Disco Elysium: Afera się komplikuje, padły pierwsze decyzje sądu

Na początek może krótkie przypomnienie ostatniego odcinka dramy z Disco Elysium. Dwa tygodnie temu byli pracownicy ZA/UM zaczęli obrzucać się błotem z tymi obecnymi. Nie zabrakło w tym miejsca na oskarżenia o toksyczne zachowanie w pracy i finansowe oszustwo. A wszystko zaczęło się od zwolnienia najważniejszych twórców Disco Elysium i rozwiązania pierwotnego kolektywu artystycznego, który naturalnie dalej istnieje jako firma.
Teraz sprawa toczy się już w sądzie i choć mamy nowe informacje dzięki Estonian Ekspress, tak jeszcze nie zapadł ostateczny werdykt, a do tego wszystko zaczyna przypominać hardcore level w Sudoku.
Wyłudzanie pieniędzy nie poszło zgodnie z planem
Trzeba przyznać, że Ilmar Kompus – reżyser w ZA/UM – wpadł na świetny pomysł wzięcia pieniędzy znikąd, by zakupić akcje ZA/UM. Wszelkie problemy z Disco Elysium zaczęły się w momencie, kiedy jeden z największych fundatorów gry, Margus Linnamäe, sprzedał swoją część udziałów w 2021 roku Kompusowi. Oczywiście stało się to bez wiedzy Kurvitza i Rostova, którzy odkryli to dopiero dużo później i to na własną rękę. Co ciekawe – Kompus ponoć nie miał środków na tak duży zakup, więc wpadli na szatańską wręcz intrygę i za pośrednictwem firmy przykrywki – Tütreke OÜ – najpierw miał kupić od ZA/UM 4 szkice koncepcyjne z Pioneer One (kontynuacji Disco Elysium) za… 1 euro. Tylko po to, by później odsprzedać je ZA/UM, ale już za 4,8 miliona euro. Z kolei za tak magicznie zdobyte pieniądze zakupił udziały Linnamäe’a.
Jeśli zastanawiacie się, co miałby z tym zrobić dalej, to spieszę z tłumaczeniem. Otóż Kompus sądził, że uda się odsprzedać markę Disco Elysium większej firmie, przy czym wspomniano o Tencencie lub Microsofcie, i zgarnąć za to jeszcze większe pieniądze. Pojawił się jednak problem – otóż Kurvitz, pomimo iż został zwolniony z ZA/UM, wciąż posiadał niewielką część udziałów w firmie i był w stanie zablokować wszelkie transakcje. I tutaj plan zaczął się sypać.
Sprawa w sądzie i władca marionetek
Doszło także do kolejnego zwolnienia. Otóż cała sprawa doprowadziła do tego, że Kaur Kender (producent wykonawczy Disco Elysium) zaczął zadawać bardzo niewygodne pytania. No i domyślacie się, jak to się skończyło. Zdecydował się jednak pozwać Kompusa i oskarżyć go o oszustwo na kwotę blisko miliona euro. Kiedy był już w sądzie, twierdził, że powinien mieć też możliwość zająć część zakupionych przez Kompusa udziałów w ZA/UM i zablokować ewentualne transakcje oraz wysyłkę pieniędzy za granicę. I mimo że w praktyce wyszło to zupełnie inaczej, sąd przyznał mu rację.
Idąc dalej, znów oberwało się zamieszanemu w to wszystko Tõnisowi Haavelowi (temu skazanemu za oszustwa finansowe w 2015). Kender twierdzi, że to właśnie Haavel tak naprawdę stoi za tym całym zamieszaniem. Miał się jednak nie zdecydować działać jawnie z tego powodu, że jest bankrutem. Musiał wypłacić ogromne odszkodowanie biznesmenom, który stracili pieniądze w sprawie ziemi w Baku, wobec czego Haavel ma dług w wysokości 11,2 miliona euro. Podejrzewam, że też stąd miała się wziąć nagła potrzeba sprzedaży marki Disco Elysium.
Jak już wspomniałem, ostatecznego werdyktu nie ma i będziemy musieli poczekać na dalszy rozwój sprawy, ale dopowiem, że Kenderowi udało się dopiąć czegoś jeszcze – otóż wskutek jego oskarżenia Kompus nie ma prawnej możliwości sprzedaży firmy.
Czytaj dalej
11 odpowiedzi do “Disco Elysium: Afera się komplikuje, padły pierwsze decyzje sądu”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Niezła historia, główny bohater Disco Elysium mógłby to rozgryzać w sequelu. 😉
A tak serio, to trzeba mieć niezły tupet, żeby wyciągnąć z firmy kasę na zakup akcji tejże firmy, aby potem je spieniężyć, jednocześnie sprzedając firmę (której wcześniej nie był większościowym udziałowcem) komuś innemu… Tupet i brak wyobraźni, w jaki sposób to miało pozostać tajemnicą? Przecież to wał szyty tak grubymi nićmi, że trzeba być totalnym debilem żeby zakładać, iż to nigdy nie wyjdzie na jaw.
Takie wałki w tych czasach przechodzą w spółkach skarbu państwa, ale za zgodą rządzących.
W latach 90-tych podobnie wyglądało prywatyzowanie firm państwowych. Dyrekcja przyznawała sobie bezzwrotne pożyczki z firmy i za nie kupowali większościowy pakiet akcji tej firmy.
No witamy w kapitalizmie, pieniądze nie istnieją, a i tak mozna je ukraść :-D
@deejayhmc: No ok, ale ja widzę różnicę między czasami transformacji ustrojowej i gospodarczej w Polsce i tego, co działo się w spółkach państwowych (czyli właściwie wszystkich), a tym, co dzieje się współcześnie w kapitalistycznej Estonii i prywatnej spółce notowanej na tamtejszej giełdzie.
Pracowałem kiedyś w pewnej firmie w Finlandii. Jej właścicielem był koleś który siedział wcześniej za oszustwa gospodarcze. Był właścicielem i wszyscy wiedzieli, że to on jest właścicielem, chociaż firma była na papierze na jakiegoś słupa. I co za zaskoczenie, po 10 latach istnienia firmy wykręcił taki numer, że afera była na całą Finlandię. I mimo, że początkowo uciekł na Majorkę o tam kręcił biznesy, siedzi znowu w Fińskim więzieniu.
Niektórzy po prostu są chyba chorzy, bo każdy człowiek o zdrowym rozsądku wiedziałby, że to się wyda i to nie miało szans się nie wydać. Nie było szans, że policja go nie dosięgnie w Hiszpanii.
Ta gra jest tak dobra, że nawet jej dramy są świetne 🙂
Dawać mi drugą cześć
a po za ty jestem hetero
jestes odklejony i w realu nie masz zony
Czyli wychodzi na to, że dobrze zrobiłem, zwracając grę i odzyskując pieniądze – przynajmniej nie dofinansowałem tego nonsensu.
Niezbyt często zdarza mi się lubić tak długie sceny po napisach… Ale jeśli już, to właśnie takie, bo w interesujący sposób burzą czwartą ścianę.