Lenovo Legion 5 16IRX9 – test. Ten laptop obsłuży wszystkie gry, a przy tym nie razi w oczy typowym dla gamingu kiczem
Laptop, który wygląda jak upstrzona światełkami stacja kosmiczna? Nie tym razem. Lenovo stworzyło urządzenie dla ludzi oczekujących od sprzętu przyzwoitych osiągów, niekoniecznie zaś „gamingowego” wyglądu.
Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z „maszyną” na wskroś gamingową, tyle że w pozytywnym tego słowa znaczeniu. A świadczy o tym chociażby obecność dobrej klasy karty graficznej i partnerującego jej CPU.
Więcej niż Full HD
Pierwsze skrzypce grają tu Nvidia GeForce RTX 4070 Laptop GPU z 8 GB GDDR6 (140 W) oraz 16-rdzeniowy i 24-wątkowy procesor Intel Core i7-14650HX z nominalnym TDP 55 W, który teoretycznie jest w stanie rozpędzić się do maksymalnie 5,2 GHz. Tandem ten został „przymuszony” do obsługi ekranu WQXGA, czyli 2560 × 1600, o przekątnej 16 cali, jasności 500 nitów i częstotliwości odświeżania na poziomie 240 Hz. Innymi słowy, to dość typowa, aczkolwiek szybka „szesnastka”, pozwalająca pograć w rozdzielczości QHD – tyle że poszerzonej w pionie ze względu na format 16:10, co w praktyce przekłada się na większą wygodę, jeśli chodzi o pracę z tekstem czy przeglądanie sieci.
Wiąże się z tym oczywiście nieco większa powierzchnia użytkowa samego urządzenia. Tutaj znalazło to bardzo fajne przełożenie na pełną klawiaturę wyspową z osobnym blokiem numerycznym oraz naturalnej wielkości wydzielonymi klawiszami kursorów. Całość jest podświetlana na biało, jasność możemy sobie dostosować, wybierając jeden z dwóch stopni intensywności, lub rzeczoną iluminację zupełnie wyłączyć. Także metalowej obudowie niczego nie brakuje pod kątem estetyki: to stosunkowo prosta, aczkolwiek miła dla oka bryła, która przyciąga wzrok wysuniętymi poza linię pokrywy ekranowej wylotami gorącego powietrza z tyłu. Tamże również znalazło się miejsce na kabel zasilania oraz HDMI – w codziennym użytkowaniu siłą rzeczy więc one nie przeszkadzają. Patrząc zaś całościowo, Lenovo Legion 5 16IRX9 jest urządzeniem mogącym spokojnie schować się w biurze, bez wzbudzania przy tym większych podejrzeń co do swej prawdziwej natury. Jak dla mnie bomba.
Omawiając konfigurację, warto na koniec wspomnieć jeszcze o 32 GB pamięci RAM DDR5 5600 z możliwością rozbudowy do 64 GB, a także o dysku NVMe 1 TB. Cóż, biorąc pod uwagę, ile zajmuje chociażby Call of Duty: Black Ops 6 (320 GB przy pełnej instalacji…), to trochę mało – ogółem jednak do dyspozycji mamy dwa gniazda M.2, w razie potrzeby możemy więc bez przeszkód sprzęt rozbudować.
Wydajność
Patrząc na zasilacz 230 W, dociekliwi zastanowią się pewnie nad kwestią poboru mocy. Przyczyną tego faktu są zaś liczby, które nietrudno wyłuskać ze specyfikacji CPU i GPU. Intel określa Maximum Turbo Power zastosowanego tutaj procesora na 157 W, Lenovo deklaruje zaś 140 W dla karty graficznej. Innymi słowy, CPU i GPU mogą – przynajmniej nominalnie – „chapsnąć” więcej mocy, niż dostarcza wspomniany zasilacz. Gdzie zatem poczyniono oszczędności?
Podczas pracy laptop pobrał szczytowo 221 W. Pula ta rozdzielana jest siłą rzeczy w sposób dynamiczny pomiędzy poszczególne elementy konfiguracji, przede wszystkim zaś „karmione są” CPU i GPU – zależnie od ich obciążenia. To jedna rzecz i oczywiście żadnej niespodzianki w tym nie ma. Inna kwestia, że CPU szybko „dobija” do 100°C i zaczyna się dławienie termiczne. W takiej sytuacji w grach rdzenie P typowo nie przekraczają 4,5-4,7 GHz, okazjonalnie tylko „wykręcając” więcej (choć sprawiedliwie trzeba zaznaczyć, że i maksimum, czyli ok. 5,2 GHz, z rzadka się pojawia, zwłaszcza już w przypadku programów użytkowych). Pobór mocy w grach przez procesor to góra 140 W, standardowo zaś nie przebija ok. 100 W. Te dane dość jasno moim zdaniem pokazują, że CPU jest tu jednak ograniczany i ma niższy od karty graficznej priorytet, szczególnie że w zadaniach, gdzie GPU nie ma nic do roboty, potrafi łyknąć nawet 156 W. Trochę szkoda, ale…
Lenovo Legion 5 16IRX9 tak czy inaczej jest urządzeniem wydajnym i pozwalającym bez większych przeszkód pograć w natywnej rozdzielczości nawet w bardziej wymagające tytuły, no, może nie licząc tradycyjnie na profilu Extreme przegiętego Metro Exodus. Warto przy tym pamiętać, że wyniki, które widzicie w tabelce, przedstawiają opcję maksimum, czyli każdorazowo najwyższe dostępne detale wyświetlanej grafiki, jednakże bez ray tracingu. Pola do manewru z ustawieniami jest więc aż nadto, jeśli zechcemy zwiększyć płynność.
Laptop na co dzień
Ogółem z Legionem spędziłem jakieś dwa tygodnie. W tym czasie grałem, korzystając przede wszystkim z profilu najwyższej wydajności. Cieszy fakt, że Lenovo uprościło obsługę laptopa, ograniczając w istocie zarządzanie profilami do skrótu klawiszowego – nie trzeba nawet grzebać w opcjach sprzętu, jeśli ktoś nie chce. Ot, Fn + Q i tyle. A o tym, który profil jest aktywny, świadczy kolor podświetlenia wokół przycisku zasilania.
Urządzenie korzysta z chłodzenia Legion ColdFront Hyper, czyli przede wszystkim dwóch przeciwbieżnie pracujących wentylatorów wyrzucających ciepłe powietrze z tyłu poprzez trzy pokaźne kratownice – z których dwie wywiewają gorący strumień niezwykle mocno. Na pewno cieszy fakt, że obudowa rozgrzewa się w sposób umiarkowany, najbardziej daje się to zaś we znaki w okolicach nad klawiszem Enter i po prawej stronie bliżej środka bezpośrednio pod ekranem. Bez problemu da się również trzymać urządzenie na kolanach – od spodu ciepły robi się jedynie środek, a i to nie powoduje większego dyskomfortu. Podsumowując: owszem, laptop się rozgrzewa, to jednak nic, co wykracza poza normy, powiedziałbym wręcz, że jest dobrze.
Oczywiście ceną za to okazuje się szum dobiegający z systemu chłodzenia. Na pewno po stronie plusów należy zapisać, że nie mamy tu do czynienia z drażniącym uszy świstem – niemniej wciąż sprzęt pracuje dość głośno, aczkolwiek typowo dla tego rodzaju konstrukcji. Dla własnego komfortu lepiej więc pograć w słuchawkach. Również z tego względu, że głośniki stereo o mocy 2 W każdy będące na wyposażeniu urządzenia sprawiają się dość przeciętnie. Ot, do filmów czy codziennej rozrywki starczą, śmigać w grach jednak już lepiej z jakimiś muszlami i pałąkiem na czerepie.
Podsumowanie
Gdybym szukał laptopa do grania, to pewnie zastanowiłbym się nad tym sprzętem. Brak tu wodotrysków – i dobrze, bo ich nie potrzebuję. Mamy za to solidnie prezentującą się (co przekłada się, swoją drogą, na wagę prawie 2,4 kg) konstrukcję, która nie poci się aż tak bardzo, jak można przypuszczać, i pozwala tak pograć, jak i – za sprawą 16 cali i formatu 16:10 – wygodnie popracować. Pamiętajcie jednak, że nie jest to mały sprzęt i w plecaku, podczas szlajania się po mieście, da się go już poczuć – szczególnie że w tym wypadku trzeba też dorzucić ważący ok. 0,7 kg zasilacz z okablowaniem. Akumulator bowiem pozwala pograć przez ledwie niecałą godzinę, a i w zastosowaniach biurowych wystarczy na jakieś pięć-sześć godzin w najlepszym razie. No ale przy tej klasie sprzętu niespodzianką to żadną nie jest.
Cena: 8400 zł
Dostarczyło: Lenovo
LENOVO LEGION 5 16IRX9 – PARAMETRY
Procesor: Intel Core i7-14650HX (16 rdzeni, 24 wątki, taktowanie rdzeni P – 2,2-5,2 GHz, taktowanie rdzeni E – 1,6-3,7 GHz, 30 MB Smart Cache, TDP 55 W) • Grafika: Nvidia GeForce RTX 4070 Laptop GPU 8 GB GDDR6 (taktowanie 2175 MHz, limit mocy 140 W, 321 AI TOPS) • Ekran: IPS, WXGA 2560 × 1600, 16 cali, 500 nitów, 240 Hz, maksymalna jasność 500 nitów, kontrast 1200:1, czas reakcji – brak danych, matowy, pokrycie barw 100% sRGB, DisplayHDR 400, obsługa Nvidia G-SYNC • Pamięć: 32 GB RAM-u DDR5 5600 (możliwość rozbudowy do 64 GB), 1 TB SSD M.2 PCIe 4.0 x4 NVMe (do dyspozycji ogółem dwa gniazda M.2) • Łączność: 3 × USB 3.2 Gen 1 typu A, USB 3.2 Gen 2 typu C z PD 140 W i DP 1.4, USB 3.2 Gen 2 typu C z DP 1.4, HDMI 2.1 8K/60 Hz, mini-jack combo, Ethernet, czytnik kart, zasilanie, Wi-Fi 6E 802.11ax 2x2, Bluetooth 5.2 • Akumulator i zasilanie: litowo-polimerowa, niewymienna, 80 Wh, zasilacz 230 W, złącze slim tip 3-pin, deklarowana żywotność do 6,5 h wideo, do 5,7 h wg MobileMark 2018 • Inne: chip AI LA1, kamera Full HD, głośniki stereo 2 × 2 W, dwa mikrofony, klawiatura wyspowa z białym podświetleniem, Windows 11 Home • Wymiary: 359,7 × 262,3 × 25,2 mm • Waga: 2,36 kg, zasilacz – 0,7 kg
Ocena
Ocena
Trochę taki „wół roboczy”, trochę zaś sprzęt do gier dla ludzi mających alergię na gamingowe choinki. Jest stylowo, solidnie i wystarczająco wydajnie, by spokojnie myśleć o graniu w natywnej rozdzielczości 2560 × 1600. Jak dla mnie pasuje i do biura, i do zabawy. Przenośnym jednak raczej bym go nie nazwał – również ze względu na umiarkowaną żywotność akumulatora.
Plusy
- przyzwoita wydajność pozwalająca w wielu wypadkach myśleć o graniu w QHD bez patrzenia się na poziom detali
- wygodny gładzik sporej wielkości
- dobre odprowadzanie ciepła – nie grzeje w łapy
- pełna klawiatura z wydzielonymi kursorami
- cieszący oko wygląd, któremu daleko do gamingowego kiczu
- duży ekran o uniwersalnych proporcjach 16:10
- prosta i wygodna obsługa
Minusy
- umiarkowana żywotność akumulatora
- wyraźne dławienie termiczne CPU i zasilacz „na styk”
- stosunkowo ciężki i duży, zwłaszcza kiedy trzeba go zabrać z zasilaczem
- jak komuś to przeszkadza: brak indywidualnego podświetlenia klawiszy i kolorków – choć dla mnie to żaden minus
- profil najwyższej wydajności to tradycyjnie wyraźny hałas systemu chłodzenia
Czytaj dalej
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.