie wciągające jest tu nawiązywanie kontaktów z mieszkaniami Archolos i zwiedzanie miast. Co drugi enpec opowie coś o okolicy, wskaże drogę, a ci obdarzeni imionami (miast generycznego tytułu w stylu „Farmer”) z pewnością w którymś momencie dadzą nam zaskakujące questy. Z kolei zapoznawanie się z topografią malutkiego miasteczka Silbach dostarcza frajdy na wiele godzin… ale poczekajcie, aż dotrzecie do stolicy, czyli Archolos. W tamtejszym gąszczu ulic, alejek, zakamarków i możliwości można spokojnie zagubić się na wiele godzin, znów zapominając, że wcześniej jakaś zapłakana postać błagała nas o pomoc.
„Drewniane sterowanie, błędy w lore, niezliczone bugi”, napisze jeden internauta. „A to dopiero początek zalet!”, dokończy drugi, i mem jest kompletny. Autorzy moda z pewnością świetnie znali niezliczone żarty z gry, w których przodują nie antyfani, a miłośnicy serii. Stąd też pierwsze osiągnięcie w grze nosi nazwę „A to dopiero początek”. Inne, „Jak będzie w Khorinis?”, to tytuł największej polskiej grupy o grze na FB. Imię głównego bohatera, Marvin, to komenda, która w starych częściach uruchamiała tryb developerski. Z kolei łysy jak kolano brat protagonisty, Jorn, to wypisz, wymaluj Björn Pankratz, dyrektor projektu (Elex II) i „maskotka” studia Piranha Bytes.
O bogowie, walka!
Podsumujmy: nowy, wielki świat; nowe lokacje, w tym olbrzymia stolica; około 150 questów, w tym wiele mocno rozbudowanych i rozgałęzionych. I to jeszcze nie jest wszystko, co twórcy poprawili względem oryginału. W oczy rzuca się zwłaszcza mocno rozbudowany crafting. Chcesz wykuwać miecze, topory czy łuki? Projektów broni jest sporo, a wiele egzemplarzy dorzuci bohaterowi bonus, np. +5 do walki bronią jednoręczną. Więcej surowców zdobędziemy, zbierając florę i ukatrupiając faunę. Sami zrobimy sobie strzały i bełty, a drewno pozyskamy, rąbiąc siekierą powalone drzewa. Ba, możemy też sami pisać magiczne zwoje.

Ale najpyszniej wyszło gotowanie. Od teraz patelnie służą nie tylko do smażenia mięsa, ale przygotowywania całej masy szaszłyków, zup, przetworów. I potrawki z chrząszcza. Domowe jadło daje spore zastrzyki do regeneracji zdrowia i many, niektóre posiłki na stałe podbijają parametry, a zróżnicowana dieta podnosi ogólny poziom zdrowia. Warto zresztą korzystać z tego całego dobrodziejstwa, bo Archolos zamieszkuje sporo potworów, w tym całkowicie nowych, jak i silniejsze wersje tych już znanych.
Im dłużej grałem w Kroniki, tym bardziej widziałem, jak pięknie zostały rozwinięte różne drobne elementy. Takie, o których lata temu myślałem: „ale fajnie, gdyby to było bardziej rozbudowane”. Stawiam rudę żelaza przeciw rdestowi polnemu, że i sami twórcy Gothica II będą zaskoczeni, gdy zobaczą, ile wodotrysków wpakowano w ich stareńką produkcję.

Wspomniałem o bugach? Oczywiście, że są. Musiały być. Część błyskawicznie załatano, część poprawią kolejne łatki, a część to element dziedzictwa, niczym w Elder Scrollsach. Dzięki temu wszystkiemu Kroniki Myrtany, mod do 19-letniej gry, są dokładnie takie, jak ten krążący po sieci mem z kadrami z filmu „Ratatuj”. Srogi krytyk kulinarny ogląda prostacką potrawę na swoim talerzu – i po jednym kęsie teleportuje się do najszczęśliwszych, dziecięcych lat.

[Block conversion error: rating]
Czytaj dalej
17 odpowiedzi do “Recenzja: Kroniki Myrtany są jak zaginiony, pełnoprawny dodatek do Gothica II”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
„po latach rozwoju epergów trudno jest się przyzwyczaić do tak mocnego, pieszego backtrackingu”
E, tam marudzenie, są runy teleportacyjne, co prawda ograniczone względem oryginału, ale za to dodatkowo doszła możliwość podróży z karawaną. A co do fabularnego backtrackingu – po prostu w świecie umieszone są lokacje, które dopiero wykorzystane będą w późniejszych misjach/rozdziałach, a bez sensu byłoby, gdyby każda z nich znajdowała się na zupełnie nowym, niezbadanym fragmencie wyspy, czyż nie?
Poza tym spójrzcie, jak dobrze zbudowany jest świat. W takim trzecim Wiedźminie częściej patrzyłem na kompas niż na drogę, bo inaczej nie wiedziałem gdzie jadę. W Gothicach (również w Kronikach Myrthany) nawet mapy nie kupiłem, bo po odwiedzeniu jednokrotnie dowolnej lokacji już wiedziałem jak do niej trafić.
Może cię zaskoczę, ale „świat” to często ciągnące się w nieskończoność nudne łąki, pola i lasy, a nie park rozrywki z goblinami 😉
?
Cóż, nie ukryłem w tym fragmencie, że 20 lat rozwoju gier trochę człowiek rozpieściło ;). Ale tak całkiem serio, to jednak sporo tu przeczesywania tych samych obszarów i czasami czułem, że wolałbym ruszyć w nowe, niż 5 raz truchtać znaną mi trasą. I tak fajnie z tego twórcy Kronik wybrnęli, bo stosunkowo często wrzucili respawn potworków czy jakichś bandytów.
Nawet runy, gońcy araxos i przewoźnicy(rybacy?) gówno ci się przydadzą jak w nowym rozdziale musisz 3,4 lub 5 raz zbiegać calusieńką mapę, żeby wytłuc nowe maszkary.
Albo nawet ignorując najważniejszy aspekt jakim jest wincej expa. Zbierasz kilka zadanek w mieście i nawet fakt istnienia tam 3 portali nie uratuje cię od konieczności latania w tą i z powrotem 15 razy.
Misji, aktywności i zmian między rozdziałami jest w archolos znacznie więcej niż w tworach piranhi, a to też znacznie zwiększa backtracking.
@SERWUSX nie zgadzam się. Wyspa jest naprawdę beznadziejnie popełniona.
O kupcach, którzy całymi dniami walą klocki w lasach z armią wilków, polnych bestii, cieniostworów i innej zwierzyny żerującej 20[ m] dalej, którą to armię potrafią zdjąć samodzielnie lagą, nie wspomnę, bo to dno, mułrzeczny i ta druga roślina, która zebrana, po wczytaniu gry z niego znika.
Grałbym. Tylko kiedy ja znajdę na to czas… Mam chyba z 20 tytułów do ogrania w kolejce, a tutaj następne kilkadziesiąt godzin się zapowiada O.o
Już dawno nie wciągnąłem się w żadną grę tak, jak po odpaleniu Kronik właśnie. Tak jak i napisał B-Side – robi się zadanie za zadaniem i nawet nie zwraca się uwagi na to jak nieubłaganie mija nam czas.
Fajna recka. Screeny są z normalnej wersji czy z wgranym modem DX11??
normalnej.
Dzięki! Wersja zwyklak :). Tylko ten obrazek Khorinis nad tekstem to z „beauty shotów” od twórców.
Krótkie pytanie – do odpalenia moda potrzebny jest Gothic 2?
Tak, jeśli posiadasz na steamie to poprostu odpalasz moda przez strone na stemie właśnie, jeśli masz w innej formie to pobierasz launchera ze strony twórców
„po latach rozwoju epergów trudno jest się przyzwyczaić do tak mocnego, pieszego backtrackingu” czy ja wiem, mam za sobą 50h i przymierzam się do drugiego podejścia i kompletnie tego nie czuje, szybka podróż poprzez gońców i runy jest w pełni wystarczająca :V
Masz za sobą 50 godzin i przymierzasz się do drugiego podejścia? To co ty tam zrobiłeś? Ja cheatując by właśnie zniwelować ten backtracking i zmniejszając czas gry o dobre 10 godzin ukończyłem podejście w 110 godzin, a wiem, że nie zrobiłem tego jednego podejścia na 100% bo nawet wiem gdzie zgubiłem kilka zadań.
Samo ukończenie głównego wątku ponoć zajmuje 60 godzin. Czy może chodzi o to, że jesteś w 2-3 rozdziale i już planujesz ścieżkę w drugiej gildii?
Niestety, jestem rozczarowany modem.
Ocena obiektywna – 4/ 10 .
Ocena subiektywna maks. 6/ 10 .
* ocena subiektywna stanowi zawyżoną ocenę obiektywną, z uwagi na sentyment do gry.
Zalety:
– prosta, ale ckliwa fabuła,
– niektóre misje są interesujące,
– na pochwałę zasługuje ilość przepisów kulinarnych, dzięki którym wiele przedmiotów zyskuje na wartości.
Wady:
– OKROPNE STEROWANIE ORAZ INTERAKCJA! Tak źle napisanych ścieżek oraz triggerowania targetu nie było nawet w macierzystym Gothicu.
– zdaję sobie sprawę, że Polak potrafi walnąć kontener na środku Tatr i uznać, że jest pro, ale warto przy dzisiejszej świadomości gracza angażować architekta/ urbanistę, celem sporządzenia projektu, np. miast. Archolos to najbardziej pop. . . powalone miasto, jakie w życiu widziałem na oczy. Mostki pomiędzy ścianami, wieże bez okien i drzwi, promenady donikąd to tylko drobiazgi, problem tkwi w samym układzie urbanistycznym miasta, a raczej jego braku. Nie dziwi fakt, że twórcy schowali się na cmentarzu, bo w takim mieście wydaje się to być najrozsądniejszą formą pokuty!
– w grze jest bug na bugu: znikają przedmioty z ekwipunku, zmieniają się też w inne, rzeczy niekiedy dzieją się bez wyraźnego powodu.
Wyjaśnienie:
– naprawdę liczyłem na dobrą grę, ale jestem w rozdziale trzecim, i krew zalewa mnie na każdym kroku piętrzenia się tej gargantuicznej głupoty, jaka wylewa się z każdego krzaka, przeciwnika czy nawet dialogu z NPC!
Na szczególną pochwałę zasługuje praca aktorów, którzy udzielili głosu postaciom – naprawdę dobra robota!
Ścieżka dźwiękowa nie powala, ale i nie drażni. Jako tło może być.
Lecz do rzeczy . . .
Większość misji to zadania z cyklu,, przynieś, zanieś, pozamiataj” . Serio? Po tylu latach doświadczenia produkujecie duplikat najgorszej maniery gry, w dodatku – fakt autentyczny; powielacie schematy z oryginalnej gry. Co w tym nowatorskiego? Spodziewałem się, że właśnie odkryjemy jakiś inny aspekt królestwa na Archolos, tymczasem w grze jest to zawieszone w domyśle, który uzupełniają jakieś tam stronice z książek.
Największym mankamentem fabuły jest jej linowość. Czemu nie dało się zrobić kilku głównych wątków fabularnych, które są następstwami decyzji gracza i okoliczności? Wynika to z silnika gry?
Nie chcę rozpisywać się nad grą, bo moim zdaniem nie ma nad czym. Sam trochę moduję( lecz nie Gothic) i dlatego wiem jak ciężko jest czasem uzyskać oczekiwany efekt, natomiast praca wymaga nieustannych korekt, także w zakresie programowych zamierzeń. Lecz, jako gracz – mam prawo do oceny, dlatego wystawiam ocenę:
4/ 10 .
Obiektywnie, mod jest strasznie niedopracowany.
Subiektywnie, fabuła może nie do końca mi leży, ale miejscami było sympatycznie.
Na przyszłość sugeruję, by zamiast idealizować błędu nadając im werbalnie moc zaklęć z Archolos, zaniechać strategii pobożnych życzeń i nazwać rzecz po imieniu: nie udało się.
Pozdrawiam!
Połowa z rzeczy jakie piszesz są mijaniem się z rzeczywistością, ale zawsze znajdzie się ten 1% co będzie narzekał, że tu kamień leży krzywo, tu ten npc siedzi krzywo.
Ja wiem, że niektórzy tyle narzekają i pewnie jesteś taką osobą, ale z Twojej recenzji raz: wyłania się brak wiedzy na temat produktu, bo mówisz o liniowości, a w zasadzie wątek mozna poprowadzić do 5 różnych zakończeń, wybór gildii praktycznie całkiem zmienia questy i zachowania NPC itp itd, no ale Tobie nie udało się tego wychwycić.
Mod jest strasznie niedopracowany xDD pokaż mi z 5 modów, które są bardziej dopracowane tzn, questy, nieliniowość, dubbing muzyka itp.
Zanim zaczniesz pisać recenzje, przejdz gre moze raz, ale przede wszystkim zacznij, od prostrzych tytułów, bo tutaj całkiem się pogubiłeś.