Huawei FreeBuds Pro 2 – test najnowszych dokanałówek
„Będę miał nowe dokanałówki Huawei, chcesz przetestować?”, zapytał mnie niedawno Krigor. Przyjąwszy zlecenie bez wahania, byłem przekonany, że „chińczyki” mnie nie zaskoczą. Myliłem się. Przeczytajcie dlaczego.
Biję się w piersi. Moja początkowa rezerwa w stosunku do Huawei FreeBuds Pro 2 wynikła stąd, że trochę rządzi mną prawo inżyniera Mamonia z „Rejsu”: „Proszę pana... Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem”. Tak więc i ja nie za bardzo ufam sprzętom marek, jakich nie używam na co dzień.
Zacznijmy jednak jak Rzymianie, czyli ab ovo. Już samo wypakowywanie słuchawek z eleganckiego pudełka, w którym wytłoczkę wykonano również z papieru (ukłon w stronę recyklingu), przywiodło mi na myśl rozpieczętowywanie opakowań z zawartością „Designed by Apple in California”. Biel kartonu nie jest tu przypadkowa, gdyż – jak zapewne się domyślacie – Shenzen próbuje mierzyć się z Cupertino i ze swymi FreeBudsami celuje w segment premium. Ergo trzymając w dłoni metalicznie ciemnoszare puzderko ze słuchawkami Huawei, odnosi się wrażenie obcowania z produktem wysokiej próby. Wszystko spasowane, estetyczne i dopracowane. Osobiście wolałbym zestaw nawiązujący kolorystyką do scenografii „Kawy i papierosów” Jima Jarmuscha, ale to kwestia wyłącznie gustu – po prostu nie lubię wykończenia przedmiotów „na wysoki połysk”.
ChRL nad Sekwaną
Moda na korzystanie przez azjatyckie koncerny z usług europejskich firm i projektantów – jak widać, słychać i czuć – trwa. I nie ma nic w tym zdrożnego, wszak „po owocach ich poznacie”. Tak też dzieje się już od ponad dwóch i pół roku w przypadku chińskiego giganta Huawei i francuskiego producenta głośników i wzmacniaczy – Devialet. O tej kooperacji informuje dyskretny napis na opakowaniu słuchawek. Efekt prac projektowych paryskich akustyków przy Huawei FreeBuds Pro 2 słychać od razu. Nie wiem, czy to za sprawą zastosowania płaskiej membrany zamiast tradycyjnej (stożkowatej), czy nie, jednak fakt jest faktem: bezprzewodowe dokanałówki Huawei to pierwsze na świecie urządzenie TWS (true wireless) – jak twierdzi producent – z planarnym przetwornikiem.
Mówi o tym zresztą opis pchełek („wybitna szczegółowość i precyzja generowanych dźwięków”), który nie jest li tylko czczą deklaracją i chwytem marketingowym. Tę dokładność naprawdę słychać podczas odtwarzania muzyki. Mimo że wolę neutralne, a nawet ocieplone brzmienie, to muszę przyznać, że lekko chirurgiczna charakterystyka drugiej odsłony FreeBudsów Pro mi nie przeszkadzała, a wręcz ją polubiłem. Co więcej, odkryłem, że tłustsze basy i wyraźniej zaznaczone tony wysokie reprodukowane przez przetworniki pchełek Huawei cieszą swą soczystością. Nawet kosztem delikatnego przyćmienia średnicy.
Na kłopoty apka
Komu jednak nie w smak domyślne brzmienie, temu w sukurs przyjdzie aplikacja Huawei AI Life (Android, Harmony OS, iOS). W niej za pomocą opcji Efekty dźwiękowe można dostosować charakterystykę dźwięku, manipulując suwakami 10-zakresowego korektora graficznego (oprócz tego mamy też cztery predefiniowane nastawy: Domyślne, Poprawa basów, Poprawa wysokich tonów i Głosy).
Skoro jesteśmy już przy oprogramowaniu, to warto wspomnieć, że dzięki niemu wykonamy również test dopasowania słuchawek, przypiszemy gesty do funkcji sterowania FreeBudsami, ustawimy kontrolę hałasu, sprawdzimy stan naładowania etui i pchełek, zaktualizujemy ich firmware, a także włączymy opcję „Znajdź moje słuchawki”.
Mizianie i podszczypywanie...
...są gestami, za pomocą których dostosujemy głośność, włączymy i wyłączymy układ tłumiący niepożądane dźwięki otoczenia, odbierzemy/zakończymy/odrzucimy rozmowę, włączymy/zatrzymamy odtwarzanie muzyki i przeskoczymy do poprzedniego/następnego utworu. Przyznam, że początkowo miałem niejaki kłopot z wyczuciem „stref erogennych” słuchawek, ale przydatna okazała się wspomniana wyżej apka, gdzie umieszczono odpowiednie animacje.
Po opanowaniu gry wstępnej będziecie rozkoszować się dźwiękiem, który – jak już zaznaczyłem na początku – może was oczarować. Tak brzmią słuchawki z górnej półki. Za tę jakość, oprócz przetworników, odpowiedzialne są kodeki – wśród nich, poza podstawowym SBC i apple’owskim AAC, we FreeBudsach Pro 2 znalazł się LDAC autorstwa Sony. Fakt ten cieszy nie tylko z powodu wysokiej przepływności (bitrate) wynoszącej 990 kbps, lecz także dlatego, że LDAC jest używany w serwisach Apple Music, Spotify i Tidal oraz w filmach i grach. Nie wystarczy wam uszu, żeby to wysłyszeć.
Gadka szmatka
Ci, którzy lubią dużo gadać na telefonie, ucieszą się z aktywnej redukcji hałasu – systemu wspomaganego dodatkowymi mikrofonami i działającego naprawdę nieźle (cztery tryby: dynamiczny, komfortowy, ogólny, najwyższy). Niestety włączenie ANC 2.0 głęboko drenuje wbudowane w słuchawki akumulatorki. Dość rzec, że maksymalny czas pracy FreeBudsów Pro 2 na jednym naładowaniu sięga 4 lub 6,5 godzin odpowiednio przy uruchomionym i wyłączonym ANC. Taki wynik jest – oględnie mówiąc – dość daleki od najlepszych słuchaweczek. Mamy co prawda etui ładujące, które w każdym momencie może przyjść z odsieczą, ale... wiecie sami... Szkoda.
A! No i gdyby pchełki z jakichś powodów – podobnie jak autorowi tego tekstu – nie trzymały się wam w uszach, to pamiętajcie, że zawsze możecie poratować się niezastąpionymi w takich sytuacjach piankami Comply. Wiem, że zabrzmiało to jak bezczelna krypciocha, ale te nieocenione gąbeczki „uratowały” kilka par moich słuchawek.
Na koniec wypada zestawić „dwójki” z pierwszą edycją słuchawek. Otóż w porównaniu ze starszymi siostrami Huawei wiele zmienił w najnowszych FreeBudsach Pro, które występują w wersji szarej, białej i błękitnej (ta ostatnia zastąpiła kolor czarny z poprzedniej serii). Bryła „dwójek” została lekko przeprojektowana, słuchawki są ciut mniejsze i kapkę lżejsze od modelu z 2020 roku. Mają trzy zamiast dwóch mikrofonów, dodatkowy kodek, szersze pasmo przenoszenia i ulepszony system ANC 2.0, brzmią mniej basowo, ale niestety grają krócej od wcześniejszego modelu, który zadebiutował na rynku równo dwa lata temu.
Skakał, skakał i doskoczył
Takie podsumowanie należy się firmie Huawei za najnowszą odsłonę w pełni bezprzewodowych słuchawek FreeBudsach Pro 2, które skutecznie podjęły walkę z konkurentami klasy premium. Posłuchajcie!
PS Nie wiem kto, a raczej co zajmowało się przekładem na język polski interfejsu apki Huawei AI Life, gdzie – ku mojemu zdziwieniu – w sekcji „Kontrola hałasu” widnieje opcja „Świadomość” (ang. awareness). Gdyby Huawei potrzebował tłumacza, służę pomocą.
Cena: 800 zł | Huawei
PARAMETRY • Przenoszone częstotliwości: 14 Hz – 48 kHz • Przetworniki: podwójne, dynamiczne 11 mm • Sposób podłączenia: Bluetooth 5.2 • Liczba jednocześnie sparowanych urządzeń: 2 • Kodeki: AAC, LDAC, SBC • Klasa szczelności: IP54 • Sterowanie: aplikacja lub dotyk • Ładowanie: przewodowe i bezprzewodowe • Czas pracy: 4 h (z ANC); 6,5 h (bez ANC); 30 h z etui (bez ANC); 18 h z etui (z ANC) • W opakowaniu: etui ze słuchawkami; przewód USB-A ⭢ USB-C; trzy pary silikonowych wkładek; instrukcja • Wymiary etui: 47,5 × 67,9 × 24,5 mm • Waga: 52 g (etui ze słuchawkami), 6 g (każda słuchawka)
Ocena
Ocena
Świetnie brzmiące, dobrze tłumiące odgłosy otoczenia i działające ze zmodernizowaną apką Huawei AI Life najnowsze FreeBudsy przypadną wam do gustu. Przydałby się tylko dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu. Tak czy siak warto!
Plusy
- świetne brzmienie
- bezprzewodowe ładowanie
- obsługa dwóch urządzeń jednocześnie
- wydajny układ ANC
- IP54
Minusy
- przeciętny czas pracy
- lapsusy językowe w apce
Czytaj dalej
Chen Pi – zaczynał swą przygodę z komputerami na PWr, kiedy nauka programowania w j. Pascal odbywała się kredą na tablicy. Jeden z ojców założycieli polskiej edycji "Magazynu mikrokomputerowego CHIP". Kiedyś grywał w River Raid na Atari, odrywając przyssawki dżojstika od blatu stołu. Do dziś tęskni za Teenagentem i Neverhoodem.