Mężczyzna próbował przemycić 306 procesorów do Chin

Wojna technologiczna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Chinami toczy się w najlepsze. Pomimo ostatnich pogróżek ze strony Chin, które starają się odegrać na USA za ograniczanie eksportu chipów AI, Jankesi zdają się być nieugięci w swoim postanowieniu. Obywatele Państwa Środka radzą więc sobie, jak tylko mogą. Jeśli tylko przez radzenie sobie rozumiemy przemyt 306 procesorów poumieszczanych w foliowych torebkach przymocowanych za pomocą taśmy klejącej do tułowia oraz nóg.
Na sprytnego nie trafiło
O ile podczas przemytu CPU raczej nie musimy martwić się o to, że zostaną one wywąchane przez psy, tak problemy mogą pojawić się w przypadku potrzeby poddania się kontroli wykrywaczem metali. Tytułowy „bohater” nie miał jednak okazji dotrzeć do tego etapu, jako że wpadł już znacznie wcześniej. Wszystko za sprawą jego budzącej wiele zastrzeżeń postury oraz karykaturalnego chodu, na które uwagę zwróciły służby bezpieczeństwa stacjonujące w chińskim Porcie Qingmao. W tym miejscu warto zaznaczyć, że raczej mało kto czułby się komfortowo, przemieszczając się z 15 kilogramami krzemu obwiązanymi wokół ciała.
Nie udzielono dokładnych informacji na temat tego, jakie dokładnie procesory przewoził podróżnik z Makau, jednak według redakcji Tom’s Hardware wiele wskazuje na to, że mogą to być CPU AMD Ryzen serii 7000, na co miałby wskazywać „ośmiornicowaty” kształt IHS. Należy przy tym nadmienić, że samo wwiezienie procesorów oraz podobnej im technologii na teren Chin nie jest wcale nielegalne, o ile robi się to zgodnie z przepisami. A jak nietrudno się domyślić, opisywanemu procederowi daleko było do legalności.
Mężczyzna nie zgłosił, że przewozi ze sobą CPU, licząc na to, że nie będzie musiał uiszczać opłat. Powodem, dla którego w ogóle zdecydował się na tak ryzykowne przedsięwzięcie w pierwszej kolejności, mogła być różnica w cenach produktów na terenie Chin kontynentalnych oraz Specjalnych Regionów Administracyjnych Makau i Hong Kong. W przypadku tych ostatnich stawka VAT nakładana na towary konsumpcyjne wynosi 0%, z kolei w reszcie Państwa Środka wynosi ona zazwyczaj 13%. Sprzedaż przemyconych jednostek, szczególnie w tej liczbie, mogłaby się więc okazać niezwykle zyskowna po uwzględnieniu różnic w kosztach zakupu i zbytu. Mogłaby, bo szanse na to, że do niej dojdzie, są aktualnie równe zeru.