„Cyberpunk: Edgerunners” to mistrzostwo świata. Odpalisz i nie wyłączysz [RECENZJA]
![„Cyberpunk: Edgerunners” to mistrzostwo świata. Odpalisz i nie wyłączysz [RECENZJA]](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2022/08/30/ffc1fe53-465b-4861-bcef-28a756b5c1b9.jpeg)
Chociaż to bajka o przyszłości, cyberpunk jako podgatunek filmowy żyje od lat przeszłością. „Akira”, „Ghost in the Shell” i „Łowca androidów” wciąż pozostają kultowymi punktami nie do przeskoczenia – przyzwoite produkcje albo nie wychodzą z pewnej niszy, albo błyskawicznie się starzeją, albo… są dobre i nic ponad to. Jak „Altered Carbon: Resleeved”, udana adaptacja serialu z masą dobrej akcji upchniętej w przeszło godzinę, ale finalnie stanowiąca tylko popcornową rozrywkę.
Mając to w głowie, wydaje się, że Triggerzy i Redzi dokonali niemożliwego. „Edgerunners” jest świetnym anime i wymarzonym fanserwisem dla wielbicieli Cyberpunka 2077, ale przede wszystkim genialnie poprowadzonym serialem, który dostarcza nam absolutnie wszystkiego, ani razu nie przeciągając struny nadmiaru.

Na krawędzi
Rany, od czego tu zacząć? Może od perfekcyjnie dobranego kawałka „This Fire” formacji Franz Ferdinand, który towarzyszy pięknej artystycznej czołówce w minimalistyczny sposób oddającej szaleństwo życia na krawędzi? A może od pierwszych scen i piekielnie intensywnego nielegalnego braindance’a oglądanego przez głównego bohatera, Davida? Nie, to za mało, żeby oddać charakter serialu. Tym bardziej że David nie jest żadnym cynglem pokroju V, bohaterki(-a) Cyberpunka 2077. Jest 17-latkiem z masą problemów.
Nie, nie zabraknie przez to akcji godnej Marvela ani tony flaków, które z kolei studia Disneya skrzętnie zamiatają pod dywan. Twórcy tą nastoletniością celowo przekierowali ciężar na tory klasyki mangi i anime, żeby nie sprowadzić „Edgerunners” do roli fantazji o futurystycznym świecie. Wchodzący w dorosłość David prowadzi nijakie życie i dzieli mieszkanie z przepracowaną matką – ona wypruwa sobie żyły, by zapewnić mu dobrą edukację, on uczy się świetnie, ale odstaje od bananowej młodzieży z Akademii Arasaki, a jeśli coś go kręci, to wspomniane braindanse’y czy oszczędzanie kasy poprzez lewe aktualizacje oprogramowania.
Nastoletnia czy rodzinna szarzyzna to, jak mówiłem, klasyka, ale dziejące się w umyśle i przed oczami Davida dramaty kładą się cieniem na całej przyszłości chłopaka, w której nie zabraknie ani hardkorowych decyzji spod znaku życia na krawędzi (słówko „edge” w tytule serialu nie wzięło się znikąd), ani melancholii, romantyzmu i marzycielstwa tkwiących do samego końca w głowie bohatera niczym drzazga.
Czasem deszcz, czasem słońce
Studio Trigger poszło za ciosem krytykowanej przez wielu decyzji CD Projektu Red, odtwarzając wizję Night City, które głównie mieni się kolorami, zamiast tonąć w deszczu i blasku neonów. O ile jednak w Cyberpunku 2077 przemierzanie miasta przynosiło nam więcej radości, niż powinno wedle założeń świata gry, o tyle anime idealnie złapało balans słodko-gorzkiego życia w latach 70. XXI wieku.

Nocne miasto wciąż zachwyca paletą barw, architekturą, miejscówkami czy panoramą podziwianą z okien sunącego wysoko nad ziemią metra (wszystko żywcem wyjęte z gry – poza tym ostatnim). Ale co z tego, jeśli bez opłaty abonamentu na czas domowa pralka odmawia posłuszeństwa, drzwi wejściowe do mieszkania blokują się na amen, a niskie zarobki to kiepski pakiet świadczeń w szpitalu. To świat pełen wiecznych długów, walających się śmieci i butelek, degeneratów, żuli, ulicznych onanistów oraz potyczek, w ramach których w środku dnia ktoś odpala z auta bazookę w inny pojazd i jedzie dalej.
Cyberwszystko
Traumy i marzenia pchają Davida w objęcia ekipy edgerunnersów, która – niechętnie, bo niechętnie – daje mu nowe życie. I tak jak szybko człowiek zdąży się oswoić z rytmem bandyckich akcji, tak serialowy rollercoaster wykonuje regularnie jakiś nagły skręt i podwójną pętlę.
Mamy więc bezpretensjonalny wpieprz przy użyciu wielkich gnatów, zdeformowane od pocisków głowy i przyprawiające o dreszcze możliwości naszprycowanych wszczepami organizmów (a w odbiorze tego wszystkiego pomagają genialne animacje, dialogi, muzyka oraz oczywiście reżyseria). Mamy szalejącą cyberpsychozę i całkiem szokujące obrazki. Mamy nieustające udowadnianie czegoś sobie i innym, bo wewnętrzne demony – jak na anime przystało – stają się szybką siłą destrukcyjną przypominającą fatum.

Mamy w końcu nie tak małą część akcji związaną z netrunningiem, czyli hakowaniem i włamywaniem się do sieci. Rozwiązywane z prędkością światłowodu informatyczne rebusy czy powolne przemierzanie struktur cyberświata chyba nigdy nie były ukazane w tak pasjonujący sposób ani tak dobrze wplecione w grad ołowiu i rakiet.
Jednocześnie twórcy nie zapomnieli, że to, co wirtualne, powinno w świecie Cyberpunka 2077 stanowić jądro, a nie tło dla obijania się po ryjach. Im dalej w las, tym te „ewydarzenia” stają się istotniejsze, mieszając się z coraz cięższą artylerią (tą dosłowną) i coraz intensywniejszym tańcem z osobistymi dramatami.
Kompletne puzzle
Jakby zachwytów było za mało, to Trigger to tu, to tam powtykało niewymuszone humorystyczne wstawki, a do tego osadziło absolutnie całą akcję w świecie gry. Całą? Tak, całą. Ktoś nieznający Cyberpunka 2077 zobaczy po prostu miasto przyszłości. Fanatyk zaś będzie co parę minut krzyczał (na głos lub w głowie): „Ej, ja znam to miejsce, byłem tam!”. To prawdopodobnie najlepiej wykonany w historii filmów i seriali fanserwis.
Arroyo, Kabuki, dzielnica przemysłowa, dzielnica willowa, Pacyfica, Badlandsy, centra miejskie i Corpo Plaza z monstrualnym wieżowcem Arasaki. Pobocza, automaty z napojami, płoty, pojedyncze domki i budki. Auta, rodzaje broni, wszczepy i produkujące je firmy. Daleko mi do wymaksowania gry na słynne 100%, ale praktycznie w każdym odcinku widziałem znajome elementy – i ani razu nie pomyślałem, że zostały wprowadzone dla fanów na siłę.
{„alt” => „”, „caption” => „”, „imageUrls” => [„/wp-content/uploads/2022/09/13/cfc149f1-ea59-4a7d-ad32-9af33336c420.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/09/13/126362ef-c16b-48e5-b871-6e6b7956cc3b.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/09/13/011c733c-8970-4eb8-9cde-9c1f5bd3fb0d.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/09/13/c5094021-ccc3-420e-a056-f1967af1e92b.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/09/13/5c50cd12-c130-4977-81ca-810cf0581d8b.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/09/13/055704e6-8ef6-4983-af4f-dbbd0bf80e0b.jpeg”], „isStretched” => false}
Mamy więc serial z czułością osadzony w świecie gry, zrobiony wedle wszystkich filarów cyberpunkowych założeń, nieszczędzący wysokooktanowej akcji, hakowania, korporacyjnych rozgrywek, a także typowych dla anime mimiki, dynamiki scenek i specyfiki dialogów. Serial ukazujący ekstremalne szaleństwo, a jednocześnie pełną czułości straceńczą miłość.
Nie wiem, jak to się stało – zwłaszcza mając w pamięci dziesiątki przegadanych anime z niedoborem akcji – że te wszystkie klocki poskładano ze sobą tak, by się wzajemnie uzupełniały. Może to międzykontynentalna współpraca pozwoliła studiu Trigger rozwinąć skrzydła, a CD Projektowi Red… nadać swojemu światu tę dynamikę i moc, o których chyba wielu z nas myślało, że zastanie je w Cyberpunku 2077.
[Block conversion error: rating]
Czytaj dalej
-
Tak będzie się prezentował Albus Dumbledore w serialu o Harrym Potterze. Zobaczcie...
-
Frodo powróci w filmie „Władca Pierścieni: Polowanie na Golluma”? Aktor drażni...
-
„Tron: Ares” nie zdołał udźwignąć dziedzictwa? Krytycy nie są zadowoleni z widowiska
-
„Predator: Strefa zagrożenia” będzie filmem dla dzieci? Poznaliśmy zaskakującą...
36 odpowiedzi do “„Cyberpunk: Edgerunners” to mistrzostwo świata. Odpalisz i nie wyłączysz [RECENZJA]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
W takim razie trzeba będzie sprawdzić, skoro AŻ taka ocena. Zajawki kompletnie nie zachęcają, aż oczy bolą. Fragment puszczony w ramach DLC do gry, gdy odpalamy braindance, sprawił, że jeszcze bardziej mi się odechciało, bo prócz krwawej chaotycznej jatki nie było tam nic, co by mnie zachęciło. Wolę cyberpunk „snujący się” się, jak Blade Runner. Gdy kamera wolno sunie po neonach w deszczu, a ludzie patrzą błędnym wzrokiem w okna, jeno milcząc i załamując ręce nad losem swym i świata 🙂 A tu proszę, anime zbiera – nie tylko na tym portalu – pozytywne opinie. No nic, się obejrzy, się oceni 🙂
Czyli nie „cyberpunk” Cię jara, a bardziej melancholia ubrana w neo-noirowe strugi deszczu, odbijające neony kałuże plus smutny synthpop i trwająca już od dłuższego czasu moda na lata 80? Zabawne, bo to jedna z tych szufladek, której chcieli uniknąć twórcy Cyberpunka 2077 tworząc Night City i przepisując lore do gry, odpowiadali nawet w (nie)jednym wywiadzie na zarzuty, że Cyberpunk jest za mało Cyberpunkowy. Ale kto nie zarzucił na grzbiet seledynowo-różowego dresu, nie skrył oczu za wielkimi lustrzanymi okularami, nie wsiadł w Quadrę Turbo-R V-Tech i nie sunął zalanymi deszczem ulicami Kabuki i Japantown?
Grę CP2077 lubię bardzo, m.in. za fajny klimat właśnie (za to stronę techniczną, interfejs, czy skopany system rozwoju postaci i balans już nie :). Zajawki anime wydają mi się ciężkostrawnym przebodźcowanym jazgotem. Lubię wolniejsze tempo, na szczęście gra to umożliwia. A serial mimo wszystko chętnie obejrzę i sam się przekonam, czy to tylko niefortunnie dobrane fragmenty do trailerów, czy odzwierciedlenie całości. Szufladki i to, co jest „bardziej” cyberpunkowe, a co nie, niespecjalnie mnie interesują, ostatecznie i tak liczy się to, czy zachwyca, czy nie 🙂
Gdybym był złośliwy, to zapytałbym, czy te zachwyty są równie uzasadnione co tytuł „Gry Roku” przyznany Cyberpunkowi 2077.
Inna sprawa, że choć daleko mi do fana i znawcy #ChińskichBajek, to nawet ja wiem, że Studio Trigger ma tendencję do zamieniania w złoto wszystkiego, za co tylko się weźmie, więc niech będzie: wierzę. No i super, kiedyś się obejrzy.
Co za entuzjastyczna recenzja. Wczoraj śpiewał nam Podsiadło, a dzisiaj taki dytyramb, że po prostu muszę rzucić okiem, chociaż słowa „anime” i „dramaty wchodzącego w dorosłość siedemnastolatka” powodują dychotomie wrażeń. 😉
wchodzenie w dorosłość 17-latka w świecie cyberpunka to potencjalnie świetny motyw. bo dzieciakom nie można od razu wcisnąć technologii z uwagi na behawioralne sprawy i ciągły wzrost. nie wiem przy tym, jak to wygląda w lore oryginalego RPG
Aaa, to o to chodziło z tymi dramatami 17-tolatka. Nawet oczywiste, ale jakoś na to nie wpadłem.
Rzeczywiście ciekawy motyw. Np. układ nerwowy (mózg) rozwija się jeszcze przynajmniej do 25+ roku życia.
To musiałaby być tak zaawansowana bionika, żeby implanty „rosły” wraz z organizmem. Albo wymiana implantów z których się już wyrosło, jak z butów, na większy model?
Nie wiem, zobaczylem trailer i … chyba jestem za stary na takie dziecinady
Z takim podejściem na pewno
Trailer też mnie nie porwał – ot, tratatatata, bum, cycki, budysz. Przekonam się niebawem jak się toto prezentuje.
Jeszcze nei oglądałem tego serialu ale myślę, że będzie super.
Jestem świeżo po całym sezonie. Pierwsze co się rzuca w oczy to efekty oprawy audio-wizualnej – jest spójny z grą – po tym jak grało się w CP2077 poczujemy się jak w domu. Drugie, to genialna ścieżka dźwiękowa i dobór utworów! W każdym odcinku jest jeden/dwa, które od razu wyszukałem i dodałem do playlisty! Trzecie to postacie – David od razu mi się spodobał, Main to taki Jacky, a Lucy, cóż, jest po prostu ładnie narysowana 😉 nie jestem fanem anime, ale CPE jest świetny! 10/10 bym nie dał tylko dla tego, że to anime 😉
Oczywiście, że zaraz na to spojrzę, tylko muszę dokończyć JoJo.
Ahhh… Człowiek wielkiej kultury! Moje uszanowanie proszę Pana 🙂
Nie grałem w Cyberpunka, od anime z reguły odbijam się z bardzo szybko, zwłaszcza tych skupionych na akcji.
Tutaj zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony, nie akcja a historia jest tutaj na pierwszym planie i nawet główny bohater odbiega wyraźnie(i jest zdecydowanie bardziej wiarygodny) od stereotypów typowych dla anime(których generalnie nie znoszę). Do tego bardzo przejrzysta i oparta na świetnych projektach kreska. Największym zaskoczeniem był wspaniały soundtrack, w którym zakochałem się już od pierwszej podróży Davida do szkoły. 10 to dla mnie zdecydowanie nie jest(na pewno nie zasługuje na postawienie obok Gran Torino, lol), ale jest porównywalne z Arcane, jeśli nawet wypada w tym porównaniu nieznacznie gorzej. Dałbym takie 7+
Jestem dopiero na czwartym odcinku ale powiem szczerze że dla mnie fabuła jest o niebo lepsza niż ta z gry. Jeszcze przed pamiętnym zwiastunem z Jackim I Silverhandem wyobrażałem sobie że fabuła w grze będzie właśnie stawianie pierwszych kroków w NightCity i droga na szczyt.
No ja miałem w którymś momencie oglądania takie olśnienie: „Ej, ja właśnie marzyłem, że gra będzie O WŁAŚNIE TAKA”.
Żeby nie ta paskudna kreska tylko coś normalnego (a przynajmniej w miarę normalnego jak np. w Castlevani) i byłoby idealnie.
Castelvania wygląda (i co ważniejsze, jest animowana) jak amatorski projekt przedszkolaka w porównaniu do Edgerunners
To jest klasyczna japońska kreska, za to Castlevania to anime w wersji amerykańskiej.
Po co w ogóle bajki rysować, nakręciliby normalny film jak normalni ludzie albo wzięli się do uczciwej pracy.
@Janek500 Ale z ciebie krótkowzroczny debil. Wziąłbyś się do normalnej pracy, a nie komentujesz na forum. I co, miło?
Dlaczego nazywasz mnie debilem? Ile Ty masz lat? Osiem? Osiemnaście? W Prawdziwym Życiu też na ulicy wyzywasz od debili nieznajomych bez powodu, albo jak nie trafi do Ciebie żart i nie wyłapiesz sarkazmu, w dodatku w wypowiedzi, która nie jest skierowana do Ciebie?
Za spoilery to jeszcze rozumiem, bo mogą zniszczyć radość oglądania, ale że za trollowego suchara od razu ad hominem.
Ale faktycznie „kreska”, czy CGI?
To będzie mój drugi serial (z ostatnich lat, po Arcane), który obejrzę.
Jak tylko wyjdzie GOTY CP77 🙂
Na razie obejrzałem tylko pierwszy odcinek ale bardzo dobrze się to zapowiada… Jak będę miał czas to chyba obejrzę całość za jednym zamachem.
No cóż. Netflixa przestałem subskrybować po drugim sezonie Wiedźmina i już nie wracam, zwłaszcza że anime (ta kreska), dla mnie jest cholernie ciężka do przełknięcia. Ale dobrze wiedzieć, że project jest udany. Liczę, że mimo wiadomych problemów, świat Cyberpunka będzie żył i miał się dobrze i że zobaczymy kiedyś porządnie zrobiony pełnowymiarowy sequel. A na razie czekam na dodatek do jedynki.
„To tu to tam” bez przecinka. 😉
Najlepsze anime jakie wogóle w życiu oglądałem. polecam bardzo gorąco. 🙂