Mija 19 lat od premiery PlayStation 3. Oto słodko-gorzka historia konsoli Sony!
Prace nad PS3 rozpoczęły się w 2001 roku, kiedy prezes Sony Computer Entertainment, Ken Kutaragi, „ojciec” dwóch poprzednich PlayStation, ogłosił partnerstwo z firmami Toshiba i IBM w celu przygotowania mikroprocesora Cell, serca nowej konsoli. „Cell całkowicie zmieni koncepcję programowania” – prorokował Kutaragi. Śnił o architekturze, która zadziwi świat – nie tylko jako maszynka do grania, ale też potencjalnie jako żagiew rewolucji cyfrowej. Marzył się mu „superkomputer w każdym domu”.
To skomplikowane
I cóż, Cell rzeczywiście okazał się cudem technologii, ale i koszmarem dla programistów. Co prawda dzięki niemu teoretyczna moc obliczeniowa PS3 sięgała 230 GFLOPS w 32 bitach, ale w praktyce przez długi czas twórcy gier nie mogli w pełni wykorzystać jego potencjału. Dlaczego? Bo był inny niż pozostałe CPU. Składał się bowiem z jednego głównego rdzenia PPE i siedmiu wyspecjalizowanych rdzeni SPE, które mogły równolegle wykonywać obliczenia. Problem polegał na tym, że rdzenie SPE wymagały od twórców kodu ręcznego dzielenia zadań i przesyłania danych między nimi, co okazało się bardzo skomplikowane.
Developerzy musieli uczyć się nowego, równoległego sposobu programowania przy niedoskonałych narzędziach i dokumentacji, co stanowiło dla nich wielkie wyzwanie. Zgodnie narzekano na „procesor z piekła rodem”, a opracowywanie softu do niego porównywano do koszmaru na jawie. Kazunori Yamauchi, twórca serii Gran Turismo, zaznaczał, że Cell był bardzo trudny do opanowania i powodował wewnątrz zespołu produkcyjnego sporo stresu. Minęło kilka lat, zanim powstały gry, które wyciskały z tego układu wszystkie soki. Dodać należy, że mikroprocesor wydzielał podczas pracy tyle ciepła, iż pierwsze modele PS3 dosłownie huczały pracującymi na pełnej mocy wentylatorami jak suszarki do włosów.

Problemy wśród „Niebieskich”
Ale nie wyprzedzajmy faktów, jak mawiał Bogusław Wołoszański. Prace nad konsolą nie były proste – tradycyjnie dochodziło do konfliktów z zarządem Sony odnośnie do finansów, bo Kutaragi „z głową w chmurach” nie przejmował się tak przyziemnymi sprawami jak jednostkowy koszt produkcji. Do tego Ken, delikatnie ujmując, nie dogadywał się z personelem.
Shūhei Yoshida, przez dekadę jego prawa ręka, wspominał: „Praca z Kutaragim była niesamowicie trudna, bo (w każdej chwili – dop. Smg) mógł zrobić zwrot o 180 stopni w tym, czego chciał. Każdego tygodnia kierunek i instrukcje mogły się zmienić”. A potem dodał ze śmiechem: „Zostałem (przez ten czas) pochwalony przez Kena dwa razy! Koledzy twierdzili, że to bardzo dobry wynik”. Kutaragi nie patyczkował się też z kooperantami. Gdy IBM narzekał na narzucone terminy przy projektowaniu CPU, rzucił tylko: „Zróbcie to, żadnych wykrętów”.
Na targach E3 w 2005 roku Kutaragi prezentował publicznie PlayStation 3 po raz pierwszy, podkreślając, że to nie tylko konsola do gier, lecz także platforma cyfrowej rozrywki nowej generacji. Wtedy padały słynne deklaracje: Sony zapowiadało rewolucję w sposobie doświadczania rozrywki, a Ken twierdził, że porównywanie Xboksa 360 do PS3 to jak zestawianie 3DO z pierwszym PlayStation. Niemniej miał podstawy, by tak zadzierać nosa, gdyż prezentował sprzęt o potężnej mocy obliczeniowej, z odtwarzaczem Blu-ray i z grami odtwarzanymi natywnie w 1080p. Do tego układ graficzny RSX Nvidii, bazujący na architekturze GeForce 7 z własną pamięcią 256 MB GDDR3. Plus 512 MB RAM-u.
Na E3 2006, już bez Kutaragiego jako głównego prezentera, Phil Harrison – wiceprezes Sony Computer Entertainment – pokazywał techniczne możliwości PS3, m.in. spektakularne efekty w czasie rzeczywistym, jak choćby eksplozję stacji benzynowej w demonstracji technologicznej.
Sala też wybuchła. Owacjami.
Tutaj inne fragmenty prezentacji:
Premiera o dwóch twarzach
W momencie premiery, 11 listopada 2006 roku, gracze byli zadowoleni z PS3, pomimo tego, że gdy dowiedzieli się, ile sprzęt kosztuje – 599 dolarów za wersję z HDD 60 GB(*), czyli o jakieś 200 dolarów więcej niż za X360 z dyskiem 20 GB – to im miny nieco zrzedły. Zrzedły im dużo bardziej, kiedy zrozumieli, że dobrych gier na PlayStation 3 po prostu brakuje. W dniu debiutu konsoli dostępnych było kilka tytułów, lecz żaden nie okazał się naprawdę wybitny. A po premierze sytuacja wcale się nie polepszyła – produkcji powstawało niedużo i nie porywały. Twórcy pierwszego Uncharted przyznali, że wykorzystali jakieś 30% potencjału urządzenia. (Co prawda dało się na pierwszej wersji PS3 uruchamiać gry z PS2, ale chyba nie po to kupuje się nową konsolę, by odpalać starsze tytuły). Yoshida wyznał w 2008 roku: „Rok po premierze PS3 był wielkim rozczarowaniem z powodu problemów z wsparciem software’owym”.
W efekcie w 2007 Xbox 360 sprzedał się dwa razy lepiej niż PlayStation 3! Sytuacja poprawiła się dopiero w okolicach 2009, gdy wypuszczono wersję Slim PS3 i zaczęły się pojawiać lepsze gry. Do 2017, gdy zakończono jej produkcję, PS3 sprzedało się w sumie lepiej od konkurenta (87 mln sztuk kontra 84 mln sztuk), ale zdecydowanie przegrało z Nintendo Wii (nieco ponad 100 mln kopii). W Sony taki wynik odebrano jako porażkę, a Kutaragi poszedł w odstawkę. Kolejne PlayStation skonstruowano już bez niego.
(*) Czyli poniżej rzeczywistych kosztów produkcji, które w tym wypadku wynosiły jakieś 200-300 dolarów więcej. Sony początkowo sprzedawało konsole ze stratą, zakładając, że odbije to sobie na grach i akcesoriach, a z czasem koszty produkcji spadną tak, iż konsola zacznie generować zysk, co zresztą nastąpiło w 2009 roku.
PS3 służyło też „Niebieskim” do promocji standardu Blu-ray. W momencie premiery trwała bowiem wojna formatów między Blu-ray (Sony) a HD DVD (Toshiba, Microsoft). Sony zdecydowało się subwencjonować PlayStation 3, bo każda sprzedana konsola była jednocześnie odtwarzaczem Blu-ray, a więc narzędziem do popularyzacji tego standardu. I ta strategia zadziałała: to zapewne dzięki popularności PS3 HD DVD przegrało całe starcie.
