11.10.2024, 13:00Lektura na 9 minut

Until Dawn – recenzja remake’u, o który nikt nie prosił i którego nikt nie potrzebował

Jeśli w jednym równaniu ujrzymy położoną na odludziu chatkę i grupę młodych imprezowiczów, z konieczności będzie się tam musiało znaleźć również miejsce dla zamaskowanego świra z maczetą czy innego potwora z bagien, który podpite towarzystwo zacznie systematycznie wyrzynać.


Eugeniusz Siekiera

Wiem, o czym mówię; jako entuzjasta teen slasherów oglądałem tego typu historie dziesiątki razy, a te miały w zwyczaju odhaczać niemal identyczne punkty scenariusza. W podobne tony uderzyło brytyjskie studio Supermassive Games w swej pierwszej dużej produkcji – wydanym w 2015 roku Until Dawn.


Dom w głębi lasu

Akcja rozgrywa się w zasypanym śniegiem schronisku położonym pośród górskich szczytów. Zgodnie z Hitchcockowską maksymą nasza opowieść zaczyna się od trzęsienia ziemi, bo od dramatycznej śmierci sióstr Washington, a później napięcie już tylko rośnie. Mija rok, w miejscu tragicznych wydarzeń melduje się grupa bliskich przyjaciół. Chcą uczcić pamięć zaginionych dziewczyn (ich ciał nigdy nie odnaleziono), a przy okazji rozkręcić taką imprezę, jakby jutro miał skończyć się świat. Oczywiście w mroku otulającym pobliskie lasy wciąż czai się śmiertelne niebezpieczeństwo, o czym rozbawione towarzystwo dowie się niedługo po przyjeździe.

Until Dawn (2015)
Until Dawn (2015)
Until Dawn (2024)
Until Dawn (2024)

Dla tych, którzy przespali ostatnią dekadę pod kamieniem, kilka słów wyjaśnienia. Until Dawn podążało tropem narracyjnych przygodówek Telltale Games, oferując nieliniową strukturę scenariusza (oczywiście w ograniczonym stopniu), i na każdym kroku starało się podkreślać, że nasze wybory mają znaczenie, a konkretne czyny wiążą się z konsekwencjami. Ponadto śmierć jakiejś postaci nie kończyła zabawy; opowieść toczyła się dalej, uwzględniając rzecz jasna „braki kadrowe”. Celem gracza było utrzymanie przy życiu możliwie jak największej grupy postaci, ale w skrajnej sytuacji dało się doprowadzić do zgonu całej ekipy. Pomysł trafił na podatny grunt i twórcy uczynili zeń swój flagowy patent, budując na podobnych założeniach każdą kolejną produkcję: od podzielonej na epizody antologii The Dark Pictures po The Quarry, które pod względem scenariusza i skali projektu najbardziej zbliżyło się do Until Dawn.


Halloween: Powrót

Cenię i szanuję wersję z 2015 roku, szczególnie za to, że okazała się tak dużym zaskoczeniem. Już na etapie powstawania gra potykała się o własne nogi, a po latach tkwienia w produkcyjnym limbo mało kto w nią wierzył. Projekt ten początkowo tworzony był z myślą o PS3 i wedle pierwotnych planów tytuł mieliśmy obsługiwać wyłącznie za pomocą Move’a; to właśnie kontroler ruchowy dyktował zasady rządzące rozgrywką. W międzyczasie zmieniała się koncepcja dzieła i jego ogólne założenia, a efekt finalny okazał się wręcz sensacyjnie solidny. Produkcja zaliczyła przy tym technologiczny i generacyjny przeskok, stając się jedną z ciekawszych pozycji stworzonych na wyłączność z myślą o PS4.

Until Dawn (2015)
Until Dawn (2015)
Until Dawn (2024)
Until Dawn (2024)

Dziś możemy wrócić w znane okolice w przygotowanym od zera remake’u. I przyznam, że mam z tym odświeżeniem ogromny problem, bo oryginał wciąż jest na tyle świeży, iż w moim przekonaniu kompletnie nie potrzebował nowej wersji. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to oczywiście zmiany graficzne. Lasy okalające górskie schronisko jeszcze nigdy nie wyglądały tak oszałamiająco, pokrywające cały teren czapy śniegu nie były równie głębokie, a koleiny, które w nim żłobimy w trakcie marszu, nie prezentowały się realistyczniej. Podobnie z drobiazgowo odświeżonymi modelami postaci (momentami kuleje ździebko mimika, ale to szczegół), dopieszczonymi wnętrzami z masą nowych gratów czy kapitalnym oświetleniem, dodatkowo budującym klimat.


Wzgórza mają oczy

Przesiadka na Unreal Engine 5 niewątpliwie upiększyła oprawę, ale że nie jest to prosty remaster, gra nie zaliczyła jedynie liftingu graficznego. Przepisując i konstruując całość od zera, zdecydowano się na szereg drobnych zmian. Pozostaje pytanie, czy uzasadniają zakup nowej wersji, jeśli zaliczyliśmy starą. Moim zdaniem nie, bo sam wychwyciłem te subtelności dopiero w momencie, gdy na potrzeby poniższej recenzji wróciłem do oryginału. O ile nie znasz premierowej edycji na pamięć, prawdopodobnie znakomita większość tej kosmetyki ci umknie. Until Dawn będzie tą samą produkcją, którą ogrywałeś niespełna dekadę temu.

Until Dawn (2015)
Until Dawn (2015)
Until Dawn (2024)
Until Dawn (2024)

O jakich zmianach mowa? Dla przykładu posłużmy się początkiem gry. W oryginale Josh drzemał przy blacie, tutaj położyli go na kanapie. Bohaterka prologu może teraz wyjść z kuchni na trzaskający mróz, gdzie znajdzie pierwszy totem (rodzaj znajdźki, która zdradza jedno z możliwych przyszłych wydarzeń), tymczasem w wersji z 2015 roku odbijała się od zamkniętych drzwi. Będąc w środku chatki, może z kolei wejść w interakcję z większą liczbą obiektów. Zabrakło chwytliwego kawałka przygrywającego w trakcie napisów początkowych, ale zastąpiono go świeżym utworem (całą ścieżkę dźwiękową stworzono od nowa).

Lekko rozbudowano bądź przebudowano część dialogów, jednak ich ogólny sens pozostał ten sam. Jak się rzekło, modele postaci są szczegółowsze, lecz względem poprzednich wydają się odrobinę postarzone, czego akurat nie rozumiem. Niektórzy bohaterowie dostali dodatkowy czas antenowy, co w teorii powinno lepiej zarysować ich charaktery i naświetlić kierujące nimi motywy, choć oczywiście główna oś historii pozostała nietknięta. Uwolniono też kamerę, która wylądowała za plecami postaci, i wreszcie mamy nad nią większą kontrolę. Inaczej rozlokowano również część totemów, a towarzyszące im animacje są czytelniejsze.

Until Dawn (2015)
Until Dawn (2015)
Until Dawn (2024)
Until Dawn (2024)

Dom woskowych ciał

Jeśli ktoś ma refleks szachisty i jego zmorą w podobnych grach są liczne wstawki QTE, ucieszy się zapewne z bardzo rozbudowanych opcji ustawień i dostępności. Oryginał nie był tak pobłażliwy; szereg rozmaitych ułatwiaczy pojawił się dopiero w jednej z ostatnich gier twórców, The Quarry, a odniosłem wrażenie, że nowe Until Dawn idzie w tej materii jeszcze dalej. Jeżeli kogoś interesuje wyłącznie historia, a nie mocowanie się z sekwencjami testującymi zręczność, może przejść produkcję niemal na automacie.

Mimo poprawionej pracy kamery sterowanie wciąż wypada topornie. To drewno w czystej postaci i pod pewnymi względami jest nawet gorzej niż w oryginale, gdzie mogliśmy zmusić bohaterów do lekkiego truchtu (sprint pojawiał się jedynie w wyreżyserowanych fragmentach i przerywnikach, nie mieliśmy więc nań żadnego wpływu). Tutaj nawet tego zabrakło. Sterujemy młodymi ludźmi wystawionymi na niebezpieczeństwa i makabreski, a poruszają się jak wozy z węglem, ociężale i mozolnie. Z każdą kolejną produkcją Supermassive Games mobilność postaci zaliczała delikatny progres, nie rozumiem więc, dlaczego opracowując grę od zera, Ballistic Moon nie skorzystało z podobnych rozwiązań.

Until Dawn (2015)
Until Dawn (2015)
Until Dawn (2024)
Until Dawn (2024)

Wśród zgłaszanych przez graczy problemów często pojawiają się głosy krytyczne pod adresem kiepskiej optymalizacji. Na topowej karcie (RTX 4090) podobnych bolączek nie uświadczyłem, a płynność z rzadka spadała poniżej 144 fps-ów, oczywiście na ustawieniach ultra, włączonym ray tracingu i aktywnym generowaniu klatek. Nie ustrzegłem się natomiast innych błędów – kilka razy gra się zwiesiła, co, przyznam, już dawno mi się nie zdarzyło w produkcji z tej półki cenowej. O problemach z optymalizacją może również świadczyć fakt, że na gołym PS5 zabrakło trybu wydajnościowego i tytuł oferuje jedynie rozgrywkę w 30 fps-ach, a czasem i ten pułap okazuje się nieosiągalny (ponoć wyższe wartości pozwoli uzyskać dopiero PS5 Pro), co wydaje się zwyczajną kpiną, biorąc pod uwagę hermetyczny i bardzo ciasny świat. Dodam jeszcze, że stara wersja z PS4 odpalona na „piątce” nie ma takich ograniczeń, możemy więc bawić się w 60 klatkach na sekundę.


Krzyk

Argumentem przemawiającym za powstaniem remake’u może być wersja pecetowa, bo to debiut Until Dawn na blaszakach. Tylko znów: tu tak samo dobrze sprawdziłby się prosty port oryginału, może nieco brzydszy, ale wywołujący zbliżone emocje i z całą pewnością niedrenujący portfela aż tak dotkliwie. Zresztą umówmy się, Supermassive Games w swoim nierównym cyklu The Dark Pictures mocno wymęczyło ideę przygodówek opartych na wyborach, więc ta formuła miała prawo się nam już przejeść. To, co dekadę temu było świeże, dziś z lekka trąci myszką. Podobnie jak archaiczne i denerwujące sekwencje QTE, którymi wszystkie gry studia są przeładowane.

Until Dawn (2015)
Until Dawn (2015)
Until Dawn (2024)
Until Dawn (2024)

Mizerne zainteresowanie rzeczonym odświeżeniem po premierze powinno zapalić lampki kontrolne w głowach korporacyjnych decydentów, bo to serio jeden z tych przypadków, gdy ktoś próbował nas uszczęśliwić na siłę, trwoniąc kasę, energię i moce przerobowe na produkcję remake’u, o który nikt nie prosił. Dodajcie do tego wymóg posiadania konta PSN w przypadku gry singlowej oraz cenę z sufitu, a otrzymacie gotowy przepis na sprzedażową katastrofę.

Powtórzę raz jeszcze: przed laty naprawdę polubiliśmy się z Until Dawn, lecz uważam, że gruntowny lifting nie był mu potrzebny. Zwłaszcza że dorzucono garść mało istotnych nowości, ale też gorszą optymalizację oraz, o dziwo, nieobecne wcześniej bolączki. Bez większego namysłu można wymienić dziesiątki dobrych gier Sony, które na podobne odświeżenie dużo bardziej zasługiwały (Bloodborne, mówi wam to coś, krawaciarze? Ba, nawet powrót zapomnianego The Order: 1886 ucieszyłby mnie mocniej!). Jeśli więc grałeś w Until Dawn z 2015, nie przepłacaj za tegoroczną wersję, bo zwyczajnie szkoda kasy. Jeśli zaś to dla ciebie rzecz świeża i nowa, to cóż… poczekaj na przeceny.

W remake Until Dawn graliśmy na PC.

Ocena

Grafika odświeżona pięknie, ale zupełnie niepotrzebnie, bo oryginał wciąż nieźle się broni. Wszelkie wprowadzone zmiany są widoczne od pierwszych minut, by jednak je zidentyfikować i docenić, trzeba przejść obie wersje jedna po drugiej albo pierwowzór znać na pamięć. Do tego dodajcie problemy z optymalizacją i przesadzoną cenę. Ech, Sony, po co to sobie robisz…?

6
Ocena końcowa

Plusy

  • miejscami zjawiskowa grafika, dopracowane lokacje i nowe oświetlenie
  • rozbudowane względem oryginału dialogi i cutscenki
  • szereg opcji dostępności i licznych ułatwień
  • uwolniona kamera, nad którą mamy większą kontrolę
  • historia wciąż może angażować, o ile jej nie znałeś
  • w końcu na PC!

Minusy

  • postacie poruszają się jak wozy z węglem
  • kiepska optymalizacja i jedynie 30 klatek na sekundę na PS5
  • przesadzona cena
  • drobne błędy techniczne
  • wersja na PC wymaga posiadania konta PSN – w grze singlowej to idiotyzm
  • jak na standardy Sony, stosunkowo słaby polski dubbing


Czytaj dalej

Redaktor
Eugeniusz Siekiera

Filozof i dziennikarz z wykształcenia, nietzscheanista z powołania, kinoman i nałogowy gracz z wyboru. Na pokładzie okrętu zwanego CDA od 2003 roku. Przygodę z wirtualnym światem zaczynałem w czasach ZX Spectrum, gdy gry wczytywało się z kaset magnetofonowych, a pisanie prostych programów w Basicu było najlepszą receptą na deszczowe popołudnie. Dziś młócę na wszystkim, co wpadnie pod rękę (przeprosiłem się nawet z Nintendo), choć mając wybór, zawsze postawię na peceta.

Profil
Wpisów129

Obserwujących22
Until Dawn (2024)
Ocena redakcji
6
Ocena użytkowników
-
Platformy
PC, PS5
Gatunek
horror
Producent
-
Until Dawn (2024)

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze