SteamOS na domowym pececie – test. Zamieniamy komputer w „konsolę” do gier rodem z firmy Valve
W 2015 roku Valve rozpoczęło sprzedaż swojej pierwszej linii konsol. Steam Machine, bo tak zwała się ta seria urządzeń, to po prostu pecet z Linuksem, który uruchamia Steama na pełnym ekranie przy starcie. Dziś, przy odrobinie zachodu, ten sam efekt możesz osiągnąć w domu, bez niczyjej pomocy. Pytanie tylko: Czy warto?
Wspomniane we wprowadzeniu „maszyny” były co prawda małe i miały wygodnego pada, ale ich cena (zależnie od konfiguracji kilkaset dolarów) oraz możliwości (skromna biblioteka dostępnych gier) pozostawiały wiele do życzenia. Dość powiedzieć, że zaledwie rok po premierze Steam Machines zniknęły z oferty największych dostawców sprzętu w USA. I pewnie tutaj skończyłaby się historia większości firm, które próbowały wejść na rynek konsol, ale Valve stoi w unikalnej pozycji właściciela sklepu z grami. Jego największym biznesem jest pośrednictwo przy zakupie nowych produkcji, a głównym zagrożeniem – dostawcy systemów operacyjnych i konsol.
Misja: pecet
Do rozwiązania miało dwa problemy – jak zwiększyć bibliotekę gier, nie przywiązując się dalej do giganta z Redmond, oraz jak zachęcić użytkowników do zakupu nowego sprzętu do grania. Rozwiązaniami okazały się Proton, warstwa kompatybilności z Windowsem, oraz Steam Deck – przenośna konsola, która trochę niespodziewanie rzuciła wyzwanie Nintendo Switchowi i szybko znalazła się na ustach setek tysięcy graczy.
Co kluczowe z punktu widzenia firmy Valve, mając w rękach Steam Decka, trzymamy komputer oparty na podzespołach AMD, bez technologii Microsoftu. Odznacza się jednak świetnie dopracowanym interfejsem użytkownika, pozwala odpalić cały wachlarz relatywnie tanich gier, a do tego oferuje sporo innych funkcji. W końcu to po prostu pecet, tyle że upchnięty w niewielkiej, trochę udającej pada obudowie z ekranem umieszczonym pomiędzy przyciskami.
No dobrze, ale co to jest Holo i jak się ma do tej historii? Już spieszymy z odpowiedzią. Holo to nazwa kodowa systemu operacyjnego Steam Decka. A ponieważ Steam Deck to komputer oparty na podzespołach AMD bez żadnych szczególnych ograniczeń, to dlaczego nie zbudować sobie takiego samemu?
I use Arch btw(*)
SteamOS 3.0 (Holo), bo tak nazywa się aktualna wersja systemu operacyjnego, to zmodyfikowana dystrybucja Arch Linux. „Dystrybucja”, czyli po prostu zebrana przez kogoś lista programów i narzędzi sklejona w kompletny system operacyjny. Jako ciekawostkę można dodać, że poprzednie edycje SteamOS-a opierały się na Debianie. Skąd ta zmiana? Arch, w odróżnieniu od Debiana, jest wydawany w trybie rolling release, bez „dużych” premier. Kolejne wersje systemu i softu ukazują się cały czas. W praktyce oznacza to wiele małych aktualizacji zamiast pokaźnych upgrade’ów co kilka miesięcy czy lat. A takie podejście było włodarzom Steama najwyraźniej bardziej na rękę.
SteamOS bezpośrednio korzysta z oprogramowania Arch, dodając do zestawu Steama i software związany z grami. No i oczywiście dokładając motyw graficzny pasujący do konsoli Valve. Możemy sobie pobrać kopię takiego SteamOS-a ze strony firmy, ale na chwilę obecną nie ma dla niego oficjalnego instalatora (instalacja nadal wchodzi w grę, lecz zajmie nam to cały dysk) ani konfiguracji pod urządzenia niebędące Steam Deckiem (przez co natrafimy też na problemy z ich obsługą)I tutaj właśnie wkracza projekt HoloISO (czyli „Holo ISO”, ale trzymamy się oficjalnej pisowni bez spacji), który zmienia część elementów SteamOS-a tak, żeby ułatwić jego instalację na typowym domowym komputerze.
(*) Jeśli wierzyć memom, to użytkownicy Archa są trochę jak weganie, rodzice studentów prawa czy ludzie trenujący crossfit. Nie musisz ich o te rzeczy pytać, sami ci powiedzą ;).
HoloISO: wymagania
Cóż, HoloISO nie ma oficjalnych wymagań sprzętowych. Leżący u jego podstaw Arch Linux potrzebuje jedynie 64-bitowego procesora, 512 MB RAM-u oraz 800 MB miejsca na dysku, ale to raczej za mało, żeby uruchomić Steama.
Warto tutaj nadmienić, że dystrybucja ta nie ma na chwilę obecną oficjalnego wsparcia dla kart graficznych firmy Nvidia. Autorzy HoloISO co prawda dodali sterowniki NVK, ale zaznaczają, że powinny działać jedynie dla kart serii Turing lub nowszych. Teoretycznie system może hulać nawet z serią Maxwell, w praktyce trudno cokolwiek przewidzieć. Istnieje ryzyko, że jeśli akurat trafimy z naszą kartą graficzną, to sterowniki NVK (oparte na Vulkanie) nie zadziałają z naszą grą. Wtedy wsparcie dla kart Nvidii może też wymagać ręcznej instalacji oficjalnych sterowników, kompilacji różnych paczek i ogólnie nie jest raczej przeznaczone dla początkujących w świecie Linuksa.
HoloISO (lub, jak wolicie, SteamOS-a) testowaliśmy na kilku komputerach ze skrajnie różnymi konfiguracjami. Jeśli też chcielibyście to zrobić, to obraz pobierzecie z oficjalnego repozytorium projektu, gdzie znajduje się również krótka instrukcja instalacji oraz link do kanału Telegramowego z pomocą. Mała uwaga: na liście wydanych wersji widzimy HoloISO 1.5, do którego nie znajdziemy obrazu. Wersja 1.3 działa jednak stabilnie i na niej właśnie przeprowadziliśmy wszystkie testy.
Instalacja SteamOS-a
Proces instalacji jest… no, niestety nieprzyjemny. Pendrive z instalatorem co prawda bez kłopotu uruchomił środowisko graficzne na każdym z testowanych komputerów, ale jednocześnie jeden z nich… miał problem z tylnymi portami USB. Podłączona do nich myszka Logitech po poruszeniu kursorem całkowicie zawieszała system. Instalator został wyciągnięty żywcem ze zwykłego Arch Linuksa i jedynie skrót na pulpicie wspomina cokolwiek o SteamOS-ie. Nie ma tutaj żadnych ułatwień czy opcji personalizacji, dostajemy za to – czego nie oferuje „kreator instalacji” Valve (a raczej opcja „Restore Steam Deck”) – możliwość partycjonowania dysku.
Po instalacji SteamOS… po prostu działał. Zaczynamy, tak jak na Steam Decku, od wybrania sieci (w przypadku sieci przewodowej ten krok dzieje się automatycznie), a następnie logujemy się do Steama (najprościej za pomocą kodu QR). Wszystkie aktualizacje pobierane są bezpośrednio z serwerów firmy Valve lub Arch Linuksa, więc w praktyce mamy dostęp do tego samego, co konsolka.
SteamOS automatycznie wykrywa też większość padów. Korzystaliśmy w trakcie testów z kontrolera 8BitDo Ultimate podłączonego przez dongle’a 2,4 GHz oraz z DualShocka 4 w trybie przewodowym. System operacyjny przestawia wszystkie podpowiedzi przycisków na te widoczne na naszym padzie. Gorzej ma się natomiast obsługa ustawień systemowych wewnątrz Steama – w tym wypadku SteamOS dalej „myśli”, że jest na przenośnej konsoli Valve.
Po uruchomieniu automatycznie pobiera się narzędzie Proton, możemy więc grać w gry, które teoretycznie działają tylko na Windowsie. Porównując używanego na co dzień Steam Decka oraz komputer stacjonarny z zupełnie innym Linuksem, HoloISO jest zdecydowanie bliższy temu, co oferuje konsolka. Naprawdę mamy wrażenie, że obcujemy z kompletnym produktem Valve. Świetnie gra się na nim szczególnie na ekranie dużego telewizora.
HoloISO w praktyce
Najpierw testowaliśmy biurkowy komputer Minisforum H90 z APU 4900H. Był to jedyny dostępny sprzęt z kartą AMD. Rozpoczynając od remastera trylogii Crash Bandicoot, który działa bezproblemowo na Steam Decku: gra poprawnie wykryła kontroler wraz z wibracjami, a rozgrywka dociągnęła do 30 klatek na średnich ustawieniach. Nie jest to oczywiście rewelacyjny wynik, ale biorąc pod uwagę ziemniakopodobną kartę, nie jest też zły.
Wydajność sprzętu nie odbiega od tej z Windowsa, a za zaoszczędzoną różnicę w cenie systemów możemy zawsze przecież kupić lepszy hardware do naszej chałupniczo zbudowanej konsoli. Mieliśmy okazję ograć też Katamari Damacy, NieR: Automatę oraz Lorelei and the Laser Eyes. Wszystkie produkcje uruchomiły się bez kłopotu i działały dokładnie tak samo jak na systemie Microsoftu.
Jedyne, do czego można się przyczepić, to okazjonalne problemy z wybraniem natywnej rozdzielczości monitora, w naszym przypadku 3440 × 1440. Nie wszystkie gry oferowały taką możliwość, co niestety jest też prawdą w wypadku Steam Decka z zewnętrznym ekranem. Przy graniu na telewizorze z rozdzielczością 4K kłopot ten nie wystąpił.
Testując ten system na dwóch innych komputerach – Intel i7 12700k z GeForce’em GTX 1050 Ti oraz Intel i9 9900k z GeForce’em RTX 4090(*) – odkryliśmy, że sterowniki NVK dla kart graficznych od “zielonych” co prawda działały z HoloISO prawidłowo, lecz nie zawierały wsparcia dla DLSS-a czy ray tracingu. Instalacja oficjalnych sterowników Nvidii dodaje te opcje, choć powoduje różne problemy z samym Steamem. Jeśli nastawiacie się na potężnego peceta do gier w salonie, to SteamOS na tę chwilę niestety nie jest sprzętem dla was. Nie mieliśmy okazji przetestować FSR 3, ale – jeśli wierzyć doniesieniom użytkowników Protona – technika ta działa dobrze i w przeciwieństwie do pomysłów Nvidii powinna bez problemu ruszyć w praktycznie każdej wspieranej grze.
(*) Tak, to dziwna kombinacja.
Co poza tym?
Po przełączeniu się z trybu Steama na tryb desktopowy SteamOS to praktycznie zwyczajny komputer z Linuksem. Wszystkie narzędzia systemu Arch Linuks, jakie testowaliśmy, działały bez problemu. Środowisko graficzne KDE (z którego – ciekawostka – wywodzi się np. silnik przeglądarki Chrome) jest proste w użyciu i graficznie zwyczajnie ładne. Menedżer oprogramowania zawiera większość potrzebnych aplikacji użytkowych. Możemy sobie choćby zainstalować VLC i włączyć film lub przeglądać internet na Firefoksie lub Google Chrome. Dzięki czemu nie tracimy tak naprawdę funkcji normalnego komputera. SteamOS nada się do oglądania na nim materiałów wideo czy przeglądania internetu. Nie ma tu pakietu MS Office, ale LibreOffice oraz webowe odpowiedniki skutecznie wypełniają tę lukę.
Haczyk? SteamOS instaluje się w trybie immutable, co oznacza, że niektóre ustawienia, narzędzia systemowe oraz katalogi nie są dostępne dla nas do zapisu. Co prawda możemy przy odrobinie wysiłku je zmienić, ale zostaną przywrócone do stanu pierwotnego przy aktualizacji systemu. Nie tyczy się to gier i apek zainstalowanych przez wbudowane centrum oprogramowania. W przypadku softu pobieranego z sieci najbezpieczniej używać wyłącznie tego dostarczanego w formacie flatpak. Flatpak to taki odpowiednik instalatora windowsowego, zawierający – w odróżnieniu od typowych „paczek” linuksowych – aplikację wraz ze wszystkimi potrzebnymi jej bibliotekami. Na szczęście we wspomnianym centrum oprogramowania jest większość rzeczy, które zainteresują przeciętnego użytkownika komputera oraz gracza, m.in. odtwarzacze multimediów, przeglądarki czy emulatory i launchery gier.
Czy warto zatem przesiadać się na ten niewspierany system autorstwa ludzi, którzy przerabiają SteamOS-a na swoje potrzeby? Na swoim codziennym sprzęcie do pracy prawdopodobnie nie. Ale jeśli macie starszego desktopa lub laptopa, chociażby z „dziesiątką”, na którym nie ruszy Windows 11, to HoloISO może stanowić świetną bazę dla domowego HTPC, czyli peceta „pod telewizor”. To rozwiązanie wyróżniające się – w porównaniu z PlayStation, Nintendo czy Xboksem – tanimi grami, dostajemy też opcję streamowania z innych komputerów i wygodny interfejs do sterowania z kanapy. No i pewnie sporą bibliotekę na ten sprzęt już posiadacie. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by poczekać na oficjalne wydanie Valve, ale jeśli macie duszę majsterkowicza, to szczerze polecam dać szansę SteamOS-owi/HoloISO i zbudować sobie „stacjonarnego Steam Decka” do salonu już teraz.
Plusy
- idealny system na domową konsolę
- ...na Twoim sprzęcie
- ...i w dodatku za darmo
Minusy
- za darmo tylko jeśli Twój czas jest darmowy
- wsparcie kart Nvidii pozostawia wiele do życzenia
- Valve może wydać swój system oficjalnie całkiem niedługo