„Stranger Things”: Prace nad ostatnim sezonem wstrzymane

O tym, że na ostatni sezon „Stranger Things” trochę jeszcze poczekamy, wiedzieliśmy od jakiegoś czasu, chociażby ze słów Davida Harboura, który wciela się w serialu w rolę Jima Hoppera. Wszystko wskazuje jednak na to, że piąta seria jednego z największych przebojów Netfliksa właśnie jeszcze bardziej oddaliła się od nas w czasie. Wszystko przez strajk Amerykańskiej Gildii Scenarzystów (WGA), który rozpoczął się na początku maja.

Co prawda prace nad scenariuszami finałowych odcinków „Stranger Things” zostały zakończone już jakiś czas temu, lecz w żaden sposób nie poprawia to sytuacji. Czemu? Najlepiej oddajmy głos samym braciom Duffer.

Pisanie wcale nie kończy się, gdy rozpoczyna się filmowanie. Choć jesteśmy podekscytowani rozpoczęciem produkcji z naszą niesamowitą obsadą i ekipą, to jest to niemożliwe podczas tego strajku. Mamy nadzieję, że sprawy osiągną wkrótce sprawiedliwy obrót i wszyscy wrócimy do pracy. Do tego czasu: bez odbioru.

Nie jest to pierwszy raz, gdy strajk scenarzystów tak drastycznie wpływa na produkcję filmową i telewizyjną. Poprzednia taka sytuacja miała miejsce w latach 2007-2008 i gdy dziś spojrzymy na najpopularniejsze seriale z tamtego okresu, szybko dostrzeżemy, że wiele sezonów zostało wyraźnie skróconych. Wystarczy wspomnieć choćby „Prison Break”, „Teorię Wielkiego Podrywu” czy „The Office”. Nie brakowało także pozycji, które w ogóle zostały z tego powodu zakończone (m.in. „4400”) lub trzeba było istotnie zmienić ich scenariusze (m.in. „Breaking Bad” czy „Zagubieni”).

O co walczą scenarzyści? Oczywiście o lepsze warunki pracy i płace, które zostały ustalone jeszcze przed rewolucją, jakiej dokonały na rynku serwisy streamingowe. Doprowadziło to do sytuacji, w której szefowie koncernów medialnych zbijają jeszcze grubsze miliony niż wcześniej, podczas gdy scenarzyści żyją na skraju ubóstwa. Tak sytuację streścił na swoim Twitterze aktor Bradley Whitford („Opowieść podręcznej”, „Prezydencki poker”):