Wszyscy mają Switcha 2 – mam i ja! Tylko czy jest to powód do radości?

Wszyscy mają Switcha 2 – mam i ja! Tylko czy jest to powód do radości?
Łukasz "Moraś" Morawski
Jeszcze kilka miesięcy temu zaczytywałem się we wszystkich plotkach dotyczących drugiego Switcha. Kiedy Nintendo w końcu oficjalnie zaprezentowało swoją nową konsolę, poczułem się delikatnie rozczarowany. Nie samym sprzętem, ale dosyć biedną listą tytułów startowych.

Szybko jednak się ugiąłem i – gdy wystartowały preordery – od razu zamówiłem swój egzemplarz. Po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że może nie warto, dlatego poprosiłem o zwrot pieniędzy. Premiera była coraz bliżej, więc ponownie dokonałem zakupu i w dniu debiutu urządzenie trafiło do moich rąk. Czy żałuję, że wydałem pieniądze? Nie. Czy cieszę się, że posiadam Switcha 2? W sumie…

Nintendo przyzwyczaiło nas do tego, że za każdym razem wypuszcza konsolę w jakiś sposób rewolucyjną. Switch 2… nie jest żadną miarą rewolucyjny. To bardzo bezpieczne w swoich założeniach urządzenie, którego największy atut stanowią zdecydowanie mocniejsze podzespoły. Z lepszych bebechów – oczywiście – się cieszę, jednakże brakuje mi tu jakiegoś wariactwa. Przynajmniej jednej rzeczy odróżniającej ten sprzęt od innych dostępnych na rynku handheldów.

Zero oryginalności

Taki Steam Deck ma chociażby dwa touchpady, świetne do grania w strategie. W NS2 co prawda pojawiła się możliwość korzystania z Joy-Conów niczym z klasycznych myszek, ale to już przecież oferowało dużo wcześniej Lenovo Legion Go. W obu przypadkach jest to mocno niewygodne rozwiązanie. W trybie przenośnym się nie sprawdza, bo nie pogram w taki sposób rozwalony na fotelu. Na telewizorze też tak średnio, ponieważ muszę dostawiać stolik, żeby mieć dostęp do jakiejś płaskiej powierzchni. To będzie kolejny „ficzer”, który fajnie wygląda w reklamach, ale szybko zostanie zapomniany – nawet przez samo Nintendo.

Dashboard przeszedł tylko delikatny lifting. Nuda...

W Switchu 2 nie podoba mi się też taki sam dashboard jak w poprzedniku (czemu nie mogę zmienić tapety ani ustawić muzyczki w tle?), cieniutka i niewygodna w otwieraniu podstawka, mocno nagrzewająca się obudowa, wyświetlacz LCD (ogólnie nie wypada źle, ale to nie OLED…) oraz sposób podłączenia Joy-Conów 2. Co prawda magnesy to o wiele lepsze rozwiązanie niż szyny, jednakże martwię się o wystające złącza, które się lekko chybocą. Wolałbym, żeby wystawały z kontrolerów (albo były jakoś wsuwane?), bo jeśli teraz się ułamią, to bez wysłania całej konsoli do serwisu się nie obejdzie. Żaden ze mnie inżynier, ale obstawiam, że dało się to sensowniej rozegrać. Nie zdziwię się, jak w kolejnych modelach zostanie to zmodyfikowane.

Spokojnie, jeszcze się rozkręci

No dobra, wylałem swoje żale, a przecież konsolę kupiłem nie po to, żeby się w nią wpatrywać, tylko do grania. W tym przypadku… trzeba czekać, aż Nintendo się rozpędzi, bo na ten moment jest trochę biednie. Zwłaszcza dla osób, które regularnie ogrywały najpopularniejsze tytuły na poprzedniej platformie Japończyków bądź konkurencyjnych urządzeniach. Niemniej ogromne wrażenie zrobiło na mnie to, jak przepięknie na Switchu 2 prezentuje się choćby taki Street Fighter 6 – i to w trybie przenośnym. Do tego dzieło Capcomu działa w stabilnych 60 fps-ach, co tylko pokazuje, jak spory potencjał drzemie w tej „maszynce”. Odpaliłem sobie też usprawnione wydanie The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom i tutaj również zapiałem z zachwytu. Dzięki większej rozdzielczości tekstury są ostre jak żyletka, a całość śmiga bez najmniejszej czkawki, podczas gdy na pierwszym Switchu gra momentami łapała zadyszkę nawet w niezbyt widowiskowych momentach.

Aha, no i eShop w końcu działa, jak należy! Szybciutko. Bez przycinania. Bez frustrowania. Uff…

Gra nadal nie jest najładniejsza, ale za to śmiga w 60 FPS-ach.

Im dłużej o tym myślę, tym coraz bardziej przekonuję się do tej konsoli. Nadal uważam, że jest zbyt zachowawcza w porównaniu z poprzedniczką, a do tego premierowy line-up rozczarowuje, ale po kilku miesiącach i tak o tym zapomnimy. Rzeczywisty żywot Switcha 2 zacznie się pewnie w chwili debiutu Donkey Konga Bananzy. A przecież w kolejnych latach dostaniemy jakąś platformówkę z serii Super Mario Bros., wpadnie nowa, pełnoprawna Zelda, prawdopodobnie doczekamy się kolejnego Kirby’ego i kontynuacji innych marek, których Nintendo ma zatrzęsienie. Choć na razie sprzęt nie bryluje, widać w nim przeogromny potencjał. Wystarczy odpalić Fast Fusion, tytuł na wyłączność NS2, aby zobaczyć, jak dobrą oprawę wizualną może generować to niepozorne urządzenie. Miłośnicy „Czerwonych” jeszcze dostaną powody do radości!

PS Tutaj podzieliłem się z wami swoimi pierwszymi wrażeniami, ale w najbliższych dniach opublikujemy bardziej szczegółowy test konsoli oraz przyjrzymy się dostępnym na niej tytułom. Ponadto Switcha 2 nie zabraknie również na naszym youtube’owym kanale oraz w kwartalniku – we wrześniowym numerze możecie spodziewać się m.in. wielkiego przeglądu gier startowych.

16 odpowiedzi do “Wszyscy mają Switcha 2 – mam i ja! Tylko czy jest to powód do radości?”

  1. Przymierzam się do zakupu, jako swojej pierwszej przenośnej konsoli. Wiele lat temu rozważałem zakup innej – PSP, jednak wtedy pokusa nie była tak silna jak dzisiaj przy Nintendo. Czytając opinię Łukasza, zakładam że nie posiadając NS1 wrażenia po zakupie i zagraniu na „dwójce” mogą być bogate i bez poczucia wydania niemałych pieniędzy na rzecz wtórną.

    • To mój przypadek. Nadrabianie na S2 – w lepszej jakości – perełek z pierwszego Switcha to sama przyjemność.

    • ale przez baterie najlepiej w trybie stacjonarnym

    • Heh, u mnie generalnie to sprzęt stacjonarny ze względów rodzinnych (gry imprezowe na TV ) 🙂 Ale fakt, z baterią szału nie ma.

  2. O właśnie takiego recenzenta trzeba – szczery, zwraca uwagę na rzeczy które mogą być problematyczne i nie podnieca się rzeczami których nie ma, albo nie zmienia wad w zalety. Proszę o taką recenzję a nie spikaina 😉

  3. Ciekawe, bo mój egzemplarz się nie grzeje. Jasne, jest cieplejszy od pierwszego Switcha, ale nigdy nie powiedziałbym, że jego obudowa jest gorąca. Z drugiej strony na razie sprawdziłem tylko Rune Factory Guardians of Azuma, które nie należy do najbardziej wymagających gier.

    Mnie najbardziej przeszkadza bateria. To już nie jest sprzęt, który mogę zabrać ze sobą w podróż i cieszyć się rozgrywką przez 5-6 godzin nawet w takim Xenoblade Chronicles X jak to miało miejsce na NS OLED. We wspomnianym wyżej Rune Factory mogę pozwolić sobie na lekko ponad dwie godziny grania na jednym ładowaniu, co jest marnym wynikiem. Stawiam tezę, że jeżeli Switch 2 ma być tak udaną konsolą jak jedynka, to musi dostać rewizję z baterią o znacznie większej pojemności.

    • Przypominam bo dużo osób chyba zapomniało że pierwszy switch tzw v1 nie wyciągał w żadnej dużej grze 6h a już na pewno nie w xenoblade. v2 (i oled) nie miały zwiększonej baterii – po prostu proces technologiczny zwiększył jej wydajność prawie o 50%. Na pewno przyszłe rewizje zwiększą wydajność/pojemność baterii, tak samo jak w również w steam decku.

    • Pamiętam o tym, ale tym gorzej dla Nintendo. Dwa razy popełnić ten sam błąd?

    • to nie błąd, zarobią dwa razy

  4. Kupię sobie konsokę prawdopodobnie i być może dopiero we wrześniu.

    • Dobra decyzja. Na ten moment raczej nie ma co się rzucać na Switcha 2, a do września zdąży wyjść na niego sporo fajnych gierek.

  5. Wszyscy maja switcha 2? A to ciekawe.
    Nie znam nikogo, nawet dzieci tego nie chca.
    Pytalem swoje, zapytalo, czy jest na tym gamepass- odpowiedzialem nie ma.
    To po co nam takie cos? Zostalem zapytany.
    Niepotrzebne – odparlem i tyle w temacie.
    Switch 1 mial kilka gier i do szuflady, a byl polowe tanszy od tego, ten nawet gier nie ma(gdzie killler jak Mario Odyssey? Mario kart to juz wole crash team racing ktory jest w gamepassie).

    Ktos to napewno kupil, ale nie wiem kto, a po co? Tez nie wiem.
    A ze redakcje takie zakupy wpisuja w koszty czy dostaja za darmo to inna rzecz.

    • Nikt z redakcji nie dostał konsoli za darmo. Nikt też nie wpisał w koszta. Każdy zainteresowany kupił Switcha 2 za własne pieniądze, na własny użytek.

      A tytuł felietonu nawiązywał do kultowego hasła z reklamy Mamby. Ot, taki żarcik…

    • @Moraś Za dużo wymagasz, ale szacun za cierpliwość:)

    • No ale brzmi to jak promocja to podejrzenia tego typu są nieuniknione.

    • Przecież Nintendo MA swój abonament.

Dodaj komentarz