Warhammer 40,000: Dawn of War 4 zaspokaja moją wewnętrzną żądzę władzy. Zapowiada się naprawdę niezła przygoda [JUŻ GRALIŚMY]
![Warhammer 40,000: Dawn of War 4 zaspokaja moją wewnętrzną żądzę władzy. Zapowiada się naprawdę niezła przygoda [JUŻ GRALIŚMY]](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2025/08/20/7f45716b-657b-45d3-b51a-80e041e53d44.jpeg)
O grze Warhammer 40,000: Dawn of War 4 świat dowiedział się podczas Opening Night Live na Gamescomie 2025, ale my już wcześniej mogliśmy rzucić na niego okiem, a nawet samodzielnie przetestować. Niemieckie King Art Games może nie należy do światowej czołówki, ale z pewnością rozjaśni się wam w głowie, kiedy wspomnę o ostatniej premierze studia – Iron Harvest. To bardzo udany RTS bazujący na ilustracjach polskiego artysty Jakuba Różalskiego, które już lata temu obiegły internet. Polak użyczył pomysłu na uniwersum, a także pracował przy grafikach koncepcyjnych do gry. Kto grał, ten wie, że to produkcja o przyjemnym gameplayu i zaskakująco wciągającej fabule kampanii. Ale gdy dowiedziałam się, że to twórcy Iron Harvest zajmą się nową częścią legendarnego Warhammera 40,000: Dawn of War, w mojej głowie pojawiły się pewne wątpliwości.

Nie ujmując Iron Harvest absolutnie niczego, to tytuł o znacznie mniejszej skali niż cokolwiek, co leżało obok Warhammera. Czy zapał będzie wystarczający, by wziąć na ramiona ciężar legendy? Po sesji z demem nadchodzącej gry stwierdzam z czystym sumieniem, że King Art Games dźwiga markę Dawn of War z godnością, a przy tym z wystarczającym animuszem, by zainteresować graczy spoza warhammerowych kręgów i stworzyć po prostu dobrego RTS-a.
Powrót na Kronus
Jak powiedzieli nam twórcy na specjalnym pokazie, są świadomi niesmaku, jaki pozostawiła po sobie raczej nieudana „trójka”. Dlatego Dawn of War 4 ma stanowić powrót do strategicznych korzeni serii i możemy o nim myśleć bardziej jak o reinterpretacji „jedynki”, reboocie, niż kontynuacji poprzedniej części. Czuć to nawet w doborze miejsca akcji – gracze powrócą na Kronus, planetę znaną z dodatku do pierwszego Dawn of War o nazwie Dark Crusade.

Rozgrywka w Dawn of War 4 jest jednocześnie ogromnie złożona i banalnie prosta. Nie potrzebowałam samouczka (który w ogrywanej przeze mnie wersji jeszcze nie był gotowy), by załapać, co mniej więcej powinnam robić. Jest klasycznie: sterujemy jednostkami, rozkazując im zajmować strategiczne punkty lub atakować jednostki wroga. Im więcej zasobów uda nam się zdobyć, tym więcej żołnierzy możemy wysyłać na pole bitwy i tym większe są nasze możliwości budowlane.

Grając jako Space Marines, gracz ma do dyspozycji nieliczne, ale potężne oddziały, co kontrastuje z mnogością słabszych oddziałów wysyłanych przez Orków. W pełnej wersji gry zagrać będzie można nie tylko elitą Imperium, lecz także trzema innymi frakcjami: wspomnianymi Orkami, Nekronami oraz (po raz pierwszy w serii Dawn of War) Adeptus Mechanicus. Jeżeli wszystkie będą tak różnić się w stylu prowadzenia wojny jak to, co widziałam na przykładzie dema, dostaniemy na premierę niezwykle złożoną grę, bo do każdej kampanii trzeba będzie podchodzić w radykalnie inny sposób.
Brutalność wojny
Jeśli fani uniwersum zacierają ręce na myśl o kolejnej przygodzie w bezlitosnym świecie broczącym krwią, to mam dla nich dobrą wiadomość. Warhammer 40,000: Dawn of War 4 nie tylko spełnia wszystkie najmroczniejsze fantazje gracza o taplaniu się w posoce – robi to wręcz spektakularnie. Jak tłumaczą twórcy, wykorzystali specjalny system animacji, dzięki któremu wszystkie jednostki są ze sobą zsynchronizowane. Tutaj skrzyżują się miecze, tam ktoś komuś utnie głowę. Każdy może zaatakować każdego z bliska i zostanie to odwzorowane wizualnie.
W udostępnionym mi trybie potyczki atmosfera bezlitosnej wojny utrzymywała się nie tylko dzięki animacjom, lecz także samemu projektowi rozgrywki. Jeśli przyjmiemy odpowiednią strategię, nasze jednostki stale poruszają się do przodu, kosząc przy tym Orków jak przerośnięty trawnik. Zdecydowanie czułam tu rękę sprawnego designera, który tak ustawił wszelkie strategiczne systemy, by obudzić w graczu mroczną satysfakcję z wojny. Satysfakcja ta rośnie tym bardziej, że Dawn of War 4 na udostępnionym poziomie trudności (normalnym) to doznanie, które wiele wybacza.

W trakcie rozgrywki zdarzyło mi się na pewno podjąć parę głupich decyzji – komu się nie zdarza? A jednak gra pozwoliła mi podnieść się po tych wpadkach. Nie od razu, ale nie musiałam czekać też pół godziny, by moja sytuacja uległa poprawie. Na normalnym poziomie trudności można odnieść wrażenie, że jest się wręcz wirtuozem wojny – i to wszystko część fantazji, którą Dawn of War 4 dobrze nam sprzedaje. Nie miałam też poczucia, że produkcja King Art Games jest za łatwa albo że mogę uśpić swoją czujność. Jednocześnie nawet proste manewry sprawiły, że czułam się jak strategiczna geniuszka – przy jednoczesnym wrażeniu, że momenty satysfakcji nie przychodzą mi bez zupełnie żadnego wysiłku. Innymi słowy: balans tego doświadczenia był znakomity.
Obietnica na przyszłość
Choć do rąk nie dostałam żadnej misji z kampanii (a tych, swoją drogą, ma być ponad 70), to, w co zagrałam, przyjmuję jako dobrą monetę i wierzę, że z tymi systemami i filozofią projektancką można zbudować satysfakcjonującą kampanię – a nawet cztery, tak jak obiecują twórcy. Pomimo tego, że była na razie krótka, moja przygoda z Dawn of War 4 zostanie mi w głowie jako coś pozytywnego i mam nadzieję – graniczącą z pewnością – że King Art Games nie rozczaruje pełną wersją gry ani mnie, ani, co ważniejsze, tysięcy graczy, którzy czekają na najnowszą odsłonę serii.
Czy w Dawn of War 4 odnajdą się warhammerowi nowicjusze? Cóż, choć pewnie nie docenią wszystkich nawiązań i smaczków, myślę, że odpowiedź powinno się podać głośno i wyraźnie: tak! To gratka dla każdego fana strategii czasu rzeczywistego, nie tylko takiego, który z Warhammerem dobrze się już zna. A jeżeli mimo wszystko chcecie nadrobić „jedynkę”, zanim sięgniecie po jej reinterpretację, prawdopodobnie nie ma lepszego momentu, bo produkcja doczekała się wersji odświeżonej. Kto wie, może będą to drzwi, przez które wejdziecie w to bogate uniwersum?
No to co teraz? Pełnej wersji Warhammera 40,000: Dawn of War 4 mamy spodziewać się w 2026 roku, wyłącznie na PC poprzez Steama. Przygotujcie się, by zmasakrować swoich wrogów i bawić się przy tym znakomicie.
Czytaj dalej
7 odpowiedzi do “Warhammer 40,000: Dawn of War 4 zaspokaja moją wewnętrzną żądzę władzy. Zapowiada się naprawdę niezła przygoda [JUŻ GRALIŚMY]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pytania do „już graliśmy”:
1. Wiadomo cokolwiek od ewentualnych DLC z kolejnymi rasami?
2. Jak wygląda sprawa z jednostkami bohaterów? Czy w ogóle występują? Jeśli tak, to bardziej przypominają tych z trójki (postać z MOBY, ogromnie silna, z mnóstwem umiejek), z dwójki (bardziej jak postać z RPG z rozwijaniem statystyk), czy jak właśnie z jedynki (zwyczajna, ale silna/bardzo silna jednostka?).
3. Czy są „jednostki reliktowe”? W jedynce, po spełnieniu pewnych warunków, mogliśmy zbudować jedną, często ogromną jednostkę (w przypadku SM był to Land Raider). No i właśnie czy w czwórce też coś takiego dostaniemy? Na trailerze widzę czołg Predator i jestem ciekaw czy możemy spodziewać się czegoś jeszcze większego.
4. Kampania to będzie raczej klasyczny zbiór „X” misji dla frakcji, czy coś a’la jedynka/total war, ze zdobywaniem prowincji?
Cześć! Już odpowiadam na pytania.
1. Nic nie było na ten temat mówione.
2. W udostępnionej mi wersji była dostępna jedna jednostka bohatera. Była potężna i miała specjalne umiejętności, miała też jakieś możliwości rozwoju, ale powiedziałabym, że nie różniła się tak znacząco od zwyczajnych jednostek w większości aspektów – była po prostu silniejsza od większości podstawowych formacji dostępnych w wersji demonstracyjnej. Nie wiadomo mi też, jak to będzie u innych frakcji. Mimo wszystko stawiałabym na „jedynkę”.
3. W trybie potyczki jako Space Marines nie było takiej mechaniki, co nie znaczy, że w którejś z kampanii jej nie będzie, nie mówiąc o innych trybach.
4. Tutaj nie chciałabym wydawać osądów, bo chociaż coś może mi się wydawać, to kampania nie została nikomu udostępniona i nie mogę z pełną pewnością powiedzieć, że będzie taka czy inna.
Mam nadzieję, że mimo dużej ilości znaków zapytania coś jednak rozjaśniłam 🙂
Dziękuję ślicznie za odpowiedzi!
W takim razie nie pozostaje nic innego jak czkać na więcej materiałów!
King Art to niech się lepiej biorą za The Book of Unwritten Tales 3, lenie zafajdane. Od 2015 czekamy na ten ciąg dalszy, który miał nastąpić, ale nie nastąpił.
Już dawno postanowiłem za ten numer nie kupować żadnych ich nowych gier (co niestety złamałem z Iron Harvest, bo mi się pomieszało, że to kto inny robił).
Tak, doskonale wiem, że moim bojkotem się nie przejmą, ale nie zamierzam ich nagradzać finansowo za pozostawienie BoUT2 na zawsze urwanego w połowie opowieści, z wielkim cliffhangerem.
„No to se jeszcze poczeka he he”
Shrekowane
Przygodówki to niestety gry które słabo się sprzedają. Ale prawda, mogliby się wykosztować na tą 3 część. Osobiście grałem tylko w jedynkę w dwójkę nie, planowałem nadrobić, ale nie kończy się niczym konkretnym to chyba nie ma potrzeby xd.
Dobrze czytać takie artykuly o nowym DoW. Liczę, że pojawi się więcej szczegółów do premiery i jakieś zapowiedzi innych frakcji… a jak nie to w sumie Waaagh wystarczy na dobry początek 🙂