Co mogło pójść nie tak? Wszystko. Recenzja filmu „Pan Samochodzik i templariusze”

Jako że kilka pokoleń zaczytywało się w perypetiach Pana Samochodzika i dla wielu z nas to książki absolutnie kultowe, kluczową kwestię muszę poruszyć na wstępie – film w reżyserii Antoniego Nykowskiego masakruje materiał źródłowy. To nie adaptacja, prędzej luźna opowieść na motywach, ale nawet jako taka niczym nie potrafi się obronić. Jest więc pan Tomasz i jego niesamowity wehikuł, są harcerze, jest wreszcie skarb templariuszy i szlak wiodący za nim od Miłkokuka przez Malbork. Wszystko jednak zostało przeinaczone i postawione na głowie, a dodatkowo koncertowo spieprzone.
Tyle pytań, tak mało odpowiedzi
Dla tych, co książek nie znają, kilka słów wprowadzenia. Tytułowy Pan Samochodzik jest historykiem sztuki, pracownikiem Departamentu Ochrony Zabytków i detektywem w jednym, który w powieściowym cyklu Zbigniewa Nienackiego przeżywał szereg niesamowitych przygód. Podróżował po peerelowskiej Polsce niezwykłym samochodem, rozwiązywał zagadki i polował na zaginione skarby, nierzadko z grupą rezolutnych harcerzy u boku. Dlaczego więc w filmie Tomasz nie zna wspomnianych zuchów, skoro w książkach przyjaźnią się od pierwszego tomu, czyli „Wyspy złoczyńców”? Dlaczego z głównego bohatera, cherlawego i zgarbionego niezguły w okularach, zrobiono podróbkę Bonda zmieszanego z Indianą Jonesem? Ale wiecie, taką wyciągniętą spod lady w Peweksie, groteskową, niesympatyczną i po prostu źle napisaną.

Dlaczego na każdym kroku kozaczy i rzuca gniewne spojrzenia? Czemu, u diaska, zachowuje się jak nadęty buc? Jego domeną zawsze był intelekt, nigdy siła i inne atrybuty fizyczne. Na wersję sportretowaną przez Mateusza Janickiego patrzy się może lepiej niż na podręcznikowego nerda bystrzaka, ale nie tędy droga. Ekranowy bohater okazuje się też sprawniejszy i z niejednego pojedynku wychodzi zwycięsko, choć i to najczęściej dzięki pomocy osób trzecich, głównie towarzyszących mu kobiet. Znajomość historii natomiast – mimo przechwałek Tomasza, że w swoim fachu nie ma sobie równych – raczej nie jest jego najmocniejszą stroną. Problem w tym, że w kluczowych scenach, gdy trzeba rozgryźć kolejną zagadkę, braki uzupełnia wiedzą harcerzy, bez których przypomina dziecko błądzące we mgle. WTF!
Kopernik była kobietą!
To nie koniec wątpliwości. Dlaczego z trójki znanych harcerzy jeden wyleciał z ekipy (zabrakło Wilhelma Tella, jest za to niejaki Mentorek), a drugi został nagle dziewczyną, w dodatku wojującą feministką? Od bredni, które wygłasza, aż zęby bolą, pomijając już fakt, że są nieadekwatne do jej młodego wieku, więc brzmią po prostu niewiarygodnie. Ale mniejsza z tym. Trzeba zapytać, co to wszystko wnosi do sprawy. Podpowiem wam: kompletnie nic. Tego typu ingerencje w materiał źródłowy niby nie dziwią, ale niezmiennie wkurzają. Albo to: jakim cudem wuj Gromiłło nadal żyje (w pierwowzorze Tomasz dostał od niego samochód w spadku), a do tego, o zgrozo!, niczym Q z Jamesa Bonda w przerwie między kolejnymi misjami łata wehikuł i dodaje nowe gadżety przydatne podczas gromienia złoczyńców? AŁA!

Swoją drogą pojazd jest w tej wersji hybrydą fiata 125p i ciągnika Ursus, osadzoną na terenowym zawieszeniu, co ma się nijak do opisu książkowego, ale wygląd to tutaj akurat najmniejszy problem. Domeną samochodu Tomasza były niesamowite osiągi uzyskiwane dzięki ukrytemu pod maską silnikowi Ferrari 410 Superamerica. W filmie nie usłyszymy na ten temat ani słowa, zabrakło też sceny, która pokazałaby potencjał najszybszego auta poruszającego się po drogach Polski Ludowej. Wykorzystano jedynie fakt, że to przy okazji amfibia, więc świetnie radzi sobie zarówno na lądzie, jak i w wodzie. Ale znów: do sprawy (czyt. scenariusza) niczego to nie wnosi. I jest głupie, bo pojazd tak otwarty jak ten w filmie poszedłby na dno przy pierwszej większej fali.
Last but not least, dlaczego występujący na drugim planie Łajma (Anna Dymna) i Adios (Jacek Beler) są tak groteskowi i jednowymiarowi? Wcielają się w nich przecież dobrzy aktorzy. Otóż problem tkwi w tym, jak koszmarnie te postacie zostały napisane. Belerowi przypadła rola głównego czarnego charakteru… karykaturalnego niczym szpieg z Krainy Deszczowców z „Porwania Baltazara Gąbki”. Gdy tylko pojawia się na ekranie (a robi to okrutnie często), ciary żenady dodawane są gratis (albo zwrot pieniędzy). Karramba, wszystko w tym filmie jest w złym guście.
Jak do tego doszło, nie wiem
Kolejne wątki sklejono na ślinę, dialogi są przeciętne (z domieszką fatalnych), a chemia między bohaterami nie istnieje. Przez większą część filmu Tomasz to nieufny, zadufany w sobie buc, a dzieciaki gapią się w niego jak w obrazek, ale jakoś trudno w to ślepe oddanie uwierzyć. I już całkiem na marginesie, jak na film skierowany do młodej widowni, „Pan Samochodzik i templariusze” zdaje się zbytnio bagatelizować śmierć. Nim miną dwa kwadranse, ginie osoba blisko związana z Tomaszem, a wszystkich obchodzi to tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Cały obraz stoi w przedziwnym rozkroku – to film niby skierowany do dzieci, a jakoś nie ma problemu z dość brutalnie ukazaną przemocą. Miejscami próbuje być poważny, ale serwuje kartonowe postacie wycięte z kreskówek. Akcja rozgrywa się w przeszłości, lecz dziwnie podkoloryzowanej i z pewnością nie tej, którą znamy z kart powieści. Potwór Frankensteina, który nie wie, czym jest i dla kogo właściwie powstał.

To może nie najgorsza ekranizacja „Pana Samochodzika”, nie stanowi to jednak żadnego pocieszenia, skoro konkurencja w tej kategorii jest arcypotężna („Latające machiny”, „Niesamowity dwór” czy „Praskie tajemnice” to przecież definicje paździerzy). Jak na mój gust, nowe otwarcie nie broni się nawet jako letni film przygodowy dla widzów niemających bladego pojęcia o istnieniu książek Nienackiego. Co gorsza, w finale twórcy otwierają furtkę dla potencjalnej kontynuacji, która wzięłaby na warsztat tom ósmy, czyli „Tajemnicę tajemnic”. Takie groźby powinny być karalne!
[Block conversion error: rating]
Czytaj dalej
-
Netflix przeznaczył ogromny budżet na finałowy sezon „Stranger Things”. To najdroższy...
-
Aktorski film „Zaplątani” jednak powstanie. Jedną z głównych ról ma zagrać...
-
Spin-off „Gry o tron” na pierwszym zwiastunie. Wielkimi krokami nadciąga „Rycerz...
-
Reboot „Z archiwum X” w drodze. Poznajcie następczynię Dany Scully
31 odpowiedzi do “Co mogło pójść nie tak? Wszystko. Recenzja filmu „Pan Samochodzik i templariusze””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Czy ktoś jest zaskoczony?
Nie, współczesne polskie kino to dno dna. Aktorzy i reżyserzy to beznadziejne towarzycho i do tego debile jak posłuchać ich niektórych wypowiedzi.
Współczesne polskie kino to „dno dna”? Oj polecam zrobić lepszy research 🙂
„Panie, kiedyś to były czasy, teraz to nie ma czasów”, odc. 109842
Aj tam, akurat jeśli chodzi o muzykę, to kiedyś nie były lepsze czasy, bo dziś jest też trochę fajnych zespołów, dajemy radę można powiedzieć. Ale kino, o matko…
@Quetz Ciekawe moj ty platku sniegu, ze jednak filmy sa duzo gorsze, dochodzi do sytuacji ze kiedys nienawidzone nagle docenione prequelle SW, nagle ludzie mowia ze nasz polski wiedzmin nie byl taki zly. Kiedys ci co pisali scenariusz mieli mozg i go uzywali. Nie bylo wszedzie „the message” Filmy mialy bawic i byc rozrywka a nie woke propaganda dla cwiercmozgow z tik toka.
Widzicie dzieci, dlatego wazne jest, zeby od razu zakrecac tubke z klejem, gdy skonczycie wycinanki. „Kiedys filmy byly lepsze, bo Wiedzmin Brodzkiego” jest chwilowo moim ulubionym komentarzem tutaj, dziekuje <3.
@Coroner
Akurat polskiej muzyki nie slucham, wiec sie nie odniose, ale troche dobrych polskich filmow widzialem w ostatnich latach. Niektore nawet po festiwalach lataly za granica. Chyba ze mowimy o Kogel Mogel, to wtedy zgoda, choc tego akurat nigdzie nie brakuje.
A co nie pasuje CI stwierdzenie ze przy tym G od netlifxa nasz serial nie wypada jednak tak blado? Ze po tym co odpierdzielil Disney z SW, tak znienawidzone prequelle jednak nie jawia sie juz tak zle? Patrzac na kino, to sa same nieudane remaki. Takie w ktorych masz silna niezalezna kobiete. No szok ze to klapy. Tak wiec japunia platku sniegu idz tam dalej na twitterka klepac po pleckach lewakow.
Podoba mi się określenie „klapa” na najbardziej dochodowe filmy w serii, widać znawcę.
Ale już nie płacz, możesz oglądać prequele i gumowego wiedźmina w kółko, jeszcze lewaki nie zakazują :D.
@ZLOCIUTKI twoja parodia prostackiego prawaczka jest genialna, uśmiałem się po pachy! Aż prawie można pomyśleć że to było na serio, brawo!
@Quetz ta MiB iinternational, nie byl klapa, zenskie ghostbusters tez nie, nowy terminator tez byl niesamowitym sukcesem, nowy indy potrzebuje 900mln zeby sie zwrocic ma na koncie niecale 300, rise of skywalker ledwo co sie zwrocilo. Rzeczywiscie spektakularne. A teraz obudz sie i wracaj na twittera.
@213769 tak ciezko zrozumiec ze ktos moze nie znosic prawakow i lewakow tak samo? to ze krytykuje jednych nie sprawia ze jestem z automatu drugimi. Ogarniasz? czy za skomplikowane?
„MiB iinternational, nie byl klapa, zenskie ghostbusters tez nie, nowy terminator tez”
Ziomku, chyba ktoś ci lewe bilety na Star Wars sprzedał, zaczynam rozumieć twoje zagubienie.
Terminator Dark Fate- budżet 185mln, marketing 80-100mln(wedlug googla), wiec mamy 265mln. Box office swiat 261mln. Wiec w polowie sie swrocil bo taki film musi zarobic okolo 520mln. Ghostbuster – budzet 144mln marketing pewnie z 50mln. zarobil 244mln, dalej pod kreska.
MiB international budzet z marketingiem 220mln zarobil 226, no rzeczywiscie sie zwrocily.
Zanim zaczniesz madrosci kazdy film musi zarobic praktycznie dwukrotnosc swojego budzetu zeby przekroczyc tzw break point. Bo kina nie pracuja za darmo. Tego chyba nie musze tlumaczyc tak wszystko wiedzacemu platkowi sniegu?
Rise of Skywalker 275 (oficjalnie, bo nieoficjalnie mowi sie i o 350 na te wszystkie dokretki) spokojnie 150 na marketing daje kwote prawie 500mln wiec, tak Rise sie ledwo zwrocil…
Chcesz jeszcze porozmawiac o woke remakach i woke kinie? Moze Mała Syrenka? Piotruś Pan, czy wspomniany Indiana? ktory potrzebuje 900mln zeby wyszli na zero? Skonczylem, zacytowalbym kapitana bombe, ale dostane bana.
„Terminator Dark Fate (…) Ghostbuster (…) MiB international”
Kogo te filmy obchodzą 😀
„Zanim zaczniesz madrosci kazdy film musi zarobic”
Nie musi
„Rise of Skywalker” nie zarobił ponad miliard dolarów, najgorzej z całej nowej trylogii. LucasArts zbankrutowało po raz 70 od 2015 roku, Kathleen Kennedy została wtedy zwolniona i skazana za woke w głośnym procesie. Od tamtej pory żadne studio nie wydało filmu z udziałem osoby o innym kolorze skóry (niż DOMYŚLNY), Mała Syrenka nie jest czwartym najwyżej zarabiającym filmem 2023 roku, podobnie jak nie powstał nowy woke Spider-Man i nie zajął pozycji drugiej.
I wszystko jest dobrze u śmiesznych mapetów z internetu :-D.
@Quetz
Podasz swoje imię i nazwisko? Bo jak na 36 lat to niezle masz wyprany mozg. Musisz być strasznym niedojdą ;d
„”Terminator Dark Fate (…) Ghostbuster (…) MiB international”
Kogo te filmy obchodzą :-D”
Miałem się nie mieszać, ale… To dopiero niezbity argument w dyskusji.
„”Zanim zaczniesz madrosci kazdy film musi zarobic”
Nie musi”
Jeśli masz pewne źródło funduszy to sobie możesz kręcić filmy artystyczne i mieć gdzieś, że nie zarobią. Ale kino rozrywkowe jest robione właśnie po to, żeby zarobić.
„Mała Syrenka nie jest czwartym najwyżej zarabiającym filmem 2023 roku”
Według IMDB budżet oceniany na $250,000,000, a zarobek $545,818,966 czyli realnie 273 000 000$. 23 miliony. Rzeczywiście film zarobił, ale nie nazwałbym tego oszałamiającym zyskiem i jestem pewny, że w Disneyu nie na takie zarobki liczyli. Oczywiście zakładając, że oni w budżet wliczają koszty marketingu, bo jeśli nie, to trzeba doliczyć kolejnych kilkadziesiąt milionów (a zdaje się, że to 250 mln jest bez marketingu).
„podobnie jak nie powstał nowy woke Spider-Man i nie zajął pozycji drugiej.”
Akurat bym powiedział, że „wokeowatość” tego Spidermana jest dość dyskusyjna. Pewnie, znajdą się tacy, którzy będą twierdzić, że Miles Morales to „zwokowana” wersja Petera Parkera, ale jednak to osobna postać, która ma własną historię i własne życie, w przeciwieństwie do chamskich podmian, jak we wspomnianej Syrence. To raz. A dwa, że może film dobrze zarobił i zebrał ładne oceny dlatego, że był zwyczajnie dobry? Że twórcy postawili przede wszystkim na dobrą rozrywkę, a „reprezentacja” sama wyszła przy okazji, zamiast podchodzić do tematu od strony „robimy reprezentację, a rozrywką może się zajmiemy, jeśli starczy czasu”.
Nawet ci podam inny przykład z tego roku: Creed 3. Też, „o zgrozo”, z czarnym bohaterem, a na siebie zarobił (i to ze znacznie większym zyskiem na czysto, niż Mała Syrenka), zbierając nie najgorsze recenzje. Recenzje tylko pobieżnie przejrzałem, ale w tych bardziej krytycznych też najczęstszym zarzutem nie jest „wokowatość”.
Hmmm, czyżby ludzie lubili po prostu dobre filmy, z dobrze napisanymi, dającymi się lubić bohaterami, którym można kibicować, niezależnie od ich płci orientacji i koloru skóry? 🤔 Co za dziwaczna myśl!
„Ale kino rozrywkowe jest robione właśnie po to, żeby zarobić.”
I zarabia
„To dopiero niezbity argument w dyskusji.”
Na argument, że Star Wars to klapa, bo Ghostbusters z 2016 to uważam, że znakomity.
„w przeciwieństwie do chamskich podmian, jak we wspomnianej Syrence”
Mnie jakoś nie triggeruje kolor skóry animowanej dziewczynki w bajce dla dzieci, ale każdy ma swoją granicę, jak widać.
„Akurat bym powiedział, że „wokeowatość” tego Spidermana jest dość dyskusyjna. ”
Woke’owatość mieszka w waszych głowach, sam fakt, że używasz tego słowa nieironicznie powoduje, że jesteś niepoważny.
„dwa, że może film dobrze zarobił i zebrał ładne oceny dlatego, że był zwyczajnie dobry?”
https://www.rottentomatoes.com/m/the_little_mermaid_2023
Jaka jest teraz wersja? Bo wiem, że jak krytycy chwalą, a widownia narzeka, to dobrze, bo krytycy to elitarni woke mobsterzy, a ludzie znają prawdę – jak zatem interpretujemy zachwyt widowni i umiarkowane chwalenie krytyków w tym przypadku? Gubię się po prostu w tych gęstościach spiskowych.
„Hmmm, czyżby ludzie lubili po prostu dobre filmy, z dobrze napisanymi, dającymi się lubić bohaterami, którym można kibicować, niezależnie od ich płci orientacji i koloru skóry?”
No właśnie, polecam to podejście, a nie tylko excel z wyliczeniami średniego poziomu melaniny w skórze głównych aktorów. Dobrze robi na ciśnienie.
„https://www.rottentomatoes.com/m/the_little_mermaid_2023
Jaka jest teraz wersja?”
To w sumie dobre pytanie i dla ciebie. Na które statystyki mam patrzeć? Verified audience czy all audience? Bo nie przypominam sobie, żebym przy innych filmach widział aż takie rozbieżności w procentach.
„Bo wiem, że jak krytycy chwalą, a widownia narzeka, to dobrze, bo krytycy to elitarni woke mobsterzy, a ludzie znają prawdę”
Podręcznikowe przypisywanie przeciwnikowi słów i poglądów, których on nie wyraził. Joseph Goebbels i inni specjaliści od propagandy lubią to.
„”Ale kino rozrywkowe jest robione właśnie po to, żeby zarobić.”
I zarabia”
Poza tym, które nie zarabia, ale o nim cicho sza, nie psujmy propagandy sukcesu, bo – zgodnie z twoimi własnymi słowami – kogo te filmy [niepasujące do narracji] obchodzą?
„Mnie jakoś nie triggeruje kolor skóry animowanej dziewczynki w bajce dla dzieci”
Niektórych nie triggeruje nawet zmiana koloru skóry postaci historycznych takich jak Anna Boleyn czy Kleopatra w filmie określanym jako dokument historyczny. Zastanawia mnie jak by wyglądała reakcja, gdyby nakręcono film o Martinie Lutherze Kingu albo Nelsonie Mandeli i do ich ról wybrano białych aktorów.
Nie wiem, choć się domyślam. Sądząc po tym, że w przypadku przefarbowanej syrenki było „co wy chcecie, przecież to fikcyjna postać to może być nawet fioletowa”, a jak wybrano aktorów do aktorskiej wersji Lilo i Stitch, gdzie Disney do ról hawajczyków wybrał hawajczyków, to się okazało, że źle, bo… za jaśni.
„Woke’owatość mieszka w waszych głowach”
Nie ma mnie też dwóch, żebyś musiał używać z dyskusji ze mną liczby mnogiej. Więc nie łącz mnie z jakimś swoim wyimaginowanym tłumem na zasadzie, że nie jesteś z nami, to musisz być przeciwko nam.
„jesteś niepoważny”
Zaprawdę wielkie szczęście dla narodu polskiego jak i całego świata, że ty, jeden jedyny, jesteś poważny. Co by ludzkość poczęła bez ciebie? Czy teraz twoje ego czuje się lepiej?
Wskazówka: cudzysłowy nie są do ozdoby.
„excel z wyliczeniami średniego poziomu melaniny w skórze głównych aktorów”
Ej, no, że też sam na to nie wpadłem. Genialny pomysł, już lecę zakładać arkusz! Skąd ty czerpiesz takie genialne pomysły?
„Joseph Goebbels i inni specjaliści od propagandy lubią to.”
Hej, to prawda! Była taka grupa, która też uwielbiała spędzać czas tropiąc obce wpływy w kulturze, piętnując zdegenerowaną i nieczystą współczesną sztukę, żeby bronić „normalnych” i „zdrowych” obywateli :-D.
A tak żeby już zakończyć tę fascynującą dyskusję o niczym: powiedzmy, że dam ci ten argument za darmo, dla ułatwienia – WSZYSTKIE te filmy, które ci się nie podobają, to klapy. Absolutnie każdy jeden, nieważne ile zarobił, uznajemy że klapa. I na tym pustym polu walki udowodnij mi proszę, że zrobiły klapę Z POWODU bycia woke. I nie, jedna czy dwie recenzje na YT na kanale z hashtagiem „wokefighter” nie będzie brana pod uwagę – chcemy dane, analizy, poważne dyskusje i wnioski poważnych ludzi, którymi przecież jesteśmy ;-).
Powodzenia!
„Była taka grupa, która też uwielbiała spędzać czas tropiąc obce wpływy w kulturze, piętnując zdegenerowaną i nieczystą współczesną sztukę, żeby bronić „normalnych” i „zdrowych” obywateli”
Wiesz, zawsze mi imponuje jak można widzieć drzazgę w cudzym oku, a nie widzieć belki we własnym. Istnieje również taka grupa, której na sercu leży walka o sprawiedliwość, równość, różnorodność i inkluzywność. Postawili sobie za punkt honoru pilnowanie, żeby nikt przypadkiem nie śmiał kogoś innego obrazić, ani w żaden sposób mu uchybić. Jednocześnie, jeśli tylko nie jesteś z nimi albo na milimetr zboczysz z wytyczonej ścieżki, to jesteś wrogiem i się zaczyna sezon na misia; wszystkie chwyty dozwolone. Od razu się zaczynają porównywania do wszystkich znanych światu izmów i fobów. Ale to już wspólna cecha fanatyzmu. Przekonanie, że w „słusznej” sprawie każde skur***syństwo jest usprawiedliwione.
„powiedzmy, że dam ci ten argument za darmo, dla ułatwienia – WSZYSTKIE te filmy, które ci się nie podobają, to klapy. Absolutnie każdy jeden, nieważne ile zarobił, uznajemy że klapa.”
Łaskawco, jakiś ty hojny! Nie przyjmuję. Niejeden film, który jest niby super i zarobił masę kasy mi się osobiście nie podoba, choćby całe MCU w czasach największych sukcesów. Tak samo niejeden film, który w swoim czasie był finansową klapą mi się podoba albo ogólnie jest dziś uważany za ponadczasową klasykę.
„udowodnij mi proszę, że zrobiły klapę Z POWODU bycia woke.”
Nie zamierzam, bo:
1: Chcesz, żeby udowodnić ci coś, co tak naprawdę się udowodnić poza wszelką wątpliwość nie da, bo mocno opiera się na interpretacji. To nie jest matematyka, gdzie 2 + 2 zawsze się równa 4, niezależnie jak to interpretujesz. Nie da się powiedzieć, że o Ghostbusters 2016 się ludziom nie podobało tylko dlatego, że podmieniono chłopów na baby. To tylko jeden z wielu powodów, które są ze sobą powiązane u moglibyśmy się do końca świata kłócić czy wady filmu wynikają z „wokowatości”, czy z tego, że scenarzysta miał akurat zatwardzenie mentalne, a kierownictwo doznało nagłego napadu żalu do świata i przyklepało jego wypociny tylko po to, żeby złośliwie sprawić, żeby ludzie oglądający później ten film, cierpieli, czy jakiegokolwiek innego absurdalnego powodu.
2: Zakładając nawet, że dałoby się dokonać niemożliwego i wskazać film, który ponad wszelką wątpliwość został klapą przez bycie „woke”, to zawsze pozostaje twój koronny argument „nie do obalenia”: „Kogo te filmy obchodzą :-D”. Ponadto dopóki będziesz sobie arbitralnie decydował, które źródła to te poważne, godne zaufania, to sobie możesz odrzucić każdą analizę danych, każdy wniosek z takiego czy innego powodu.
3: Nie widzę sensu w udowadnianiu na siłę czegoś, co nawet nie jest prawdą, czy ściślej mówiąc, jest zbyt wielkim uproszczeniem. Pewne elementy i trendy, które możemy zbiorczo i potocznie nazwać „woke”, idą często ramię w ramię z kiepską jakością danego dzieła, ale są tylko częścią obrazu, jednym z elementów większej całości.
O, widzę że zabolało. Dobrze, może skłoni do refleksji.
A ten znowu coś widzi, bez wątpienia to co sam chce zobaczyć. Wróżbito Quetz, czekam na twój występ w telewizji, w którym nieomylnie będziesz przepowiadać ludziom przyszłość. A refleksji tobie życzę..
@DIRKPITT1
Nie zeby cos, ale podmiana koloru skory nie jest niczym nowym w historii Hollywood… Dla przypomnienia, przy czym przykladow mozna by bylo podac o wiele wiecej: John Wayne gral Czyngis-chana, Charlton Heston wcielal sie w swoich rolach m.in. w Zydow i Meksykanow, Mickey Rooney zagral Japonczyka w Sniadaniu u Tiffanyego, Elisabeth Tylor wcielila sie w tytulowa Kleopatre, Willem Dafoe gral Jezusa, Jake Gyllenhall dostal fuche ksiecia Persji, Johny Depp gral Indianina, a Scarlett Johansson japonska agentke. Anthony Hopkins kilkukrotnie wcielal sie w postaci, ktore w oryginale nie byly biale, a tego typu role maja tez na koncie Russel Crowe, Antonio Banderas, Christian Bale czy Angelina Jolie. W wiekszosci ekranizacji Otella role czarnoskorego wedlug Szekspira protagonisty odgrywa bialy aktor…
oglądałem film nie był taki zły
A to poszło nie tak że robił to netflix:D
Kurde, ten filmowy samochód nawet nie jest szczególnie brzydki, a książkowy stanowił pośmiewisko.
„Wyobraźcie sobie czółno odrapane, zielonkawożółte, z zaciekami brązowymi i granatowymi, na czterech kółkach, z których dwa tylne mają szprychy, a dwa przednie ich nie posiadają. Na tym czółnie znajduje się brezentowy wypłowiały namiot koloru khaki. W namiocie tym są celuloidowe okienka – z przodu, z tyłu i z boków. Namiocik jest dość duży, w gruncie rzeczy w wehikule owym pomieścić się mogą nawet cztery osoby; reszta namiotu zabudowana jest jakimiś dziwacznymi mechanizmami.”
Już nawet by go nie musieli dokładnie odtwarzać, ale żeby to było brzydactwo.
Po co? Pycha, zwyczajna pycha ludzka. Czytając wypowiedzi czy reżyserów czy producentów widać ten brak szacunku do autorów i samego materiału, który oni, LEPSIEJSI, muszą poprawiać.
I tu nie chodzi o robienie z Nienackiego czy z Sapkowskiego jakich TOP10 największych twórców w historii. Nie, nie należą oni do tej dziesiątki.
Tylko nawet jak i nie są w TOP1000 to i tak osiągnęli coś co niewielu osiągnęło swoją twórczością. Zrozumiałe, że „nowe pokolenie” uważa się za lepsze i mądrzejsze od poprzedniego, ale przydałoby się jednak też i trochę pokory i szacunki w zrozumieniu, że ci głupcy coś jednak osiągnęli, czego jeszcze nie osiągnął poprawiający, ani nawet nie udowodnił, że potrafi osiągnąć.
Nie czytałem P. Samochodzika a i tak się wkurzyłem, czytając to xD
Miałem obejrzeć, by samemu sprawdzić jak złe to jest – na szczęście już nie muszę. Dziękuję.
Ehehe, ale „Pany Samochodziki” mają tak średnio 80-40 lat., więc gorzej niż Indiana Jonsy pod wzgl. boomerstwa. 😉
Na obecne realia, to raczej wszystkie tomy miały dość pażdzierzową fabułę. (więc z „g…a bata nie ukręcisz”, sorrki)
…Pan Samochodzik-Nudziarzi i Okularnik ma furę wyklepaną młotkiem , ale z silnikiem jakiegoś Ferrari. Tym wehikułem jest w stanie prześcignąć nowoczesny i „piękny” samochód swojego każdego konkurenta do znalezienia fanta pokroju kawałek jakiegoś krzyża , manuskryptu itp, zależnie od tomu powiści.
No i w każdym tomie jest zazwyczaj jakaś laska, która na początku pogardza Okularnikem-Panem Samochodzikiem, ale jak ten wygrywa wyścig po szosach polskich z jej przydupasem, to laska zmienia stronę na „jasną”, czyli przesiada się do pojazdu Samochodzika.
Oczywiście Pan Samochodzik jest dżentelmene-fujarą, więc nigdy nie ma potem akcji na tylnym siedzeniu wehikułu. 😉
PS
Żadna ekranizacja tej prozy nigdy się nie udała, tak, żeby czytelnicy byli zadowoleni, i żeby to dalej próbować z biegiem lat, to trzeba być naiwnym, albo wycwanić budżet do przemyślanego przeperdo… 😉
Już lepiej spróbować ekranizacje różańca świętego, nad niemnbem itp.. 😉
Czyi stary czarno-biały serial zrobiony dla tvp jest sto razy lepszy niż kolorowy zrobiony przez giganta netflix…!
Polska jednak potrafi coś zrobić dobrze – serial z dawnych lat miał magię , miał znakomity scenariousz, świetną grę aktorów, wspaniałą muzykę !
Taka jest prawda – to był wspaniały serial i założę się że dzisiejsza młodzież lepeij oceniała by dawny niż ten dzisiejszy knot.
Przynajmniej wierzę w tą młodzież…