Tecno Pova 6 Pro 5G – test. Czy telefon ze średniej półki może zaskoczyć? Jeszcze jak!
Tecno to mniej znana marka smartfonów – a bez wątpienia zasługuje na uwagę, czego najlepszym dowodem jest telefon Pova 6 Pro 5G.
Przyznaję, jestem już nieco znudzony telefonami ze średniej półki. No bo ileż to różnych rzeczy można upchnąć w urządzeniu, co kosztuje tego tysiaka lub nieco więcej? Kwestia konfiguracji tego typu sprzętu w zasadzie przypomina trochę tworzenie postaci w rolpleju: ot, część suwaków przesunięta została na prawo, inne zaś – żeby zmieścić się w określonym budżecie – siłą rzeczy musiały powędrować na lewo. Tutaj sprawa w istocie wygląda podobnie. Nie zmienia to jednak faktu, że telefon prezentuje się okazale – zwłaszcza gdy popatrzymy na niego pod kątem niektórych punktów konfiguracji.
Wygląd – kwestia gustu
Niewątpliwie Tecno Pova 6 Pro 5G rzuca się w oczy. Mamy tu trochę jakiegoś cyberpunka i podobnych mu futurystycznych klimatów. Zielone plecki są taflą tworzywa, w której zatopiono ciekawie wyglądające tekstury, uzupełnione zresztą o mniej lub bardziej subtelne opisy funkcji, jak chociażby aparat czy NFC. Całość aż się błyszczy, co powinno przypaść do gustu osobom szukającym odważniejszego designu, ale ma też swoją gorszą stronę – sprzęt niesamowicie wręcz łatwo „łapie” odciski palców. Jeśli nie zastosujecie etui, smartfon będzie wiecznie upaćkany, gwarantuję.
Niemniej w dłoni leży bardzo dobrze. Przycisk zasilania znajduje się pod kciukiem, sterowanie głośnością – nieco wyżej, sięgniecie bez problemu. Wyspa aparatu lekko tylko wystaje ponad obrys reszty konstrukcji, nie cierpi na tym jednak wyważenie urządzenia – po dłuższym czasie spędzonym z tym telefonem nie przypominam sobie ani jednej sytuacji, kiedy byłby bliski wyślizgnięcia mi się z ręki. Co w sumie dziwi, zważywszy na brak chropowatości i ogólnej przyczepności obudowy.
Wyświetlacz i akumulator
Tym, co zwraca uwagę, jest bardzo sprawnie działające odblokowywanie telefonu poprzez rozpoznawanie rysów twarzy. Przebiega błyskawicznie i bez pomyłek – do tego stopnia, że na co dzień można zapomnieć o zatopionym w ekranie czytniku linii papilarnych. Sam wyświetlacz to klasyka gatunku: mamy zatem AMOLED o przekątnej 6,78″ i rozdzielczości 1080 × 2436, odświeżanie wynosi zaś maksymalnie 120 Hz. Standardowo smartfon pracuje w trybie automatycznym, „z palca” da się jednak wybrać 60, 90 i najwyższą, wspomnianą już wartość. Niemniej moim zdaniem nie ma takiej potrzeby.
Raz, że automat sprawia się dobrze, dwa – 60 Hz można sobie tutaj spokojnie darować. Przyczyną tego faktu jest zaś to, że… nie ma najmniejszego sensu szukać oszczędności w kwestii stanu akumulatora. Urządzenie pracuje, korzystając z baterii o pojemności 6000 mAh, co już samo w sobie warto odnotować, gdyż „duży” standard w tego typu sprzęcie stanowi jednak 5000 mAh. W praktyce więc, jak nietrudno się domyślić, żywotność wypada rewelacyjnie. U mnie to spokojnie dwa dni typowego użytkowania, a gdy poczarujemy trybem oszczędzania, wyciągnie nawet w porywach do trzech dni. Brawa!
Tym większe, że taka pojemność akumulatora nie przekłada się na bardzo długi czas „tankowania”. Telefon przywrócimy do życia w niecałą godzinę, korzystając z ładowarki 70 W. Pierwsza połowa stanu akumulatora to zaś kwestia ok. 20 minut – nie jest więc źle, zważywszy, że nawet krótszy „kontakt z kablem” to przy tej pojemności parę godzin działania komórki. Nawiasem mówiąc, gracze powinni docenić funkcję zasilania obejściowego – chodzi tu o to, że smartfon może być zasilany z pominięciem akumulatora, co zapobiega przegrzewaniu się urządzenia i przedłuża żywotność baterii.
A co w środku?
Jak łatwo się domyślić, w telefonie za 1500 zł raczej nie uświadczymy topowego procesora. Tutaj za wydajność odpowiada MediaTek Dimensity 6080, a więc zeszłoroczny ośmiordzeniowy układ, który zdążył już trafić do szerokiej gamy średniaków kosztujących od kilkuset złotych do niecałych dwóch tysięcy, w tym do popularnego w telekomach Redmi Note’a 13. Cóż, rewolucji tu brak, tym bardziej że przecież ten sam model „napędzał” Tecno Povę 5. Krok wstecz? Technicznie rzecz ujmując: tak. Tyle że w praktyce to po prostu nie przeszkadza. Telefon tak czy inaczej zachowuje płynność na co dzień, a i pograć się da, choć raczej w średnio wymagające tytuły – oczywiście do flagowców urządzenie startu w żadnym razie nie ma. Podsumowując: możecie się spodziewać osiągów typowych dla tej półki cenowej, ani mniej, ani więcej, o czym zresztą najlepiej świadczy fakt, że GeekBench 6 ocenił wydajność na 1951 punktów.
Wrażenie za to robi pula pamięci. 12 GB RAM-u w tej cenie to rzecz raczej niespotykana. Za to 256 GB przestrzeni na dane to już tutaj norma, tym niemniej oczywiście dobrze, że tyle właśnie dostajemy. Po stronie minusów zapisałbym za to Wi-Fi jedynie w standardzie ac, a także… cóż, aparat.
Jakie zdjęcia?
Gdzieś należało poczynić oszczędności, nie? Tecno Pova 6 Pro 5G z całą pewnością nie jest sprzętem ukierunkowanym na zdjęcia. W istocie dysponujemy tu jedynie głównym obiektywem, bo o sensorach głębi 2 Mpix i pomocniczym 0,08 Mpix nie ma sensu wspominać. W dzień wypada nawet nieźle: fotografie są na ogół przyjemne dla oka, kolorystyka poprawna (choć czasem daje o sobie znać „pastelowość” barw), a ostrość zwykle nie budzi zastrzeżeń. Oczywiście pod warunkiem, że nie korzystamy z cyfrowego zooma – ten potrafi popsuć zdjęcia i przy stosunkowo niewielkim kadrowaniu.
Jeśli miałbym się czepiać, wskazałbym również fakt, że niekiedy na bogatszych w detale tłach widać zlewanie się szczegółów. Pierwsze plany przeważnie są jednak w porządku i tutaj nie ma co narzekać.
Zdecydowanie gorzej sprawy się mają, gdy zaczyna brakować światła. W tym wypadku znaczne problemy z ostrością mogą się pojawić nawet w nieźle oświetlonej nocnej scenerii – a im słabsze warunki, tym bardziej aparat „kuleje”. Również pod kątem ubytku detali i szumów. Od biedy oczywiście da się robić zdjęcia – ale rewelacji nie oczekujcie.
Podsumowanie
Jest to sprzęt w pewnym sensie zaskakujący – przypomina bowiem trochę to, co lata temu pokazywało Xiaomi czy choćby Honor w tańszych modelach. Widać, że producent próbuje się wyróżnić na tle konkurencji i nie boi się wprowadzać odważniejszych zmian w konfiguracji czy bawić się stylistyką obudowy. Na pewno rewelacyjnie wypada akumulator, cieszy też pokaźna pula pamięci – tak RAM-u, jak i flasha. Jeśli szukacie stosunkowo niedrogiego, ale mocnego w tych obszarach sprzętu, bierzcie. Tym bardziej że telefon nie jest w żadnym razie na dzień dobry przepełniony śmieciowymi aplikacjami: na tle innych „chińczyków” wypada wręcz schludnie, co stanowi również zasługę funkcjonalnej nakładki HiOS 14 na Androida. Pamiętajcie jednak, że z akceptowalnych jakościowo zdjęć przyjdzie wam się cieszyć głównie za dnia. Nocą czasem też się da zrobić niezłą fotkę, ale ani łatwe, ani przyjemne to nie jest.
Cena: 1500 zł
Dostarczył: Tecno
TECNO POVA 6 PRO 5G – PARAMETRY
System: Android 14 + HiOS 14 • Procesor: MediaTek Dimensity 6080 • Grafika: Mali-G57 MC2 • Ekran: AMOLED, 6,78″, 1080 × 2436, 120 Hz, do 1300 nitów • Pamięć: 12 GB RAM-u, 256 GB flasha • SIM: 2 × nanoSIM, standby • Komunikacja: 5G, Wi-Fi ac, Bluetooth 5.3, NFC, USB-C • Akumulator: 6000 mAh, niewymienny, ładowanie 70 W • Aparat: tylny 108 Mpix, f/1.9, 24 mm + sensor głębi 2 Mpix + 0,08 Mpix AI + przedni 32 Mpix, f/2.2 • Czujniki: akcelerometr, zbliżeniowy, żyroskop, magnetometr, czytnik linii papilarnych pod ekranem, GPS • Inne: etui, słuchawki przewodowe i ładowarka 70 W w zestawie, głośniki stereo, IP53, mini-jack • Wymiary: 165,5 × 76,1 × 7,9 mm • Waga: 198 g
Ocena
Ocena
Solidny akumulator i pokaźna pula pamięci to najmocniejsze strony tego telefonu. Największą wadą jak dla mnie jest zaś kiepska na ogół jakość nocnych zdjęć – by zrobić coś sensownego, trzeba się napocić. Nie zmienia to jednak faktu, że to bez wątpienia telefon ciekawy i wyróżniający się w tłumie bezpłciowych średniaków.
Plusy
- bardzo pojemny akumulator 6000 mAh i szybkie ładowanie
- dużo RAM-u i przestrzeni na dane
- ciekawa stylistyka
- niezły ekran z dynamicznym odświeżaniem 120 Hz
- wydajnościowo na co dzień wystarcza
- schludny system operacyjny pozbawiony śmieci
- mini-jack
- całkiem przyzwoite zdjęcia w dzień
- etui i słuchawki przewodowe w zestawie
Minusy
- kiepskie na ogół fotki w nocy
- bez etui potwornie wręcz się brudzi
- procesor to średniak – do tego taki sam jak poprzednio
Czytaj dalej
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.