3
1.08.2019, 16:58Lektura na 4 minuty

Powstanie gra: Jak adaptować powstanie warszawskie? [DUŻY FRAGMENT]

Biuro, w którym spotykamy się z producentem Warsaw, mieści się na Alejach Jerozolimskich, w samym sercu stolicy. Dla gry, która chce eksportować na Zachód naszą narodową traumę, to wymowna lokalizacja.


Mateusz Witczak

Raptem kilka metrów dalej możecie podziwiać „Jezu, ratuj, bo giniemy” Jana Małety. Odlana z brązu płaskorzeźba to historycznie pierwsze z dzieł upamiętniających powstanie warszawskie. Przedstawia ukrzyżowanego Jezusa, który – przerażony ogromem tragedii – oderwał jedną z przybitych do krzyża dłoni, by zasłonić nią sobie oczy...

Godzina wybiła
By zrozumieć, co tak strwożyło nazarejczyka, musimy cofnąć się do roku 1944. Po konferencji teherańskiej szala zwycięstwa chyli się na korzyść Wielkiej Koalicji (USA, ZSRR, Wielka Brytania). W pierwszych dniach czerwca rozpoczyna się operacja Overlord; lądowaniem w Normandii alianci symbolicznie otwierają drugi front walk w okupowanej przez hitlerowców Francji. W lipcu ZSRR odbija Wilno i Lwów (zresztą przy aktywnym udziale AK-owców). Armia Czerwona sukcesywnie wypycha faszystów na zachód, by 30 lipca stanąć na linii Wisły. Następnego dnia w Komendzie Głównej Armii Krajowej Tadeusz Bór-Komorowski wydaje rozkaz rozpoczęcia zbrojnego powstania w stolicy. Na warszawskich ulicach pojawiają się plakaty: „Polacy! Od dawna oczekiwana godzina wybiła. Oddziały Armii Krajowej walczą z najeźdźcą niemieckim we wszystkich punktach Okręgu Stołecznego”.

Dowództwo bynajmniej nie twierdziło, że powstańcy będą w stanie nawiązać równą walkę z lepiej uzbrojoną armią niemiecką. Plan zakładał zajęcie kluczowych budynków i utrzymanie ich przez kilka dni, po których – sądzono – do Warszawy wkroczą czerwonoarmiści. Powstanie miało zresztą wymiar pragmatyczny. Presję na Polskę wywierali i Roosevelt, i Stalin, i Churchill, oczekujący od nas większego zaangażowania militarnego. Ewentualny sukces zrywu wzmocniłby zresztą pozycję Polskiego Państwa Podziemnego podczas powojennej konferencji w Jałcie, gdzie miano wyznaczać powojenne granice Europy. Wreszcie: nie było pewności, jak po wkroczeniu do Polski zachowa się Stalin. Radziecka propaganda przedstawiała Polaków jako nazistowskich kolaborantów, słusznie więc przewidywano, że spod buta jednego okupanta wpadniemy pod kolejny. Akcja Burza, której powstanie warszawskie było przecież elementem, miała na celu przywitanie Rosjan z pozycji siły.

Rzesza zareagowała na wybuch powstania z wielką stanowczością. „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy” – miała brzmieć dyspozycja Hitlera. „Kamień na kamieniu nie powinien pozostać” – instruował Heinrich Himmler, najbliższy zausznik Führera. Ich słowa wzięto sobie do serca. Na samej Woli wymordowano 65 tys. ludzi (przede wszystkim: cywilów), a ogółem liczba ofiar sięgnęła (według różnych szacunków) od 120 do nawet 200 tys. ludzi. Naziści wyburzyli niemal połowę warszawskiej zabudowy; Stare Miasto zrównano z ziemią w całości, doszczętnie zniszczono Zamek Królewski, wysadzono Pałac Saski i Pałac Brühla, spalono Bibliotekę Publiczną, zdewastowano Belweder.

(...)

Pejzaż polityczny był w ówczesnej Polsce niezwykle barwny – obok AK-owców z okupantem walczyli przecież harcerze z Szarych Szeregów, ale i członkowie komunistycznych Armii Ludowej czy Związku Armii Młodych. Pracujący nad Warsaw Krzysztof Papliński wie, że od ocen nie uciekniemy. Gdy tylko włączam dyktafon, zaczyna mówić właśnie o tym: – Mieliśmy świadomość, że historia jest tragiczna i naładowana emocjami, zarówno tymi historycznymi, jak też politycznymi. Zależy nam jednak na tym, żeby przedstawiać tę historię za pomocą faktów. Jak dodaje – zderzanie różnych, wzajemnie się przecież wykluczających, pomysłów na powojenną Polskę mogłoby być niestrawne dla zachodniego odbiorcy. – Nie dzielimy postaci według klucza organizacji i preferencji politycznych. Każda z nich łączy pewne symbole, zestawy cech i umiejętności.

Gra edukacyjna?
Gra historyczna?

Celem zespołu jest opowiedzenie o powstaniu językiem gier, i trafienie z tą opowieścią do zagranicznego odbiorcy. Nieprzypadkowo istnienie Warsaw ogłosiło nie polskie medium, ale GameSpot. – To był moment weryfikacji: czy ten pomysł się sprawdzi – wspomina Papliński. Trailer, na którym – przy dźwiękach „Varsovie” Brodki – sanitariuszka biegnie pomóc rannemu powstańcowi, obejrzano kilkaset tysięcy razy. W ciągu trzech dni ujawnienie Warsaw wygenerowało ponad 200 publikacji, a dziennikarze ukuli nośne marketingowo określenie „drugowojenne Darkest Dungeon” i rozpływali się nad kreską inspirowaną pracami Mike’a Mignoli („Hellboy”). 

Takie kotwice poznawcze są potrzebne, bo Warsaw to w założeniach produkt globalny. Jak tłumaczy Papliński: – Nasz punkt wyjścia nie brzmiał: stwórzmy grę o wydarzeniach, o których wszyscy wiedzą, a dzięki niej dowiedzą się więcej. Wręcz przeciwnie! Zakładaliśmy, że nasz odbiorca nie będzie wiedział o tym, czym było powstanie warszawskie! Właśnie dlatego za granicą komunikowaliśmy tę grę jako taktycznego erpega w realiach wojny światowej. Wiedzieliśmy, że temat będzie rozwinięty dla wyjaśnienia kontekstu, ale kluczowe było to, aby Warsaw był postrzegany na pierwszym miejscu jako gra. Zastrzega również, że celem zespołu nie jest dokumentalistyka, ale wartościowa rozrywka. – Nie wysuwamy na pierwszy front informacji, że to gra „edukacyjna” czy gra „historyczna”. Bo to jest przede wszystkim gra. Jeżeli zawiedzie w temacie rozgrywki, żadna ilość materiałów historycznych jej w niczyich oczach nie uratuje...
 

...o tym, jak na grę reagują media z całego świata, co zachodni gracze wiedzą o powstaniu, jak zespół planuje oddać na ekranie problemy z uzbrojeniem jego uczestników, które z (często prowizorycznych) broni i wynalazków AK pojawią się w grze, jak przenosi się na ekran niemieckie miny samobieżne, dlaczego w Warsaw nie pojawią się postacie historyczne, czym na froncie (i w buildzie) zajmują się kobiety i czemu powstanie warszawskie budzi mnóstwo kontrowersji – przeczytacie w CDA 09/2019.


Redaktor
Mateusz Witczak

Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.

Profil
Wpisów3462

Obserwujących20

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze