Warhammer 40,000: Darktide – recenzja. Grupowe siekanie heretyków

Warhammer 40,000: Darktide – recenzja. Grupowe siekanie heretyków
Tertium, zamieszkała przez około 90 miliardów ludzi metropolia położona na uprzemysłowionej planecie-kopcu Atoma Prime, to miasto skażone najgorszą z możliwych chorób – herezją. A lekarstwo jest tylko jedno. Inkwizycja.

Niestety chwilowo Inkwizycja nie dysponuje na Atoma Prime środkami adekwatnymi do zadania oczyszczenia miasta. Ale tam, gdzie jest wola, tam też znajdzie się sposób. I tak oto pojawia się szansa dla wszelkiej maści szumowin. Czyli dla nas. Jako skazańcy otrzymamy ułaskawienie w zamian za wstąpienie w szeregi akolitów, członków dziesiątek drużyn uderzeniowych, które zbadają tajemnice Tertium. Przez „zbadają” mam na myśli „spalą, zniszczą i rozerwą na strzępy zmutowanych mieszkańców metropolii, zdepczą ten heretycki bunt w jego zarodku, a rozważania na temat tego, skąd wzięło się zarzewie rebelii, skąd pochodzą bluźniercze kulty i ohydne mutacje, no i co planują wrogowie Imperium Człowieka, pozostawią mądrzejszym od siebie”.

Zresztą cóż takiego o herezji może wiedzieć szaleńczy zelota, niezbyt mocno stąpający po ziemi psionik, prosty weteran Gwardii czy wreszcie ogryn, przedstawiciel (warunkowo tolerowanych) podludzi? Niezbyt wiele. Dlatego wcielając się w jedną z tych czterech postaci, oddamy się czystej kooperacyjnej rozwałce. Jak w Left 4 Dead, tylko że wiedzeni nie pragnieniem przetrwania, a wolą Boga Imperatora.

Warhammer 40,000: Darktide

Wysławiajmy Go w pieśni!

Zanim opowiemy sobie o strzelaniu i waleniu po łbach, muszę – trochę nietypowo już na samym początku recenzji – wspomnieć o muzyce. Bo mamy tu do czynienia z czymś autentycznie przełomowym. I nie zrozumcie mnie źle – dotychczasowym grom wideo osadzonym w świecie Warhammera 40,000 nie brakowało szczęścia do ścieżek dźwiękowych. Wtop było niewiele, większość trzymała poziom, a kilka z nich – jak soundtracki Space Marine’a, obu części Battlefleet Gothic: Armada czy staruteńkiego Final Liberation – poleciłbym do słuchania nawet osobom, które nigdy nie poznały światła Imperatora i nie interesują się WH40K.

Ale to, co Jesper Kyd (kompozytor soundtracków m.in. do serii Borderlands czy Assassin’s Creed) zrobił ze ścieżką dźwiękową do Darktide’a, stanowi klasę samą dla siebie. Czegoż tu nie ma? Jest i chór, i sekcja dęta, i organy piszczałkowe wyniesione chyba z jakiegoś kościoła, i bębny wciskające w fotel, i instrumenty elektroniczne, a wszystko połączone z takim kunsztem, tak rewelacyjnie podkreślające najbardziej emocjonujące momenty rozgrywki, że aż człowiekowi dech zapiera. Nie było jak dotąd muzyki, która tak doskonale oddawałaby eklektyczny charakter uniwersum Warhammera 40,000. Zresztą przesłuchajcie sobie sami – przykładowo – utwór „Imperial Advance” i powiedzcie, czy aż się wam nogi nie rwą do tańca na chwałę Imperatora. Ja dodam tylko tyle, że gdyby przyszło mi osądzać samą ścieżkę dźwiękową, to bez wahania uznałbym Darktide’a za grę roku.

Warhammer 40,000: Darktide

Patrzcie pielgrzymi, oto Jego światło!

Pod względem grafiki Darktide urzeka niewiele mniej. Architektura Tertium jest niesamowita, a rozmiary metropolii pozwalają rozgrywać misje w różnych strefach klimatycznych. Odwiedzimy skąpane w deszczu dzielnice przemysłowe, podziemne miasta w kanałach, ogromne świątynie, a nawet osiedla pustynne. I każdy z tych obszarów wygląda niesamowicie.

Jeszcze większe wrażenie zrobiła na mnie jakość animacji hord heretyków, zwłaszcza kiedy naszą dzielną czwórkę wojowników zalewa fala złożona z setek zniekształconych, zmutowanych istot. Nie żebym miał szczególnie dużo czasu na podziwianie tego zjawiska, ale w sposobie poruszania się pędzącego tłumu, w tym, jak poszczególne jednostki pokonują przeszkody terenowe albo wspinają się po ścianach, zobaczyłem coś przerażająco realistycznego.

Warhammer 40,000: Darktide

Wiele ciepłych słów można byłoby wygłosić na temat świetnej jakości tekstur i bogactwa detali, przez które aż chciałoby się rzucić na chwilę pogoń za herezją i po prostu poprzyglądać się imperialnej maszynerii czy zdobieniom na ścianach. Ale choć wygląda to ślicznie, to uwidacznia też pierwszą rysę na znakomitej oprawie. Przeskakiwanie poziomu detali w miarę oddalania się i zbliżania do tekstur bywa rażące nawet na najwyższych ustawieniach graficznych. Wprawdzie w trakcie misji raczej się na to uwagi nie zwróci, ale między wyprawami, na pokładzie inkwizycyjnego okrętu – owszem. Z kolei ray tracing, który świetnie wyglądającą grę czyni jeszcze piękniejszą, okazuje się bardzo wymagający. Na moim sprzęcie (RTX 3060 Ti) w rozdzielczości 1440p musiałem ustawić jego jakość na niską, bo mocniejsze podkręcenie tego graficznego wodotrysku skutkowało bardzo niestabilną liczbą klatek na sekundę.

Bronią twą będzie zapał, a zbroją pogarda

Ale dość już o technikaliach, dość o wrażeniach zmysłowych, przejdźmy do rzeczy najważniejszej. Jak Darktide wypada na tle innych co-opowych gierek, w których musimy rozprawić się z hordami bezmyślnego tałatajstwa? Otóż całkiem zgrabnie, choć co do tego nie było chyba nigdy wątpliwości. Gra została przecież zbudowana na solidnym fundamencie, jakim jest Vermintide 2. Walka w zwarciu musiała więc wypaść solidnie.

Warhammer 40,000: Darktide

Czasami to bezmyślna młócka, zwłaszcza gdy bronimy przewężenia przed hordami kiepsko opancerzonych wrogów. Wśród fontann juchy i fruwających w powietrzu odciętych kończyn, pomiędzy chmurami dymu, iskrami lecącymi z miecza łańcuchowego i błyskami ognia naszych sojuszników taktyczny ogląd sytuacji będzie raczej ograniczony, choć skłamałbym, mówiąc, że taka rąbanka nie dostarcza satysfakcji. Ja w tym znalazłem sporo frajdy, wszelako znacznie częściej, szczególnie na czwartym i piątym poziomie trudności, walka w zwarciu – nawet jeśli wcielamy się w przeuroczego i blisko trzymetrowego ogryna – ma w sobie coś z tańca. Trzeba uskakiwać, blokować, odpychać, korzystać z umiejętności specjalnych i rąbać po łbach, zanim przeciwnik złapie oddech i sam zdoła zamachnąć się trzymanym w plugawych łapskach ustrojstwem.

Warhammer 40,000: Darktide

Jako FPS gra wypada równie dobrze, a choć wybór broni raczej nie powala (tzn. mamy raptem kilka typów pukawek, a ich coraz to lepsze modele różnią się w zasadzie tylko kilkoma statystykami), satysfakcja ze strzelania jest spora. Zwłaszcza gdy po raz pierwszy dorwiemy boltguna, czyli mniejszego kuzyna bolterów używanych przez kosmicznych marines. Ikoniczną spluwę Darktide przedstawił lepiej niż jakakolwiek inna gra wideo spod znaku WH40K. Nareszcie możemy poczuć, że każdy pocisk eksploduje w zetknięciu z tkanką wroga, dosłownie rozrywając ciała przeciwników na strzępy. Ale żeby nie było za łatwo, im potężniejsza broń palna, tym większe problemy z jej obsługą. Wspomnianego boltguna nie uruchomimy zaraz po schowaniu broni białej, bo najpierw trzeba go odbezpieczyć. Niby trwa to mniej niż dwie sekundy, ale w środku strzelaniny to niekiedy wieczność. A oręż przecież zmieniać trzeba, bo choć na papierze weteran i psionik specjalizują się w walce dystansowej, a zelota i ogryn w młócce z bliska, to okoliczności będą nas czasem zmuszać do przejmowania obu ról.

Warhammer 40,000: Darktide

Niech będą błogosławieni bezlitośni

Jeśli dodam do tego, iż misje zostały znakomicie „wyreżyserowane”, ze świetnie przemyślanymi, emocjonującymi fragmentami, gdy nasza wesoła czwórka musi rozpaczliwie bronić się przed nacierającymi hordami albo wręcz uciekać na złamanie karku, to pewnie pomyślicie sobie, że byłbym gotów wystawić grze dychę albo przynajmniej dziewiątkę, przybić pieczątkę z oficjalnym imprimatur Inkwizycji i CD-Action, a na koniec zaapelować do wszystkich, by nie czekali ani minuty dłużej, tylko ruszyli nabyć to cudo.

No i może tak by właśnie się stało, gdyby studio Fatshark dało nam do ręki całą grę, a nie jej wersję z wczesnego dostępu. Bo chciałbym postawić sprawę jasno – na tę chwilę miejsce Darktide’a to early access. Gra jest po prostu niekompletna. Weźmy chociażby kwestię fabuły. Twórcy chwalili się, iż za scenariusz odpowiada Dan Abnett. I słusznie się chwalili, to moim zdaniem najlepszy spośród pisarzy wydających powieści z uniwersum WH40K. Jego znakomite pióro wyraźnie czuć w przekomarzaniu się naszych bohaterów w trakcie misji. Na poważnie, to chyba pierwszy przypadek, gdy nie czułem potrzeby grania w co-opowego FPS-a wyłącznie ze znajomymi i za pomocą komunikacji głosowej. Dialogi, które zaserwowała gra, były po prostu tak dobre, że nie chciało się już słuchać ględzenia żywych ludzi. No, ale to tyle, jeśli idzie o wkład Abnetta, bo fabuła tzw. kampanii, kończącej się po osiągnięciu przez gracza 30. poziomu, jest szczątkowa i sprawia wrażenie prologu prawdziwej opowieści.

Warhammer 40,000: Darktide

I nie tylko w tym miejscu widać jak na dłoni wyciętą treść. Wystarczy przyjrzeć się czterem archetypom postaci, by zauważyć, że tak naprawdę opisują zarówno klasę, jak i podklasę (np. ogryn – rozbijacz czaszek, zelota – kaznodzieja). Stąd uzasadnione jest podejrzenie, że Darktide otrzyma kolejne cztery podklasy. Spojrzenie na arsenał (jak wcześniej wspomniałem, dość ubogi) każe przypuszczać, iż wiele się w nim jeszcze zmieni. Studio Fatshark obiecywało też crafting, którego – jako żywo – w tej chwili w grze nie uświadczymy. A jako że oprócz gry mam też jej oficjalny soundtrack, nie umknął mi fakt, iż Darktide nie wykorzystał jeszcze wszystkich zawartych na nim kompozycji.

Warhammer 40,000: Darktide

Błogosławiony umysł, który jest zbyt mały, by wątpić

Cóż więc to wszystko znaczy? Jako że developer uczciwie wywiązuje się z obowiązku naprawiania bugów (których – dodajmy – na starcie było sporo), a model monetyzacji DLC okazał się stosunkowo uczciwy (pieniądze wydajemy tylko na przedmioty kosmetyczne), można założyć, że Fatshark, bojąc się łatki wczesnego dostępu, z którego wiele gier nigdy nie wychodzi, wydał grę niekompletną i teraz pracuje nad tym, aby ją poprawić. Człowiek mniej ode mnie dobroduszny mógłby natomiast nabrać przekonania, że ktoś się tu szykuje do skoku na kasę, a za brakujący content trzeba będzie zapłacić. Bez względu na to, która interpretacja jest trafiona, pewne jest jedno – fantastyczna gra na tym ucierpiała. Bo choć bawiłem się nieźle i widzę w Darktidzie ogromny potencjał, to na jego realizację trzeba jeszcze poczekać.

W Warhammer 40,000: Darktide graliśmy na PC.

[Block conversion error: rating]

9 odpowiedzi do “Warhammer 40,000: Darktide – recenzja. Grupowe siekanie heretyków”

  1. Niemożliwe! Doczekałem się! Recenzja rozpływająca się nad warstwą dźwiękową! Cała dwugodzinna ścieżka dostępna jest za darmo na oficjalnym kanale YouTube Fatshark: https://www.youtube.com/watch?v=olqaqM21Dro

    Autor niestety mija się z prawdą, twierdząc, że craftingu nie ma. Jest, jednak na tę chwilę mocno ograniczony/nie zaimplementowany w pełni – można jedynie ulepszać ekwipunek oraz zmieniać jedną specjalną właściwość, blokując resztę na stałe.

    Dziwi mnie też, że nie pochylono się nad większą ilością problemów. Problemy komunikacyjne studia, gdzie niezadowoleni gracze wprost zarzucają twórcom kłamstwa, cytując konkretne wypowiedzi i wywiady. Wywalanie się gry do pulpitu (chyba, że zmniejszy się wątki do 1, tyle że wydajność mocno leci w dół). Problemy z wydajnością nawet na mocnych kartach i procesorach (nie rozumiem, jak autor recenzji był w stanie osiągnąć płynną rozgrywkę z włączonym śledzeniem promieni nawet na niskim poziomie). Przeciwnicy spawnujący się z powietrza za plecami gracza (albo wprost przed graczem, obok jakiejś kolumny/wspornika, również z powietrza, ponieważ AI Director ewidentnie oszukuje). Pod wieloma względami krok wstecz w porównaniu z Vermintide, np. brak dzielonego między postaciami ekwipunku i waluty. Można tak wymieniać dłużej. W tej chwili recenzje na Steamie z ostatnich 30 dni to 47% pozytywów, ponieważ spora część graczy jest coraz bardziej niezadowolona.

    Niemniej sam utopiłem już w grze ponad 100h (według licznika Steam) i to na pewno nie koniec. xD

    • „Autor niestety mija się z prawdą, twierdząc, że craftingu nie ma. Jest, jednak na tę chwilę mocno ograniczony/nie zaimplementowany w pełni – można jedynie ulepszać ekwipunek oraz zmieniać jedną specjalną właściwość, blokując resztę na stałe.”
      Ten system błogosławieństw to zapchajdziura. Póki co craftingu, czyli tworzenia nowych przedmiotów (jak w Vermintide 2), albo przynajmniej istotnej zmiany ich statystyk w grze po prostu nie ma.

      Co do pozostałych kwestii o których wspomniałeś:
      1. Sposób w jaki studio komunikuje się z graczami to trochę odrębna kwestia, chciałem, żeby to nie wpływało na ocenę samej gry.
      2. Wydajność z ray tracingiem – krótko po premierze RT faktycznie nie dało się uruchomić na moim sprzęcie (to znaczy dało się, ale skoki w ilości klatek były szokujące). Potem przyszedł jakiś update, Darktide wylądował w GeForce Experience wraz z możliwością wybrania optymalnych ustawień i od tego czasu chodzi świetnie. 1440p, wysokie detale, niski RT, zrównoważony DLSS i w miarę stabilne 60fps na RTX 3060 Ti.
      3. W ciągu około 40 godzin gry gra wywaliła mi się do pulpitu co najmniej 10 razy. Zawsze przy starcie misji z innymi graczami (to istotne, bo misja tutorialowa chodziła bez zarzutu). Problem zniknął pod koniec grudnia i od tego czasu nie miałem ani jednej zwieszki. Też przypuszczam, że miało to związek z ilością wątków, ale tak jak mówię – od ponad tygodnia nie miałem ani jednego takiego przypadku. Pozostały więc wyłącznie mniej uciążliwe glitche.
      4. Nie zauważyłem ani jednego przypadku, gdy AI spawnował wrogów za plecami. Zawsze był na tyle miły, by robić to za rogiem. Chociaż przydarzył mi się jeden bardzo zabawny bug. Dołączyłem do trwającej misji, gdzie miałem zastąpić bota… Ale jak szybko zauważyłem po dołączeniu do gry, bot w niej pozostał. Więc zamiast czteroosobowego zespołu mieliśmy team pięcioosobowy. Niestety więcej się to już nie powtórzyło. Szkoda, bo byłoby łatwiej 🙂

    • Heh, no to u mnie gra nie chodzi płynnie, a mam RTX 3070. Może to kwestia procesora (R5 2600). I wywala się regularnie – potrafi wylecieć do pulpitu 4-5 razy podczas jednej misji, chyba że zmniejszę wątki do 1, no ale wtedy wydajność leci. Sprawdzam to po każdym patchu i „stabilność” pozostaje bez zmian od czasu bety. Raz miałem misję z 4 graczami i 2 botami, choć boty zniknęły, kiedy gracze łączyli się ponownie po crashach. Mimo wszystko z oceną się zgadzam, jednak recenzja mogła być dłuższa i bardziej szczegółowa. Choć przez 40h takiego tytułu nie sposób ograć porządnie.

    • Tak, to chyba będzie kwestia procesora. Sam miałem przez długi czas Ryzena 2600, fajny procek, ale przy RTX 3070 to prawdopodobnie robi w niektórych grach za wąskie gardło. Dla porównania – u mnie RTX 3060 Ti jest sparowany z i5-11400F. Niby rdzeni i wątków tyle samo, ale wydaje mi się, że trochę większa szybkość robi różnicę, przez co problemów, o których piszesz albo nie miałem, albo pojawiały się sporadycznie.
      Co do długości recenzji – oj, to by mi suszono głowę, że za długie rzeczy piszę. A czas gry wydaje mi się adekwatny do zawartości, to znaczy poczułem, że mogę napisać recenzję po przejściu kampanii kaznodzieją i rozegraniu kilku misji ogrynem. To oczywiście prawda, że po rozegraniu nie 40, a 140 godzin mogłyby mi się jeszcze inne uwagi nasunąć, ale takie podejście to prosta droga do odkładania pisania w nieskończoność.

  2. Autorowi polecam muzykę z Mechanicusa.
    Zarówno ta z Darktide, jak i gry powyżej zasługują na miejsce w panteonie ścieżek dźwiękowych.
    https://www.youtube.com/watch?v=aJIDqYZ7qM0

  3. super sprawa.

  4. 7+ to naprawdę nadmiar dobroci dla tej gry. Jestem wielkim fanem serii, vermintide 2 to gra w którą mam na steam najwięcej godzin. Darktide niestety, to porażka. I to chyba nie tylko moje zdanie. Obecnie w Vermina 2 na steam gra tyle samo osób co w daktide. Podejrzewam że za pół roku w dakrtide będzie mniej graczy niż w verminie. Póki co wygląda to tak jak l4d i wyczekiwane back for blood. Fani czekali latami, potem pograli tydzień i wrócili do poprzedniej gry.

  5. Pod względem oprawy audiowizualnej i gameplay’u ta gra to mocne 8-9/10, ale wszystkie systemy poza tym to absolutne dno. Developerzy mieli już dobrze rozwinięte Vermintide 2 które wszyscy chwalą i z jakiegoś powodu postanowili nie używać żadnych dobrych rozwiązań z tej gry.

Dodaj komentarz