PlayStation Portal w końcu ma sens, ale nadal go nie pokochałem
PlayStation Portal w dniu premiery był urządzeniem zupełnie nie dla mnie. Prawie w ogóle nie interesowała mnie możliwość streamowania gier z mojego PS5, bo to samo miałem na iPadzie, laptopie czy – z odrobiną kombinowania – na Steam Decku. Mało tego, sprzęt ten radził sobie z funkcją Remote Play… gorzej niż te wymienione wcześniej. Częstym widokiem były lagi, ścinki i dziwne „chrupinięcia” animacji, których nie doświadczałem nigdzie indziej.
Iskierka nadziei pojawiła się, gdy ta zabawka Sony dostała kilka aktualizacji, które sprawiły, że wspomniane problemy odeszły w niepamięć. A potem pojawiło się jeszcze wsparcie dla strumieniowania gier z biblioteki PS Plus Premium. Wybór tytułów był jednak dość ograniczony, więc Portal kurzył się w szufladzie.

Wszystko zmieniło się za sprawą najnowszej aktualizacji, która umożliwiła m.in. streamowanie gier zakupionych w PS Store bezpośrednio z chmury Sony – na takiej samej zasadzie, jak działa np. GeForce NOW Nvidii. Teraz zdarza mi się grać na Portalu częściej – ale nadal nie jest to urządzenie z moich snów.
Tak powinno być od początku
Po aktualizacji oprogramowania ponownie sięgnąłem po przywoływane tu urządzenie na kilkanaście godzin i doszedłem do prostego wniosku: tak powinno być od początku. To właśnie streamowanie gier z chmury Sony bez konieczności włączania własnej konsoli jest w mojej opinii najbardziej kuszącą opcją, i to z kilku powodów.
Po pierwsze, mogę teraz grać w moje ulubione tytuły wszędzie, nawet poza domem, i nie muszę się martwić o to, czy moje PS5 włączy się zdalnie, czy nie. Odpalam grę bezpośrednio z serwerów Sony, tak jak robię to z GeForce NOW czy Xbox Cloud Gaming. To branżowy standard.
Po drugie, nie czułem się komfortowo z faktem, że np. jadąc na weekend do rodziców musiałem zostawiać w mieszkaniu włączoną konsolę (w trybie uśpienia, ale jednak). To przecież urządzenie podłączone do zasilania – w każdej chwili może się np. pojawić zwarcie, a stąd krótka droga do pożaru.

Po trzecie i chyba najważniejsze, najnowsza aktualizacja do PS Portala sprawiła, że sprzęt stał się w końcu całkiem samodzielny i można go kupić, nie posiadając PlayStation 5. Wystarczy opłacać abonament PS Plus Premium i można na tym handheldzie grać w niemal 2800 gier dostępnych w PlayStation Store – a wszystko to bez konieczności posiadania „dużej” konsoli.
Niestety tutaj trzeba dopisać drobny minusik, bo nie wszystkie gry są obecnie kompatybilne z usługą strumieniowania z chmury. Tytuły, w które grałem ostatnio najczęściej, czyli Death Stranding 2 i EA FC 26, nie wspierają tego trybu. Jeśli chcecie mieć pewność, że wasza ulubiona gra działa w trybie przesyłania strumieniowego, to sprawdźcie sobie pełną listę tutaj.
Jest dobrze, ale mogło być lepiej
No dobrze, skoro już wiecie, że da się teraz grać na Portalu we własne gry bez konieczności posiadania PS5, to czas powiedzieć, jak to działa w praktyce. Odpowiedź brzmi: to zależy.
Przede wszystkim na PlayStation Portal możemy się bawić, grając z chmury przy dobrej jakości połączeniu internetowym. Wszystkie gry, które uruchamiałem w ciągu ostatniego tygodnia, działały bez żadnych problemów: nie miałem kłopotów ze ścinkami czy artefaktami. To na pewno duży plus usługi strumieniowania Sony, bo wypada ona o niebo lepiej od Xbox Cloud Gaming czy Amazon Luna, ale nie ma szans w starciu z GeForce NOW – w usłudze od Nvidii jakość obrazu jest wyraźnie lepsza, a opóźnienia niższe.

Ogólnie jednak jest nieźle: nie zaobserwowałem niczego niepokojącego nawet podczas grania w strzelanki czy gry wyścigowe. Najważniejsza kwestia w przypadku gry w chmurze, czyli opóźnienia, także są na akceptowalnym poziomie – nigdy nie miałem problemów z wyczuciem jakiejś sytuacji w grze czy wykonaniem QTE.
Z drugiej jednak strony nadal nie mogę polecić PS Portala do zabawy w grach kompetentywnych – tam jednak czuć każde opóźnienie i niestety w przypadku zabawy w chmurze jest z tym gorzej niż natywnie. Absolutnie niedobrze grało mi się np. w F1 25, które wymaga bardzo precyzyjnej kontroli gazu, hamulca oraz delikatnych mikroruchów kierownicy. Tutaj często po prostu lądowałem na bandzie. Ostatecznie odpuściłem sobie po dwóch wyścigach.
Nadal nie rozwiązano też największej wady PS Portala: ekran niestety mocno smuży – to widać, a żadne aktualizacje tutaj niestety nie pomogą. Po prostu w przypadku dynamicznych tytułów czas reakcji matrycy jest zbyt wolny i za postaciami czy samochodami widać charakterystyczną poświatę. W moim odczuciu Portal wypada tu gorzej od Nintedo Switcha 2, któremu regularnie wytykano tego rodzaju problemu.
Jest fajnie, ale to nie jest sprzęt dla każdego
Przy okazji premiery PS Portala byłem bardzo rozczarowany, ale Sony jakimś cudem doprowadziło ten sprzęt do takiego stanu, że bez większych oporów mogę polecić go tym z was, którzy szukają rozwiązania pozwalającego na przenośne granie w tytuły z biblioteki PlayStation. W tym momencie ten handheld naprawdę ma sens – jeśli wiecie, jak wygląda granie w chmurze, to nie będziecie nim rozczarowani.
Pamiętajcie tylko, że sprzęt nie jest idealny i ma swoje wady (m.in. kiepski ekran), a do płynnej rozgrywki wymagane jest stabilne łącze internetowe. Ja testowałem PS Portala w mojej domowej sieci Wi-Fi o prędkości 1 Gbps i niemal zerowych opóźnieniach, więc jeśli macie słabsze łącze, to wasze wrażenia siłą rzeczy mogą różnić się od moich.
