rek

Mafia: Po 20 latach to wciąż propozycja nie do odrzucenia

Mafia: Po 20 latach to wciąż propozycja nie do odrzucenia
Gdy w 1998 roku 23-letni grafik Daniel Vavra dołączał do studia położonego w Brnie, nie mógł wiedzieć, że kilka lat później będzie stał na czele projektu najbardziej filmowej z niebędących filmami opowieści gangsterskich. Podobnie jak taksówkarz Tommy Angelo nie spodziewał się, że jeden jesienny wieczór odmieni jego życie na zawsze.

Grałem w GTA, ale jedynymi podobieństwami między nim a Mafią były otwarty świat i tematyka. Cała reszta jest inna. Chciałem, by nasza gra opowiedziała poważną historię dla dorosłych odbiorców – Vavra nie bez powodu przywołuje serię Rockstara. Mafia na rynku pojawiła się niedługo po GTA 3 i choć na pierwszy rzut oka mogła wydawać się jego kopią osadzoną w latach 30. XX wieku, to wystarczyło kilka minut w Lost Heaven, by zrozumieć słowa głównego projektanta. 

https://www.youtube.com/watch?v=4tQZkKBRbzg

To nie typowy sandbox ani też radosna strzelanina i zabawa w gangstera. Mafia nastawiona była na historię opowiedzianą w filmowy sposób, za czym szła pełna liniowość rozgrywki i brak wolności. Dlatego choć podczas 20 misji wątku fabularnego można było poruszać się po całym mieście, to brak misji i aktywności pobocznych wymuszał niejako podążanie za opowieścią Tommy’ego – zwykłego taksówkarza, który znalazł się w niewłaściwym miejscu i czasie, co zmusiło go do wstąpienia w mafijne szeregi.

Zapraszamy do miasta

Narracja kładła nacisk nie tylko na dojrzałość przekazu, lecz także daleko posunięty realizm wydarzeń. Dość napisać o obowiązujących w mieście przepisach – policja przyłapała cię na przejechaniu znaku stopu? A może przekroczyłeś ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym? Pościg masz jak w banku i módl się, by twój samochód wdrapał się na najbliższe wzniesienie – słabsze pojazdy potrafiły odmówić posłuszeństwa w pół drogi. Inny realistyczny element uznałem nawet początkowo za buga. Kto to bowiem widział, by podczas przeładowywania broni wyrzucać magazynek z resztką niewystrzelonych nabojów?

Z równą pieczołowitością Czesi odwzorowali realia i klimat USA lat 30. Z kilkuset archiwalnych zdjęć zaprojektowano miasto jako żywo wyjęte z czasów amerykańskiej prohibicji. Przywiązywanie należytej uwagi do detali budowało klimat Lost Heaven, jednak tym, co sprawiło, że czułem zapach zadymionych pomieszczeń baru Salieriego czy skóry na siedzeniach prowadzonego Bolta Ace’a, była muzyka. Absolutnie genialna – na głównym motywie stworzonym przez Vladimira Simunka i odegranym przez Czeską Orkiestrę Symfoniczną poczynając, a na autentycznych utworach z epoki kończąc. Kto po kilkunastu godzinach za kółkiem nie pokochał Django Reinhardta czy kwartetu The Mills Brothers?

https://www.youtube.com/watch?v=6IWMYtdxi5U

Niespotykana w Mafii okazała się także immersja. W grze sterowaliśmy Tommym, zwykłym taksówkarzem, który staje się jedną z najważniejszych osób w mafijnej rodzinie. Trzeba Vavrze i spółce oddać, że udało im się stworzyć postać wielowymiarową. Główny bohater nie wahał się zabijać z zimną krwią, jednak do samego końca nie zaprzestał kwestionować kodeksu zachowań przyjętego w organizacji Salieriego. 

Zapraszamy do kina

Na pierwszy rzut oka można uznać Mafię za dobrze opowiedzianą, sensacyjną historię, jednak z każdym kolejnym przerywnikiem filmowym nabierałem przekonania, że to nie tyle film gangsterski, co dramat. Dramat człowieka bez możliwości wyboru – w ramiona Salieriego uciekł, by przeżyć, a z każdą kolejną robotą coraz wyraźniej zdawał sobie sprawę, że tylko odroczył wyrok. Z Rodziny wyjść można tylko w jeden sposób – nogami do przodu. Dlatego też protagonista brnie w kolejne napady i zabójstwa, nie ma opcji pośredniej. 

Mafia

W końcu jednak, czego dowiadujemy się już z prologu, łamie się – postanawia sypać. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie czeka na ulicach Lost Heaven. Fabularnie Czechom bezsprzecznie udało się stworzyć doskonałe kino gangsterskie. Kino pełne momentów, których nie powstydziłby się sam Frank Coppola (reżyser „Ojca chrzestnego”). Wciąż przed oczami mam scenę mszy pogrzebowej w intencji zabitego przez Tommy’ego zbira – spokojny ton księdza, szlochy kobiet, skrojone na miarę garnitury mężczyzn. Kilka chwil później ciszę i powagę miejsca mąci zabójczy śpiew tommy gunów. Gdy w końcu milkną, tylko wystrzelone łuski i kałuże krwi zdradzają chaos, którego świadkami były kościelne ławy. 

Omerta

Zakończenie opowieści Tommy’ego zostało przez czytelników CDAction.pl wybrane w 2012 roku najlepszym epilogiem w historii gier. Stąd, choć grafika mocno już się zestarzała (w dniu recenzji Qn’ik pisał o „twarzach postaci pokazujących, że słowo »fotorealistyczny« ma wreszcie odwzorowanie w grach”), warto do Mafii – nawet w wersji zrimejkowanej z 2020 roku – wrócić dla samej warstwy fabularnej.

{„alt” => „”, „caption” => „”, „imageUrls” => [„/wp-content/uploads/2022/08/29/76871321-0585-454c-addc-f1820bf677e6.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/08/29/1a7066e3-82b1-41b3-baeb-902fcc606828.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/08/29/831f86c8-426f-4fd0-bfc3-fb074bba21ad.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/08/29/773fffbf-3229-4220-9033-acc4162c7b98.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/08/29/b7d1b68f-8a11-4822-82ea-b6a9750b67c8.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/08/29/915c295b-c9e9-41c3-b475-abe223da27c5.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/08/29/c2f52627-75dd-4909-9a53-176b2c293401.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/08/29/718b3113-4e0e-49bd-a063-d43dee0ffb39.jpeg”], „isStretched” => false}

Jestem więcej niż przekonany, że gdyby tylko historia Tommy’ego Angelo doczekała się ekranizacji, to z marszu trafiłaby do kanonu i stawiano by ją w jednym szeregu z „Ojcem chrzestnym” czy „Chłopcami z ferajny”. O ile tylko za film na podstawie Mafii wzięliby się równie utalentowani ludzie, jak ci pracujący 15 lat temu w Illusion Softworks.

Światem nie rządzą prawa spisane na papierze. Światem rządzą ludzie. Niektórzy trzymają się prawa, inni nie. Każdy człowiek sam decyduje o tym, jak urządzi swoje życie. (…) To wcale nie takie proste, jak uczą w szkole. Ale dobrze jest mieć parę mocnych zasad i zawsze się ich trzymać. W małżeństwie, w mafii, na wojnie – zawsze i wszędzie. Ja przegrałem. Tak samo Paulie i Sam. Chcieliśmy lepszego życia, ale skończyliśmy dużo gorzej niż większość ludzi.

Artykuł pierwotnie pojawił się w CD-Action 10/2017.

10 odpowiedzi do “Mafia: Po 20 latach to wciąż propozycja nie do odrzucenia”

  1. Myślę że „gdyby tylko historia Tommy’ego Angelo doczekała się ekranizacji” to z miejsca pojawiłyby się zarzuty o zrzynki z Ojca chrzestnego i Chłopców z ferajny. Zwłaszcza inspiracje z Goodfellas są widoczne jak na dłoni, że wspomnę tylko o interakcjach między paczką mafijnych kumpli i motywie wsypania całej Rodziny w sądzie. To jest świetna gra ze świetną historią ale zrzynająca dużo motywów z klasyki kina więc pomysł o ekranizacji uważam za dość ryzykowny.

    • Racja, co więcej – kiedy skończymy z tym kompleksem niższości wobec kina: „gra jest TAK DOBRA, że mogłaby być filmem”. Ludzie złoci, jest 2022, gry są swoim własnym środkiem masowego przekazu i sztuką, serio nie potrzebują porównywać się do X muzy.

    • @quetz Trochę tak, a trochę jest tak, że jak są filmy warte stworzenia gier na ich podstawie, tak gry, które dobrze byłoby zobaczyć na innej płaszczyźnie przekazu. 😉

      @zaggi Pełna zgoda z inspiracjami. Ale i tak chętnie zobaczyłbym przeniesienie na duży ekran.

    • @ninho – jasna sprawa, ale jak weźmiesz pod uwagę z jakim brakiem staranności i wyższością branża filmowa podchodzi w większości przypadków do ekranizacji gier, to myślę, że długo jeszcze potrwa, zanim doczekamy się wyrównania.

  2. Remake infantylizuje całą historię Mafii. Oryginał ogrywałem kilkukrotnie, na remake byłem napalony jak szczerbaty na suchary i zawód był ogromny. Zmiany w fabule jakie wprowadzili całkowicie zmieniają odbiór gry. Jeśli ktoś nie grał i jest w stanie przeżyć kanciastość grafiki to polecam grać w oryginał. Remake można ograć później żeby samemu ocenić. Dla mnie w kwestii budowy postaci i fabuły wyłożyli się spektakularnie.

    • Stąd w tekście „nawet”, bo i mnie remake pod względem całości podszedł gorzej. Akcenty były inaczej rozłożone – raz lepiej, częściej gorzej.

      Ale jeśli ktoś ma w ogóle nie zagrać, to lepiej by zagrał chociaż w remake.

    • Ogółem powiem że remake Mafii był dobry… Gdyby nie było pierwszej Mafii. Trochę dziwnie to brzmi wiem ale naprawdę bardzo fajnie przełożyli stare mechaniki na nowe standardy i ogółem grało się bardzo przyjemnie, tak samo jak wszelkie nowe wstawki. Tylko że problemem było to że po prostu do przesady wyżynano zawartość podstawki. Na każdy 1 nowy fragment/element wypierniczano z 5 z oryginału. I cała gra przez to sprawiała jakby zap%^&*dalała do przodu na złamanie karku. Zresztą przez to wszystko strasznie ucierpiał głównie finał, w oryginale naprawdę był „potężny” i dawał srogiego plaskacza w ryj każdemu kto grał. Tutaj to takie bezpłciowe było. Choć powtórzę się – Remake Mafii jest ogólnie świetny. Po prostu historia opowiedziana w Mafii te 20 lat temu nie była aż tak łatwa do przeniesienia na obecne „standardy”. Wolałbym szczerze jakby więcej twórców robiło właśnie tego typu remaki zamiast beznadziejnych HD remasterów ktore nie wnoszą nic prócz lepszej grafiki.

    • Miałem dokładnie takie same odczucia. Fabułę strywializowano, i strasznie spłycono(to jak potraktowano zakończenie woła o pomstę do nieba). Ciekawe postacie zastąpiono stereotypowymi archetypami gangsterów z popularnych filmów. Reżyserię też popsuto, powolne tempo było kluczowe dla tej gry, w remaku zbyt „ściśnięto” fabułę, by czasem nie znudziła przeciętnego odbiorcy, przez co dla nowych odbiorców mogła być niezbyt zrozumiała. Ten remake to coś w stylu amerykańskich wersji popularnych filmów z innych krajów, niby budżet większy, niby technicznie lepiej, ale duch oryginału gdzieś się zagubił 🙁

  3. Dosłownie wczoraj ukończyłem remake Mafii. Akurat w 20-lecie serii. Nie grałem w oryginał.
    Generalnie wrażenia pozytywne (poza zglitchowanym Samem w ostatnich momentach epilogu, gdzie zaklinował się przy ścianie nadal będąc nieśmiertelnym… Pomogło wczytanie save’a…), graficznie bardzo dobrze, udźwiękowienie świetne, klimat miasta super, ale…
    Ruch uliczny bardziej chaotyczny, niedopracowany i zbugowany niż w CP2077, a sądziłem, że nie da się tego przebić. Po prostu nie chce się jeździć po tych drogach, a misje są skonstruowane tak, byś w każdej przejechał całe miasto w poprzek… Właśnie – misje. Początek gry świetny, z każdą kolejną misją zapał do grania znacznie malał, a epilog przebiegłem (i właściwie jego konstrukcja się taka wydawała – ot, misja do przebiegnięcia z wypluwaniem ołowiu dookoła tak przy okazji, niczym kampania CoD).
    Po wypowiedziach innych użytkowników tutaj nie dziwię się, dlaczego tak odebrałem tę grę. Nie została ona zrobiona z takim rozmachem i ambicjami jak oryginał. Przenieśli większość contentu na współczesny silnik, zmodyfikowali co chcieli tak jak chcieli i wyszło co wyszło :/
    Z jednej strony z chęcią poznałbym cały wątek z oryginału, tak zachwalany, ale jednak znam już całą fabułę dzięki remakowi, więc to by nie było to.

    • Właśnie się dowiedziałem, że oryginał będzie za darmo na steamie w dniach 1-5 września 🙂 W sumie może to będzie dobra okazja jednak.

Dodaj komentarz