20
21.11.2022, 15:29Lektura na 9 minut

Steam Deck – recenzja po pół roku. Dojrzały i niemal bezproblemowy

Jestem fanem grania, ale nie lubię dłubania w ustawieniach. Steam Deck przez sześć miesięcy, które upłynęły od naszej pierwszej recenzji, zmierzał dokładnie w moją stronę. I w końcu dotarł.


Jakub „Cubituss” Kowalski

Steam Deck to pecetowa konsola firmy Valve działająca na specyficznej dystrybucji Linuksa. Brzmi to trochę zniechęcająco, jeśli wyobrażamy sobie używanie jej w charakterze podręcznego komputera, na którym wszystko działa. Postanowiłem jednak zaryzykować i dać urządzeniu szansę, a teraz nie zamieniłbym go na nic innego. Większość problemów wieku dziecięcego udało się w Steam Decku całkowicie wyeliminować, a do tego sprzęt oferuje mi dostęp do gigantycznej liczby gier, przy której Switch może jedynie zapłakać. Moja konsola Nintendo wylądowała więc w szufladzie (oczywiście do czasu najnowszego mocnego exclusivea).


Drugi, zwinny pecet

Steam Deck to aktualnie przedłużenie naszego domowego peceta. Najbardziej fascynująca dla mnie funkcja, czyli integracja zapisów gry i ustawień z chmurą, działa w nim zupełnie bezboleśnie i – co ważniejsze wcale nie czyni nam wyrzutów, gdy chcemy w coś pograć offline. Urządzenie co prawda początkowo próbuje połączyć się z internetem, ale gdy okazuje się to niemożliwe, rozkłada ręce i odpala nam wybrany tytuł, przechowując zapisy lokalnie. Kiedy w końcu znajdzie się w trybie online, Deck od razu zsynchronizuje wszystkie postępy, a my będziemy mogli kontynuować zabawę na jakimś innym sprzęcie.

Steam Deck
Steam Deck

Jest to oczywista w swojej prostocie, ale oszałamiająca w praktyce funkcja – dzięki niej można zagrać w coś rano na pececie przed pracą albo szkołą, potem na Steam Decku jeszcze dociągnąć godzinę w autobusie, a po powrocie do domu kontynuować dokładnie od tego samego miejsca, gdzie się skończyło. W tym aspekcie sprzęt miał jeszcze niedawno masę problemów (co widać wyraźnie po steamowych forach), ale gdzieś od października wszystko już działa tak, jak powinno. Jedno konto, pełna synchronizacja sejwów bez znaczenia, gdzie i na czym gramy.


Zero dłubania

Można się zastanawiać jednak, czy w ogóle da się na tym Steam Decku w cokolwiek grać w końcu co to za pecet, który mieści się w dłoniach, pewnie trzeba bez przerwy wszystko ustawiać. I faktycznie, jeszcze pół roku temu tak było. Nasza najważniejsza decyzja dotyczy pożądanego wyglądu gry i związanej z tym szybkości zużywania baterii wcześniej ta funkcja działała jako ustawienie globalne, dlatego wyobrażam sobie, jaką musiało to powodować frustrację. Przecież nie chcę śmigać na maksymalnych ustawieniach w Apex Legends, skoro żre mi to baterię jak wygłodniały wilczur, z kolei nie mam ochoty obcinać detali w jakiejś kontemplacyjnej zen-grze, jeśli nie oznacza to wzmożonego zużycia energii. W obecnej wersji SteamOS-a każda gra ma swoje własne ustawienia (znacznie bardziej szczegółowe niż to, co opisałem), problem więc całkowicie zniknął.

Steam Deck

Zniknął również kłopot z niewygodnym sterowaniem. Już pół roku temu było pod tym względem nieźle, ale teraz to problem niemal przeźroczysty. Obecnie w zasadzie każdy pecetowy twórca dodaje swój układ sterowania dla Steam Decka, a jeśli coś nam w nim nie odpowiada, to bardzo łatwo można się przełączyć na układy przygotowane przez społeczność. W paru przypadkach te fanowskie propozycje są lepsze od pomysłów autorów gier, więc warto je sprawdzać.


Szybko jak myszką

Najbardziej zaskoczyło mnie jednak w Steam Decku to, jak fantastycznie gra się na nim w shootery. W przypadku każdej konsoli do pada trzeba się przyzwyczaić, a i tak człowiek nigdy nie będzie tak szybki, jak przy używaniu myszki. Na sprzęcie Valve udało się to poprawić dzięki wystarczająco precyzyjnym i dużym panelom dotykowym (po obu stronach ekranu) po króciutkim treningu zacząłem z nich korzystać może nie aż tak umiejętnie, jak z „gryzonia”, ale o niebo sprawniej niż z klasycznych gałek.

Steam Deck
Steam Deck

Przekonałem się o tym najpierw w Portalu 2 na Decku i jego panelach dotykowych rozgrywka szła jak po maśle. Potem sprawdziłem Half-Life’a 2 oraz Maksa Payne’a 3. W życiu nie spodziewałbym się, że pogram w te produkcje wygodnie i sprawnie na przenośnej konsoli, a tu proszę! A skoro dobrze poszło mi w strzelankach, postanowiłem sprawdzić gry z kursorem. Na pierwszy ogień poszło The Curse of Monkey Island, moja ukochana przygodówka, która nigdy nie dostała sterowania padem. Okazało się, że na Decku nie jest to w ogóle potrzebne, a dotykowym ekranem trafia się w pojedyncze piksele z całkiem wysoką precyzją.

Potwierdziłem to, odpaliwszy świeżutkie i megadobre The Case of the Golden Idol, czyli grę detektywistyczną o łączeniu faktów, gdzie trzeba przeciągać poszlaki przez cały ekran i umieszczać je w konkretnych miejscach opisów. Dość powiedzieć, że tytuł na Decku ukończyłem, a o sterowaniu nie myślałem ani razu.


Włączanie na żądanie

No właśnie, The Case of the Golden Idol, czyli bardzo świeży indyk. Sześć miesięcy temu nowe gry działały na Decku z rozmaitą skutecznością. Czy to się w ogóle uruchamia? Czy literki nie są zbyt małe? Sprawdziłem, jak wygląda to teraz, na szeregu tytułów w wersjach przedpremierowych i nieprzeznaczonych na urządzenie Valve.


Po zakupie Steam Decka duży pecet został mi do Call of Duty...


Na pierwszy ogień poszły produkcje z wydarzenia Steam Next Fest, podczas którego Steam publikuje niezliczone ilości wersji demonstracyjnych gier. To tutaj najpierw pobawiłem się Golden Idolem, ale zagrałem również bez żadnego problemu w The Entropy Centre (portalopodobna przygodówka o manipulowaniu czasem), Dredge (pływanie łodzią i łowienie rybek w lovecraftowych klimatach, cudne), polską strategię Floodland i w wiele innych. Nie grzebałem w ogóle w żadnych ustawieniach, każde demko po prostu pobierałem, po czym wciskałem „graj”. Jedynie Floodland zrobił mi psikusa, gdy trochę za mocno pochyliłem (czy raczej wypłaszczyłem) kamerę silnik gry starał się wyrenderować wysepki oddalone o kilometry od mojej, a Deck krzyknął mi Hola, hola! i wysypał się do systemu. Ale powiedzmy to wprost, trójwymiarowe strategie (zwłaszcza w wersjach demo) potrafią zrobić coś takiego nawet z dobrym pecetem.

Steam Deck
Steam Deck

Problem ze zbyt małym fontem w wielu demkach na początku wyglądał na poważny, ale w skrótach klawiszowych Steam Decka znalazłem lupę, czyli możliwość płynnego przybliżenia fragmentu ekranu. Nie jest to rozwiązanie idealne i kilka gier (np. wyśmienity Sunday Gold) trochę cierpi na tym, że twórcy używają w nim zbyt małych literek.


Bezproblemowy

W poprzednim tekście narzekaliśmy na wydajność Decka w grach, gdzie zbyt dużo się dzieje. Pawłowi Vampire Survivors klatkowało pod koniec niektórych plansz – mnie sześć miesięcy później nie udało się tego efektu osiągnąć. Spodziewałem się przycinek w jakiejś bardziej efektownej grze 3D z podobnego gatunku, więc zacząłem świeżutkie Soulstone Survivors, w którym od wybuchów aż mi się rozgrzał służbowy laptop. Gdy jednak kontynuowałem zabawę na konsoli Valve, nie wydarzyło się nic niepokojącego produkcja, mimo że jest we wczesnym dostępie i nie ma znaczka optymalizacji pod Decka, śmigała aż miło i tylko raz mi się przycięła na dwie sekundy, kiedy zrobiłem przebojowego builda na bomby i od nadmiaru eksplozji silnik się zakrztusił.


Steam Deck bez wątpienia zmienia świat gier.


Po kilku tygodniach ze Steam Deckiem doszedłem do stanu, w którym używam go częściej niż głównego peceta, o ile oczywiście odpalam sobie nowe i stare indyki. Znacznie przyjemniej gra mi się na nim w Disco Elysium (dzięki, drodzy autorzy, za funkcję powiększenia liter!), dużo fajniej brnie mi się na nim w Soulstone Survivors, lepiej się wkręcam w medytacyjny klimat w Slipways, nawet ten Sunday Gold dobrze mi siedzi. Duży pecet został do Call of Duty i – za moment – nowego dodatku do World of Warcraft, ale już wiem, że WoW-a spróbuję odpalić też na Decku, bo wystarczy mi klawiszy do grania moją ulubioną klasą, a uruchamianie Battle.netu to żadna filozofia.

Steam Deck zmienia świat gier, na razie subtelnie i dyskretnie, ale moim zdaniem za rok nie znajdziemy gry, która nie będzie na nim działać. Przełomowy sprzęt, nawet mimo faktu, że zjada całą baterię w trzy godziny.

Steam Deck
Steam Deck
STEAM DECK – PARAMETRY

Procesor: AMD Zen 2, 2,4-35 GHz, 4 rdzenie i 8 wątków • Grafika: AMD RDNA 2, 1-1,6 GHz, 1 GB, 8 rdzeni, 4-15 W • Ekran: dotykowy IPS, 7 cali, 1280 x 800, IPS, 60 Hz, 400 nitów • Pamięć: 16 GB RAM LPDDR5; 64 GB eMMC, 256 GB NVME lub 512 GB NVMe zależnie od wersji, gniazdo microSD • Łączność: USB-C z DisplayPort, gniazdo słuchawkowe 3,5 mm, Wi-Fi ac dwupasmowe MIMO 2x2, Bluetooth 5.0 • Sterowanie: przyciski A B X Y, pad kierunkowy, spusty analogowe, bumpery, przyciski Widok i Menu, 4 programowalne przyciski na chwycie, dwa drążki analogowe z pojemnościowymi sensorami dotykowymi, dwa kwadratowe panele dotykowe o boku 32,5 mm z drganiami haptycznymi • Zasilanie: akumulator 40 Wh (od 2 do 8 h działania), zasilacz USB-C 45 W • Inne: czujnik światła, żyroskop, dwa mikrofony, głośniki stereo, system SteamOS 3.0, przyciski głośności, dioda statusu, przycisk zasilania • Wymiary: 298 x 117 x 49 mm • Waga: 669 g

Ocena

Całkowicie przenośny, podręczny pecet, na którym gra się wygodniej niż na laptopie i który nie marudzi, że nie może się połączyć ze Steamem. Zaskakująco dobre sterowanie dotykowe sprawia, iż pod względem ergonomii i precyzji bliżej jest do myszki niż klasycznego pada. Jeśli ktoś chce, może w Decku dłubać, przestawiać i ustawiać, ale nie jest to w ogóle potrzebne. Ten sprzęt na zawsze zmieni oblicze całej komputerowej rozrywki.

10
Ocena końcowa

Plusy

  • precyzyjne sterowanie w grach tradycyjnie przeznaczonych dla myszki
  • działa offline i synchronizuje sejwy z chmurą, gdy tylko dorwie się do internetu
  • jak ktoś chce, to sobie wszystko poustawia…
  • …ale jak nie chce, to nie musi niczego dotykać
  • nie pasuje sterowanie – pobierz sobie inne
  • działa na nim wszystko: od Apex Legends po gry twojego dziadka
  • zaskakująco dobra wydajność nawet w wymagających graficznie grach
  • osobne szczegółowe konfiguracje dla każdego tytułu
  • setki nowych gier dziennie

Minusy

  • nie wszyscy twórcy gier dodają opcję powiększania tekstu
  • bateria trzyma trzy godziny, więc lepiej grać na kablu…
  • …krótkim, którego nie da się wypiąć z kostki – drobnostka, ale wkurza


Czytaj dalej

Redaktor
Jakub „Cubituss” Kowalski

Dawniej redaktor naczelny magazynów Play i Komputer Świat Gry. Dziś wymyśla nowy świat gier w NFT.

Profil
Wpisów11

Obserwujących1

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze