Ron Gilbert jest niechętny ekranizacji Monkey Island

Filmowe czy też serialowe adaptacje gier wideo coraz częściej stają się rzeczywistością branży filmowej. Sukcesy takich produkcji, jak „Cyberpunk: Edgerunners” czy „The Last of Us”, często przyćmiewają wpadki, jakie przydarzają się wielu markom, na przykład „Resident Evil”. Gorzej jeżeli twórcy gier nie są zadowoleni z przenoszenia ich dzieła na srebrny ekran. I tutaj pojawia się seria Monkey Island.
W niedawnej rozmowie dotyczącej projektu Return to Monkey Island ojciec całej marki, Ron Gilbert, postanowił odnieść się do planów stworzenia ekranizacji. Z jego słów wynika, że nie jest zadowolony z tego pomysłu.
Na samym początku Gilbert stwierdził, że nie zna powodów, dlaczego produkcję spotykały problemy, na czele z anulowaniem prac. Największym jednak zarzutem względem adaptacji jest kwestia głównego bohatera. Uważa, że postać Guybrusha Threepwooda może na tym dużo stracić.
Myślę, że Guybrush sprawdza się dobrze w interaktywnym medium, gdzie gracz może łatwo identyfikować się z nim, ale martwiłbym się, gdyby powstało Monkey Island w formie kreskówki albo serialu telewizyjnego, gdzie zostałby przedstawiony, jako błazen. A on nie jest wcale błaznem. Wyrządza wiele szkód, ale zawsze ma dobre intencje. Nie jestem przekonany, że to dobrze przełoży się na film. To by mnie trochę zaniepokoiło.
Na razie nie mamy co liczyć na adaptację Monkey Island w żadnej formie. Wielka szkoda, ponieważ gdyby do projektu powrócił Steven Spielberg oraz George Lucas, to moglibyśmy oczekiwać bardzo intrygującej produkcji.