3
2.06.2023, 07:19Lektura na 8 minut

Street Fighter 6 – recenzja. Mordobicie dla każdego

Capcom po raz kolejny zaserwował graczom świetną bijatykę, przygotowaną w taki sposób, aby przyciągnęła do siebie nowych użytkowników, zachowując przy tym swój esportowy charakter. Nie obyło się jednak bez kilku kiksów…


Łukasz Morawski

Odkąd pamiętam, zawsze byłem ogromnym fanem twórczości Capcomu. Japoński developer ma na swoim koncie wiele rewelacyjnych tytułów, a to, co w ostatnich latach robi z cyklem Resident Evil, zasługuje na owacje na stojąco. Mimo wszystko każdemu zdarzają się wpadki, a dla tego producenta bez wątpienia takową stanowiła premiera piątej odsłony Street Fightera. Co prawda gra mogła pochwalić się świetnie zrealizowanym gameplayem, ale za to zawodziła pod względem niesamowicie ubogiej zawartości sprawiającej wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia z dziełem z wczesnego dostępu. Dopiero z czasem tytuł został rozbudowany o nowe tryby, aż w końcu dało się go uznać za „pełną wersję”.

Street Fighter 6
Street Fighter 6

Twórcy na szczęście wyciągnęli odpowiednie wnioski i nie powtórzyli tego samego błędu w przypadku Street Fightera 6. Oczywiście produkcja będzie rozwijana w kolejnych miesiącach (a nawet latach), ale już na starcie to pełnoprawny tytuł przykuwający do ekranu na dziesiątki godzin. Aczkolwiek – podobnie jak siedem lat temu – czuję się rozczarowany fabułą w trybie Arcade. Po raz kolejny otrzymaliśmy zlepek kilku ładnych grafik przedstawiających losy poszczególnych postaci… i to by było na tyle. Może dawniej takie rozwiązanie miało rację bytu, ale serie Mortal Kombat i Tekken udowodniły, że bijatyki zasługują na znacznie ciekawsze przedstawienie losów swoich bohaterów.


I ty możesz zostać ulicznym wojownikiem

Rekompensatę dla fanów miał stanowić tryb World Tour, w którym tworzymy własnego herosa, a naszym zadaniem jest znalezienie odpowiedzi na pytanie: „Czym jest siła?”. Choć bawiłem się w nim świetnie, to i tak o wiele bardziej wolałbym krótszą, filmową kampanię, jak A Shadow Falls z piątej części serii (dodano ją już po premierze gry). W trybie fabularnym Street Fightera 6 spędziłem prawie 20 godzin i przez cały czas odnosiłem wrażenie, że trzymają mnie przy nim głównie świetnie zrealizowane pojedynki i oryginalny system rozwoju postaci.

Street Fighter 6
Street Fighter 6

W trakcie rozgrywki możemy natrafić na legendarnych bohaterów, od których uczymy się stylu poruszania się i wyprowadzania podstawowych ciosów, a na dodatek adaptujemy ich unikatowe rodzaje ataków do własnych potrzeb. Co więcej, mieszamy różne szkoły walki, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykonywać Shoryuken niczym Ken przy jednoczesnym opanowaniu serii obrotowych kopnięć jak Chun-Li lub rażeniu prądem w stylu Blanki. W SF6 dostępne jest też drzewko rozwoju postaci, w którym poprawiamy obronę, zwiększamy siłę ataków bądź zwiększamy pojemność paska Drive (o tym za chwilę).

Testowanie możliwości bohatera w starciu z oponentami naprawdę fascynuje, ponieważ gra nie narzuca nam, który styl walki jest lepszy od innego. Tylko i wyłącznie od graczy zależy, w jakim kierunku chcą rozwinąć swoją postać i z jakich rodzajów ciosów specjalnych postanowią korzystać. Produkcja zachęca również do sprawdzania wielu opcji, o czym może świadczyć chociażby możliwość zmiany przypisanych ataków w dowolnym momencie. Same starcia także oferują coś więcej niż klasyczną nawalankę „jeden na jednego”. Niekiedy walczymy nawet z kilkoma wrogami jednocześnie, co wymaga obrania odpowiedniej taktyki.

Street Fighter 6
Street Fighter 6

Yakuza na pół gwizdka

Szkoda tylko, że poza tym World Tour to tak naprawdę biedny wariant tego, z czym spotkaliśmy się już wcześniej w cyklu Yakuza. Gracze otrzymali do dyspozycji dwie średniej wielkości otwarte mapy oraz kilka porozrzucanych po świecie pomniejszych lokacji, które ograniczają się wyłącznie do jednego placu. Podobnie jak w produkcjach studia Ryu Ga Gotoku, możemy brać udział w wielu minigrach (choć te nie są tak ciekawe i dopracowane), robić zakupy w lokalnych sklepach, odkrywać sekrety poszczególnych miejscówek, rozwiązywać problemy lokalnej społeczności czy ścierać się z napotkanymi na ulicy rzezimieszkami.

Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale z World Tour wylewa się pewna budżetowość – jakby za grę odpowiadał zupełnie inny zespół, a nie twórcy świetnych Residentów, Monster Hunterów czy cyklu Devil May Cry. Przede wszystkim kampania fabularna żenuje… fabułą. Historia przygotowana przez Capcom jest po prostu strasznie głupia i nie ratuje jej nawet to, że całość utrzymana została w nieco komediowym tonie. Opowieść bywa niesamowicie przegadana, a do tego większość dialogów to wydmuszki, którym nie pomaga nieznośny luzacko-ziomalski styl. Jeżeli pokochaliście szalone misje poboczne z Yakuzy, to po zagraniu w Street Fightera 6 jeszcze bardziej docenicie pracę scenarzystów w produkcjach z udziałem Kiryu Kazumy.

Street Fighter 6
Street Fighter 6

World Tour miewa też problemy z balansem rozgrywki. Przez przeważającą część czasu przeciwników rozwalałem bez większych komplikacji, ale niekiedy trafiałem na oponenta, który mną pomiatał, żeby za chwilę znowu czuć się niczym bóg wojny wśród mizernych śmiertelników. Kolejną wadą kampanii fabularnej są dosyć spore spadki płynności (grałem na PS5), gdy mamy ustawioną grafikę w trybie rozdzielczości – na szczęście przeskoczenie na „wydajność” okazało się skutecznym remedium. Niestety otwartość świata nie wpłynęła pozytywnie na oprawę wizualną. Kiedy gramy w Street Fightera 6 w Arcade, mamy do czynienia z przepięknymi tłami w arenach i dopracowanymi modelami postaci. Z kolei w World Tour bardzo często przemieszczamy się po średniej jakości lokacjach, a losowi przeciwnicy nie wyglądają tak dobrze, jak Ryu, Dee Jay, Dhalsim czy inni kultowi bohaterowie.


Aż chce się walczyć!

Jak już wcześniej zasugerowałem, system walki w Street Fighterze 6 jest fantastyczny. Twórcy nie tylko zadbali o wprowadzenie solidnych modyfikacji względem poprzedniej części, ale też sprawili, że ich nowa produkcja stała się przystępna zarówno dla amatorów, jak i weteranów. W dowolnym momencie możemy przełączyć się pomiędzy trzema rodzajami sterowania: klasycznym, współczesnym i dynamicznym. Ten pierwszy bazuje na standardowym dla bijatyk rozwiązaniu, w którym mocniejsze ataki wykonuje się poprzez kombinacje kilku przycisków. Sterowanie współczesne jest najbardziej komfortowe, ponieważ umożliwia korzystanie z ciosów specjalnych przy użyciu jednego guzika. Z kolei nowicjusze zakochają się w opcji dynamicznej odpowiadającej za automatyczny dobór piąch i kopniaków w zależności od odległości dzielącej nas od rywala.

Street Fighter 6
Street Fighter 6

Capcom wyrzucił przy tym do kosza V-Skille z poprzedniej części, zastępując je efektownym i o wiele bardziej rozbudowanym systemem Drive. W trakcie pojedynków napełniamy specjalny pasek, a następnie zużywamy go m.in. na ofensywną zdolność Drive Impact lub defensywne Drive Parry. Ta pierwsza umiejętność polega na wykonaniu potężnego ciosu, którym możemy pozbawić oponenta równowagi lub przełamać jego obronę, gdy znajduje się w narożniku. Atak jest bardzo skuteczny, a do tego towarzyszy mu ładna animacja rozpryskującej się farby. Dzięki Parry jesteśmy w stanie przetrwać agresywną kombinację ciosów wroga bez konieczności wykonywania bloku górnego lub dolnego.

Pasek Drive wykorzystywany jest także do techniki Overdrive odpowiadającej za podbicie potencjału ataków specjalnych. Poleganie na tym systemie może okazać się jednak zgubne, ponieważ całkowite zużycie Drive’a doprowadza do statusu Burnout, w którym mamy zablokowaną możliwość wyprowadzania potężniejszych ciosów. Ponadto stajemy się wtedy o wiele bardziej narażeni na ofensywę przeciwnika mogącą doprowadzić do ogłuszenia kontrolowanej przez nas postaci. Nie muszę raczej pisać, że w szczególnie wymagających starciach zazwyczaj kończy się to porażką.

Street Fighter 6
Street Fighter 6

Jeśli to dla was nadal za mało, w Street Fighterze 6 znalazło się miejsce na jeszcze jeden rodzaj ataków – unikatowych dla każdej postaci, po trzy na bohatera. Technika Super Art również jest limitowana i mamy do niej dostęp wyłącznie w momencie naładowania się dodatkowego trzystopniowego paska u dołu ekranu. Z tych ciosów korzystamy stosunkowo rzadko podczas jednego starcia, bo są na tyle mocne, że mogą w dużym stopniu wpłynąć na wynik walki. Warto więc trzymać je na zapas, aby w odpowiednim momencie zaskoczyć oponenta.


Bijatyka, do której będę wracać

Niestety nie miałem sposobności zapoznania się z trybem online, bo gdy dostałem grę do recenzji, serwery testowe były już wyłączone. Mam tylko nadzieję, że kod sieciowy został solidnie sprawdzony i obejdzie się bez problemów z serwerami, czego producentowi nie udało się uniknąć przy okazji premiery piątej odsłony serii. A nawet gdyby pojawiły się jakieś kłopoty, to tym razem otrzymaliśmy na tyle dużo zawartości, że spokojnie można spędzić przynajmniej kilkanaście godzin w World Tour lub pobawić się w Fighting Ground, gdzie czeka na nas m.in. tryb Arcade lub mecze specjalne, w których dostępne są zabawne modyfikatory rozgrywki.

Street Fighter 6
Street Fighter 6

Choć nie wszystkie nowości wprowadzone przez Capcom przekonały mnie do siebie, to jednak podoba mi się to, w jakim kierunku rozwinęła się seria. World Tour jest średnim dodatkiem do zabawy, ale i tak nie mogłem się od niego oderwać ze względu na fantastyczny system walki. Drive, Overdrive i Super Art zostały przemyślane oraz umiejętnie wplecione w rozgrywkę, dzięki czemu każde starcie okazuje się na swój sposób unikatowe i nieprzewidywalne. Czekam z niecierpliwością, aż odpalę Battle Huba i wyzwę na pojedynek innych graczy. Pewnie dostanę solidne bęcki, ale w Street Fightera 6 gra mi się tak dobrze, że nawet liczne porażki w trybie online nie zrażą mnie do dalszej zabawy.

W Street Fightera 6 graliśmy na PlayStation 5.

Ocena

Street Fighter 6 ma fantastyczny system walki i daje ogromną swobodę w kreowaniu swojego bohatera. W przeciwieństwie do „piątki” nowa odsłona oferuje na start wiele trybów rozgrywki – niestety World Tour nie jest tak ciekawy, jak chciałby tego Capcom. Z kolei Arcade zachwyca świetnymi lokacjami i ładnymi modelami postaci, ale za to rozczarowuje fabułą.

8+
Ocena końcowa

Plusy

  • świetny i rozbudowany system walki
  • gra jest przystępna dla nowicjuszy…
  • …a przy tym szanuje weteranów serii
  • dużo trybów zabawy
  • World Tour w ciekawy sposób rozwija grę

Minusy

  • grafika jest bardzo nierówna
  • fabuła w Arcade rozczarowuje...
  • ... wykonanie World Tour również (i zalicza spore spadki w płynności)


Czytaj dalej

Redaktor
Łukasz Morawski

O grach piszę od 16. roku życia i mam zamiar kontynuować tę przygodę jak najdłużej. Jestem miłośnikiem popkultury i nie narzucam sobie żadnych barier gatunkowych – wszystkiemu trzeba dać szansę. Tylko w taki sposób można odkryć prawdziwe perełki.

Profil
Wpisów65

Obserwujących2

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze