4
2.10.2022, 10:00Lektura na 6 minut

The Excavation of Hob's Barrow – recenzja. Przygodówka dla jesieniar... i okultystów

Niby jest to kolejna historia o mrocznym sekrecie pewnej wsi, odkrywanym przez przybysza z zewnątrz, ale tym razem opowiedziana została w wyjątkowo udany sposób.


Joanna „Ranafe” Pamięta-Borkowska

Urocze pęki wrzosu to stały asortyment supermarketów, które dorzucają na wpół uschnięte krzewinki do swoich jesiennych promocji, i wdzięczny temat na tapetę z Shutterstocka. Ale te cieszące oko fioletowe kwiaty to też nieodłączny element wiktoriańskiego horroru, kojarzonego najczęściej z powieścią Emily Brontë „Wichrowe wzgórza” – i to ten ostatni obraz pojawił się w głowie twórców The Excavation of Hob's Barrow. To tytuł idealny dla jesieniar.

The Excavation of Hob's Barrow
The Excavation of Hob's Barrow

Tajemnica pewnej wsi

Zawsze z ciekawością podchodzę do zapowiedzi Wadjet Eye Games. To wydawca lubujący się w eleganckich, dopieszczonych grach, takich jak Strangeland, seria Blackwell czy Primordia. Nie są to tytuły popularne, chociaż akurat wielbiciele pixel artu i klasycznych przygodówek raczej je kojarzą. 

The Excavation of Hob’s Barrow od samego początku rzuca w gracza garścią tajemnic. Archeolożka, panna Thomasina Bateman, przybywa do oddalonej od cywilizacji wsi Bewlay, gdzie znajduje się interesujący przykład kurhanu. Jednak osoba, która obiecała oprowadzić ją po okolicach i której list ściągnął tu uczoną z Londynu, nie pokazała się o ustalonej porze. Nie pojawia się też asystent, który miał przyjechać z pieniędzmi i sprzętem potrzebnym do prac wykopaliskowych. Na szczęście Thomasina nie jest w ciemię bita i postanawia poradzić sobie bez tych wszystkich udogodnień, co oczywiście stanowi pretekst do różnych łamigłówek i zagadek.

The Excavation of Hob's Barrow
The Excavation of Hob's Barrow

Pora na jesień

Panna Bateman trafia do miejsca, które aż prosi się o podziwianie przez szybę, z bezpiecznej pozycji gdzieś niedaleko od kominka. Jak nie deszcz, to mgła, a jeśli już wyjdzie słońce, to jego promienie rozmywają wiecznie zalegające nad horyzontem chmury. Krajobraz jest odmieniany przez wszystkie odcienie szarości i praktycznie nie ma w nim ani jednej żywej barwy. Zaprawdę, podczas gry miałam ochotę ciągle pić herbatę z sokiem malinowym.

Ale Thomasina nie jest taką depresyjną kluchą jak ja. Gdy tylko ulokuje bagaż w pokoju jedynego w promieniu wielu mil hoteliku, przebiera się w spodnie i rusza na zwiady. Nie ma dla niej miejsca, do którego nie próbowałaby się wcisnąć, ani osoby, której nastawienie zniechęciłoby do choćby krótkiej pogawędki. Niestraszny jest jej wiecznie mżący deszcz ani mgła, przez którą ledwo co widać. Trochę narzeka na zmęczenie i na to, że osoba, z którą miała się spotkać, jej unika, ale twardo wydeptuje ścieżki po całej okolicy. I mimo że wiem, iż taki jest wymóg konstrukcji głównego bohatera gry przygodowej, bo osoba flegmatyczna i leniwa po prostu nie zdołałaby popchnąć fabuły do przodu, to jednak zachowanie Thomasiny jest naturalną konsekwencją jej charakteru.

The Excavation of Hob's Barrow
The Excavation of Hob's Barrow

Poza świetnym klimatem strony wizualnej The Excavation of Hob's Barrow ma też niezgorszą ścieżkę dźwiękowa stworzoną przez Davida Kane’a z zespołu Jupiter-C. Dzięki niej czuć tu nieustannie niepokój i grozę. W końcu jest to opowieść nie tyle o pewnych wykopaliskach, co o koszmarze drzemiącym pod powierzchnią niepozornej wsi i jego rozmaitych manifestacjach. 


Szkiełko i oko

Zagadki, wiadomo, grają istotną rolę w rozgrywce, ale najważniejsze są interakcje z postaciami. Nieco brakuje przy tym zapisu dialogów, w których kryją się podpowiedzi i wskazówki, ponieważ sama lista zadań jest dość ogólnikowa. Fajnie by też było przesłuchać niektóre rozmowy jeszcze raz, zwłaszcza że gra dostała pełne udźwiękowienie i słuchanie kwestii wypowiadanych piękną angielszczyzną tylko sprzyja klimatowi. 

The Excavation of Hob's Barrow
The Excavation of Hob's Barrow

Mieszkańcy to zwykli ludzie, niektórzy bardziej rozmowni, inni nieco mniej, jednak od samego początku nie opuszcza nas wrażenie, że coś ukrywają. Dziwnie się zachowują, a na niewinne pytania ogarnia ich nagły lęk. My, obcując z nimi, już wiemy, że świat mityczny i realny przenikają się we wsi Bewlay (co pewnie dobrze znają fani Lovecrafta). Ale Thomasina to człowiek kierujący się zimną logiką i racjonalizmem, który wpoił jej ojciec (w jego ślady zresztą poszła, wybierając kierunek kariery). Bawi ją zabobon i silne przywiązanie do lokalnych wierzeń, zaś tabu to dla niej kolejne ciekawe zjawisko do zbadania.

A jednak trochę to wszystko jest niejasne. Mieszkańcy próbują na wszelkie sposoby zniechęcić Thomasinę do węszenia po okolicy, a tymczasem co chwila ktoś podsuwa jej łakomy kąsek, a to w postaci anonimowego dziennika, a to rzuconej podczas rozmowy wzmianki o wielkiej tajemnicy kryjącej się pod wzgórzami. Już pierwsze spotkanie z tą skądinąd fajnie napisaną kobiecą postacią pozwala przypuszczać, że niewiele jest na świecie rzeczy, które potrafią ją odciągnąć od raz powziętego zamiaru. Zatem jeśli intencją mieszkańców jest ją zniechęcić, to robią dosłownie wszystko na opak. 

The Excavation of Hob's Barrow
The Excavation of Hob's Barrow

Czy jest tu miejsce na happy end?

Perturbacje Thomasiny zręcznie skręcają w stronę próby zmierzenia się z pamięcią o ukochanym ojcu. Owszem, można się było tego wszystkiego domyślić (w końcu kto spodziewał się, że bohaterka wykopie parę naczyń i zadowolona wróci ze skorupami do Londynu?), konstrukcja fabuły nie odbiega bowiem od klasyki. To schemat, w którym pozornie niewinna misja urasta do rangi osobistej próby sił. Ale dzieje się to w sposób nienachalny, a opór Thomasiny znajduje logiczne wytłumaczenie.

Sam finał historii jest taki, jak sobie w trakcie grania wymarzyłam – spektakularny, przygniatający swymi konsekwencjami zarówno dla wioski Bewlay, jak i samej Thomasiny. Jednak trudno mi oprzeć się wrażeniu, że to dopiero prolog do całego cyklu mrocznych historii, a tymczasem nic nie sugeruje, by kiedykolwiek miała nadejść kolejna część. Wprawdzie deweloperzy mają pomysł na kontynuację, ale do tego jeszcze daleka droga (wszystko jak zwykle rozbija się o popularność samej gry).

The Excavation of Hob's Barrow
The Excavation of Hob's Barrow

Kilkanaście godzin łażenia po Bewlay nie dało odpowiedzi na wszystkie pytania. Z jednej strony to dobrze, bo lubię otwarte zakończenia, ale z drugiej zbyt wiele rzeczy pozostało bez wyjaśnienia. Mam wielką ochotę udać się tam po raz drugi, tym razem w butach zupełnie nowego bohatera, który podążając śladem Thomasiny, wybierze inne ścieżki. Kto wie, może dzięki temu uda mu się naprawić jej błędy?

W The Excavation of Hob's Barrow graliśmy na PC.

Ocena

Nad The Excavation of Hob’s Barrow unosi się gęsty klimat wrzosowisk i lokalnych wierzeń. Warto zagrać dla samego doświadczenia bohaterki opuszczonej w obcym miejscu. Poza tym mamy tu też logiczne łamigłówki o wyważonym stopniu trudności i naprawdę wciągającą fabułę.

8
Ocena końcowa

Plusy

  • doskonały klimat grozy
  • zagadki, które nie odwracają uwagi od fabuły
  • ciekawe dialogi

Minusy

  • idealne na prolog, ale nie wiadomo, czy będzie dalszy ciąg opowieści
  • brakuje zapisu dialogów


Czytaj dalej

Redaktor
Joanna „Ranafe” Pamięta-Borkowska

Operuję padem jak nunchako, chociaż wolę chińskie sztuki walki. Nie ma gatunku gier, którego bym nie lubiła – są tylko takie, które szybciej mnie nudzą. Cenię dobrą opowieść, chociaż czasami wystarczy mi piękne uniwersum albo jak postać się przekonująco drapie. Pisałam wcześniej w Ja, Rock! i Polygamii, a gram od zeszłego wieku, co brzmi, przyznacie, poważnie.

Profil
Wpisów105

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze