rek

Techland w formie. Pierwsze opinie o Dying Light: The Beast chwalą zmiany na lepsze, choć grze przyda się kilka poprawek [RECENZJE]

Techland w formie. Pierwsze opinie o Dying Light: The Beast chwalą zmiany na lepsze, choć grze przyda się kilka poprawek [RECENZJE]
"Sam Goldman"
Powrót Kyle’a Crane’a zbiera pozytywne opinie. Dying Light: The Beast okazało się krokiem w odpowiednim kierunku.

Chwilę przed premierą nowego Dying Lighta Techland poinformował, że już ponad milion osób zdecydowało się na zamówienie przedpremierowe. W dodatku debiut gry został przesunięty o jeden dzień wcześniej, co w przypadku fanów oczekujących powrotu Kyle’a Crane jak zombie świeżego mózgu nie pozostało bez znaczenia. No właśnie – The Beast od początku reklamowany jest powrotem do korzeni całej serii i tego, jaka była pierwsza część. Wraca nie tylko bohater pierwowzoru, ale też kilka starych mechanizmów musiało zająć miejsce wątpliwych decyzji projektowych z Dying Lighta 2. Czy zmian względem „dwójki” jest wystarczająco dużo? Czy Dying Light: The Beast stanął na wysokości zadania? Jaqp na łamach Cdaction.pl napisał:

Patrząc na The Beast z przymrużeniem oka, pokusiłbym się o stwierdzenie, że bardziej pasowałoby w roli dodatku do pierwszej części, a nie do drugiej (na szczęście). Techland zdecydował się wykonać krok wstecz i sądzę, że to była dobra decyzja.

Jaqp w recenzji Dying Light: The Beast

Po więcej informacji zapraszam do naszej recenzji Dying Lighta: The Beast. Na chwilę, w której piszę te słowa, gra może pochwalić się średnią 78/100 na Metacriticu oraz 82/100 na Opencriticu, jednak to się może w każdej chwili zmienić. Zobaczmy, co do powiedzenia miały inne media.

Jasmine Gould-Wilson z Gamesradar zaskakuje już na początku recenzji odważnym stwierdzeniem:

Dying Light: The Beast to gra akcji z elementami horroru dopracowana na wielu poziomach – ulepszone koszmary nocy, poruszanie się i strona wizualna to tylko kilka plusów względem Dying Lighta 2. Przede wszystkim jestem zauroczona tym, jak bogatą fabułę Techland przedstawia w około 20 głównych zadaniach i prowadzi ją do satysfakcjonującego finału. Nawet misje poboczne wydają się mieć znaczenie i to nie tylko dla tej odsłony, ale całej serii. Po 52 godzinach spędzonych w Castor Woods zgadzam się z dyrektorem serii, Tymonem Smektałą: Dying Light: The Beast to tak naprawdę Dying Light 3.

Jasmine Gould-Wilson, Gamesradar

Skoro dostaliśmy to, co zapowiadano, to trudno się do czegoś przyczepić. Dalej czytamy:

Nie sposób przecenić znaczenia powrotu Bohatera z Harranu. Roger Craig-Smith wciela się w rolę Crane’a perfekcyjnie (…). Rozpoznaję fan serwis, gdy go widzę i słyszę, jednak w tym przypadku jest całkowicie uzasadniony. The Beast sprawia wrażenie listu miłosnego do starych i nowych fanów, napisanego przez pełen pasji zespół developerów, którzy także są fanami.

Jasmine Gould-Wilson, Gamesradar

Dying Light: The Beast otrzymało od Jasmine 4,5/5, a w podsumowaniu przeczytamy jeszcze krótki pean wychwalający przywrócenie ducha całej serii. David Carcasole z Wccftech jest już nieco mniej optymistycznie nastawiony, punktując problemy z filarami serii:

Duża część mapy to obszar zwany Starym Miastem, pełen wysokich budynków i dachów, na których można uprawiać parkour (…). Reszta mapy to ogromny park pełen drzew, przez który można przebiec lub przejechać. Myślałem, że gram w tytuł z otwartym światem i mechanizmem parkouru, a nie w coś, gdzie przemierzanie mapy w rozsądnym czasie oznacza nieustanne poszukiwanie paliwa i zbaczanie z trasy, by znaleźć sprawny samochód. Każda chwila spędzona za kółkiem wydawała mi się sprzeczna z tym, co uważałem za kluczowy element Dying Lighta. Czy wyobrażacie sobie, by Insomniac kazało graczom jeździć po Nowym Jorku jako Spider-Man, zamiast huśtania na pajęczynie?

David Carcasole, Wccftech

David trochę przesadza; przemierzanie mapy na czterech kółkach było istotną częścią The Following, dodatku do „jedynki”. Powrót do korzeni to też powrót do tego, co robiliśmy poza murami Harranu. Kilka miłych słów poleciało w kierunku nadgniłych mózgolubów:

Castor Woods prawie zawsze wygląda, jak scena rodem z pocztówki, natomiast styl zainfekowanych, zombie, czy jakkolwiek Techland chce, by ich nazywać, bardzo mi się podoba. Są zakrwawieni, makabryczni, rozpadają się widowiskowo pod moim nożem po każdym, bryzgającym krwią cięciu. Kiedy widziałem kolejną odciętą głowę zombiaka, przypominał mi się ulubione slashery i chciałem grać dalej.

David Carcasole, Wccftech

Jednocześnie dostało się trochę niekonsekwencji fabularnej i ogólnie słabej historii, przez co David wystawił The Beast 6,5/10.

Cael z Gamekult był jak dotąd najbardziej krytyczny.

Z niezrozumiałych powodów prawie każda linijka dialogu kręci się wokół antagonisty. Crane będzie przypominał każdemu, kogo spotka, że jest tam w celu zemsty na Baronie (…). Protagonista jest idolem tłumów. Wszyscy padają mu do stóp, kiedy wypowiada się jak bohater kiepskiego komiksu z lat 90. przypominając, że musi dorwać Barona. Jeśli chodzi o tytułową Bestię, to nie ma o niej zbyt wiele do powiedzenia, co samo w sobie jest absurdalne.

Cael, Gamekult

Jest to trochę dziwny zarzut, który można przypiąć nie tylko tej części, lecz także pozostałym odsłonom. W dalszej części tekstu recenzent czepia się praktycznie każdego elementu gry, chwaląc tylko parkour, mięsiste gore i ścieżkę dźwiękową, na końcu kwitując swoją opinię oceną 4/10.

Minie trochę czasu, zanim sam sięgnę po nową produkcję Techlandu, ale wy możecie zrobić to już teraz. Dying Light: The Beast jest dostępne na pecetach, PlayStation 5 oraz Xboksach Series X|S.

Oceny Dying Light: The Beast

  • Gamesradar – 4,5/5;
  • DualShockers – 9/10;
  • GryOnline – 8,5/10;
  • Xbox Era – 8,5/10;
  • PCGamesN – 8/10;
  • GameRant – 9/10;
  • IGN – 7/10;
  • PC Gamer – 7/10;
  • Wccftech – 6,5/10;
  • Gamekult – 4/10.