30.12.2024, 15:45Lektura na 4 minuty

Miniaturowy domowy arcade. Sprawdziłem Evercade Alpha i to naprawdę ma sens!

Miłośnikom i miłośniczkom gier z czasów minionych pewnie nie trzeba przedstawiać marki Evercade. Tym razem jednak producent przenośnych urządzeń na kartridże, emulujących masę klasycznych gier, wypuścił na rynek sprzęt stacjonarny w postaci… automatu w wersji mini!


Paweł Kicman

Mini, bo w porównaniu do klasycznych maszyn arcade Evercade Alpha to maleństwo. Ośmiocalowy wyświetlacz, dziewięć przycisków, joystick, boczne głośniki, dwa sloty na kartridże i dwa porty USB – to wszystko mieści się na urządzeniu mierzącym niewiele ponad 40 cm wysokości i 24 cm szerokości. Do kwestii wielkości (czy raczej „małości”) jeszcze wrócę, ale odpowiedzmy najpierw na pytanie – co tak naprawdę potrafi Evercade Alpha? 

Evercade Alpha
Evercade Alpha

Ściskając w ręku…

Cóż, potrafi wszystko to, co mniejsze sprzęty tej marki, ale jednocześnie to, co zwykłe automaty. Pozwala więc na granie w kilkaset licencjonowanych produkcji wydanych przez Evercade na wspomnianych kartridżach, ale jednocześnie oddaje nam możliwość sterowania w pełni profesjonalnym kontrolerem znanym z najlepszych maszyn arcade. Przyciski mają bardzo płytki „klik” (czyli szybko odbijają do wyjściowej pozycji i nadają się do ponownego wciśnięcia) i dzięki temu są idealne do mashowania – a o to w wielu grach tamtej ery przecież chodzi. Podobnie sprawa ma się z ośmiokierunkowym joystickiem, bardzo precyzyjnym, błyskawicznie odskakującym do centralnej pozycji. Granie za pomocą tego kontrolera nie tylko otula nas kołderką nostalgii, ale jest też po prostu wygodne i responsywne

Zastanawiacie się, jak rozwiązano kwestię wsadzania monet/żetonów? Wystarczy tylko nacisnąć przycisk, żeby sobie nabić kredyty – proste! W ogóle wszystko w obcowaniu z Alphą wydaje się dość proste: interfejs wygląda świetnie i jest intuicyjny, wszystko śmiga szybko i sprawnie, a garść opcji dodatkowych umila korzystanie z konsoli. 

A w co dokładnie możemy zagrać? Sam sprzęt ma wbudowane sześć gier – w zależności od modelu będzie to kolekcja Street Fightera lub Mega Man 1 i 2, Carier Air Wing, Final Fight, Knights of the Round i Strider. Trochę mało, ale sytuację ratuje możliwość dokupienia setek tytułów na osobnych nośnikach, i to kompatybilnych ze wszystkimi kartridżami, jakie Evercade do tej pory wypuściło. Choć trzeba uczciwie przyznać, że większość to jednak bardzo powtarzalne shoot ’em czy beat ’em upy, różniące się stylistyką, ale oferujące raczej niewiele. No i mimo wszystko spodziewałbym się po sprzęcie za niemal 1000 zł, że zaoferuje nieco bogatszą bibliotekę na start


… żeton automatowy

Technicznie sprzęt i brzmi, i wygląda dobrze. Głośniczki dają kopa, a ekran wyświetla żywe kolory (a ustawienia tego, jak bardzo „retro” gra ma wyglądać, dostępne są do zmiany w opcjach). Jeśli chcemy nieco upiększyć maszynę, to możemy też wymieniać markizy (ozdobne plakietki nad ekranem) – do każdej wersji dołączono trzy różne. Niestety, teraz czas na łyżkę dziegciu. Menu spolszczono, ale czasem brakuje w nim polskich znaków (dla formalności dodajmy, że same gry są już po angielsku). Nie dane mi było też odpalić pada, więc nie mogłem przetestować rozgrywki wieloosobowej. Wątpię też, czy taka gra okazałaby się na dłuższą metę wygodna – niewielki sprzęt jednak nie pozwala więcej niż jednej osobie na komfortowe ustawienie przed ekranem. 

Evercade Alpha
Evercade Alpha

Problem mógłby rozwiązać port HDMI, tego jednak brak. W kwestii wygody uwierała mnie też trochę sama konstrukcja Alphy. Dość wysoko podniesiony „blat” z przyciskami sprawiał, że siedząc przy biurku, musiałem je opuścić w dół, bo nadgarstki szybko mi się męczyły. Inną możliwością jest postawienie konsoli wysoko i granie na stojąco, ale z drugiej strony raczej nie wyobrażam sobie, żeby ktoś przed automatem w domu spędzał wiele godzin naraz. 

No właśnie, a kim jest osoba, która w ogóle Alphę mogłaby chcieć postawić w swoich czterech ścianach? Wydaje mi się, że Evercade celuje z tym automatem w bardzo konkretną grupę docelową, sprzedając raczej doświadczenie i nostalgię, aniżeli sprzęt do grania. Mimo że wykonany świetnie, oferuje gry, jakie teoretycznie można odpalić sobie w przeglądarce. Ale nie o gry tutaj chodzi, ale właśnie o możliwość obcowania z czymś, co przenosi nas do czasów, kiedy to ściskając w spoconej dłoni monetę, czekaliśmy na swoją kolej na granie. Fani i fanki takich wspominek mogą wydać 1000 zł i dokupić parę kartridży (a znając życie, już je mają, bo pewnie posiadają inny sprzęt tego producenta). Dla całej reszty to raczej tylko droga ciekawostka. 

Evercade Alpha vs najmłodsze pokolenie :)
Evercade Alpha vs najmłodsze pokolenie :)


Czytaj dalej

Redaktor
Paweł Kicman

Za dnia projektuję gry tabletop RPG, w nocy zajmuję się dziennikarstwem popkulturowym (m.in. dla CD-Action, Nowa Fantastyka, Pismo, dwutygodnik). Uwielbiam grać w koszykówkę, poznawać lore Soulsów i pić mleko waniliowe.

Profil
Wpisów34

Obserwujących1

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze