Cyberpunk 2077: „Kierownictwo wiedziało o bugach, wszyscy wiedzieli”

Cyberpunk 2077 zadebiutował w grudniu 2020 roku w stanie… ujmijmy to delikatnie: nieco odbiegającym od tego, którego oczekiwali gracze. Do dziś najtęższe umysły świata zastanawiają się, co doprowadziło do takiego stanu rzeczy. Nieco światła na sytuację próbował rzucić youtuber z kanału Upper Echelon Gamers, który otrzymał raport z zewnętrznej firmy testerskiej Quantic Lab. Z jego wideo wynikało, że studio oszukało CD Projekt Red co do liczby i doświadczenia swoich testerów, a narzucony przez nie próg zgłaszanych każdego dnia błędów miał po części przyczynić się do tego, w jakim stanie Cyberpunk 2077 został wydany.
Do sytuacji odniósł się inny youtuber, LegacyKillaHD, który skonsultował ten temat ze swoimi źródłami z CD Projekt Red i osobami, które pracowały przy Cyberpunku 2077. Wszystkie zaprzeczyły, jakoby CD Projekt Red nie wiedział o bugach występujących w grze.
Jak powiedział mi jeden z developerów: „Wiedzieliśmy o błędach, na które narzekali gracze. To nie było dla nas nic nowego. Ale nie mieliśmy czasu, aby się na nich skupić, bo crunchowaliśmy jak wariaci i pod koniec byliśmy już wykończeni”. Ten sam człowiek wyznał mi, że wszystkie najważniejsze i techniczne elementy gry były testowane wewnętrznie. Szczególnie w późniejszym okresie bardziej skomplikowane błędy wymagały pełnego zaangażowania twórców. Rola Quantica przy testowaniu była minimalna, a większość kłopotów leżała po stronie złego zarządzania ze strony CD Projektu Red. „Wszystko, co do nas napływało, było sprawdzane przez wewnętrzne działy QA, produkcji i devów. To nie tak, że jesteśmy idiotami i celowo poświęcaliśmy czas niewłaściwym bugom. To śmiechu warte, że zarząd miałby nie wiedzieć o usterkach. Kierownictwo wiedziało o bugach, wszyscy wiedzieli. Grali w tę grę cały czas, każdego dnia”.
W dyskusji na Twitterze głos zabrało wiele osób, w tym kilka znanych nazwisk, takich jak często cytowany przez nas Tom Henderson. Jego zdaniem cała sytuacja to przedziwna historia, z której tak naprawdę niewiele wynika.
To tak, jakby inspekcja budowalna nie zgłosiła poważnych problemów budowniczym, zanim zatwierdzili sprzedaż domu. Niezależnie od tego, czy to prawda, czy nie, budowniczy powinni wiedzieć, co jest nie tak, i to na nich spoczywa odpowiedzialność za budowę dobrego domu.
Do sprawy zdążył się już odnieść autor oryginalnego materiału z Upper Echelon Gamers. W swoim najnowszym wideo odnosi się do tweetów LegacyKillaHD i przedstawia własną teorię, według której ziarno prawdy może tkwić we wszystkich dotychczas zaprezentowanych stanowiskach. Jeśli większość testów Cyberpunka 2077 odbywała się na mocnych komputerach, a sprawdzanie wersji konsolowych było głównie zlecane zewnętrznym firmom, mogło faktycznie dojść do sytuacji, w której wszyscy wiedzieli, że gra jest w złym stanie, ale zabrakło pełnego obrazu na temat jej problemów.
Cóż, jak zwraca uwagę sam youtuber, na pewno nie można obwiniać za stan Cyberpunka 2077 w chwili premiery samego Quantic Labu, ani żadnej innej zewnętrznej firmy testerskiej. Największym błędem po stronie CD Projektu Red wydaje się być w dalszym ciągu przedwczesne wydanie gry, ale czemu do niego doszło i premiera okazała się aż taką katastrofą, prawdopodobnie nie dowiemy się już nigdy.
Czytaj dalej
5 odpowiedzi do “Cyberpunk 2077: „Kierownictwo wiedziało o bugach, wszyscy wiedzieli””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Z innych, równie szokujących informacji: prezes Glapiński wiedział, że inflacja będzie rosnąć. Podobnie jak prezes Kiciński łgał, kluczył i opowiadał androny, ale wbrew pozorom nie był oderwany od rzeczywistości. Wiedzieli o tym też wszyscy wokół, po prostu nikt nic nie mówił głośno w obawie o utratę stołka. Czy któryś z prezesów poniósł odpowiedzialność? A skąd. Ba, obaj zostali nagrodzeni, bo nie ważne, że miliony szaraczków stracą, ważne, że wąskie grono zainteresowanych zyska. I tak to się w tej Polsce kręci.
Żeby tylko w Polsce, toż to esencja obecnej formy kapitalizmu, wystarczy popatrzeć jak zmieniły się fortuny najbogatszych ludzi świata w czasie pandemii.
Jak zwykle nikt nic nie wie. Standardowa taktyka zrzucania winy. Najgorsze, że kupiłem grę na premierę za 199 zł. Taki byłem podjarany. Zamiast tego zostałem wydymany na kasę przez rodaków. A pudełkowa gra na GOG traktowana jest jako prezent, więc nawet nie można jej zwrócić.
Na każdą Katastrofę składa się szereg małych szczegółów
Zdziwiony Pikachu.