Szef Larian Studios komentuje przejęcie Electronic Arts. Nie szczędzi uszczypliwości

EA zostało wykupione przez m.in. Arabię Saudyjską – i co teraz? Choć CEO zapewnia, że wartości firmy nie ulegną zmianie, wielu graczy i analityków nie widzi w jego słowach prawdy. Przewidywane jest nie tylko jeszcze większe odwrócenie się od fabularnych erpegów na rzecz gier usług, takich jak EA Sports FC, ale także flirt z generatywną sztuczną inteligencją, której pomoc (jeżeli nie zastąpienie ludzkich pracowników) ma ciąć koszty; finansowe i czasowe.
Swen Vincke, szef Larian Studios (twórców Baldur’s Gate 3), skomentował całą sytuację w poście na platformie X. Choć nie nazwał dokładnie, o co mu chodzi, wielu jest przekonanych, że jego wypowiedź dotyczy przejęcia EA.
Oto, co Vincke ma do powiedzenia:
To chyba dobra chwila, żeby przypomnieć, że robienie gier szybciej i taniej, żądając za nie jednocześnie więcej pieniędzy, jeszcze nigdy nie wyszło nikomu na dobre.
Swen Vincke
Mając na uwadze podejrzenia co do nowego kierunku, jaki obierze Electronic Arts, trudno nie mieć skojarzeń, jeśli chodzi o ten post. Baldur’s Gate 3 znane jest nie tylko z wybitnej jakości, lecz także z masy czasu i wysiłku, jaka została na ten tytuł poświęcona – trudno dziwić się, że Vincke niezbyt przychylnym okiem patrzy na tych, którzy w branży gier widzą tylko szansę na szybki zarobek.
Przejęcie Electronic Arts to nie tylko bezpośrednie konsekwencje dla graczy (takie jak możliwa niższa jakość gier), ale także kwestia problematyczna etycznie. Jednym z nabywców jest saudyjski Public Investment Fund, którego inwestycje w sport i rozrywkę są uważane za podręcznikowy przykład sportswashingu. Gracze zastanawiają się, czy kupując gry wydawane przez EA, nie będą pomagać opresyjnemu rządowi Arabii Saudyjskiej w ociepleniu swojego wizerunku (nie mówiąc o przynoszeniu mu zysków finansowych).
Zobaczymy, czy nie będzie to pierwszy przypadek w historii, w którym, jak mówi Swen Vincke, robienie gier szybciej, taniej i żądając za nie wyższej ceny, skończy się korzystnie – przynajmniej dla tych, którzy na tym zarabiają.