World of Warcraft: Mists of Pandaria ? recenzja cdaction.pl [+KONKURS]
World of Warcraft ma już prawie 8 lat, a do tego wymaga opłacania miesięcznego abonamentu w wysokości prawie 40 zł. Nie dziwi więc, że ostatnimi czasy tracił nawet milion aktywnych graczy na kwartał – choć nadal pozostaje najpopularniejszym płatnym MMORPG-iem. Czy Pandaria coś w tu zmienia? Sprawdza Allor.
World of Warcraft: Mists of Pandaria
Dostępne na: PC
Testowano na: PC
Wersja językowa: angielska
Mists of Pandaria to czwarty duży dodatek do WoW-a, a jego głównymi bohaterami są… na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że brzuchate misie, ale zarówno nowa rasa, jak i nowa klasa – mnich – wcale nie okazują się tu najważniejsze. Podobnie zresztą, jak podniesienie maksymalnego poziomu o 5, do maksymalnie 90., czy dodanie nowych lokacji – tak startowej dla zaczynających grę futrzakami jak i nowego kontynentu dla weteranów. To oczywiście duże zmiany, ale podobne były zarówno w "Katakliźmie", jak i w Burning Crusade. Dlatego na początku skupię się na tym, co Blizzard zrobił po raz pierwszy.
Pamiętacie na przykład takie coś, jak drzewka talentów? Możecie o nich zapomnieć. Teraz każda klasa wybiera co 15 poziomów tylko jedną z trzech zdolności, w dodatku wspólnych dla wszystkich specjalizacji. Co to oznacza w praktyce? Jeśli jesteś początkującym, ucieszy cię wiadomość, że WoW zyskał na przejrzystości. Jeśli natomiast jesteś weteranem, który zrobił sobie dłuższą przerwę – cóż, polecam zacząć od jakiegoś porządnego poradnika, bo nowa rzeczywistość wcale nie jest taka prosta, jak by się na pierwszy rzut oka mogło wydawać. Zwłaszcza, że poza talentami, zmiany dotknęły także samych umiejętności. Czasami sprowadzają się one tylko do nowej nazwy starego zaklęcia, ale innym razem przekładają się na poważne zmiany w rotacji, z którymi lepiej zapoznać się przed wyruszeniem do pierwszych podziemi. Inaczej, zwłaszcza w przypadku postaci leczących czy tanków, wyprawa taka może skończyć się śmiercią i narzekaniem. Trzeba jednak pochwalić Blizzard za te zmiany - są udane, sprzyjają "czytelności" gry.
Spore zmiany zaszły także w samym silniku gry. W większości – jak w przypadku 64-bitowego klienta czy zgodności z DirectX 11 – mają znaczenie tylko dla geeków. Obie rzeczy są jednak opcjonalne, bowiem Blizzard nie zapomniał o posiadaczach starszego sprzętu. Tyle tylko, że jeśli twoje pudło jest wystarczająco mocne, nowe krainy wyglądają co najmniej dobrze, a w zasadzie zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że bardzo dobrze. Oczywiście jak na grę z gatunku MMO. Co prawda nie wszystko poprawiono i nadal można się natknąć na tekstury w niezbyt wysokiej rozdzielczości, ale i tak Pandaria trzyma wysoki poziom, unikając choćby pop-upów (pojawiania się obiektów tuż przed graczem), które dokuczały nawet w teoretycznie znacznie lepszej graficznie Terze. Do tego do włączenia detali na poziomie Ultra i w FullHD wystarczy PC, który można kupić w sklepach już teraz, za jakieś 3 tysiące złotych. Oczywiście mowa o desktopie, ale minimalne wymagania się nie zmieniły – w każdym razie nie na tyle, by nie dało się przejść po Ogri na w miarę nowym laptopie z integrą Intela.
Jeśli chodzi o same wrażenie z gry, to zaczyna się ona tak sobie. Jako że miałem dłuższą przerwę, zacząłem od zrobienia pluszaka-monka, do czego wertowanie poradników potrzebne nie było. Nowa kraina startowa, notabene umieszczona na wielkim żółwiu, wygląda ślicznie. Dobór zadań też jest niczego sobie, zwłaszcza że Blizzard nie obiecywał nowego otwarcia czy wywrócenia MMORPG-ów do góry nogami. Nadal zdarzają się więc questy typu „zabij 10 zająców” czy „przynieś 30 odnóży”, ale całość jest skonstruowana całkiem sensownie i nie przynudza, zwłaszcza że pomiędzy bardziej oddalonymi od siebie miejscami można przemieszczać się na wozie, co jest a) szybkie, b) całkiem sympatyczne. Ciekawostką jest także fakt, że stronę, za jaką opowie się nasz pluszak wybieramy tak naprawdę dopiero przy opuszczaniu krainy startowej.
Nieco gorzej jest w przypadku nowych krain przeznaczonych dla weteranów. Wkurza przede wszystkim konieczność przesiadki na wierzchowca pozbawionego skrzydeł, bo latanie dostępne jest w nich dopiero od poziomu 90. Niby to dla dobra graczy, bo utrudnia gankowanie (przy okazji ułatwiając dogłębne poznanie nowych krain), ale wolałbym sam o tym decydować. Z drugiej strony mamy do czynienia z bardzo dużym zróżnicowaniem misji. Co i rusz trzeba się zabawić w bombardiera czy działonowego, a do tego dochodzą jeszcze questy, w których świat widzimy oczami innych postaci (np. orczycy-snajpera, która musi zapewnić wsparcie przekradającej się w obozie wroga towarzyszce), a także wydarzenia, które już na stałe zmieniają jego wygląd. Ok, takie rzeczy były już używane wcześniej, ale to wciąż plus, a nie wada.
Tuż po premierze problemem były masy graczy, przez których wszystkie misje wymagające zabicia lub zebrania czegoś/kogoś na mocno zaludnionych serwerach robiły dość problematyczne, bo "cele" nie nadążały się odradzać. Sytuację ratował trochę fakt, że śmierć ważniejszych wrogów jest zaliczana dla wszystkich, którzy się do tego przyczynili, nawet jeśli nie są w drużynie, ale i tak niektóre questy były nieco nudne, a nawet frustrujące, gdy na zagrażającego naszym wroga trzeba było czekać, bo tak bardzo był przetrzebiony… Tyle że to problemy typowe, które po kilku dniach ustąpiły. Pandaria cierpi też – wciąż - na problemy wieku dziecięcego. Mimo zakrojonych na szeroką skalę beta-testów jeden wieczór musiałem sobie całkiem odpuścić, bo wróg, którego miałem ubić, zawiesił się i nie dało się go zaatakować… Następnego ranka było już OK, ale i tak oznaczało to parę godzin przestoju, bo to był jedyny quest, który na tym etapie miałem do wyboru! I jeszcze ciekawostka – zegar przy prośbie o pomoc wysłanej do GM-a pokazywał, że średnio czeka się na nią… 4 dni i 20 godzin.
W Pandarii wprowadzono sześć nowych podziemi dla pięciu graczy oraz heroiczne wersje Scholomance i Scarlet Monastery. Wystartował już także pierwszy z rajdów, 30 października dostępne zaś będą dwa kolejne, Heart of Fear i Terrace of Endless Spring, na ich wersje heroiczne i LFR trzeba będzie poczekać tydzień dłużej. Dla doświadczonych graczy przygotowane zostały także Wyzwania. To nowy sposób na przechodzenie dungeonów w drużynie, w którym jakość przedmiotów zależy od czasu, w jakim zostanie on pokonany. Co ciekawe, twój własny ekwipunek nie ma tu większego znaczenia, bo wszyscy gracze zostaną automatycznie wyposażeni w standardowy zestaw przedmiotów, dzięki czemu czas nie będzie zależał od gearu, a jedynie od umiejętności. Pomysł świetny, do tego dobrze wykonany i potrafiący uzależnić, zwłaszcza jeśli wolisz grę w gronie 5 osób (heroiki nie stanowią zbyt dużego wyzwania).
Poza nowymi podziemiami i wyzwaniami, Blizzard stworzył również mini-grę z trenowaniem petów w roli głównej. W Pandach ich rola nie ogranicza się już jedynie do plątania się między nogami, potrafią one także walczyć. I to między sobą, w turach! Wprawdzie główna postać nic z tego nie ma, ale za to doświadczenie i nowe zdolności zdobywają walczące zwierzaki, a gdy walczysz z dzikim petem, np. karaluchem, będziesz mógł go nawet złapać. Innymi słowy – musisz mieć je wszystkie, dokładnie jak w Pokemonach. Głupie? Wręcz przeciwnie, wydaje się… interesujące. I to bardziej niż choćby Archeologia, wprowadzona w Katakliźmie.
Ogólnie wrażenia mam – mimo wpadki z questem i przymusowym pójściu spać przed północą - co najmniej pozytywne. Pandy jako nowa rasa w świecie fantasy wprawdzie nadal do mnie nie przemawiają, ale zaczynam je tolerować. Zresztą – w tym świecie są też przecież krowy, które osiem lat temu również wydawały mi się bez sensu, a skończyło się na tym, że mój main to Tauren… W każdym razie wygląda na to, że będę w tego nowego WoWa grał przynajmniej do końca aktualnego prepaida, a znając siebie – i wysoką jakość tego dodatku – pewnie dużo dłużej...
Szkoda tylko, że nie da się o tym wszystkim przekonać za darmo, bo 40 złotych (plus jakieś 100 zł za dodatek lub jeszcze więcej, jeśli w ogóle WoW-a nie masz) to jednak sporo. Z drugiej strony na tytuły „darmowe” – jeśli cię wciągną – można bez problemu wydać miesięcznie znacznie więcej. Zwłaszcza że pierwsze 20 poziomów można zrobić za darmo w World of Warcraft Starter Edition, co wszystkim niezdecydowanym jak najbardziej polecam.
Ocena: 8.5
---
Plusy:
Minusy:
---
PS. W związku z grą World of Warcraft: Mists of Pandaria mamy też dla was KONKURS. Jaki? KLIKNIJCIE TUTAJ