SteamOS na domowym pececie – test. Zamieniamy komputer w „konsolę” do gier rodem z firmy Valve

SteamOS na domowym pececie – test. Zamieniamy komputer w „konsolę” do gier rodem z firmy Valve
Krzysztof "kris" Hasinski
W 2015 roku Valve rozpoczęło sprzedaż swojej pierwszej linii konsol. Steam Machine, bo tak zwała się ta seria urządzeń, to po prostu pecet z Linuksem, który uruchamia Steama na pełnym ekranie przy starcie. Dziś, przy odrobinie zachodu, ten sam efekt możesz osiągnąć w domu, bez niczyjej pomocy. Pytanie tylko: Czy warto?

Wspomniane we wprowadzeniu „maszyny” były co prawda małe i miały wygodnego pada, ale ich cena (zależnie od konfiguracji kilkaset dolarów) oraz możliwości (skromna biblioteka dostępnych gier) pozostawiały wiele do życzenia. Dość powiedzieć, że zaledwie rok po premierze Steam Machines zniknęły z oferty największych dostawców sprzętu w USA. I pewnie tutaj skończyłaby się historia większości firm, które próbowały wejść na rynek konsol, ale Valve stoi w unikalnej pozycji właściciela sklepu z grami. Jego największym biznesem jest pośrednictwo przy zakupie nowych produkcji, a głównym zagrożeniem – dostawcy systemów operacyjnych i konsol.

Misja: pecet

Do rozwiązania miało dwa problemy – jak zwiększyć bibliotekę gier, nie przywiązując się dalej do giganta z Redmond, oraz jak zachęcić użytkowników do zakupu nowego sprzętu do grania. Rozwiązaniami okazały się Proton, warstwa kompatybilności z Windowsem, oraz Steam Deck – przenośna konsola, która trochę niespodziewanie rzuciła wyzwanie Nintendo Switchowi i szybko znalazła się na ustach setek tysięcy graczy.

Co kluczowe z punktu widzenia firmy Valve, mając w rękach Steam Decka, trzymamy komputer oparty na podzespołach AMD, bez technologii Microsoftu. Odznacza się jednak świetnie dopracowanym interfejsem użytkownika, pozwala odpalić cały wachlarz relatywnie tanich gier, a do tego oferuje sporo innych funkcji. W końcu to po prostu pecet, tyle że upchnięty w niewielkiej, trochę udającej pada obudowie z ekranem umieszczonym pomiędzy przyciskami.

HoloISO zaraz po zalogowaniu. Interfejs sprawdza się także na dużym telewizorze.

No dobrze, ale co to jest Holo i jak się ma do tej historii? Już spieszymy z odpowiedzią. Holo to nazwa kodowa systemu operacyjnego Steam Decka. A ponieważ Steam Deck to komputer oparty na podzespołach AMD bez żadnych szczególnych ograniczeń, to dlaczego nie zbudować sobie takiego samemu?

I use Arch btw(*)

SteamOS 3.0 (Holo), bo tak nazywa się aktualna wersja systemu operacyjnego, to zmodyfikowana dystrybucja Arch Linux. „Dystrybucja”, czyli po prostu zebrana przez kogoś lista programów i narzędzi sklejona w kompletny system operacyjny. Jako ciekawostkę można dodać, że poprzednie edycje SteamOS-a opierały się na Debianie. Skąd ta zmiana? Arch, w odróżnieniu od Debiana, jest wydawany w trybie rolling release, bez „dużych” premier. Kolejne wersje systemu i softu ukazują się cały czas. W praktyce oznacza to wiele małych aktualizacji zamiast pokaźnych upgrade’ów co kilka miesięcy czy lat. A takie podejście było włodarzom Steama najwyraźniej bardziej na rękę.

Update działa tak samo jak na Steam Decku, nie jesteśmy przywiązani do wersji, którą dostarcza HoloISO.

SteamOS bezpośrednio korzysta z oprogramowania Arch, dodając do zestawu Steama i software związany z grami. No i oczywiście dokładając motyw graficzny pasujący do konsoli Valve. Możemy sobie pobrać kopię takiego SteamOS-a ze strony firmy, ale na chwilę obecną nie ma dla niego oficjalnego instalatora (instalacja nadal wchodzi w grę, lecz zajmie nam to cały dysk) ani konfiguracji pod urządzenia niebędące Steam Deckiem (przez co natrafimy też na problemy z ich obsługą)I tutaj właśnie wkracza projekt HoloISO (czyli „Holo ISO”, ale trzymamy się oficjalnej pisowni bez spacji), który zmienia część elementów SteamOS-a tak, żeby ułatwić jego instalację na typowym domowym komputerze.

(*) Jeśli wierzyć memom, to użytkownicy Archa są trochę jak weganie, rodzice studentów prawa czy ludzie trenujący crossfit. Nie musisz ich o te rzeczy pytać, sami ci powiedzą ;).

HoloISO: wymagania

Cóż, HoloISO nie ma oficjalnych wymagań sprzętowych. Leżący u jego podstaw Arch Linux potrzebuje jedynie 64-bitowego procesora, 512 MB RAM-u oraz 800 MB miejsca na dysku, ale to raczej za mało, żeby uruchomić Steama.

Warto tutaj nadmienić, że dystrybucja ta nie ma na chwilę obecną oficjalnego wsparcia dla kart graficznych firmy Nvidia. Autorzy HoloISO co prawda dodali sterowniki NVK, ale zaznaczają, że powinny działać jedynie dla kart serii Turing lub nowszych. Teoretycznie system może hulać nawet z serią Maxwell, w praktyce trudno cokolwiek przewidzieć. Istnieje ryzyko, że jeśli akurat trafimy z naszą kartą graficzną, to sterowniki NVK (oparte na Vulkanie) nie zadziałają z naszą grą. Wtedy wsparcie dla kart Nvidii może też wymagać ręcznej instalacji oficjalnych sterowników, kompilacji różnych paczek i ogólnie nie jest raczej przeznaczone dla początkujących w świecie Linuksa.

Po podłączeniu np. pada od Xboksa wszystkie ikonki i grafiki dostosują się do naszego kontrolera.

HoloISO (lub, jak wolicie, SteamOS-a) testowaliśmy na kilku komputerach ze skrajnie różnymi konfiguracjami. Jeśli też chcielibyście to zrobić, to obraz pobierzecie z oficjalnego repozytorium projektu, gdzie znajduje się również krótka instrukcja instalacji oraz link do kanału Telegramowego z pomocą. Mała uwaga: na liście wydanych wersji widzimy HoloISO 1.5, do którego nie znajdziemy obrazu. Wersja 1.3 działa jednak stabilnie i na niej właśnie przeprowadziliśmy wszystkie testy.

Instalacja SteamOS-a

Proces instalacji jest… no, niestety nieprzyjemny. Pendrive z instalatorem co prawda bez kłopotu uruchomił środowisko graficzne na każdym z testowanych komputerów, ale jednocześnie jeden z nich… miał problem z tylnymi portami USB. Podłączona do nich myszka Logitech po poruszeniu kursorem całkowicie zawieszała system. Instalator został wyciągnięty żywcem ze zwykłego Arch Linuksa i jedynie skrót na pulpicie wspomina cokolwiek o SteamOS-ie. Nie ma tutaj żadnych ułatwień czy opcji personalizacji, dostajemy za to – czego nie oferuje „kreator instalacji” Valve (a raczej opcja „Restore Steam Deck”) – możliwość partycjonowania dysku.

Po instalacji SteamOS… po prostu działał. Zaczynamy, tak jak na Steam Decku, od wybrania sieci (w przypadku sieci przewodowej ten krok dzieje się automatycznie), a następnie logujemy się do Steama (najprościej za pomocą kodu QR). Wszystkie aktualizacje pobierane są bezpośrednio z serwerów firmy Valve lub Arch Linuksa, więc w praktyce mamy dostęp do tego samego, co konsolka.

Środowisko graficzne trybu desktopowego to KDE. Jest tu też, tak jak na Steam Decku, motyw graficzny Valve o nazwie Vapor.

SteamOS automatycznie wykrywa też większość padów. Korzystaliśmy w trakcie testów z kontrolera 8BitDo Ultimate podłączonego przez dongle’a 2,4 GHz oraz z DualShocka 4 w trybie przewodowym. System operacyjny przestawia wszystkie podpowiedzi przycisków na te widoczne na naszym padzie. Gorzej ma się natomiast obsługa ustawień systemowych wewnątrz Steama – w tym wypadku SteamOS dalej „myśli”, że jest na przenośnej konsoli Valve.

Po uruchomieniu automatycznie pobiera się narzędzie Proton, możemy więc grać w gry, które teoretycznie działają tylko na Windowsie. Porównując używanego na co dzień Steam Decka oraz komputer stacjonarny z zupełnie innym Linuksem, HoloISO jest zdecydowanie bliższy temu, co oferuje konsolka. Naprawdę mamy wrażenie, że obcujemy z kompletnym produktem Valve. Świetnie gra się na nim szczególnie na ekranie dużego telewizora.

HoloISO w praktyce

Najpierw testowaliśmy biurkowy komputer Minisforum H90 z APU 4900H. Był to jedyny dostępny sprzęt z kartą AMD. Rozpoczynając od remastera trylogii Crash Bandicoot, który działa bezproblemowo na Steam Decku: gra poprawnie wykryła kontroler wraz z wibracjami, a rozgrywka dociągnęła do 30 klatek na średnich ustawieniach. Nie jest to oczywiście rewelacyjny wynik, ale biorąc pod uwagę ziemniakopodobną kartę, nie jest też zły.

Wydajność sprzętu nie odbiega od tej z Windowsa, a za zaoszczędzoną różnicę w cenie systemów możemy zawsze przecież kupić lepszy hardware do naszej chałupniczo zbudowanej konsoli. Mieliśmy okazję ograć też Katamari Damacy, NieR: Automatę oraz Lorelei and the Laser Eyes. Wszystkie produkcje uruchomiły się bez kłopotu i działały dokładnie tak samo jak na systemie Microsoftu.

Gry jak gry – działają jak na kieszonsolce Valve.

Jedyne, do czego można się przyczepić, to okazjonalne problemy z wybraniem natywnej rozdzielczości monitora, w naszym przypadku 3440 × 1440. Nie wszystkie gry oferowały taką możliwość, co niestety jest też prawdą w wypadku Steam Decka z zewnętrznym ekranem. Przy graniu na telewizorze z rozdzielczością 4K kłopot ten nie wystąpił.

Testując ten system na dwóch innych komputerach – Intel i7 12700k z GeForce’em GTX 1050 Ti oraz Intel i9 9900k z GeForce’em RTX 4090(*) – odkryliśmy, że sterowniki NVK dla kart graficznych od “zielonych” co prawda działały z HoloISO prawidłowo, lecz nie zawierały wsparcia dla DLSS-a czy ray tracingu. Instalacja oficjalnych sterowników Nvidii dodaje te opcje, choć powoduje różne problemy z samym Steamem. Jeśli nastawiacie się na potężnego peceta do gier w salonie, to SteamOS na tę chwilę niestety nie jest sprzętem dla was. Nie mieliśmy okazji przetestować FSR 3, ale – jeśli wierzyć doniesieniom użytkowników Protona – technika ta działa dobrze i w przeciwieństwie do pomysłów Nvidii powinna bez problemu ruszyć w praktycznie każdej wspieranej grze.

(*) Tak, to dziwna kombinacja.

Co poza tym?

Po przełączeniu się z trybu Steama na tryb desktopowy SteamOS to praktycznie zwyczajny komputer z Linuksem. Wszystkie narzędzia systemu Arch Linuks, jakie testowaliśmy, działały bez problemu. Środowisko graficzne KDE (z którego – ciekawostka – wywodzi się np. silnik przeglądarki Chrome) jest proste w użyciu i graficznie zwyczajnie ładne. Menedżer oprogramowania zawiera większość potrzebnych aplikacji użytkowych. Możemy sobie choćby zainstalować VLC i włączyć film lub przeglądać internet na Firefoksie lub Google Chrome. Dzięki czemu nie tracimy tak naprawdę funkcji normalnego komputera. SteamOS nada się do oglądania na nim materiałów wideo czy przeglądania internetu. Nie ma tu pakietu MS Office, ale LibreOffice oraz webowe odpowiedniki skutecznie wypełniają tę lukę.

Haczyk? SteamOS instaluje się w trybie immutable, co oznacza, że niektóre ustawienia, narzędzia systemowe oraz katalogi nie są dostępne dla nas do zapisu. Co prawda możemy przy odrobinie wysiłku je zmienić, ale zostaną przywrócone do stanu pierwotnego przy aktualizacji systemu. Nie tyczy się to gier i apek zainstalowanych przez wbudowane centrum oprogramowania. W przypadku softu pobieranego z sieci najbezpieczniej używać wyłącznie tego dostarczanego w formacie flatpak. Flatpak to taki odpowiednik instalatora windowsowego, zawierający – w odróżnieniu od typowych „paczek” linuksowych – aplikację wraz ze wszystkimi potrzebnymi jej bibliotekami. Na szczęście we wspomnianym centrum oprogramowania jest większość rzeczy, które zainteresują przeciętnego użytkownika komputera oraz gracza, m.in. odtwarzacze multimediów, przeglądarki czy emulatory i launchery gier.

Na liście programów dostępnych do zainstalowania w trybie desktopowym znajdą się także emulatory co popularniejszych konsol i komputerów retro.

Czy warto zatem przesiadać się na ten niewspierany system autorstwa ludzi, którzy przerabiają SteamOS-a na swoje potrzeby? Na swoim codziennym sprzęcie do pracy prawdopodobnie nie. Ale jeśli macie starszego desktopa lub laptopa, chociażby z „dziesiątką”, na którym nie ruszy Windows 11, to HoloISO może stanowić świetną bazę dla domowego HTPC, czyli peceta „pod telewizor”. To rozwiązanie wyróżniające się – w porównaniu z PlayStation, Nintendo czy Xboksem – tanimi grami, dostajemy też opcję streamowania z innych komputerów i wygodny interfejs do sterowania z kanapy. No i pewnie sporą bibliotekę na ten sprzęt już posiadacie. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by poczekać na oficjalne wydanie Valve, ale jeśli macie duszę majsterkowicza, to szczerze polecam dać szansę SteamOS-owi/HoloISO i zbudować sobie „stacjonarnego Steam Decka” do salonu już teraz.

Pros:
  • idealny system na domową konsolę
  • …na Twoim sprzęcie
  • …i w dodatku za darmo
Cons:
  • za darmo tylko jeśli Twój czas jest darmowy
  • wsparcie kart Nvidii pozostawia wiele do życzenia
  • Valve może wydać swój system oficjalnie całkiem niedługo

25 odpowiedzi do “SteamOS na domowym pececie – test. Zamieniamy komputer w „konsolę” do gier rodem z firmy Valve”

  1. Fajny artykuł, kilka uwag:
    – artykuł tak trochę sugeruje jakby Nvidia nie działała na linuxie ale tu akurat winne jest Valve. W skrócie: valve zoptymalizował sobie soft pod AMD i trochę rozwalił Nvidię, jest przez to problem poprawić to w HoloISO. Typowy user wciąż sobie może zainstalować na swoim archu/debianie po prostu oficjalne drivery nvidii i Steam śmiga (włącznie z nakładką Big Picture która jest prawie SteamOSem). Na ten moment taka konfiguracja na debianie jest pewnie lepsza dla szarego usera, nawet do salonu.
    – arch nie ma instalatora 😉 jest to klasyczny gatekeeping tej dystrybucji. User ma przeczytać instrukcję i jeśli umie sobie z nią poradzić to jest „zaproszony” do społeczności (na forum zostaniesz zdyskwalifikowany za wszystkie odstępstwa od tej normy). Z tego są właśnie memy, bo w pozostałych przypadkach arch jest po prostu topornie prosty i łatwy, natomiast niektórym wydaje się że pozjadali wszystkie rozumy bo wykonali prowadzącą za rękę instrukcję instalacji archa 😉
    Instalator dodali ludzie z HoloISO.
    – ten flatpak to ciągle nie jest instalator windowsowy, linux ma zwykłe graficzne opcje instalowania paczek. Flatpak to bardziej pomysł instalacji „apek” z Androida, które uruchamiają się w pewnej izolacji od systemu operacyjnego. Dzięki temu SteamOS może się w tym „immutable” przeinstalować za każdym razem na nowo i łatwo naprawić wszystkie błędy (tak samo jak na Androidzie). Także to bardziej windows store niż instalator z windowsa który instaluje wszystko w systemie tak jak normalnie linux.

    Fajny artykuł, ale po prawdzie do salonu pewnie nadal bardziej opłaca się zainstalować Windowsa i na nim Steama z Big Picture. Komputer nie jest wtedy uziemiony a i można sobie skorzystać wtedy z Epica/Goga/Origina/itp. Streamowanie też przecież działa. Jedynie te cholerne niekontrolowane update’y…

    Apropos, windows nie ma teraz jakiegoś trybu konsoli? Coś chyba w czasach windows 8 próbowano zrobić…

    • Dzieki za komentarz i mile slowa 🙂

      Wiec od razu sprostuje co napisalem:

      – Nvidia od lat dziala na linuksie calkiem dobrze, moj domowy komputer do grania (ten i9 9900k + RTX 4090, czyli Nvidia) stoi na Ubuntu. Problem jest w HoloISO (a raczej SteamOS). Dla linuksowych – z tego co udalo mi sie ustalic, to SteamOS dziala tylko na Waylandzie, a sterowniki Nvidii wspieraja tylko X11. Mozna sobie samemu doinstalowac i przelaczyc SteamOS na X11 (ale wtedy mialem artefakty graficzne w niektorych menu) albo uzywac sterownikow NVK, ktore z kolei sa jeszcze bardzo niegotowe do grania. Kilkanascie razy ten tekst upraszczalismy, wiec moglo to zginac w morzu edycji 🙂

      – Arch ma od jakiegos czasu instalator (archinstall), ale faktycznie to nie ten instalator, ktory mamy w HoloISO. Archowy jest rzecz jasna konsolowy 😉

      – Paczki w linuksie to trudny temat (lata temu zdarzalo mi sie zarzadzac jednym repo z paczkami debianowymi do bioinformatyki). Celna uwaga, ze lepiej chyba to porownac do appek Androidowych niz do instalatorow WIndowsowych 🙂

    • Z tego co pacze to nawet GDM startuje waylanda na nvidii w najnowszych wersjach, więc chyba nie jest aż tak źle. Aczkowiek też jadę na linuxie (to arch btw) rtx 3070 i nadal X-y. Stare ale przynajmniej bezproblemowo nadal działa 😉

      Oooo i faktycznie jest ten instalator zbundlowany teraz w archowym iso. Ciekawe

      Mam pełną świadomość, że artykuł popularyzuje temat i to chwalę, wiem że będą przekłamania. Natomiast po to są komentarze żeby dodać postscriptum 😉

    • telefonciek 2 lutego 2025 o 23:10

      @Fake
      > Komputer nie jest wtedy uziemiony a i można sobie skorzystać wtedy z Epica/Goga/Origina/itp

      No nie przesadzałbym z tym twierdzeniem. Są dobrze działające klienty do Epica/Goga i nawet tej platformy Amazona. (no z Originem może być gorzej, skoro go właśnie zaorali i zastąpili nową apką)

    • @Telefonciek O tak. Heroic jest IMHO lepszy od oficjalnego klienta EGS (karty gier, szybsza biblioteka, większa responsywność). Od Amazonowego z resztą też – ale to nie wyczyn, ten służy w zasadzie tylko do ściągnięcia gry i jej instalacji – nothing less nothing more.

  2. Nie wiem po co się bawić w HoloISO skoro jest bazzite. Bazzite jest dalej wspierany i ostatnio otrzymał też wsparcie dla kart graficznych Nvidii z Gaming Mode (tym który jest domyślnie dla Steam decka). Co prawda w wersji beta, ale dostał. Jeżeli komuś nie przeszkdza że stoi on na Fedorze to tak czy siak brałbym Bazzite

    • Noo, dopóki Valve nie zrobi SteamOS dla wszystkich to to może być lepsze rozwiązanie niż nomen omen jakiś hack.

      A fedora zła niby? System jak system i jak do grania to co za różnica 😉

    • Zgadzam sie, ze Bazzite jest swietny, ale HoloISO to sposob zeby sobie przetestowac SteamOS zanim SteamOS bedzie powszechnie dostepny 🙂

    • Fedora jest pierwszym wyborem Linusa Torvaldsa do codziennej pracy – a to już o czymś świadczy.

  3. telefonciek 2 lutego 2025 o 23:07

    Bardzo fajna recenzja wprowadzająca do tematu, ale bardzo brakuje mi tutaj jakiegoś porównania wydajnościowego gier, aby przynajmniej orientacyjnie wiedzieć, ile FPSów możemy stracić/zyskać przesiadając się.

    • Nie robilem jakichs benchmarkow (z uwagi na nietypowy dobor sprzetu), ale jest mniej wiecej zgodnie z tym ile powinno byc na windowsie w wypadku kart AMD. Nie sadze zeby roznice byly znaczace.

  4. Ogólnie to HoloISO i ChimeraOS są bardziej pod „chcemy SteamOS ale nie dodajemy sporo”, do takiego normalnego sprawdzenia to prędzej Bazzite bym użył, bo znacznie lepiej odzwierciedla jak granie na linuxie może wyglądać. Instalacja HoloISO jest jak przekładanie silnika z malucha do tira, SteamOS w tej wersji jest przystosowany do danej konstrukcji i tylko takie rzeczy obsługuje niestety.

    Co do komentarza „za darmo tylko jeśli Twój czas jest darmowy” to się absolutnie nie zgodzę, przesiadłem się na Fedora KDE rok temu do gierek i pracy nic nie musiałem dłubać i poświęcać setek godzin by się czegoś nauczyć, ba niektóre rzeczy jak chociażby kodzenie czy używanie programów CLI jest łatwiejsze bo zintegrowane z systemem, a no i sporą część paczek można zaciągnąć z sklepu i nie trzeba szukać jakiś komend „dnf install program ale ta konkretna wersja” czy ściągać paczki z internetu.
    Ale to normalne że jak kupujemy nowe auto to czytamy instrukcję i się do niego przyzwyczajamy, a nie pierwsze co to jedziemy na Lemans.

    Nie widzę sensu wracać do windowsa, przynajmniej jak system mi się popsuje to podpinam obecny /home pod /home podczas reinstalki i nie muszę przenosić wszystkiego, a jak musiałem dłubać przy starszych gierkach na windowsie, tak w sumie trochę mniej muszę tutaj (np. Fallout 2 po instalacji z płytki nie ma artefaktów typowych dla grania w gry z 95/98 na winxp i wyżej). Jasne nie działa wszystko bo devloperzy nie dopuszczają myśli że ludzie mogą chcieć grać na Linuxie czy przy użyciu Protona (zabrali mi LoL’a, GTA V i ostatnio Battlefieldy), ale znaczna większość działa bez problemu, i jest łatwiej znaleźć informacje o tym jak zrobić by działało (protondb). Sam ograłem w tym roku tylko Gothic 1 i 2NK, cały czas też gram z addonami w World of Warcraft, czasem odpalę Starcrafta 2 czy Warcraft3. Ograłem też zmodowanego Fallout 4. Instalacja gier z Epica/EA/Ubi/GoG to odpalenie Heroic Launchera albo Lutrisa, instalacja tam danego sklepu i znaczna większość tytułów odpala (w zeszłym roku z znajomymi graliśmy w Wildlands/Breakout i Division 2, ograłem też BF1 i 4 w taki sposób, z epica Rage 2 i KCD działały bez zająknięcia).

    Wsparcie kart NV to tylko problem tego distro, instalacja chociażby Bazzite pokazała by wam że no działają te rzeczy. Żona sobie gra z 1050ti pod fedorą i nie ma problemów.

    Co do samego SteamOS, u mnie Steam Deck jak nie jestem na wyjeździe to robi za HTPC, qBittorrent z wrzuconym web-panelem (mam telewizor 1080p, ale nie chce mi się go wymieniać, co ogranicza mnie do materiałów 1080p z streamingów na chromecascie) i dostępem do SMB by sobie filmy odpalać, a przy okazji jakieś prostsze gierki do coop-a też dają radę. Podczas wyjazdów normalnie w web-narzędziach czy nawet lokalnych jak GODOT, Aseprite czy VSCode normalnie działają i da się pracować, tak samo pisanie notatek czy dokumentów (google docs anyone?).

    • Za darmo tylko jesli Twoj czas jest darmowy tyczy sie konkretnie HoloISO/SteamOS 🙂 Sa duzo bardziej bezobslugowe dystrybucje.

  5. „za darmo tylko jeśli Twój czas jest darmowy”
    Szanuję za nawiązanie do klasyka „Linux jest darmowy i otwarty gdy Twój czas jest gówno warty” XD

    • Tak wlasnie czekalem, az ktos podchwyci nawiazanie 😀 I pisze to z perspektywy osoby, ktora od dwudziestu lat wylacznie na *niksach siedzi 😉

      Tak swoja droga – Steam Deck przekroczyl kilka milionow sprzedanych egzemplarzy. Znajomi game developerzy mowia, ze sprawdzaja swoje gry pod katem kompatybilnosci z ta konsola. Naprawde ciekawe czasy dla (linuksowych) graczy sie szykuja 🙂

    • Valve bardzo cwanie zagrało z Deckiem, bo spieniężyli w dużej mierze darmową pracę osób które przez lata opracowywały przeróżne „emulatory” gier dla Linuxa 😉

    • To nie do końca sprawiedliwe twierdzenie, ilość pracy jaką Valve włożyło w Protona przez lata dodała – nomen omen – pary całemu temu przedsięwzięciu.

    • Oj tak. Zgadzam się z Tobą Quetz. Gdyby nie ostatnie… myślę że 5 lat przynajmniej – kontrybucji Valve, to „Linux Gaming” nie byłby wiele dalej niż wtedy. Wine to świetne narzędzie, ale było bardziej skupione na oprogramowaniu niż grach – te były tylko dodatkiem.
      Dziś paradoksalnie jest na odwrót i łatwiej odpali się nowe gry, niż nowe programy wymagające jakichś bardziej zaszytych w Windowsa interfejsów, których Wine (jeszcze) nie jest w stanie „przełożyć”. Dodatkowo pojawienie się protona obudziło innych zapaleńców takich jak Glorious Eggroll, dzięki czemu samo narzędzie Valve doczekało się ulepszeń (ge-proton, czy umu-laucher pozwalający łatwiej używać Protona bez Steama) czy nawet zebrali się ludzie tworzący distro dedykowane graczom jak Bazzite, Nobara, czy ChimeraOS.
      Bez wkładu Valve tak szybko by to nie nastąpiło.

  6. Granie bez windowsa? Od 25 karna to czekam, zestarzałem si3 a to dalej dalekie od realizacji.
    Mam steak decka i poza steam to dalej Linuks do pracy a nie grania.

    • Da sie grac bez windowsa od paru lat juz 🙂 Teraz czekamy tylko na SteamOS zeby miec oficjalnie wspierana *konsole* od Valve na wlasnym hardware.

    • Ja czekałem na to od… chyba 2007 roku jak pierwszy raz bawiłem się starym Ubuntu. No i się doczekałem po zakupie Steam Decka. Może nie da się pozbyć Windowsa w 100% będąc graczem (antycheaty kernel-level – które nawiasem mówiąc są tykającą bombą – w niektórych grach) tym nie mniej można używać Linuxa na co dzień nie tylko do pracy.

    • Deck to poboczna zabawka i tam SteamOS jest OK, ale mowie o przejsciu z Windows 11 na linuxa na stacjonarce…
      Na Windows po prostu wyszystko dziala od strzala, a obsluga to kilka klikniec, na Linuxie juz zainstalowac cos jest wyzwanie, bo tam nie prostoty typu kliknij w .exe

      Z linuxow najbardziej polubilem Mint (jest najlżejszy, po prostu czuć, ze zuzywa mniej zasobow i siedzi w RAM zamiast jak Windows i reszta rzeźbić po dysku), ale i on daleki jest od spelnienia potrzeb.
      Tak naprawdę to samo zrobisz na telefonie co daje Ci lunux, a jak juz chcesz popracowac i zrobic cos wiecej to siadasz do stacjonarki z … Windowsem.
      Tak u mnie to sie skonczylo, prosta konsumpcja tresci na telefonie/tablecie, a porządniejsza praca to pecet i Windows bo tam wszystko co chcesz dziala, a z dysku SSD pod NVE to dziala natychmiast.

    • Ja na co dzień używam Minta właśnie i nie czuję bym był do tyłu z wydajnością względem Windowsa, bynajmniej.
      Jedyne do czego zostawiłem sobie partycje z okienkami to „upierdliwe gry” których nie da się odpalić przez Proton, bo powody (anticheat najczęściej) a także… z przyzwyczajenia – bo zawsze jest z tyłu głowy, że jak coś będzie nie tak, to mam awaryjnie – czysty bo czysty – ale gotowy do działania drugi OS.
      P.S Jeśli chodzi o instalowanie „od strzała” jak z plików .exe, wszystkie pochodne Debiana obsługują paczki .deb – owszem jak z exe trzeba uważać skąd pochodzą, ale pod względem wygody to chyba tylko Menedżer Aplikacji wygrywa.

    • MistrzuPL2 To jest dosc ciekawe spostrzezenie, bo ja na Windowsie na przyklad pracowac nie moge 🙂 Nie ma polowy moich narzedzi, nic nie dziala tak samo jak na srodowisku do ktorego sie przyzwyczailem i musialbym jakies maszyny wirtualne i emulatory stawiac zeby miec komplet narzedzi do pracy. Po co w takim razie instalowac Windowsa, skoro brakuje mi na nim aplikacji? 😉

  7. Artykuł jak najbardziej w porządku, ale jeśli jakiegoś potencjalnego usera odstraszył od próby zrobienia sobie własnej Steam Machine – dorzucę od siebie trzy grosze.
    Po pierwsze – HoloISO to nadal totalny eksperyment i raczej nie celowałbym w niego będąc początkującym „adeptem Linuxa”.
    Podobnie ostrożnie podchodziłbym do porad, które można dostać w sieci: „sam zrobisz sobie SteamOS używając Archa”. Ok zrobisz, ale nie jest to proste. O ile sama instalacja Arch Linux to żadna filozofia, tak niestety trzeba wiedzieć co zainstalować i jak – system ten ma świetną dokumentację, ale nie jestem w stanie polecić go „Świeżakom”.
    Jeśli faktycznie myślisz o swojej „Steam Maszynce” – polecam rzucić okiem na Bazzite. To wariant Fedory zbudowany „niemal tak jak SteamOS” (jeśli czyta to jakiś inny „Apostoł Tuxa” – tak, wiem że strasznie upraszczam, o to chodzi). Ostatnio dodali nawet wsparcie Game Mode dla kart Nvidii (obstawiam że również oparte o nowy otwarty sterownik, więc dla nowszych kart). System ten jest skonfigurowany OotB więc w teorii – instalujesz i działa.
    Jeśli nie zależy Ci sensu stricte na „konsolowym” doświadczeniu – całkiem niezłą gamingową dystrybucją jest także Nobara.
    A z rzeczy nie-gamingowych na pewno dobrym Linuxem na start jest Fedora, albo dowolny Debian-like z Linuxem Mint i Ubuntu na czele.

    P.S: „I Use Mint BTW”

Dodaj komentarz